27Ale ja nic złego nie robiłam Pov: Hope
Dawno nie czułam się tak skrępowana, jak tego dnia na jachcie. To było okropne. Nienawidziłam swojego ciała! Jak jeszcze zobaczyłam Holly w stroju kąpielowym – z idealnym brzuchem, ramionami, udami, taką proporcjonalną... Czułam się masakrycznie źle. Rzadko chodziłam na basen, więc jedyny strój jaki miałam był kupiony 2 lata wcześniej, jak byliśmy na wakacjach w Kanadzie. Był słodki – różowy w drobne kwiatki i niestety – za mały o jakieś 3 rozmiary... Moje ciało to jakaś kpina!
Holly pożyczyła mi krótką bluzkę bez ramiączek, która trochę udawała strój. Niestety ja nie miałam nic podobnego – w mojej szafie dominują t-shirty i bluzy oversize. Lubię luźne, wygodne ubrania – siostra preferuje dopasowane i krótkie bluzeczki i topy.
Cały pobyt na jachcie oceniam jako jedną wielką porażkę. Byłoby super gdyby nie mój wygląd... Wszyscy dobrze się bawili, nawet Holly w miarę dogadywała się z chłopakami. Tak bardzo chciałam dołączyć do nich... Ale wtedy by mnie zobaczyli... Połowę czasu spędziłam w jacuzzi, a gdy już całkiem pomarszczyłam się od siedzenia w wodzie – przeszłam na leżak. Zasłoniłam się w całości ręcznikiem, tak że tylko ramiona i nogi mi wystawały. Było mi tak gorąco pod tym przykryciem, no ale przecież się nie pokażę wszystkim w takim stroju!
Gdy po południu wróciliśmy do hotelu z wielką satysfakcją wywaliłam swój strój kąpielowy do kosza. Nigdy więcej! Będę ściemniała, że mam uczulenie na słońce, czy coś, żeby tylko nie musieć rozbierać się przy wszystkich. Holly rozmawiała chwilę przez telefon, myślałam że może z Wirianem – w końcu znowu się pogodzili... ale nie... to nie był on.
- Harry czeka na nas przy windzie – powiedziała mi, gdy skończyła rozmawiać.
- Dopiero co się rozstaliśmy, po co na nas czeka? - zapytałam zaskoczona pakując do ust truskawkę. Obsługa podczas naszej nieobecności posprzątała i przyniosła świeże owoce.
- Zobaczysz – siostra uśmiechnęła się tajemniczo.
No i zobaczyłam. Harry zabrał nas na zakupy. Zaczęliśmy od sklepu ze strojami kąpielowymi, no przecież. Byłam taka zła na Holly za to! Po co mu mówiła!
- Wybierzcie sobie kilka różnych i idźcie przymierzać. Ja tu poczekam – powiedział mężczyzna z nieufnością rozglądając się po sklepie. Chyba nie czuł się komfortowo w takim otoczeniu. Holly złapała mnie za rękę i zaciągnęła do wieszaków.
- Weźmiemy taki, oooo i ten, z jeden jednoczęściowy też może być.... Spójrz jeszcze na ten – nie jest taki powycinany, ale wygląda okej... - Holly była w swoim żywiole. Uwielbiała zakupy. Wepchnęła mnie potem z całą górą strojów do przymierzalni. Westchnęłam z niechęcią, ale zaczęłam przymierzać. Na pierwszy ogień poszedł błękitny jednoczęściowy z mocno wyciętymi plecami, ale na szczęście z zakrytym brzuchem. Był dobry, nawet się sobie w nim spodobałam.
Jeden dwuczęściowy od razu odrzuciłam – był zbyt skąpy. Drugi z kolei wyglądał lepiej – majtki miały wysoki stan, a stanik był zabudowany i ozdobiony falbanką, coś w moim stylu. Przymierzyłam jeszcze kilka innych, ale ostatecznie zdecydowałam się na trzy – ten jednoczęściowy i dwuczęściowy w dwóch różnych kolorach, ale takim samym kroju.
Holly coś tam ponarzekała pod nosem na mój „babciny" styl, ale ostatecznie dała spokój – to w końcu ja mam się czuć w tym dobrze. Ona sama wybrała sobie pięć, ale dwa zostały odrzucone przez Harrego, gdy zapytał, gdzie jest reszta materiału, z którego miały być uszyte. Wybrałyśmy sobie jeszcze po kilka sukienek, kilka par sandałów i klapek, pareo, kapelusze i okulary przeciwsłoneczne. Starszy brat okazał się dobrym towarzyszem na zakupach – nie za bardzo się wtrącał – chyba, że Holly wybierała coś bardzo kontrowersyjnego – i był bardzo cierpliwy.
Na zakupach spędziliśmy kilka godzin. Do pokoju wracałyśmy obładowane torbami jak wielbłądy – Harrego ledwie było widać spod sterty pudeł z butami. Zażartował nawet w windzie, że od teraz tylko zakupy on line wchodzą w grę, albo będziemy sobie z młodszymi braćmi jeździły, bo on już swój limit na ten rok wyrobił.
W pokoju Holly próbowała podliczyć, ile nasz brat za to zapłacił. Nie wziął nas do taniego sklepu – jeden strój kosztował tyle, co moje kilkumiesięczne kieszonkowe! Dzisiejszy rachunek za zakupy musiał być gigantyczny – a on zapłacił go bez mrugnięcia okiem. To też była dla mnie nowa sytuacja – do tej pory chodziłam na przemyślane zakupy z mamą, która pilnowała, żebym brała rzeczy dobrej jakości, ale nie przesadnie drogie. Gdy chciałam zaszaleć – musiałam płacić za to sama z własnych oszczędności. Przy Harrym czułam się, jakbym miała skarbonkę bez dna – z jednej strony świetnie, z drugiej – trochę się krępowałam nadużywać jego uprzejmości.
Nie nacieszyłyśmy się długo samotnością, bo ktoś zapukał do naszego pokoju. Holly otworzyła:
- Nikogo nie ma w domu – powiedziała na widok osoby z drugiej strony i chciała zamknąć drzwi, ale nie zdążyła, bo do pokoju weszli nasi bracia – dwaj pozostali, bez Harrego.
- Weź się Harley Quinn suń, Harry kazał nam tu przyjść – powiedział Harvey siadając na kanapie. Haiden od razu podszedł do patery z owocami i zaczął nam wyjadać arbuza. Moja siostra już szykowała się do ataku na niego za to, ale że sama nie cierpiała arbuzów – to sobie odpuściła. Mango nigdy by nie darowała.
- Mamy wziąć was na plażę podczas naszego surfingu, a potem idziemy na imprezę – Haiden wyjaśnił nam powód tego najścia między jednym a drugim kęsem arbuza.
- My i wy? Ale jak to? Tak razem?... I wy nie protestujecie? - Holly była naprawdę zdziwiona, ja zresztą też.
- Protestowaliśmy i to bardzo, ale Harry musi nerwowo odreagować popołudnie z wami i poszedł najebać się do baru, także ulitowaliśmy się nad nim i to my teraz będziemy was niańczyć – Harvey uśmiechnął się, ale nie był to wesoły uśmiech – raczej taki wymuszony.
- A Hattie? - zapytałam – przecież nie może siedzieć sama w pokoju.
- Poszła z Laurą na animacje do kids klubu i na wieczorną dyskotekę. Będzie miała co robić przez kilka godzin. Oczywiście proponowaliśmy, żebyście poszły z nią, bo to zabawa na waszym poziomie, ale Harry nas olał – Haiden rozwiał moje wątpliwości.
- Ubierzcie się przyzwoicie i za pięć minut widzimy się przy windzie. Oczywiście idziecie z obstawą, Harry nie poskąpił ochroniarzy na nasze tete a tete – Harv już podnosił się z kanapy, młodszy brat dołączył do niego i obaj wyszli z naszego apartamentu.
- Przyzwoicie... żebyś się kurwa nie zdziwił – powiedziała sama do siebie Holly i poszła grzebać w szafie. Coś podejrzewałam, że jej strój nie będzie przyzwoity...
Nie zawiodłam się. Siostra wybrała bardzo krótką i dopasowaną czarną koszulkę, która kończyła się kilka centymetrów pod biustem i równie czarną minispódniczkę sięgającą ledwie do połowy uda. Na wierzch nałożyła szeroką bluzę zapinaną na zamek – ale to tylko po to, żeby ukryć to co pod spodem. Jak chłopaki wejdą do wody na pewno ją zdejmie. Włosy zostawiła rozpuszczone, opadały luźnymi falami na plecy. Rzęsy wytuszowała i nawet zrobiła sobie kreski na powiekach. Specjalnie nałożyła ciemne okulary, żeby bracia nie zauważyli.
Mój strój nie był tak spektakularny – założyłam beżową, luźną sukienkę, która miała cienkie ramiączka, ale nadrabiała długością – sięgała praktycznie do kostek - i płaskie sandałki w tym samym kolorze. Włosy związałam w wysokiego, ale luźnego koka z którego wymykały się pojedyncze pasma. Też wzięłam okulary i bluzę na wieczór, ale nie żeby coś ukryć przed braćmi – naprawdę zamierzałam z tego korzystać.
Chłopcy nie zwrócili specjalnej uwagi na nasz strój – jedynie zmarszczyli brwi na widok Holly w długiej bluzie.
- Nie będzie ci za gorąco? Na dworze jest ze 30 stopni - zapytał nawet Haiden.
- Mam słabe krążenie, 30 stopni to jak dla mnie 15, wiesz choroba poalaskowa, szczególnie nasilona u sportowców. W naszej rodzinie mam ją tylko ja – Holly opowiadała brednie bez zająknięcia. Chłopcy nie mieli pojęcia, o czym mówi, a nie chcieli wyjść na ignorantów, toteż nie skomentowali tego.
Gdy doszliśmy na miejsce zbiórki dla surferów bracia poszli przebrać się w stroje do surfingu i wziąć swoje deski, a my usiadłyśmy w miłej knajpce na plaży. Harv zostawił nam trochę gotówki, jak to się śmiał – kieszonkowe na wodę – i definitywnie zabronił brać cokolwiek z alkoholem. Zamówiłyśmy sobie po bezalkoholowym drinku – ja wzięłam sobie „Błękitną lagunę", a Holly kontrowersyjnie „Sex on the beach". W zasięgu naszego wzroku był jak zwykle czujny Klaus i jeszcze trzech innych mężczyzn – ten sam ochroniarz, co wczoraj i dwóch innych – ochroniarze naszych braci.
- To dziś niańczy nas czterech? - powiedziała Holly z przekąsem. Chyba nie spodobał jej się taki tłum ochrony w naszym pobliżu.
- Dwóch pożyczyli nam chłopcy na chwilę. Wyjdą z wody, to sobie pójdą za nimi – odparłam rozkoszując się smakiem swojego „soczku".
Holly oczywiście zdjęła bluzę jak tylko bracia zniknęli z pola widzenia. Przy jej prowokującym stylu życia długo nie musiałyśmy czekać na pierwsze zaczepki niczego nie świadomych chłopaków z plaży. Nawet trzymając słomkę w ustach Holly potrafiła przyciągać spojrzenia innych. Nic sobie z tego nie robiła.
- Witam piękne panie, jesteście same? - zapytał nas jakiś chłopak po chwili – na pewno starszy od nas.
- W sumie od niedawna mamy czterech ochroniarzy i trzech starszych braci, ale jeden z nich w tym momencie jest niedysponowany, a pozostali to debile, więc można powiedzieć, że jesteśmy same... - Holly jak zwykle nie wychodziła z formy. Chłopaka na chwilę przytkało, ale potem zaczął nas bajerować:
- Takie piękne dziewczyny nie mogą samotnie spędzać wieczoru... Razem z kolegą chętnie dotrzymamy wam towarzystwa... - obok chłopaka pojawił się drugi, mniej więcej w podobnym wieku.
- Jeśli tylko nie będziecie pieprzyć od rzeczy, to okej, możecie siąść z nami – Holly właśnie dopijała swojego drinka i kiwała ręką na barmana – zamówiła to samo.
Dwóch chłopaków dosiadło się do nas. Na moje oko – byli starsi o kilka lat, może studenci albo uczniowie ostatniej klasy liceum. Jeden z nich usiadł bardzo blisko Holly, drugi naprzeciwko mnie – chyba był nieśmiały.
- Od rzeczy nie pieprzymy... ale inne formy pieprzenia akceptujemy – chłopak obok mojej siostry bezceremonialnie położył jej rękę na wewnętrznej stronie uda i zaczął przesuwać dłoń w górę jej skąpo odzianego ciała. Holly również położyła mu swoją rękę na torsie, a następnie przesunęła ją na jego szyję i przyciągnęła go do siebie.
Zaczęli się całować.
Zrobiło mi się trochę niezręcznie, bo chłopak naprzeciwko mnie spojrzał znacząco na całującą się obok nas parę. Nie byłam gotowa na coś takiego. Jeszcze z nikim się nie całowałam i nie chciałam tego robić byle jak. Zerknęłam na naszych ochroniarzy, ale nie reagowali. Chyba uznali, że skoro moja siostra zaczęła, to nie ma zagrożenia. Ja nie byłabym tego taka pewna.
- Co robisz w Miami? - zagadałam do niego, gdy moja siostra badała migdałki jego kolegi.
- Obecnie spędzam część wakacji ze znajomymi. Ten tu – wskazał na chłopaka przyklejonego do mojej siostry – to mój kuzyn, u którego mieszkam.
- Ja przyjechałam na weekend z rodziną. Jutro wracamy. Ta tu – wskazałam na Holly, która chwilowo nie całowała się ze swoim partnerem, gdyż ten błądził właśnie ustami po jej dekolcie, a jedną z rąk trzymał pod bluzką, drugą dalej błądził po udach – to moja młodsza siostra. Razem z czterema ochroniarzami i dwoma starszymi braćmi pilnuję jej wątpliwej cnoty, gdyż ma dopiero 16 lat, więc wiesz...
- Kurwa, Tim, ona jest niepełnoletnia – krzyknął chłopak, z którym rozmawiałam, a ten drugi – dopiero po dłuższej chwili odczepił się od mojej siostry. Znaczy odczepił od niej usta – jedną rękę dalej trzymał na jej piersi, a drugą pod spódnicą.
- Możemy iść do łazienki, jeśli chcesz kontynuować – powiedziała Holly, a następnie z niemałą trudnością podniosła się z krzesła. Chłopak wstał po chwili i poszedł za nią. Zostałam sama z tym drugim.
- Siostra nie ma nic przeciwko przypadkowym przygodom – bardziej stwierdził, niż zapytał chłopak.
- Jak widać. Nie przywiązuje większej wagi do znajomości – miałam wrażenie, że on żałuje, że jednak nie zagadał pierwszy do Holly. Mimo wszystko – ze mną nie było tak łatwo.
- W sumie mój kuzyn też nie szuka nikogo na stałe – zamyślił się chłopak.
Przez pewien czas trwaliśmy w milczeniu. Sączyłam powoli swojego bezalkoholowego drinka, a mój towarzysz zamówił sobie piwo. Po dłuższej chwili dołączyli do nas Holly i Tim.
- Chyba musisz już iść, moi bracia zaraz tu przyjdą – powiedziała siostra do swojego towarzysza. Chłopak w dalszym ciągu ją obejmował, a ustami błądził po jej szyi. W pewnym momencie położył dłoń na policzku i przyciągnął jej twarz do swojej – wbił się ustami w jej usta. O matko, czego musiałam na to patrzeć???
W końcu odkleił się od mojej siostry, ten drugi też się podniósł. Wyglądał na bardzo niezadowolonego – chyba zepsułam mu wieczór. Tim obiecał, że zadzwoni, ale podejrzewam, że Holly dała mu fałszywy numer telefonu.
- Jak ty możesz tak po prostu to robić?... - zapytałam, gdy zostałyśmy same.
- Ale ja nic złego nie robiłam – powiedziała moja siostra.
- To co robiłaś z nim w łazience? - zapytałam, trochę byłam ciekawa, trochę jednak bałam się odpowiedzi.
- Dobrze się bawiłam. Po prostu. Żadnej penetracji nie było, jeśli o to się martwisz. Takie tam macanie z happy endem. – Holly mówiła o tym tak beznamiętnie, jak o zakupach.
- Ale... to takie intymne... a dla ciebie to nic nie znaczy – kontynuowałam po chwili przerwy.
- Intymne to może było za pierwszym razem. Teraz to po prostu obopólna przyjemność. Ja daję coś od siebie i oczekuję tego samego – moja siostra nawet w najmniejszym stopniu nie wydawała się skrępowana.
- To kiedy ty... tak pierwszy raz... - zaczęłam wiedziona ciekawością.
- W tamtym roku... - odpowiedziała od razu.
- Z kim? - zapytałam.
- Jak z kim? Oczywiście, że z Wirianem. Chcieliśmy sprawdzić, jak to jest... On całował mnie tam, gdzie nikt inny przed nim, ja mu się odwdzięczyłam tym samym.
- Ale przecież Wirian... on jest... - zaczęłam, ale Holly nie dała mi skończyć.
- Wtedy jeszcze o tym nie wiedział. Nie myśl sobie, że zrobiłam coś źle i dlatego zraził się do dziewczyn – o nie. Spotkałam się z jeszcze kilkoma innymi chłopakami. Wiesz jak to jest na zawodach – wspólne hotele... Te same sale gimnastyczne... W każdym razie żaden nie narzekał. Ja zresztą też. Było przyjemnie, no i tyle.
- Nie wstydzisz się? Tak im pokazać, wiesz co?
- Nie. Oni mi też pokazują swoje intymne części ciała i wcale się tego nie wstydzą. Dlaczego ja mam być niby gorsza? Chodzi tylko o przyjemne spędzenie wspólnego czasu. - Moja siostra w dalszym ciągu wydawała się beznamiętna, ja rumieniłam się cały czas.
- A czy... robiłaś już to? No wiesz...
- Nie. Jeszcze nie. W dalszym ciągu czekam na mojego księcia z bajki na białym koniu. Koniecznie białym. Nie zrobiłabym tego z byle kim, wiesz? Na pewno nie z przypadkowym kolesiem w łazience... Nie uważam też, żeby to, co zrobiłam było złe. Dla mnie jest okej, ale oczywiście – każdy może mieć swoje zdanie – zamilkła rozważając swoje własne słowa. Dla mnie intymność pomiędzy partnerami była tak... prywatna, że nie wyobrażałam sobie mówić kiedykolwiek o niej tak obojętnie jak Holly. Każda forma kontaktu z moimi częściami intymnymi była według mnie bardzo osobista i naprawdę musiałabym dopuścić tam tylko kogoś, komu bardzo ufam.
- Hej młode, co tam pijecie, mam nadzieję, że nic wyskokowego – usłyszałam głos Harveya. No to już koniec poważnych rozmów...
- „Sex on the beach", miałam to dosłownie przed chwilą w ustach... - zaczęła Holly, ale nie dałam jej skończyć. To nie były tematy do żartów.
-To gdzie ta impreza, na którą mieliśmy iść? - zapytałam szybko braci. Nie chciałam, żeby wdawali się w dyskusje z Holly.
- Tu obok, przy ognisku, ale... Gdzie ty masz ubranie!?! - Harv spojrzał z zaskoczeniem na moją siostrę. No tak, zdjęła przecież bluzę...
- Wyobraź sobie, że przed chwilą przybiegła tu banda Spartan i dosłownie zerwali je ze mnie. Byli tak agresywni, że się nie kłóciłam – powiedziała całkowicie poważna Holly.
- Banda kurwa czego? - Haiden zmarszczył brwi.
- Takich chłopów w sandałach. Uważajcie, bo jak wrócą to i wam zabiorą rzeczy – siostra kontynuowała swoje brednie.
Haiden nie wiedział, co myśleć, a Harvey nawet się rozejrzał, jakby szukał tych Spartan w okolicy. Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.
- Będziemy tak siedzieli, czy idziemy? - zapytałam chcąc zmienić temat. Chłopaki spojrzeli po sobie. W dalszym ciągu nie podobał im się strój Holly.
- Sorry mała, ale idziesz się przebrać. Nie będziesz kręcić się taka rozebrana przy obcych facetach. Będą sobie wyobrażać nie wiadomo co... Z naszym nazwiskiem... Musisz bardziej się pilnować - Harv dalej był sceptycznie nastawiony do stroju mojej siostry.
- Mogę wziąć wszystkich do łazienki na jednorazowe turnee i przestaną być obcy, jak tak bardzo ci zależy... - zaczęła Holly, ale szybko jej przerwałam, mówiąc:
- Ma bluzę, już zakłada, okej? Wszystko będzie zakryte...
Bracia byli bardzo sceptyczni, ale Holly w bluzie wyglądała na bardziej ubraną, niż bez, więc po chwili przestali tak głośno narzekać, tylko coś tam jeszcze mamrotali sobie pod nosami. To chyba była nasza pierwsza i ostatnia impreza z nimi...
Zabawa była naprawdę w porządku. Holly nie odwalała głupich akcji, tylko prawilnie tańczyła przy mnie. Chłopcy kupili sobie piwo, ale nikt nie robił z tego powodu problemów. Pogoda była piękna – nawet w nocy czuć było przyjemne ciepło. Musiałam pilnować, żeby siostra nie zdejmowała bluzy – co niestety próbowała zrobić kilka razy – bo bracia cały czas kręcili się w pobliżu.
- Jeszcze kilkanaście godzin i wracamy do naszego luksusowego więzienia – powiedziała Holly, gdy tańczyłyśmy niedaleko ogniska.
Nie wiedziałam, czy cieszyć się, że to już koniec tej wycieczki, która miała swoje wzloty i upadki, czy martwić – bo znowu zostanę zamknięta w domu z narzekającą i kombinującą Holly.
Co gorsze?
Ostatnie 30 rozdziałów tego tomu pojawi się w najbliższych dniach :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro