29 Czasami lepiej nie mieć charakteru, niż mieć ten niewłaściwy... Pov: Hope
Moja siostra była dla mnie jedną wielką zagadką. Nie przypuszczałabym, że ona z Wirianem kiedykolwiek... a tu proszę. A ja myślałam, że na tych ich zawodach to wszystko takie poprawne i profesjonalne.
Miałam własne podejrzenia jeśli chodzi o temat rozmowy Holly i Harrego. Chłopaki za bardzo czepiali się tego jej ubrania, żeby tak szybko odpuścili temat, a i Klaus dzień wcześniej udowodnił, że spowiada się ze wszystkiego naszemu bratu, więc z ulgą przyjęłam informację, że nie muszę być obecna podczas tej rozmowy.
Nawet bym nie chciała. Samo rozmawianie z Holly o tym było krępujące, a co dopiero z Harrym, którego znamy dopiero od kilku tygodni... Ucieszyłam się, że Holly jednak musi radzić sobie sama. Bardzo dobrze – nabroiła, niech teraz sprząta swój bałagan.
- Pójdziemy nad basen? Mam takiego dużego, dmuchanego krokodyla do pływania i chciałabym go wypróbować – zapytała mnie Hattie, gdy przyszła do mojego apartamentu z Laurą. Umówiłyśmy się, że za 10 minut widzimy się przy windzie.
Wybrałam błękitny, jednoczęściowy strój kąpielowy, gdyż w takim czułam się najlepiej. Dużo zakrywał, mało odkrywał – tak jak lubiłam.
Na basenie było bardzo przyjemnie – nie było zbyt wielu ludzi, a jeśli już to kręcili się przy basenowym barze. Haiden i Harvey szybko dołączyli do mnie i Hattie i wygłupiali się w wodzie. Usiadłam sobie na brzegu basenu, a nogi zanurzyłam w wodzie. Włosy spięłam dla wygody w wysokiego koka.
Po dłuższej chwili dołączyła Holly – nie wyglądała na specjalnie przejętą rozmową z Harrym, widocznie dobrze się wykłócała, aczkolwiek mogła to być tylko poza. Siostra ubrała wyjątkowo skromny – jak na nią czarny, dwuczęściowy strój kąpielowy. Włosy zostawiła rozpuszczone i teraz poruszały jej się przy lekkich podmuchach ciepłego wiatru. Założyła na głowę ciemne okulary przeciwsłoneczne – żeby przytrzymać wpadające do oczu kosmyki.
Usiadła obok mnie, ale wydawała się jakaś taka niespokojna – może to po niedawno przebytej rozmowie. Chyba nie była przyjemna jak podejrzewałam i mimo pierwszego wrażenia: jakoś na nią wpłynęła.
Zauważyłam, że siostra intensywnie patrzy się w jeden punkt. Podążyłam wzrokiem za nią. Przyglądała się jakiemuś obcemu mężczyźnie, a on bezceremonialnie patrzył na nią. Aż mi się głupio zrobiło – to było takie... niepokojące. Nawet poprosiłam ją o to, żeby przestała, bo gdyby chciała zrobić na złość chłopakom i zabrać tego gościa do łazienki, jak wczoraj... Nawet nie chciałam o tym myśleć.
Holly na szczęście nie miała takich planów, tylko zawołała Harveya na krótkie przesłuchanie. Brat nie był chętny z nią rozmawiać za poranne dyskusje z Haidenem, ale mimo wszystko podpłynął i bardzo szczegółowo – jak na niego opowiedział nam o tym Dimitrisie. Nie powiem, mężczyzna nawet w jednym procencie nie wzbudził mojej sympatii, a gdy się dowiedziałam, że bez problemu może krążyć obok naszych apartamentów, bo ma tam też swoje... Cieszyłam się, że dziś wracamy do domu.
W samochodzie wdałam się w przyjemną rozmowę z Haidenem. Rozmawialiśmy o muzyce, bo – jak się okazało – chłopak uwielbiał grać na gitarze. Miał nawet swój amatorski zespół i często spotykał się ze znajomymi na próbach w naszej piwnicy – przy bawialni. Teraz w czasie wakacji członkowie jego bandu rozjechali się na odpoczynek w różne strony Stanów, a nawet świata, dlatego dopiero od sierpnia ruszą z próbami.
Powiedział mi, że udało im się zagrać nawet kilka razy w takim niedużym barze niedaleko szkoły i że kiedyś zabierze mnie na swój koncert, na co ochoczo przystanęłam. Holly nie wsłuchiwała się w naszą rozmowę, bo znając życie zaraz by to jakoś niemiło skomentowała. Cieszyłam się, że zasnęła i była chwila spokoju.
- Nie jesteś taka zła, wiesz Hope? - powiedział mi w pewnym momencie Haiden, gdy pochwaliłam jedno z nagrań, które pokazał mi na telefonie. Był naprawdę dobry!
- Dzięki. Ty też potrafisz być okej, jak chcesz – odpowiedziałam mu z uśmiechem.
Nić porozumienia, którą nawiązaliśmy w tamtym tygodniu podczas treningu Hattie w stadninie zdawała się rozwijać. Nie ukrywałam, że Haiden mniej mnie przerażał niż Harry czy Harvey, z którymi miałam mniejszy kontakt, a już na pewno z tym ostatnim – tu interakcje były praktycznie zerowe.
Aferka rozkręciła się, gdy dotarliśmy do domu i Holly poszła do swojego pokoju. Siostra wyleciała z niego momentalnie i pognała do holu, bo akurat w tym momencie wrócił Harry z Hattie i Laurą – lot trochę im się opóźnił, dlatego wyjątkowo dojechali dopiero po nas.
- Gdzie są moje ubrania? - skierowała pytanie do naszego najstarszego brata.
- Zapewne w szafie, Holly. Tam zazwyczaj się je trzyma – Harry nie dawał wyprowadzić się z równowagi.
- Zaglądałam do szafy. Brakuje niektórych rzeczy. Dam ci nawet wskazówkę: krótkich i dopasowanych! Gdzie one są? – Holly zaczęła się wściekać, więc do niej podeszłam, żeby ją trochę uspokoić, ale tylko machnęła ręką, jakby chciała mnie odgonić.
- Mówiłem ci dzisiaj rano, że w domu zostaną wyciągnięte konsekwencje z twojego wczorajszego zachowania. Oto część z nich – Penny przejrzała twoją garderobę i zabrała wszystko, co jej zdaniem było nieodpowiednie dla nastolatki. To co zostało jest akceptowalne. Na miejsce zabranych rzeczy kupimy nowe, oczywiście w odpowiednich rozmiarach.
- Jakim prawem ona mi grzebała po szafie?!! - Holly przestawała nad sobą panować. Będzie źle.
- Została o to poproszona przez twojego opiekuna prawnego: naszego ojca. Do momentu uzyskania pełnoletności jesteś pod jego opieką, czy ci się to podoba, czy nie.
- W chuj mi się nie podoba ten WASZ ojciec! Moim nigdy nie będzie. NIGDY!!! - Dobrze, że Laura zabrała Hattie do pokoju, bo moja siostra leciała już po całości i nie przeszkadzało jej, kto słucha.
- Wyrażaj się odpowiednio Holly, z twoją inteligencją nie powinno być trudne rozróżnić to, co wypada mówić, a czego nie – Harry w dalszym ciągu mówił opanowanym głosem. Nie łatwo go było wytrącić z równowagi. Nawet na Holly był odporny.
- A jaka jest ta druga część konsekwencji? Jeszcze bardziej CHUJOWA niż to? Pamiętaj, że jestem tu tylko tymczasowo i ta cała jebana opieka nade mną też jest tylko tymczasowa - Holly celowo podkreśliła to wulgarnie słowo w swojej wypowiedzi.
- Ojciec zdecydował, że tylko Hope będzie chodziła do szkoły. Ty zostaniesz na edukacji domowej na ten semestr. Co będzie potem, zobaczymy – pisk mojej siostry był tak głośny, że nawet Penny przyszła ze swojego pomieszczenia, a i kucharki ciekawie wyglądały z kuchni. Nieczęsto były świadkami takich przedstawień. Holly nie miała zamiaru ciągnąć dalej tej rozmowy – wbiegła na piętro i trzasnęła głośno drzwiami – bardzo głośno.
Zostałam z Harrym w holu. Haiden i Harvey siedzieli na kanapie w salonie i nie udawali, że się nie przysłuchują ostrej wymianie zdań mojej bliźniaczki z naszym najstarszym bratem.
- To ja... pójdę do niej – powiedziałam cicho i odwróciłam się w stronę piętra. Nikt mnie nie zatrzymywał. Darowałam sobie pukanie do drzwi Holly, po prostu weszłam tak, jak to ona zawsze robiła, gdy ja byłam w moim pokoju.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Ani z nikim! Jesteś zdrajcą wiesz! - od wejścia zaczęła na mnie krzyczeć.
- Ale ja nic nie zrobiłam, ani nie powiedziałam... Holly – w jaki sposób cię zdradziłam??? - byłam w szoku, że mogła coś takiego wymyślić.
- Właśnie!!! Nic nie powiedziałaś!!! Dlaczego mnie nie broniłaś!!!
- Bo nie dałaś mi dojść do słowa – wydarłaś się i uciekłaś, zresztą jak zwykle. Z tobą nie da się normalnie dyskutować, bo albo krzyczysz, albo walisz drzwiami i zamykasz się na każdego! - teraz i ja podniosłam głos. Niech sobie nie myśli, że tylko ona ma immunitet na krzyczenie.
- Dlaczego wszyscy traktujecie mnie jak głupie dziecko! Nawet ubrać się nie mogę w to, co chcę!
- Bo zachowujesz się jak głupie dziecko! I rozwydrzone, wiesz! Nie znam nikogo bardziej aroganckiego niż ty, Holly!
- I ty się dziwisz, dlaczego mówię, że jesteś zdrajcą – właśnie dlatego! Od razu wzięłaś ich stronę, zamiast mnie wspierać! A to przecież MOJĄ siostrą jesteś!!!
- Nie wzięłam niczyjej strony, Holly! Cały czas staram się CIEBIE wspierać, szkoda, że tego nie widzisz...
Przez dłuższy czas pozostawałyśmy w ciszy. Ja stałam oparta o drzwi, a Holly leżała na podłodze z nogami na łóżku tak, jak to lubiła najbardziej.
- Nie mogę w to uwierzyć, że to akurat ty pójdziesz do szkoły, a ja mam siedzieć w domu. Przecież ty kurwa jesteś tak aspołeczna! Ludzie cię nienawidzą! - powiedziała Holly nawet nie patrząc w moją stronę.
- Nie jestem aspołeczna. Nie przeszkadza mi ani chodzenie do szkoły, ani edukacja domowa, zaakceptuję wszystko. Wydaje mi się, że jestem bezproblemowa i nie mają powodu mnie nienawidzić – odpowiedziałam spokojnie. Miałam nadzieję, że mój spokój udzieli się mojej siostrze.
- Jesteś taka bezbarwna i bez charakteru.
- Czasami lepiej nie mieć charakteru, niż mieć ten niewłaściwy...
- Uważasz, że mam niewłaściwy charakter, bo co? Walczę o swoje i nie daję sobie wejść na głowę? - Holly podniosła się na łokciach i spojrzała na mnie.
- Uważam, że masz trudny charakter, ale nie niewłaściwy. Walka o swoje jest dobra, gdy walczy się o słuszne sprawy, a czy walka o kilka spódnic jest taka słuszna... według mnie nie.
- Mówiłam ci rano, dlaczego tak walczę o swoje, nie pamiętasz?
- A ja cię prosiłam, żebyś wytrzymała, nie pamiętasz?
Patrzyłyśmy po sobie: ona wojowniczo, ja spokojnie, ale nie ulegle.
- Dobrze, uspokoję się i dostosuję do tej pojebanej sytuacji. Będę odliczać każdy dzień przez najbliższe lata do naszych 18 urodzin, a potem wyjebię stąd i nigdy mnie ne zobaczą, słyszysz! Nigdy! - w dalszym ciągu nie brzmiała na uspokojoną, ale krzyczała już trochę mniej, więc był progres.
Holly była tak bardzo na wszystkich obrażona, że nie chciała zejść na kolację. Harry w drodze wyjątku pozwolił, żeby Sofia zaniosła jej coś do pokoju, ale zaznaczył, że od następnego dnia wraca stała organizacja posiłków. Zaglądałam do siostry jeszcze wieczorem, po kolacji, ale założyła słuchawki na uszy i nie chciała ze mną rozmawiać.
Następnego dnia bardzo się wahałam, czy jechać z nią na trening, bo jak ma być taka nieprzyjemna cały czas, to może lepiej jej unikać, ale z drugiej strony nie miałam nic lepszego do roboty. Podjechałyśmy z naszym szoferem pod bramę i zobaczyłyśmy tam Jane, naszą pokojówkę, która rozmawiała z jednym z ochroniarzy. Holly nawet uchyliła okno, żeby lepiej ich słyszeć:
-... I wyobraź sobie Carla na tych wakacjach złamała nogę. Zostałam sama na cały ten dom! Drugi dzień lecę na dwie zmiany... - narzekała Jane do ochroniarza.
- I nikogo nie dali do pomocy? - zapytał mężczyzna.
- Dali znać do agencji, żeby kogoś przysłali na te kilka tygodni, ale jeszcze nie... - tu już nie dosłyszałyśmy, bo nasz szofer ruszył.
- Biedna Jane, teraz sama musi wszystko ogarniać – próbowałam zagaić rozmowę z siostrą w związku z tym, co przed chwilą usłyszałyśmy, ale nie była chętna iść w ten temat – intensywnie nad czymś rozmyślała. Nawet na treningu nie szło jej tak dobrze, jak zazwyczaj – raz nawet tak porządnie upadła, no jak nic była rozkojarzona. Pewnie w dalszym ciągu trzymała ją ta sytuacja z wczoraj i widmo edukacji domowej...
Gdy wróciłyśmy do domu, czekała na nas niespodzianka. Harry zaprosił dwie panie ze sklepu z odzieżą, które przyjechały z całą ciężarówką ubrań dla nastolatek. Wybór był ogromny, wszystkie ubrania miały metki modnych marek, nawet Holly musiała przyznać, że brat się postarał. Wybrała sobie tak wiele rzeczy, że kilka razy musiała wchodzić po schodach z tym, żeby zanieść wszystko do garderoby. Takie zakupy – nawet w domowych warunkach znacznie poprawiły jej humor, niestety tylko na chwilę. Po wyjeździe pań ekspedientek przyjechała inna pani – tym razem do mnie i do chłopaków.
- To krawcowa. Zbierze wasze miary na mundurki szkolne. Za niecałe 2 tygodnie zaczyna się rok szkolny, musicie mieć wszystko przygotowane – powiedział Harry, gdy zapytałam go, po co jestem tej pani potrzebna.
Holly spięła się, że z niej miara nie będzie zbierana. Chyba cały czas liczyła, że jednak pójdzie do szkoły normalnie jak ja i chłopaki. Obiad zjadła z nami w milczeniu, na kolację znowu nie zeszła. Nawet Harry trochę się zdenerwował i poprosił mnie, żebym stanowczo poprosiła ją do jadalni.
Niestety, gdy poszłam do jej pokoju okazało się, że nikogo tam nie ma...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro