Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.

*trzy tygodnie później*

- Dzieciaki, ruszcie się! - krzyknął Niall. Pięć minut temu powinniśmy wyjechać na lotnisko, ale Emilt i Teddy jakoś nie mogli się zebrać. - Zaraz mnie szlag jasny trafi. - warknął. 

- Nie denerwuj się. Pójdę po nich. - powiedziałam i poprawiłam sobie Eddie'ego na rękach. Weszłam na górę i zapukałam do pokoju Emily. 

- Już idę! - krzyknęła i otworzyła drzwi, trzymając w ręku walizkę, a przy uchu telefon. - Tak Conrad, nie dam się podrywać innym. - mruknęła, a ja się zaśmiałam. Podeszłam do drzwi Teddy'ego i gdy chciałam zapukać do drzwi, chłopak właśnie wychodził.

- Już idę, mamo. - mruknął i wyciągnął walizkę na korytarz.

Czy mi się wydaję, czy ta walizka zrobiła się bardziej napchana? 

- Teddy, co masz w torbie? - spytałam.

- Ubrania. - burknął.

- Rozsuń tą walizkę. - rozkazałam, a brunet wywrócił oczami. Teddy rozsunął walizkę i wyciągnął z niej gry na mini konsolę. - Zanieś to do pokoju, dopóki ojciec tego nie zauważył. - powiedziałam szeptem. Mój syn zabrał wszystkie gry i wszedł do pokoju. Zeszłam na dół, gdzie Niall już się niecierpliwił, a Julia bawiła się jego włosami. 

- Gdzie Teddy? - spytał.

- Już idzie. - odpowiedziałam i zabrałam swoją walizkę. Teddy zszedł na dół i wszyscy weszliśmy do windy. Zjechaliśmy na parter i wyszliśmy z budynku. Zapięłam Eddie'ego w foteliku i usiadłam na miejscu obok kierowcy. Niall zapiął naszą najmłodszą córkę i spakował walizki do bagażnika, po czym pojawił się na miejscu kierowcy. Wyjechał z parkingu i ruszył w kierunku lotniska. - Zwolnij. - mruknęłam. 

- Mercy, jesteśmy spóźnieni. - powiedział i zmienił bieg.

- Wieziesz swoje dzieci. - powiedziałam, a blondyn zwolnił. 

***

Dziesięć minut później siedzieliśmy już w samolocie. Między mną, a Niall'em siedziały dwa maluchu, a dwa rzędy dalej Teddy i Emily, którzy cały czas z kimś pisali. Zapięliśmy swoje pasy i po chwili można było usłyszeć jak pilot życzy nam udanego lotu. Wznieśliśmy się w powietrze i mogliśmy odpiąć swój pad. 

- Nadal nie wierzę, że naszą rocznicę spędzimy w Paryżu. - powiedziałam cicho, ponieważ Julia i Eddie zasnęli. 

- Dla Ciebie wszystko. - powiedział z uśmiechem. Uśmiechnęłam się i przeniosłam swój wzrok na widok znajdujący się za oknem. Białe chmury, które aż prosiły się o dotknięcie, przykuły moją uwagę. 

***

- Witam w Paryżu! - krzyknął Niall, a Emily uśmiechnęła się szeroko. 

- Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Wieżę Eiflla! - pisnęła. 

- Wieża Elfa? - wyszeptał mi do ucha Niall.

- Wieża Elfa. - potwierdziłam z uśmiechem. 

- Ja nie mogę się doczekać, kiedy pójdziemy na stadion Paris-Saint Germain. - odezwał się Teddy. 

- Piłka nożna, co w tym fajnego? - burknęła Emily.

- I Ty śmiesz nazwać się moją córką? - spytałam ze śmiechem. 

- Ktoś w tym domu musi być normalny. - powiedziała. - Spokojnie, Julia. Nauczę Cię wszystkiego, o ile nie będziesz spędzać czasu z resztą naszej rodziny. - zwróciła się do młodszej siostry, która spojrzała na nią dziwnym wzrokiem, na który każdy wybuchł śmiechem. - Moja rodzina jest nienormalna.

- Słyszeliśmy. 

***

- Nie wierzę! - pisnęłam. Odwróciłam się w stronę Niall'a, który wniósł nasze bagaże do pokoju. 

- Podoba się? - spytał i podszedł do mnie. Eddie i Julia bawili się na podłodze, więc Niall mógł mnie przytulić. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - mruknęłam w jego szyję. 

To był ten pokój. 

- Dziewiętnaście lat temu pocałowałem Cię właśnie w tym miejscu. - mruknął i mocniej przycisnął mnie do siebie. - Kocham Cię. 

- Też Cię kocham. - powiedziałam.

- A my kochamy was. - usłyszałam. Odsunęłam się od Niall'a i zobaczyłem Emily i Teddy'ego. - Idziemy zwiedzać czy macie zamiar zrobić nam kolejne rodzeństwo? 

- Od kiedy zrobiłaś się taka pyskata? - spytałam. 

- Od kiedy zrozumiałam skąd tak naprawdę biorą się dzieci. - powiedziała z uśmiechem. 

- Proszę, chociaż Ty bądź normalna. - mruknęłam w stronę Julii. 

***

- O mój Boże! Wieża Eiffla! - krzyknęła Emily. Wyciągnęła swój telefon i zaczęła robić zdjęcia. - Chodźcie zrobimy sobie zdjęcie rodzinne! - pisnęła. 

- Przestaniesz? - spytał Teddy.

- Nie marudź. - mruknęła. Wywróciłam oczami i stanęłam obok Niall'a. Emily włączyła przednią kamerkę i zrobiła tak zwane ''selfie''. Uśmiechnęłam się i zaczęłam podziwiać piękną budowlę. 

Dziewiętnaście lat temu ją widziałam. 

- Merci! - usłyszałam i gwałtownie się odwróciłam. 

- Znów to samo. - jęknęłam, a Niall się zaśmiał. 

- Teraz możecie iść gdziekolwiek chcecie, za dwie godziny tutaj. - powiedział Niall i wszyscy rozeszli się w swoje strony. To znaczy ja, Niall, Eddie i Julia poszliśmy w jedną stronę, a Teddy i Emily w drugą. - Pamiętam jak się wściekałaś, gdy usłyszałaś ''merci''. 

- Przygotuj się, bo tym razem też tak będzie. 

- Boże, czym sobie na to zasłużyłem? 

XXXX

Witam w nowym rozdziale :) 

Są już w Paryżu. Jak myślicie, co Niall wykombinuję na ich rocznicę? 

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro