Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 - Overprotective

Cole zmierzał szybkim krokiem w stronę czarnowłosego kumpla i przyrodniego brata. Słyszał piąte przez dziesiąte, głównie przez to, że śmiechy innych robiły niepotrzebne zamieszanie. Niebieskooki chłopak nie był przekonany, czy ktokolwiek wyjdzie z tej sprzeczki żywy. Kiedy przyszedł odgonił niepotrzebny tłum — chłopaków ze szkolnej drużyn Lacrosse i spojrzał zdenerwowany na Nate'a.

Nie umiesz odpuścić co? Mówiłem Ci już, daj mu spokój ale ty się go uparłeś. — powiedział zdenerwowany Cole. Haru spoglądał na niego obojętnym wzrokiem, zjechał wzrokiem na rękę którą go uderzył, po czym z powrotem patrzył się na dwóch najlepszych kumpli.

Gdybym tylko miał okazję, to zrobiłbym to jeszcze raz. — przerwał chłopakom w sprzeczce która była najwyraźniej mało istotna, skoro białowłosy nie zwrócił uwagi na nich. Nate popatrzył się na Haru, a po chwili z powrotem wrócił wzrokiem na kumpla. Białowłosy chciał iść już do domu i w zasadzie już się odwrócił aby od nich odejść kiedy podszedł do niego Cole.

Idę z Tobą, nie wytrzymam z tym debilem. — odparł kiedy spojrzenia jego i Haru się skrzyżowały. Niebieskooki chłopak od razu wiedział co jest na rzeczy, a przynajmniej mógł się domyślać. Chciał zrozumieć tylko co się stało między Haru i jego kumplem. Nie chciał stawać po kogokolwiek stronie ale nie mógł zostawić Haru na pożarcie bestii.

No właśnie, idź tam gdzie jest twoje miejsce! — krzyknął Nate, na co Cole stanął. Haru powoli przyzwyczajał się do tego typu tekstów w szkole, aczkolwiek dopiero teraz zobaczył swojego przyrodniego brata z innej strony. Z tej bardziej nadopiekuńczej.

Blondyn odwrócił się na pięcie ruszając szybkim i pewnym krokiem do szatyna, u którego było widać uśmiech od ucha do ucha. Cole jednak miał poważna minę. Przez praktycznie złamany nadgarstek nie mógł zareagować. To nie tak, że życzył im źle. Chłopak jakoś nie chciał zbytnio mieszać się między nich, nie wiedział jak wygląda ich relacja i starał trzymać się od nich z daleka, aczkolwiek ta sytuacja spowodowała, że białowłosy musiał się poważnie zastanowić, czy jestem pewien tego w jaki kierunek to idzie.

W tym samym czasie kiedy Haru stał nieobecny przy płocie szkoły, trzymając się za lekko bolącą rękę, Cole pchnął Nate'a, który przez to wpadł na żywopłot za nim. Zdało się słychać trzask łamanych gałęzi i szelest liści. Nathaniel spoglądał zdenerwowany na Cole'a którego palce jeszcze przed chwilą swobodnie rozciągały się wzdłuż tułowia, teraz były zaciśnięte w pięści.

Haru czuł się winny całej tej sytuacji. Mimo tego, że uważał przyrodniego brata za kretyna, nie chciał aby ten miał przez to problemy w szkole. Wiedział że ten stara się zdać ten rok szkoły, bo grozi mu wylanie ze szkoły. Nate natomiast niczym się nie przejmował. Jemu zależało tylko na jednym i w zasadzie... już to osiągnął.

Cole, daj mu spokój. Ten debil nie wie co mówi. — powiedział i spojrzał na chłopaków, aczkolwiek i ta wypowiedź została zignorowana przez chłopaków.

Nie słuchał. Tak samo jak krzyków dziewczyn stojących nieopodal czarnego auta na parkingu. Zakrywały dłonią usta, zdało się słychać głośne westchnienia i po chwili rozległ się krzyk.

Haru otrzeźwiał.

Cole leżał na plecach na ziemi, zasłaniając twarz przegubami rąk. Nate zadawał ciosy raz po raz, odpychając kolegów z drużyny, a kiedy Ci odpuścili, Haru wiedział że musi coś zrobić, bo inaczej blondyn oberwie jeszcze bardziej, a siedzący na nim Nate wcale nie ułatwiał sprawy z podniesieniem się.

Nate! — warknął podbiegają do niego, a kiedy ten podniósł głowę by spojrzeć na jasnowłosego, Cole wykorzystał moment w którym chłopak się rozkojarzył i wymierzając cios w jego prawe żebra powalił go z siebie na ziemie. Mimo że walka nie była wcale wyrównana, bo było widać "doświadczenie" jednego z nich w biciu się, co oznaczało że gdyby nie podstępność i myślenie na spontanie, Cole mógłby dalej leżeć na ziemie, a Nate miałby ogromną przewagę. W końcu grał w Lacrosse 'a.

W tym czasie kiedy blondyn zadawał jeden cios za drugim, raniąc przy tym swoje dłonie, do ich dwójki podbiegli nauczyciele. Facet ubrany w koszulę w kratę i brązowe spodnie — od historii — odciągnął Cole'a który łapał spazmatycznie oddech. Natomiast drugi nauczyciel, a raczej to była kobieta, która w towarzystwie dyrektorki którą Haru już od początku roku zapamiętał, nachyliły się nad Natem który udawał, że to on był wielce pokrzywdzony. 

Ten dzień nie mógł skończyć się dobrze...



***



Haru chodził po całej szerokości szkolnego korytarza, przygryzając dolną wargę. Na szczęście nie wezwano rodziców, ale powiadomiono ich o zaistniałej sytuacji i o tym jakie będą dalsze losy trójki chłopaków. Owszem, niestety Haru został również wciągnięty w to całe bagno, mimo że fizycznie nie brał w nim udziału.

W zdrowej ręce trzymał zimny napój z dystrybutora. Napój mógł być dla niego, ale był dla Cole, aby ten mógł przyłożyć go sobie do obolałego policzka, na którym już po pierwszym kwadransie zaczęły się pokazywać pierwsze siniaki, wybroczyny i krwiaki w kształcie pajączków.

Kiedy zżerała go cierpliwość, chłopak nie mógł wytrzymać w ciszy na korytarzu. Ku jego szczęściu, z gabinetu dyrektora wyszło obydwu chłopców. Na widok jednego z nich bardzo się ucieszył.

Kazała Ci przekazać, że nie zostajesz zawieszony w prawach ucznia. Za to ja spędzę najbliższe dwa tygodnie w domu. — powiedział przybity Cole, ale kiedy zauważył metalową puszkę z zimnym napojem w środku, na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. — To dla mnie? — zapytał. Haru pokiwał głowa i podał mu zimną puszkę, która odmarzała mu opuszki palców u zdrowej ręki, wtedy spojrzał niechętnie na Nate'a który wychodził z głupkowatym uśmiechem z pomieszczenia za nimi. Haru od razu odwrócił wzrok i się odsunął pod ścianę, tym samym  wpadając na jedno z kilku wolnych krzeseł ustawionych w rządku pod ścianą  w równych odstępach.

Mam Ci poprawić dzbanie? — warknął Cole, który zauważył znaczną zmianę w zachowaniu Haru. Po raz kolejny z tyłu pojawił się dziwny głos w głowie, ale jednak nie zadał żadnego pytania, które rozwiałoby jego wszelakie wątpliwości.

Przynajmniej nie skończyłem z podbitym okiem. — odparł, a dopiero wtedy Haru zauważył na jego twarzy poważne zmiany. Sądził, że to Cole od samego początku był na przegranej pozycji gdyby nie rozproszenie jego kumpla. Teraz się mylił. W porównaniu do Cole'a, Nate miał rozcięty łuk brwiowy, siniaka na lewym policzku i dwa tampony wsadzone do nosa, który obficie krwawił.

Nigdy mnie nie doceniałeś. — mruknął Cole i pomógł się podnieść Haru z plastikowego siedzenia pod ścianą. Niemalże od razu przystawił sobie do policzka zimną puszkę, przez co białowłosy się lekko uśmiechnął. Wstał i poszedł w ślady starszego przyrodniego brata, który zostawił daleko za sobą Nate'a.

kiedy weszli na pierwsze piętro i pewni, że Nathaniel nie podsłuchuje ich, Cole się odezwał pierwszy.

Przyznaj się, że zwątpiłeś w to że wygram. — uśmiechnął się lekko. Na jego zębach znajdowały się resztki krwi, która musiała wydostać się z przygryzionej dolnej wargi. Yamada podał mu swoją butelkę, po czym spojrzał na niego podtykając mu ją pod nos. — Lubię to w Tobie. — powiedział, przez co młodszy chłopak zapadł w lekką konsternację. Lubił, ale co?

Lepiej chodź. Na zewnątrz zbierają się deszczowe chmury, a ja nie chcę znaleźć się po środku burzy. Zapowiadali dziś ulewy. — stwierdził na prędce i zostawił w tyle Cole'a.

Jego serce biło niemiłosiernie szybko i chłopak nie mógł temu zaradzić. Ciężko mu było skupić się na swoich myślach, kiedy Cole w każdej minucie zaszczycał jego swoją obecnością. Chłopaki może i nie cierpieli się nawzajem odkąd Haru i jego matka weszły w życie prawnika i jego syna. Wszystko się dość mocno zmieniło, ale z każdym dniem, białowłosy widział że jego przyrodni brat faktycznie zaczyna się zmieniać pod wpływem obecności Yoshiko w domu.

Wiesz, ja się wciąż zastanawiam, co Ci się stało w rękę. — powiedział Cole, kiedy wchodzili na swoją ulicę. Pozostało im przejść już tylko kilkadziesiąt kilometrów aby dojść do celu. Słońce zaczęło zachodzić, a Haru powoli okazywał oznaki zmęczenia, co dawało im coraz większa motywację, do szybszego stawiania kroków.

Haru przełknął ślinę.

Nie wiedział czy ma siłę wracać do sytuacji z poprzedniej nocy, która nie wspominał zbyt dobrze. Aczkolwiek, widząc fioletowy siniak na policzku Nate'a, czuł satysfakcję. Jednak mocny miał cios.

Naprawdę muszę do tego wracać? — zapytał, ponownie ziewając. Nie panował już nad tym.

Nie musisz, ale pytam tylko z ciekawości. Wiele łączy się w jedną całość, a ja nie jestem aż takim debilem za jakiego mnie uważacie. — powiedział i wziął kolejnego łyka puszki którą wcześniej przykładał sobie do obolałego policzka. — Nate nie chciał mi powiedzieć, skąd ma siniaka na policzku, zwłaszcza że on się zazwyczaj z nikim nie bije, a po szkole gdy go widziałem, był cały. — powiedział i zgniótł puszkę. Samotna kropla pomarańczowego napoju chlapnęła gdzieś na dnie puszki, powodując typowy dźwięk "plum".

Uważasz że to moja sprawka? — dopiero po chwili kiedy ich spojrzenia się spotkały, chłopak zrozumiał że nie ma większych szans na wzbranianie się przed poprawną odpowiedzią. Skoro blondwłosy chłopak stanął w obronie młodszego, to chyba należały mu się jakieś wyjaśnienia. Teraz jednak było zbyt późno.

Cole się wszystkiego domyślił.

Kiedy Nate zaczął Ciebie zaczepiać, odpowiedziałeś mu gdybym miał okazję, to bym zrobił to jeszcze raz. Co byś zrobił? Uderzył go w policzek i po raz drugi złamał nadgarstek? — powiedział zaciekawionym tonem.

Miałem ku temu powód. — wyjaśnił Haru, po czym spojrzał na Cole'a pełnego zastanowienia.

Jak to, miałeś ku temu powód? — powiedział marszcząc czoło. 

Haru już nie odezwał się słowem. Próbował poukładać sobie myśli w głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro