Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 Ryan Reynolds pov: Hope

- Miałaś kiedyś orgazm?

Prawie oplułam Magnusa wodą, którą akurat piłam, gdy usłyszałam niedyskretne pytanie mojej siostry. Holly tradycyjnie rozwaliła się na moim łóżku tak, że biedny kot został zepchnięty na sam brzeg i w zamach obrazy majestatu wskoczył mi na kolana. Trzymanie dwunastu kilogramów futra na obrotowym krześle przy biurku nie należało do łatwych ani przyjemnych.

- Ja... eeee... to prywatne sprawy – wydusiłam w końcu i spojrzałam na nią nieśmiało. Wstydziłam się o tym rozmawiać, nawet z nią. W sumie: szczególnie z nią.

- Mówiłam ci już, że między nami nie ma prywatnie, nie pamiętasz? - uniosła głowę, a następnie obróciła się bokiem w moją stronę i przyglądała mi się uważnie.

- Pamiętam. Wspólne mieszkanie w jednej macicy... dokładnie pamiętam – westchnęłam, gdy przypomniałam sobie te jej wszystkie bzdurne teorie na temat tego, dlaczego nie mogę mieć przed nią tajemnic.

- Dokładnie. Więc... miałaś ten orgazm, czy nie? - dopytywała. Nie wydawała się jakaś... rozbawiona, także wyglądało na to, że pytała na poważnie.

- A po co ci to wiedzieć?

- Próbuję ocenić, która z nas ma bardziej chujowe życie erotyczne: czy ty, jakby nie było, będąc od dwóch lat z przerwami w związkach z chłopakami ze szkoły, czy ja: będąc jedynie w związku z wibratorem, a i to dopiero od dwóch miesięcy...

Musiałam mieć naprawdę głupi wyraz twarzy, bo nawet delikatnie się uśmiechnęła.

- Z tego, co pamiętam, z piłkarzykiem ci nie wyszło, bo był za szybki, więc jedyna nadzieja w Pajacu. Więc jak było? Było? Dobrze pajacował? - wnikała. Wiedziałam, że nie odpuści, bo jak się na coś uparła, to będzie drążyć i drążyć. Nie miałam wyjścia, musiałam coś jej powiedzieć.

- Na początku z Ashem rzeczywiście było mi bardzo dobrze. Raz... było mi dobrze, mimo że nie... nie współżyliśmy, tylko...

Holly spojrzała na mnie z ciekawością.

- Palcami czy językiem?

Zarumieniłam się na tę jej bezpośredniość, ale z drugiej strony... ona przecież taka była... od zawsze.

- I tak, i tak... a raz też, gdy poszliśmy na całość na samym początku – doskonale pamiętałam ten dzień: wtedy Holly została porwana przez Fabia. Ona walczyła o życie, gdy ja zabawiałam się z Ashem... - i raz na tej naszej wycieczce.

- Czyli, że... na prawie dziesięć miesięcy związku z Pajacem, dogodził ci tylko trzy razy???

W jej ustach zabrzmiało to jak obelga. Pokręciłam się na krześle i spuściłam wzrok na kotłującego się po moich kolanach kota.

- Na to wychodzi. Widocznie... jestem oziębła w kontaktach z chłopakami i... tak po prostu mam.

- Albo masz chujowych chłopaków, którzy nie są w stanie odpowiednio cię rozpalić – dodała od razu i uśmiechnęła się do mnie – niestety, ale... ja bez chłopaka mam bardziej ekscytujące życie erotyczne, niż ty...

- Z wibratorem?

- Pewnie. Nazwałam go Ryan Reynolds na cześć mojego ostatniego filmowego crusha, bo głupio mi było tak, gdy był bezimienny. Z przykrością dla ciebie muszę orzec, że Ryan sprawuje się lepiej niż Pajac...

- Nazwałaś... wibrator?

- Ehe – przytaknęła od razu – lubię wiedzieć, kogo pieprzę.

Chyba usłyszałam za dużo, jak na jeden dzień.

Nie mogłam wyjść z podziwu, że Holly mówiła o tym tak lekko i bez wstydu. Znałam ją całe życie, ale mimo wszystko uważałam, że niektóre rzeczy powinny pozostać intymne, a nie roztrząsane w rozmowach, nawet z siostrą. Miałam wewnętrzny opór przed mówieniem o seksie, nie potrafiłam zwierzać się z takich spraw jak orgazmy czy inne takie. Siostra nie miała oporów przed niczym. W dalszym ciągu uważałam, że chciałabym być choć po części tak śmiała, jak ona.

- Holly... rozumiem, że ze mną rozmawiasz o tym... ale zdajesz sobie sprawę, że to mimo wszystko powinno być prywatne? I tak, pamiętam, między nami nie ma prywatności, więc pewnie czujesz się swobodnie w moim towarzystwie i lecisz bez hamulców, ale... nie każdy może to dobrze odebrać. Czasami naprawdę lepiej nie pytać o takie kwestie, bo ktoś może się z tym źle poczuć – starałam się jej delikatnie wyjaśnić, że bywała zbyt bezpośrednia i mogła w ten sposób kogoś urazić.

Nie powiem, przykro mi się zrobiło na wieść, że ona lepiej zabawia się z wibratorem, znaczy Ryanem, niż ja z moim na szczęście już byłym chłopakiem.

Holly uniosła się na tyle, żeby usiąść na łóżku i podwinąć nogi pod siebie. Magnus skorzystał z okazji, iż część łóżka pozostała wolna, więc od razu zeskoczył z moich kolan i wpakował się na materac.

- Przepytałam całe nasze rodzeństwo o intymne kwestie i jakoś nikt nie miał oporów, żeby mi odpowiedzieć – rzuciła mi wymowne spojrzenie – oczywiście ominęłam Hattie, bo to w końcu dziecko i ona nie ma intymnych spraw, ale za to udało mi się złapać Barbie i trochę ją przemaglować. Nawet zapisałam sobie jej odpowiedzi – sięgnęła po telefon i wyszukała odpowiedni plik.

- Kiedy złapałaś Livię? Przecież ona i Harry wczoraj polecieli do Paryża? - zapytałam.

- Właśnie wczoraj, zanim polecieli. Teraz Harry pewnie skacze dookoła niej, nad nią i po niej, ale wczoraj jeszcze udało mi się ich przepytać.

- Po co to robiłaś?

- Przecież ci mówiłam, że chciałam sprawdzić, kto ma najbardziej chujowe życie erotyczne i wybacz, ale ty i kot jesteście na samym dole. Już nawet Książę zaliczył młodą żabę... wprawdzie po wszystkim mi zwiał, przez co miałam mini zawał i musiałam go szukać, ale... co użył, to jego.

Czasami miałam wrażenie, że moja Holly ma wieczne czternaście lat i lekkie podejście do wszystkiego. Ciekawe, czy ona kiedykolwiek dojrzeje i spoważnieje, bo jak na razie... w żadnym wypadku nie brzmiała na te swoje osiemnaście lat...

- Więc... zaczęłam od Haidena. Na pytanie o orgazm powiedział mi, że on ma zawsze i że Lena nie była taka zła, chociaż, cytuję „podoba mu się seks bez zobowiązań i żałuję, że byłem tyle lat w stałym związku, bo takie zaliczanie lasek po każdym koncercie to fajna zabawa" koniec cytatu – uniosła głowę i spojrzała na mnie – jak widzisz, Haiden zrobił się pajacowaty i myśli tylko o jednym.

- Że Haiden i takie podejście... - pokręciłam głową – to po Harvie bym się bardziej spodziewała.

- Harv niestety nie był rozmowny, powiedział: „A co cię to obchodzi! Ty jesteś za młoda, żeby się tym interesować! Idź się pobaw z Hattie", jak odparłam, że idę pobawić się z Ryanem Reynoldsem to dodał tylko, żebym oglądała sobie, co chcę i nie interesowała się tym, co nie jest dla mnie.

Parsknęłam śmiechem. Żeby ten Harvey wiedział, o co chodziło z Ryanem, to by inaczej zareagował...

- Harry strzelił mi pogadankę na temat bezpiecznego i odpowiedzialnego seksu. Zaznaczył, że najlepiej zrobić to z kimś, komu się ufa i być pewnym, że chce się to zrobić z własnej woli, a nie dlatego, że ktoś zmusza, czy dlatego, że inni robili, a ja mogę czuć pewnego rodzaju presję – dodała.

Po Harrym akurat mogłam się tego spodziewać, on zawsze brzmiał najbardziej rzeczowo. Końcówka cytatu wypowiedzi brata coś mi uzmysłowiła. Chyba znalazłam rozwiązanie zagadki dzisiejszego dziwnego wywiadu mojej bliźniaczki.

- Holly... - zaczęłam spokojnie – czy ty... czujesz presję, bo ja miałam chłopaków i poszłam z nimi na całość, a ty jeszcze nie i przez to... chciałabyś to nadrobić? Bo w jakiś niezrozumiały sposób czujesz się... gorsza?

Spodziewałam się, że zaśmieje mi się w twarz i rzuci chamskim tekstem, że ona zawsze była najlepsza, ale nic takiego się nie wydarzyło. Widziałam, że zmarszczyła brwi i spoglądała przez chwilę w telefon, zapewne udając, że coś tam szukała.

- Holly... - wstałam z krzesła i przesiadłam się na łóżko, koło niej. Położyłam dłoń na jej kolanie i uścisnęłam je – to nie zawody. Nie rób niczego, na co nie jesteś gotowa. Ja żałuję, że zrobiłam to z Robem... to nie było tego warte. Z Ashem... dobrze się bawiłam, ale powinnam zdecydowanie szybciej zakończyć tę przygodę. Żałuję, że tak długo dałam się zwodzić.

- Ale ja jestem gotowa! - oburzyła się – jestem bardzo gotowa i chcę w końcu iść na całość. Problem w tym... że nie mam z kim! Nikt nie jest w stanie mnie zainteresować, a nawet, jak jakiś chłopak mi się podoba i dojdziemy już do momentu, że ostro się całujemy i macamy, to mam takie coś... taką jebaną blokadę. Po prostu w pewnym momencie przestaje mi się podobać i nie chcę kontynuować, mimo że facet jest nagrzany i zrobiłby wszystko... To ze mną jest problem – wyznała cicho.

- Nie umiesz się otworzyć przed kimś, komu nie ufasz. Harry miał rację. Jeśli chcesz iść do łóżka z kimś, to tylko z tym, kogo będziesz pewna. Przy kim będziesz czuła się swobodnie. Przy kim nie będziesz udawała nikogo innego.

- Nie udaję nikogo, przecież wiesz. Jestem śmiała i odważna i... nie boję się pójść do łóżka. Nie boję się, że będzie bolało, czy że ja będę jakaś nieporadna... jestem tak zajebista, że każdemu namiot staje na samą myśl o seksie ze mną, to fakt. Ja po prostu...

- Nikomu nie ufasz na tyle, żeby aż tak bardzo go do siebie dopuścić – dokończyłam za nią. Pokiwała smutno głową.

- Chyba tak. I tu jest mój problem. Została mi ostatnia klasa liceum, żeby wdrążyć się w seks bez zobowiązań i nie mieć tej pierdolonej blokady! Bo to przecież nic nie znaczy...

- Wydaje mi się, że dla ciebie właśnie znaczy. Możesz być rozrywkowa, pewna siebie, momentami wyuzdana i prowokująca, ale to tylko taka poza. Tak naprawdę chcesz kogoś, kto zaakceptuje cię nie tylko wtedy, gdy jesteś piękna, wesoła i zadowolona z życia, ale też wtedy, gdy jesteś zła, rozżalona i smutna.

- Problem w tym, że każdy mnie chce, gdy jestem w tej pierwszej opcji, bo gdy tylko zaczynam się złościć, to każdy od razu ucieka. Boją się mnie, gdyż wiedzą, że jestem nieobliczalna. Wcale im się nie dziwię, też bym się bała.

- Potrzebujesz takiego faceta, który będzie sobie umiał z tobą poradzić. Który będzie rozumiał twoje uczucia i akceptował je. Który będzie przy tobie bez względu na wszystko...

- Znam takiego jednego – rzuciła mi poważne spojrzenie – niestety ma chłopaka.

Wiedziałam, że podkochiwała się w Wirianie, jednak myślałam, że odpuściła go sobie już jakiś czas temu...

- Wierzę, że znajdziesz jeszcze kogoś godnego królowej – uśmiechnęłam się lekko do niej. Lubiła komplementy i zawsze poprawiały jej humor, a ja nie chciałam, żeby była smutna. Moja Holly zasługiwała na dobrego faceta, który pokocha ją ze wszystkimi jej oryginalnościami, bo była świetna taka, jaka była, tylko trzeba było ją lepiej poznać. Siostra jednocześnie przyciągała innych i ich odpychała, dlatego chłopak dla niej powinien być wytrwały i cierpliwy.

I na pewno nie był to ten cały Andy z kampusu...

- Zamierzam zerżnąć Andyego – wypaliła nieoczekiwanie. Aż wyprostowałam się na łóżku.

- Co??? Dlaczego jego? Przecież... to na pewno nie jest facet dla ciebie. On jest zbyt... prosty w obsłudze – dodałam delikatnie. Nie chciałam wprost mówić, że był głupi i nie mógł jej nic zaoferować, bo nawet i rozmawiać by nie mieli o czym, więc tylko by się frustrowała jego towarzystwem.

- I o to chodzi. Jest prosty, ja się zawsze staram być przy nim uwodzicielska i chętna. Znam go już prawie rok, bo dość często nawiedzam Harva na kampusie... Może mu nie ufam, ale jestem gotowa dopuścić go do siebie, bo wiem, że jest w stanie stracić dla mnie głowę i wielbić jak królową. Już jest mną zafascynowany, a co będzie, gdy pójdę z nim do łóżka... Andy pasuje mi też z tego powodu iż wiem, że to nie chłopak dla mnie, dlatego będę mogła bez sentymentów go rzucić, gdy tylko się nim znudzę. Nie będę czuła się do niego przywiązana.

- Chcesz go tylko wykorzystać? - zapytałam z niedowierzaniem. Nawet szkoda mi się go zrobiło. Był pocieszny i miły, nie zasługiwał na złamane serce.

- Tak. Chcę spędzić z nim miło czas i potem odejść w swoją stronę. Niestety zdaję sobie sprawę z tego, że on się we mnie podkochuje i że to będzie dla niego niemiłe, ale z drugiej strony trzeba cieszyć się chwilą prawda? A on będzie miał mnie na chwilę, to będzie musiało mu wystarczyć.

Nie wiedziałam dlaczego, ale współczułam siostrze. Zamknęła się w jakieś takiej skorupie i raz, że nie mogła nikogo do siebie dopuścić, a dwa: jeśli dopuszczała, to i tak... połowicznie. Rok urabiała chłopaka, żeby się do niego przyzwyczaić tylko po to, żeby wykorzystać go kilka razy i zapomnieć o tym. Chciała uczuć, ale nie potrafiła się na nie otworzyć. W głębi duszy musiała się po prostu bać. Być niepewną siebie.

Widocznie ta jej arogancja i duma to tylko poza. Maska dla świata. Prawdziwa Holly była... zakompleksiona. Strachliwa i przede wszystkim bardzo wrażliwa. Wiedziałam, że nie mogłam jej tego powiedzieć, bo zaraz by mnie skrzyczała, a może i nawet strzeliła focha.

Siostra potrząsnęła głową, jakby chciała odpędzić od siebie złe myśli i rzuciła mi tajemnicze spojrzenie. Po raz kolejny sięgnęła po telefon.

- Zapomniałam ci powiedzieć, o czym rozmawiałam z Barbie... Ją wypytałam o orgazmy z Prestonem, tak z myślą o tobie – uśmiechnęła się wrednie, a ja rozejrzałam się za najbliższą poduszką, żeby tak zdzielić ją w głowę.

- Barbie nie narzeka i twierdzi, że każda partnerka Daniela będzie z niego zadowolona, gdyż Preston podobno ma fantazję... cokolwiek to znaczy – mruknęła sama do siebie – w każdym razie zapowiada się, że może w końcu doczekasz się prawdziwych orgazmów, bo te pajacowe to po prostu... pajacowe.

- Lepiej myśl o swoich Ryanowych, a o moje się nie martw – odparłam i zdzieliłam ją poduszką w głowę. Oczywiście, że nie pozostała mi dłużna i rozpoczęłyśmy regularną bitwę, którą przerwało dopiero wejście Harva.

- O... siostrzyczki się bawią – rzucił kąśliwie, za co też dostało mu się poduszką w twarz od Holly.

- Co się stało, że nas nawiedzasz? Za jakie grzechy? - zapytała bliźniaczka i zaczęła odgarniać włosy z twarzy. Jak zwykle ich nie związała, więc teraz miała je dosłownie wszędzie. Nawet zaśmiałam się, że napuszyła się jak mój kot.

- W sumie to nie wiem. Chyba mam depresję i tak chciałem się pocieszyć patrząc, jak się wygłupiacie. Ty zawsze coś odpierdalasz, więc z tobą nie ma nudy – odparł i rozwalił się na moim łóżku obok siostry. 

Gdybym kiedykolwiek wątpiła w to, że byli rodziną, to teraz odrzuciłabym wszystkie zawahania: oboje mieli nawyk kotłowania się po moim materacu bardziej, niż kot. W dalszym ciągu się szturchali i zabierali sobie poduszki, także musiałam ich uspokoić, zanim całkiem zestresują mi Magnusa.

- Dlaczego masz depresję? - dopytywałam. Zabrałam im obojgu poduszki i położyłam na biurku. Chcą leżeć na moim łóżku, ale nie potrafią się zachować, to będą musieli się obejść bez nich.

- Bo jestem najlepszym futbolistą w drużynie, a to jebany Andy dostaje nagrodę i właśnie leci na wakacje życia – wyjaśnił brat i sapnął ze złością.

- Zaraz, zaraz... jak to Andy leci? Gdzie leci? Po co? - zainteresowała się Holly. Chyba nawet się zmartwiła, że jej seksualne plany względem chłopaka nie wypalą.

- No leci. Już jest w samolocie. Leci na Isla Sandię, bo dostał jakąś specjalną nagrodę od rektora, chuj wie za co. Ma mieszkać w wypasionym hotelu i korzystać z życia i to wszystko za darmo. W zasadzie to był tylko jeden warunek: ma nie pojawiać się w Atlancie wcześniej, niż w dniu rozpoczęcia zajęć na uczelni, inaczej zostanie obciążony wszelkimi kosztami. Ja nie wiem, co za debil układał warunki tej nagrody, ale chyba to oczywiste, że nikt nigdy nie zrezygnowałby z dwóch miesięcy na rajskiej plaży z wszelkimi udogodnieniami i to za darmo. Niby po co siedzieć w Atlancie, jak można na jachcie, nawet Andy nie jest taki głupi i na pewno nie wróci do miasta przez całe wakacje... - opowiadał Harv. Widziałam, jak Holly robi się czerwona na twarzy, a jej oczy zaczęły rzucać piorunami. Siostra się wściekła, bo dotarło do niej, że Andy wyjechał i nie będzie miała szansy na „zerżnięcie" chłopaka.

Bliźniaczka zerwała się z łóżka i mrucząc coś pod nosem o „wkurwiających przyjaciołach, którzy wpychają nos w nie swoje sprawy" wyszła z mojego pokoju.

- A tej co? Nie wzięła leków na wściekliznę? - Harv spojrzał na mnie nie rozumiejąc zachowania naszej siostry.

- Chyba wyjazd Andyego tak ją podminował, że poszła rozładować napięcie – wyjaśniłam, na co tylko się uśmiechnął.

- A... no wiem. Ryan Reynolds. Ostatnio cały czas tylko o nim mówi. Ja tam lubię jedynie „Deadpoola", ale skoro tak się jej spodobały filmy z nim, to niech ogląda. Zawsze to lepiej niżby miała szukać innych rozrywek – dodał brat, a ja parsknęłam śmiechem.

- Masz rację, rozrywka z Ryanem to grzeczna rozrywka – uśmiechnęłam się szeroko.

Dzięki, Holly... Chyba już nigdy nie spojrzę na tego aktora bez głupich skojarzeń... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro