38 Nie uciekaj mi, dobrze?pov: Holly
Widziałam, że zaskoczyłam go tym wyznaniem. Wbijał we mnie swoje poważne oczy, jakby chciał sprawdzić, czy się z nim nie droczyłam, albo czy go nie wkręcałam.
- Jesteś tego pewna?
- Tak – odparłam krótko. Nie miałam pojęcia jak to działało, ale gdy potwierdziłam swój zamiar, poczułam spokój. Spokój i zdecydowanie. Chciałam tego, naprawdę chciałam. Z nim.
- Nie chciałbym, żebyś robiła coś, czego potem będziesz żałowała – zaczął spokojnie, ale od razu mu przerwałam. Chwyciłam go za dłoń, którą do tej pory trzymał na moim kolanie i uniosłam do swojej twarzy.
- Będę żałowała, że tego nie zrobiłam. To przemyślana decyzja. Nie podejmuję jej pod wpływem chwili, choć muszę przyznać, iż cała ta świąteczna otoczka bardzo mi się podoba. - Wyjaśniłam, a potem przytuliłam policzek do jego dłoni – wiedziałam, że wizyta u ciebie może się tak skończyć, a mimo to wskoczyłam w kiecką za małą o dwa rozmiary i przyszłam. Podoba mi się to, co się między nami dzieje, Sebastianie. Chcę więcej. - Dodałam. Przesunęłam jego dłoń tak, żeby muskać jej wnętrze ustami. Widziałam, jak ta lekka pieszczota działała na mężczyznę. Jakoś tak nagle zrobiło mu się niewygodnie, bo zaczął się kręcić...
- Nie chcę cię wykorzystać, jeśli nie jesteś gotowa... - wzbraniał się, jednak i tym razem nie miałam zamiaru odpuścić. Powiedział jeszcze coś cicho po hiszpańsku, ale nie zrozumiałam. Od kilku dni uczyłam się tego języka, jednak poznałam dopiero kilka słówek i zwrotów, a on mówił zbyt szybko.
- Jestem gotowa na prawie wszystko. Nie chciałabym być przypalana świeczką, ale kto wie, czy kiedyś nie odważę się i na to. W tym momencie to ja chcę ciebie wykorzystać i wcale się tego nie wypieram – uśmiechnęłam się lekko.
- Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie? - Dociekał – myślałem, że nigdy nie usłyszę takiej propozycji z twoich ust.
- Powiedzmy, że przekonały mnie twoje atuty – przesunęłam jego dłoń na mój dekolt, a sama zaczęłam powoli całować go po linii szczęki.
- Atuty? - Wychrypiał. Byłam pewna, że resztki jego opanowania właśnie szły się jebać. Za bardzo na niego działałam i dobrze o tym wiedział. On działał na mnie w ten sam sposób.
- Szczególnie jeden – mruknęłam pomiędzy pocałunkami – ten, który wbijasz mi teraz w plecy. Podejrzewam, że moja wizyta jest dla ciebie trudna... - dodałam z rozmysłem – a to, jak długo siedziałeś w gabinecie za każdym razem, gdy wychodziłeś palić, było podejrzane. Na tarasie szło ci jakoś szybciej – uśmiechnęłam się przebiegle. Miałam pewne podejrzenia, co robił za każdym razem, gdy znikał w pomieszczeniu obok sypialni.
Sebastian zaśmiał się cicho. Jego klatka piersiowa zawibrowała. Czułam wszystko dokładnie, w końcu moje plecy ściśle przylegały do jego ciała.
- Nie potwierdzam – mruknął chowając twarz w moich włosach. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale też nie zaprzeczasz...
Wiedziałam! Wydawało mi się, że zbyt zrelaksowany wracał z tego gabinetu, żebym mogła to przypisać rozluźnieniu po nikotynie.
Uniosłam twarz, żeby spojrzeć mu w oczy. Chyba pierwszy raz płonął w nich aż taki ogień. Nawet elektryczny kominek nie mógł się równać z blaskiem czarnych źrenic mężczyzny.
- Powiedz, że nie masz ochoty, to dam ci spokój – westchnęłam. Nie spodziewałam się, że to ja będę go namawiała. Myślałam, iż z chęcią się na mnie rzuci, ale on widocznie miał jeszcze jakieś opory.
Sebastian szybko objął dłonią moje policzki i przytrzymał twarz, żebym jej nie odwróciła. Wbił we mnie udręczone spojrzenie.
- Jesteś spełnieniem moich marzeń i pragnę cię od dawna, ale chcę być pewny, że wiesz, o co mnie prosisz. Naprawdę niewiele brakuje, żebym się złamał. - Powiedział poważnie.
- Wiem. - Potwierdziłam – może to dziwne, ale pierwszy raz czuję aż taką pewność i nie boję się. Chyba ci zaufałam, panie Jones, co trochę mnie zaskakuje, bo nie ufam facetom. Z tobą jest inaczej – wyznałam szczerze. Nie czułam się skrępowana tą rozmową, choć dotyczyła intymnych kwestii. Dobrze się przy nim czułam i bardzo mi się to podobało.
Mężczyzna przez chwilę nic nie mówił. Nie spuszczał wzroku z mojej twarzy. Cały czas wwiercał się pociemniałym spojrzeniem w moje oczy, jakby chciał wyczytać z nich całą prawdę, czy znaleźć choć cień strachu lub niepewności. Wiedziałam, że nic takiego tam nie znajdzie. Byłam zdecydowana i zadowolona z tego, iż w końcu odważyłam się powiedzieć to na głos.
Od pewnego czasu Sebastian stał się spełnieniem i moich marzeń. Tych, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia.
- W takim razie chodź ze mną – powiedział opanowanym tonem i zaczął się podnosić. Zatrzymałam go. Nie chciałam nigdzie iść.
- Tu mi się podoba. Chcę tu – spojrzałam na mrugającą światełkami choinkę i włączony kominek. Nie widziałam lepszego miejsca, niż salon. Nie chciałam innego.
- Twój pierwszy raz nie może być na podłodze – zaprotestował mężczyzna – jeśli bardzo się upierasz na to pomieszczenie, to rozłożę kanapę.
- Upieram się – kiwnęłam głową. Wstałam razem z Sebastianem. Mężczyzna rozsunął kanapę i obrzucił mnie kolejnym, czujnym spojrzeniem.
- Zaraz wrócę. Nie uciekaj mi, dobrze? - Uśmiechnął się lekko. Zanim wyszedł z pomieszczenia, przyciągnął mnie do siebie i krótko pocałował.
- Nie potwierdzam – mrugnęłam do niego.
- Ale nie zaprzeczasz... - odparł tak samo, jak ja moment wcześniej.
Nie czułam się skrępowana tym, że na chwilę zostałam sama. Domyślałam się, po co poszedł i byłam zadowolona, iż pamiętał o wszystkim. Chyba gdzieś kiedyś nawet wspominałam mu o tym, że nie stosuję antykoncepcji, dlatego też kwestia zabezpieczenia nas leżała po jego stronie. Zmieniłam playlistę na coś bardziej romantycznego i powolnego, a do tego zapaliłam piernikowe świeczki, które rozstawiłam wcześniej w kilku miejscach.
Gdy mężczyzna wrócił, powtórnie mnie pocałował, tym razem dłużej. Położył opakowanie z prezerwatywą na stoliku, a następnie usiadł na kanapie.
- Rozbierz się – polecił zdecydowanym głosem, czym trochę mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie chciał mi w tym pomóc, ale on wolał patrzeć. W zasadzie podobało mi się to, w końcu lubiłam robić show...
- Myślałam, że to twoje marzenie...
- Oczywiście, że moje – potwierdził – ale jeszcze będę miał okazję je spełnić. Teraz chcę zobaczyć, jak rozbierasz się dla mnie. To też jedno z moich marzeń – odparł poważnie.
Dla niego... cholera. Naprawdę powinnam iść na jakąś terapię, bo jego władczy ton i nieznosząca sprzeciwu postawa maksymalnie mnie nakręcały, a to było zwyczajnie dziwne. Przecież nie lubiłam podporządkowywać się nikomu i nigdy tego nie robiłam, ale no właśnie... Dla niego...
Wydawało mi się, że chciał mi dać szansę na wycofanie się, gdybym nagle zmieniła zdanie, ale nie zamierzałam tego robić. Chciałam poczuć, jak to może być z prawdziwym mężczyzną i gotowa byłam to osiągnąć bez względu na wszystko.
Powolnym krokiem podeszłam do Jonesa i z premedytacją oparłam stopę o jego kolano, żeby równie niespiesznie odsunąć zamek z buta. Sebastian uważnie śledził każdy mój ruch. Gdy zdjęłam but z jednej nogi, to samo powtórzyłam z drugą. Jakoś tak nagle stałam się niższa o dziesięć centymetrów...
Mężczyzna nic nie mówił, ja też się nie odzywałam. Nie przestawałam wpatrywać się w oczy Sebastiana. Uwielbiałam je, a zwłaszcza teraz, gdy spoglądał na mnie, jakbym była jedyną dziewczyną na całym świecie. Niesamowicie mi się to podobało.
Przez to, że wcześniej zdjęłam mikołajową czapkę, została mi już tylko sukienka i bielizna. Nie miałam na sobie nic więcej. Stanęłam naprzeciwko Sebastiana w delikatnym rozkroku i z rozmysłem przesunęłam dłonie na swoje uda, żeby złapać za brzeg kreacji.
Zaczęłam delikatnie bujać biodrami, niczym w uwodzicielskim tańcu. Sukienka nie miała żadnych guzików, nakładała się po prostu przez głowę, więc ściąganie jej nie było tak seksowne, jak chciałam, ale i tak słyszałam, jak Jones wciągnął powietrze, gdy zrzuciłam ją z siebie. Trochę poczochrałam się podczas pozbywania się jej, ale jakoś tak nie przejmowałam się. W odbiciu jednej z szyb widziałam, że miałam trochę bardziej napuszoną fryzurę, ale nie wyglądało to źle, tylko tak, jakbym przed chwilą wstała z łóżka.
Uśmiechnęłam się do ambasadora zalotnie, a następnie odwróciłam tyłem. W ślimaczym tempie odpinałam stanik. Mężczyzna widział tylko moje plecy, ale nie kazał mi się odwrócić. Nie ponaglał. Podobało mu się przedstawienie, które dla niego odgrywałam.
Z premedytacją zakryłam cycki włosami, dlatego też, gdy w końcu odwróciłam się do niego i tak nie był w stanie nic zobaczyć. Powoli wsunęłam palce za brzeg mojej bielizny. Nie pamiętałam, czy kiedykolwiek wcześniej widziałam tak poważnego Sebastiana, jak właśnie w tej chwili. Jego drapieżne spojrzenie powodowało, iż drżałam na całym ciele i to nie dlatego, że było mi zimno. Nie mogłam się doczekać, co będzie dalej...
- A teraz rozbierz mnie – polecił chrapliwie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój pokaz robił na nim większe wrażenie, niż to okazywał. Cieszyło mnie to. Bardzo.
Zbliżyłam się do niego i położyłam mu dłonie na ramionach. Nie zdziwiło mnie, iż on od razu zaczął dotykać moje ciało – delikatnie przesuwał ciepłymi rękami po moich biodrach i żebrach, a ja w tym czasie odpinałam mu guziki koszuli. Szczególnie długo muskał opuszkami palców mój tatuaż na biodrze – ten z diabłem, aniołem i napisem „Amor vincit omnia".
- Podoba mi się to hasło – wyszeptał jakby do siebie. Kiedy nachyliłam się, żeby wyjąć mu koszulę ze spodni i rozpiąć pasek, skorzystał z mojej pozycji, żeby objąć dłonią jedną z moich piersi, a następnie zacisnąć na niej usta.
Jęknęłam, gdy to zrobił. Do tej pory sama zabawiałam się w podobny sposób – oczywiście bez użycia ust - gdyż nikt inny nie dotykał mnie po biuście. Żaden chłopak, nawet Wirian. Te trzy lata temu cycki jakoś go nie interesowały, a potem nie było takiego, który aż tak by się do mnie zbliżył. Moje zabawy w hotelu z innymi zawodnikami kończyły się na robótkach ustnych lub ręcznych, a do tego wystarczyły wyłącznie zdjęte majtki.
Nie mogłam się skupić na rozbieraniu go, gdy tak z rozmysłem drażnił moje sutki – zasysał je, żeby za chwilę kreślić językiem dookoła nich kółka, a w następnym momencie składać wilgotne pocałunki raz na jednej, raz na drugiej piersi, a raz pomiędzy nimi.
- Rozpraszasz mnie – wysapałam z siebie. Na dobrą sprawę jeszcze nic nie zrobiliśmy, a ja już byłam tak gotowa, iż obawiałam się, że zaraz na udach pojawią się ślady mojego podniecenia. Sebastian rozpalał mnie do czerwoności. Nie byłam w stanie rozpiąć mu spodni, jakoś tak nie mogłam poradzić sobie z paskiem. Jego odsłonięte ciało kusiło mnie, dlatego też zrezygnowałam z prób rozebrania go i po prostu przyłożyłam dłonie do wyrzeźbionego brzucha Sebastiana, żeby delikatnie przesuwać po nich paznokciami.
Pisnęłam, gdy w jednej chwili mężczyzna objął mnie dłonią w pasie i wręcz rzucił na kanapę. Zawisł nade mną, żeby przenikliwie spoglądać mi w oczy.
- W takim razie wiesz, jak ja zawsze czuję się przy tobie, kochanie. Twoja obecność rozprasza moje myśli nawet wtedy, gdy nie robisz tego specjalnie, a oboje wiemy, że lubisz się droczyć – odparł groźnym tonem. Zaraz potem przesunął wzrokiem po moim ciele.
- Hermoso. Perfecto – jęknął. Tym razem zrozumiałam jedno ze słów. Domyśliłam się, że Sebastian zachwycał się moim wyglądem i w pełni podzielałam jego zachwyt nad sobą. Byłam w końcu najlepsza.
Nie dał mi szansy na odpowiedź – w kolejnej chwili ponownie zaatakował moje usta zaborczym i głębokim pocałunkiem. Jedna z jego dłoni od razu wsunęła się między moje nogi i zaczęła pocierać wilgotną skórę. Czułam, jak jego wargi wyginają się na moich w lekkim uśmiechu, gdy dotarło do niego jak bardzo na mnie działał. Nie potrafiłam tego ukryć, a w zasadzie też nie chciałam.
Jęknęłam z zawodem, gdy rozgrzane ciało mężczyzny odsunęło się ode mnie, ale zaraz potem uśmiechnęłam się lubieżnie. Sebastian zaczął ściągać spodnie i bieliznę. Podparłam się na łokciach i wbijałam w niego przepełnione pragnieniem spojrzenie. Podobało mi się to, jak jego skóra błyszczała w świetle świec i sztucznych płomieni z kominka. Miałam ochotę dotykać go wszędzie i również wszędzie całować.
Ambasador stanął przede mną nagi. Oczywiście, że od razu wbiłam wzrok w jego fiuta. Nie udawałam, iż mnie nie interesował, bo to była nieprawda. Podejrzewałam, że Sebastian będzie się miał czym pochwalić, a ja – mimo braku doświadczenia w kwestii penetracji, miałam niewielkie rozeznanie w penisach, bo w końcu kilkoma już się bawiłam. Żaden jednak nie był taki, jak ten Jonesa. Zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno dobrze robiłam...
- Coś nie tak? - Zapytał mężczyzna, gdy wrócił na kanapę. Położył się obok mnie i uważnie obserwował moją twarz.
- W zasadzie to... nie wiem, czy się zmieścisz, bo tak trochę mnie zaskoczyłeś – wyznałam cicho. Fiut Wiriana był zdecydowanie chudszy! Tych kilku chłopaków, z którymi zabawiałam się na zawodach, też miało mniejsze penisy. Nie, że jakieś mikre, żebym miała je ledwo widzieć. W tamtym czasie wydawały mi się duże, ale nie miały podjazdu do przyrodzenia Sebastiana.
Szparag... phi... też mi coś...
Tu nawet banan się chował.
Jones położył dłoń na moim biodrze i przekręcił mnie tak, że leżałam na boku, naprzeciwko niego. Nie zabrał ręki, tylko delikatnie przesuwał ją po mojej skórze, przez co po raz kolejny zadrżałam.
Ja pierdolę. Nie musiał szukać punktu G, bo gdzie by nie dotknął, tam go odnajdywał. Całe moje ciało w jego obecności było jednym, wielkim punktem G. Bliskość mężczyzny była uzależniająca i upajająca.
- Wszystko będzie dobrze. Nie zrobię ci krzywdy. - Obiecał – ten raz będzie bardzo delikatny i powolny, żebyś mogła się ze wszystkim oswoić, kochanie. Następne będą inne. Wtedy zaczniemy lepiej poznawać twoje ciało i to, co ci się podoba – dodał cicho.
- Dlaczego myślisz, że będą jakieś kolejne razy? - Zapytałam tak z czystej przekory. Doskonale wiedziałam, że będą, a przynajmniej w tej chwili, gdy byłam maksymalnie na niego napalona, nie przyjmowałam innej opcji.
- Wiem, że będą – odparł z charakterystyczną dla siebie arogancją. Dupek.
Mój chwilowy dupek.
Nie czekał na moją odpowiedź – jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam jak moje piersi zostają przyciśnięte do jego torsu. Po raz kolejny pocałował mnie szaleńczo i bardzo niegrzecznie. Uwielbiałam to. Całowałam się z wieloma chłopakami, do większości z nich nie przywiązywałam większej wagi, ale byłam pewna, że pocałunków Sebastiana nie byłabym w stanie zapomnieć. Robił to tak, że cały czas chciałam więcej, a do tego ta drobna pieszczota pobudzała mnie bardziej, niż wszystko, co kiedykolwiek robił mi Charlie.
Wsunęłam dłonie we włosy ambasadora. Uwielbiałam ich miękkość i to, że mogę się nimi bawić podczas gdy nasze języki splatały się w namiętnym tańcu, a dłonie mężczyzny po raz kolejny zawędrowały pomiędzy moje nogi. Jęknęłam mu prosto w usta w chwili, kiedy opuszki jego palców zaczęły drażnić wejście pochwy, a kciuk ocierał się o wrażliwe miejsce.
- Jesteś tak cholernie gotowa, kochanie – wychrypiał odrywając ode mnie na chwilę wargi.
- Jestem gotowa na ciebie – wydusiłam z siebie. W tym momencie byłam tak rozpalona, że mogłabym przywiązać go do łóżka i wykorzystać zgodnie ze swoimi potrzebami, nawet gdyby zaczął protestować. Chciałam go całego. Teraz.
Zmarszczyłam brwi z niezadowoleniem, gdy odsunął się ode mnie, ale szelest rozdzieranego opakowania od prezerwatywy spowodował, że w moim brzuchu zaczęło narastać radosne oczekiwanie. Uniosłam się na przedramionach, żeby obserwować, jak mężczyzna zakładał zabezpieczenie. Nie bałam się tego, co za chwilę miało się wydarzyć. Czekałam na to z niecierpliwością.
Sebastian pchnął mnie delikatnie do tyłu, przez co znowu wylądowałam na plecach. Ułożył się nade mną, opierając ręce na łokciach po obu stronach moich ramion. Przyłożył dłonie do mojej twarzy, żeby gładzić policzki kciukami.
- Jesteś piękna i wspaniała. Nie znam drugiej takiej, jak ty, kochanie – mówił z mocą bez ustanku wpatrując się w moje oczy – uwielbiam każdy skrawek twojego cudownego ciała, Holly.
Jego słowa sprawiały, że czułam gorący uścisk w piersi. Serce galopowało mi już od samego początku naszej zabawy, ale teraz wręcz podwoiło swoją prędkość, co wydawało się praktycznie niemożliwe. Wierzyłam, że każde wypowiedziane przez niego zdanie było prawdziwe, gdyż widziałam szczerość w jego tajemniczych tęczówkach.
- Powiedz, że tego chcesz – polecił bardziej zdecydowanym głosem. Wsunęłam dłonie pod jego ramiona i objęłam go tak, żeby przesuwać paznokciami po plecach mężczyzny. Na razie delikatnie.
- Chcę ciebie, Sebastianie – odparłam drżącym głosem. Jones doprowadził mnie do granicy. Czułam, że zaraz dojdę i będzie po zabawie, bo ten facet tak cholernie na mnie działał, że nawet nie musiał wiele robić, żeby rozpalać mnie do czerwoności.
Ambasador ostatni raz spojrzał w moje oczy, jakby chciał przejrzeć mnie na wylot. Wytrzymałam jego gorący wzrok. Jakoś tak automatycznie nawet wstrzymałam powietrze. Czekałam na jego ruch, na szczęście nie musiałam uzbrajać się w cierpliwość, bo chwilę później znowu złączył nasze wargi, ale tym razem w spokojniejszym pocałunku. I zdecydowanie krótszym, gdyż moment później przesunął usta na mój policzek, a następnie zostawił ścieżkę wilgotnych pocałunków na szyi i dekolcie. Po raz kolejny stymulował moje piersi – objął dłonią jedną z nich i drażnił sutek kciukiem, gdy jego język robił to samo z drugą brodawką. Wolną rękę w tej samej chwili wsunął pomiędzy moje nogi. Od razu je rozchyliłam. Nie chciałam już czekać, choć to, co robił było cholernie przyjemne.
Gdy poczułam, jak ustawił się przy moim wejściu, ponownie wstrzymałam oddech. Byłam przygotowana na ból, ale mimo wszystko delikatnie się spięłam. Sebastian oderwał usta od mojego biustu i ponownie spojrzał mi w oczy.
- Oddychaj kochanie – polecił ochrypłym głosem. Mężczyzna wykonał subtelny ruch biodrami, który sprawił, iż jego penis zaczął się we mnie wsuwać. Bardzo powoli. Wypuściłam powietrze z płuc. Na razie nic mnie nie bolało. Czułam rozciąganie i dość mocne wypełnienie, ale nie było to nieprzyjemne, raczej takie neutralne.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał mnie mój partner. Miałam ochotę przewrócić oczami, bo na dobrą sprawę nie działo się nic złego, ale powstrzymałam się, gdy widziałam, jak bardzo był poważny i skupiony.
- Dobrze – odparłam zgodnie z prawdą.
- A teraz? - Dopytywał. Zmarszczyłam na chwilę brwi, bo nie rozumiałam, czym jedna chwila miała się różnić od drugiej. Dopiero, gdy Sebastian docisnął swoje biodra do moich, zorientowałam się, iż wszedł we mnie cały.
- Wspaniale – uśmiechnęłam się lekko. Mój pierwszy raz był zdecydowanie bardziej stresujący dla niego niż dla mnie. Czułam się naprawdę dobrze. Nawet przez chwilę nic mnie nie zabolało. Może w pewnym momencie poczułam szczypanie, ale naprawdę delikatne. Byłam przyzwyczajona do zdecydowanie większego bólu.
- To już? - Zdziwiłam się.
- Już – przytaknął. Nie spuszczał ze mnie ostrożnego wzroku. Miałam wrażenie, że wycofałby się, gdyby tylko zobaczył jakikolwiek grymas na mojej twarzy. W zasadzie chyba go zobaczył. Czułam się... rozczarowana.
- Myślałam, że to będzie dłużej trwało – westchnęłam. - A to już koniec? Nie powinieneś się tak trochę... poruszać? - Zasugerowałam na co parsknął śmiechem i przycisnął czoło do mojego.
- Jeśli o to chodzi, to to dopiero początek, kochanie. Trochę się nie zrozumieliśmy – powiedział i zaczął się wysuwać, żeby zaraz znowu wbijać się we mnie do końca. Zaczynało mi się to podobać.
- W takim razie nie przerywaj – jęknęłam przy mocniejszym ruchu, ale nie dlatego, że coś było nie tak. W tym momencie wszystko było jak najbardziej tak.
Mężczyzna wrócił do całowania mnie – moich ust, policzków, szyi. Jego dłonie skupiły się na moich piersiach. Zaczęłam odpowiadać na jego ruchy i subtelnie unosić biodra, a potem trochę mocniej.
- Sebastianie... - szepnęłam kilka chwil później – nie chcę powoli i delikatnie. Chcę mocno – oświadczyłam przerywanym głosem. Jones oderwał usta od mojej szyi i skupił się na wpatrywaniu w moje oczy. Jednocześnie zaczął intensyfikować swoje ruchy, przez co od razu moje wargi opuściła seria westchnień i innych, trudnych do identyfikacji dźwięków.
Mężczyzna znowu powiedział coś po hiszpańsku, ale nie skupiłam się na tym. Moje ciało płonęło pożądaniem, a głowa była lekka i wolna od wszelkich zmartwień. Zamknęłam z lubością oczy i dałam się ponieść temu, co czułam, a czułam naprawdę wiele. Wszystko było kurewsko przyjemne.
Gdy ambasador przesunął dłoń z mojej piersi na szyję i delikatnie ją ścisnął, uchyliłam nieznacznie powieki. Nie spodziewałam się, że ten gest spowoduje, że wszystko w moim wnętrzu wręcz zacznie wrzeć. Przełknęłam powoli ślinę. Ręka Sebastiana zacisnęła się jeszcze bardziej, na co szerzej otworzyłam oczy. Ten mały gest rozpalił mnie do czerwoności. W moich żyłach zaczynała płynąć lawa, a podniecenie narastało tak szybko, jak chyba jeszcze nigdy. W pewnym momencie objęłam mężczyznę udami, bo chciałam poczuć go głębiej i bliżej siebie. Chciałam stopić się z nim w jedną całość i trwać tak bez żadnych limitów czasowych.
- Patrz mi w oczy, Holly. Nie zamykaj ich, tylko cały czas patrz mi prosto w oczy – odezwał się władczym tonem. Wiedział, że byłam na granicy. Moje ciało zaczęło drżeć i zaciskać się na jego penisie, a paznokcie mocno wbijały się w mięśnie pleców mężczyzny.
Posłuchałam go i nie odwróciłam wzroku nawet wtedy, gdy spadałam w przepaść przyjemności. Jęczałam jego imię raz po raz. Moje biodra przyciskały się do niego zaborczo. Chciałam, żeby ta chwila trwała. Leciałam w dół. Iskrzące się ekstazą tęczówki mężczyzny hipnotyzowały mnie i uwodziły. Nie byłam w stanie przestać się w nie wpatrywać. Topiłam się w źrenicach mężczyzny i nie zamierzałam się ratować. Przed tym i tak nie było żadnego ratunku. Widziałam go całego – prawdziwego. Widziałam burzę uczuć szalejącą w nim i to jedno, tak bardzo widoczne uczucie, które zakrywało wręcz wszystko inne. Szczere uwielbienie.
Gdy Sebastian puścił moją szyję, wzięłam głębszy oddech. Jakoś nie zarejestrowałam wcześniej, że go wstrzymywałam. Jones nachylił głowę, żeby oprzeć ją o mój obojczyk. Od razu przesunęłam dłonie tak, żeby delikatnie gładzić go po karku.
Znowu coś szeptał w języku, którego nie znałam, ale mało do mnie docierało. Czułam się pijana szczęściem. Upojona ekstazą. Trochę też obolała – mocniejsze ruchy naprawdę były mocniejsze, a i usta Sebastiana wcześniej nie bawiły się w delikatność, co bardzo mi się podobało.
Jego serce biło tuż przy moim. Mogłam przysiąc, że w tej chwili wybijały wspólny rytm. Przechyliłam głowę tylko po to, żeby muskać ustami skroń mężczyzny, gdyż on również potrzebował chwili, żeby się uspokoić po niedawnym orgazmie. Przytulałam policzek do jego głowy. Podobała mi się nasza bliskość. Mój partner mruknął z zadowoleniem, a następnie nieznacznie się uniósł. Uśmiechnęłam się, kiedy zauważyłam, jego lekko napuchnięte od pocałunków wargi. Dziś naprawdę poszaleliśmy.
- Jest wspaniale – uprzedziłam jego pytanie. - Zaczynam wątpić w swoje dziewictwo, bo naprawdę nic mnie nie bolało.
Nie wierzyłam, żeby ktoś mnie kiedykolwiek wykorzystał, a ja po prostu o tym nie pamiętałam, gdyż w końcu tylko raz urwał mi się film po winie, a było to w rezydencji Andersonów, więc tam byłam bezpieczna. Czy zabawy palcami mogły się przyczynić do utraty cnoty? A może to po prostu przez intensywne treningi – jakby nie było, byłam tak rozciągnięta, że potrafiłam zrobić każdy rodzaj szpagatu nawet bez rozgrzewki, a do tego od dziecka ćwiczyłam akrobatykę i gimnastykę, oczywiście pod kątem łyżwiarstwa.
- Nie wątp, kochanie – odparł Sebastian. Wysuwał się ze mnie powoli, dlatego też z ciekawości spojrzałam na jego fiuta. Zauważyłam krew na prezerwatywie. - Cieszę się, że dobrze się czujesz. Nie darowałbym sobie, gdybym cię skrzywdził.
Moje serce zatrzepotało się jak głupie na te słowa. Chciałam być dla niego ważna. Chciałam, żeby się o mnie troszczył i żeby mu na mnie zależało tak, jak i mi zaczynało zależeć na nim.
Piosenka na romantycznej playliście zmieniła się. Gdy usłyszałam nową, nieznacznie się spięłam.
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
No, I don't wanna fall in love
(This world is only gonna break your heart)
No, I don't wanna fall in love
(This world is only gonna break your heart)
With you
(This world is only gonna break your heart)
With you
What a wicked game to play, to make me feel this way
What a wicked thing to do, to let me dream of you
What a wicked thing to say, you never felt this way
What a wicked thing to do, to make me dream of you
- Ogarnę się i do ciebie wracam – dodał. Wyraźnie słyszałam zadowolenie w jego głosie. Zanim zsunął się z kanapy, cmoknął mnie jeszcze szybko w usta. Gdy tylko zniknął za drzwiami, od razu sięgnęłam po torebkę. Zignorowałam kilka nieodebranych połączeń od Hope i napisałam szybkiego SMSa do Penny.
„Już do windy".
Z prędkością światła zarzuciłam na siebie sukienkę. Nie bawiłam się w zakładanie bielizny, chwyciłam tylko buty i torebkę w dłoń i szybko opuściłam mieszkanie Sebastiana. Musiałam wyjść. Po prostu musiałam. Potrzebowałam samotności.
Penny czekała przy windzie. Jej mina była jak zwykle obojętna, choć widziałam, że bardzo uważnie się mi przyglądała. Na szczęście domyśliła się, żeby przywołać windę, dlatego też bez słowa wskoczyłam do niej, gdy jej drzwi się rozsunęły. W tym samym czasie drzwi apartamentu ambasadora również się otworzyły. Sebastian wyjrzał z mieszkania, zanim winda zdążyła odjechać, dlatego też na pewno złapał moje przestraszone spojrzenie.
- Holly... - zdążył powiedzieć, nim zostałam zasunięta w dźwigu.
Potrzebowałam chwili, żeby zacząć logicznie myśleć. Powolnym ruchem nałożyłam buty i sięgnąłem po płaszcz, który trzymała dla mnie Penny. Zapięłam się pod samą szyję, gdy w odbiciu lustra zauważyłam zadrapania na dekolcie i malinki na cyckach. Lepiej, żeby nikt inny tego nie zobaczył.
Hope nakurwiała połączeniami, dlatego też odebrałam, zaraz po tym, jak opuściłam windę. Rzuciłam kluczyki do auta mojej ochroniarce – nie miałam głowy do tego, żeby prowadzić.
- Panno Holly... - zaczęła kobieta, kiedy siadłyśmy w aucie. Widziałam, że chciała już wcześniej zapytać, ale rozmowa z moją bliźniaczką przerwała jej plany.
- Poszłam na całość z ambasadorem – wyznałam na jednym tchu – był moim pierwszym facetem i dlatego mam teraz mętlik w głowie.
Kobieta kiwnęła na znak, że zrozumiała.
- Namawiał cię?
- Nie – zaprzeczyłam od razu – to ja go namawiałam. On się wahał. - Zaczęłam wyjaśniać – ja naprawdę tego chciałam i nie żałuję.
- To dobrze, panno Holly, bo w innym wypadku musiałabym zastrzelić ambasadora bez względu na posiadany przez niego immunitet. - Odparła poważnie, czym od razu poprawiła mi humor.
Sebastian również atakował mój telefon, dlatego napisałam mu, że nie mogłam na razie rozmawiać, ale odezwę się jak będę w domu.
- I to w tobie lubię, Penny – powiedziałam wesoło.
- Pozwolenie na broń? - Zapytała neutralnym tonem, na co od razu parsknęłam śmiechem. Moja Penny była nie do podrobienia.
- To też – przyznałam jej rację – ale przede wszystkim to, że martwisz się o mnie nawet wtedy, gdy ja nie martwię się o siebie.
- Chyba na tym polega przyjaźń, nieprawdaż?
Musiałam przyznać jej rację.
- Dlaczego uciekałaś? Było tak źle? - Dociekała.
- Nie. Było wspaniale. Sebastian nie zrobił niczego, co by mi się nie podobało – przyznałam szczerze. - Przestraszyłam się tego, co zaczynam do niego czuć, a czego nie chcę. To miała być tylko zabawa i przyjemne spotkanie, a chyba jednak za bardzo się angażuję.
Nie planowałam się w nikim zakochiwać, ale przy ambasadorze wszystko zaczynało się komplikować i cholernie mnie to przerażało. Nie mogłam odnaleźć się wśród własnych, pokręconych uczuć. Pragnęłam lekkiej przyjacielskiej relacji z okazjonalnym seksem, ale niczego więcej, jednak w tym momencie zaczynało mi zależeć na czymś, czym gardziłam.
Chciałam, żeby mnie kochał, co było idiotyczne, bo takie uczucie w naszym przypadku nie miało żadnego sensu. Nic nie budziło we mnie takiego strachu, jak miłość – największa ze słabości. Miałam okazję oglądać zakochaną Hope w akcji – była żałosna i podatna na wpływy swoich posuwaczy. Nie chciałam być taka, dlatego nie mogłam się zakochać w Sebastianie, bo byłam pewna, że źle to się dla mnie skończy. Bardzo źle. Nasza relacja nie mogła wyjść poza przyjaźń i seks od czasu do czasu.
Miałam pewną cholernie wkurwiającą przypadłość – bardzo powoli dopuszczałam do siebie ludzi, ale również powoli odsuwałam od siebie tych, którzy zbliżyli się do mnie wystarczająco, żeby zacząć być istotnymi w moim życiu, dlatego starałam się odtrącać osoby, które nie były dla mnie ważne, żeby nagle nie zaczęły znaczyć więcej, niż powinny.
Zakochanie się w ambasadorze byłoby największą głupotą, bo do niczego by nie prowadziło. On zapewne w przyszłości chciałby założyć rodzinę, a dla mnie było to ostatnie, o czym mogłam marzyć. Chciałam się bawić, zwiedzać i uczyć tak długo, jak tylko będę mogła. Chciałam trenować i śpiewać. Tańczyć. Żyć chwilą przez najbliższe kilka lat.
Nie dla mnie stabilizacja i obowiązki. Kochałam wolność i nie chciałam jej oddawać.
Seks bez zobowiązań? - Byłam na tak.
Miłość? - Nigdy w życiu.
Ostatecznie i tak zostałabym ze złamanym sercem.
- Zaangażowanie to nic złego, jeśli dwóm stronom na tym zależy – pouczała mnie Penny.
- Nam zależy jedynie na przyjemności i odkrywaniu tego, co lubię. Sebastian trochę spanikował na początku, bo pewnie przeraziło go moje niedoświadczenie, ale potem zaczął się wczuwać i myślę, że będzie chciał mnie nauczyć tego i owego, co mi nie przeszkadza, jeśli tylko będę potrafiła panować nad sobą i się w nim nie zakochać, ponieważ to zbędne komplikacje – próbowałam chyba bardziej przekonać siebie, niż ochroniarkę.
- Wydaje mi się, iż nad uczuciami nie można ot tak panować, a już na pewno nie nad miłością – podziwiałam, że Penny potrafiła rozmawiać o trudnych tematach, a jednocześnie nie przestawała skupiać się na drodze.
- Dlatego żadna miłość nie ma prawa się pojawić – zdecydowałam. - Tak będzie łatwiej.
Naprawdę chciałam w to wierzyć.
***
Hope czekała na mnie już w holu, ale nie chciałam, żeby zobaczyła, w jakim byłam stanie, więc szybko się przywitałam i pogoniłam do pokoju. Od razu skierowałam się do łazienki i weszłam pod prysznic. Musiałam przygotować się na lot.
Gdy przebrałam się w wygodny dres, ponownie zaczęłam uzupełniać walizki. Siostra oczywiście musiała skontrolować postępy moich prac, ale widziała, że pracowałam jak mróweczka, więc dała mi spokój. W końcu miałam chwilę, żeby porozmawiać z Sebastianem, który cały czas dopytywał się, czy już byłam w domu.
- Jestem u siebie, ale mam mało czasu. Tak jakoś zasiedziałam się u pewnego faceta, a teraz z językiem na brodzie muszę się pakować, bo za godzinę jadę na lotnisko – powiedziałam, gdy tylko odebrał.
- Uciekłaś mi, Holly – wytknął ignorując moje słowa – zrobiłem coś nie tak? Przestraszyłem cię?
- Nie – zastrzegłam od razu – po prostu zauważyłam, że miałam milion połączeń od siostry i przypomniało mi się, iż dziś lecimy. Nie uciekłam, po prostu wyszłam.
To, że mnie przestraszył, to inna kwestia, ale... nie ruszało mnie to, co ze mną robił, ale trwożyło to, co zaczynałam do niego czuć. Moje zauroczenie stanowczo za mocno się w nim zauroczyło i trzeba było trochę uspokoić emocje. Przestraszyłam się pojebanych uczuć, nie seksu z Sebastianem.
- Zobaczę cię jeszcze? - Zapytał cicho. Słyszałam napięcie w jego głosie. Całkowicie nie zrozumiał sytuacji.
- Pewnie w styczniu, jak będę miała chwilę to wpadnę pomóc ci posprzątać dekoracje – odparłam lekkim tonem – w końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Przyjaciółmi? - Powtórzył ze zdziwieniem.
- Tak. Przyjaciółmi, którzy czasem zachowują się nie jak przyjaciele, ale to nic złego. Przyjaźń jest najważniejsza, a ja bardzo się cieszę, że udało się nam dogadać i że wróciliśmy do tego, co było w wakacje, bo tęskniłam za tobą. Lubię spędzać z tobą czas, na kanapie, czy poza nią – dodałam siląc się na wesołość.
- Przyjaciółmi... - mężczyzna brzmiał jak zdarta płyta, na co przewróciłam oczami. To się uczepił tego jednego słówka...
- Wybacz, że nie dałam znać, że wychodzę, ale cały czas byłam poganiana połączeniami i trochę spanikowałam, iż może ojciec uruchomił już jakąś akcję poszukiwawczą, w końcu miałam w życiu różne pojebane akcje – zaczęłam trochę kręcić, ale to, co mówiłam, nie było jakoś tak bardzo oderwane od rzeczywistości.
Henry poruszyłby niebo i ziemię, gdybym przez kilka godzin nie dawała znaku życia, albo gdyby Penny nie donosiła o moich aktualnych zajęciach. Ochroniarka na szczęście nie wdawała się w szczegóły i gdy Hope do niej dzwoniła, wyznała, iż byłyśmy na zakupach. Ta wersja była akceptowalna.
Mężczyzna chyba uwierzył, a przynajmniej przestał dopytywać o ucieczkę. Pytał o moje samopoczucie i wrażenia. Tu mogłam być całkowicie szczera i wyznać, jak bardzo wszystko mi się podobało. Obiecałam, że odezwę się, gdy wyląduję już na Bali, czyli za kilkanaście godzin.
W dalszym ciągu sama myśl o locie przyprawiała mnie o mdłości, dlatego też zaraz po wejściu na pokład przyjęłam lekarstwa na uspokojenie i rozłożyłam się w sypialni. Chciałam przespać lot, ale zdawałam sobie sprawę, iż było to niemożliwe, ponieważ był zwyczajnie za długi.
Przytuliłam się do poduszki i przymknęłam oczy. Pierwszym obrazem, który wtedy zobaczyłam, był oczywiście Sebastian. Nagi Sebastian, a potem Sebastian wpatrujący się we mnie chwilę przed tym, zanim doszedł. Umięśniony Sebastian i Sebastian całujący moje piersi.
- Ta świąteczna atmosfera jeszcze wyjdzie mi bokiem – westchnęłam.
Musiałam być silna. Nie mogłam dać się ponieść uczuciom, ponieważ i tak już wystarczająco odpłynęłam.
W głowie cały czas dźwięczały mi słowa piosenki:
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
Miałam wrażenie, że były przerażająco prawdziwe.
https://youtu.be/icVNYjXa2XA
Słucham w zapętleniu, jak Holly "Last Christmas" :P
Z kolejnymi bliźniaczkami pewnie widzimy się w następnym tygodniu, bo muszę się teraz wczuć w Rosalie i rodzinę Verdi, a to będzie trochę obciążające :/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro