Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20 Nie ulegam nikomu, kochanie, nawet tobiepov: Holly

 Wróciłam do domu dość szybko. Cały czas myślałam o Sebastianie i o tym, na co mu pozwoliłam. Nie miałam do niego aż tak wielkich pretensji – w końcu mogłam go przecież zatrzymać? No mogłam. Niestety chwilowo mnie zamroczyło i nie zaprotestowałam. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego coraz trudniej przychodziło mi wmawianie sobie, że ambasador to tylko przyjaciel i nic nie powinno nas łączyć.

- To nierozsądne, Holly. Ogarnij dupę i wróć na właściwe tory – powiedziałam sama do siebie, gdy weszłam do łazienki przy mojej sypialni. Spoglądałam w swoje odbicie w lustrze i od razu widziałam, że wyglądałam jak po dobrej zabawie, a to przecież była zwykła palcówka. Moje oczy błyszczały, jakbym miała gorączkę, a policzki były zaróżowione, mimo że nie używałam dziś różu. 

Do tego... wyraźnie wyczuwałam na sobie perfumy Sebastiana – jakby nie było, leżałam na nim dłuższą chwilę i dość mocno przytulałam się do jego ciała.

Jakoś tak odruchowo przymknęłam oczy, gdy wróciło do mnie wspomnienie, jak mnie całował. Jebany, dobry był w te klocki. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, czy wcześniej czyjeś pocałunki aż tak mnie nakręcały. A do tego ta jego ręka na mojej szyi...

Otworzyłam oczy i znowu spoglądałam na swoje odbicie. Uważnie oglądałam szyję. Nie znalazłam na niej żadnych śladów, mimo że Sebastian chwycił mnie dość mocno. Nikt wcześniej nie zrobił mi czegoś takiego i było to dla mnie nowe, ale... podobało mi się. Do tego ten jego władczy ton, gdy kazał mi otworzyć oczy, gdy dochodziłam. Miałam ochotę mieć je zamknięte, tak jak to robiłam zawsze przy Ryanie, ale coś w głosie Jonesa sygnalizowało, że musiałam wypełnić jego polecenie.

- To głupie – potrząsnęłam głową, gdy uświadomiłam sobie, iż to też mi się podobało. - To ja mam rządzić, nigdy żaden facet. Oni są tylko do pieprzenia. - Powtarzałam sobie podczas rozbierania. Naprawdę potrzebowałam prysznica, bo kiedy przypominały mi się pociemniałe podnieceniem oczy Sebastiana i to, co wyczuwałam w jego spodniach, to... w każdym razie, potrzebowałam bardzo zimnej kąpieli.

Weszłam do kabiny i ustawiłam odpowiednią temperaturę. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, dlaczego moje ciało tak dziwnie reagowało na bliskość ambasadora. Może to przez to, iż był aż tyle ode mnie starszy? Podniecało mnie jego doświadczenie i umiejętności, których na pewno wiele nabył przez te wszystkie lata. Nie mogłam się oszukiwać – już Hope miała lepszą wiedzę na temat stosunków z chłopakami, niż ja. W końcu z Robem zaliczyła cztery pierwsze bazy, a o Pajaca nigdy nie pytałam.

Moje doświadczenie w tej kwestii w zasadzie ograniczało się do tych kilku miesięcy po piętnastych urodzinach, gdy to Wirian namówił mnie na spróbowanie niektórych rzeczy. Przyjaciel był pierwszym facetem, który widział mnie nago. On pierwszy pieprzył mnie palcami i językiem. Z nim przeżyłam moją jedyną próbę seksu analnego. Nie spodobało mi się, ale jemu bardzo. Tak bardzo, że ostatecznie ograniczył się tylko do niego.

Był też pierwszym chłopakiem, któremu obciągałam. Drugim był taki jeden z zawodów w Kanadzie, który wpadł w oko Wirianowi, ale z kolei ja spodobałam się jemu. Przyjaciel namówił mnie wtedy na trójkąt, bo ten chłopak nie chciał się zgodzić na seks z Wirianem beze mnie. Ostatecznie ja zajmowałam się kolegą, który pieprzył moje usta, a przyjaciel pieprzył go. Dziwne to było doświadczenie.

W ciągu tych kilku miesięcy zawodów pomiędzy moimi piętnastymi urodzinami, a śmiercią taty, miałam jeszcze dwie przygody z innymi zawodnikami. Nigdy nie doszło do prawdziwego stosunku, zawsze były to zabawy palcami lub ustami. Ostatni raz, gdy ktoś dotykał moje intymne miejsca, był wtedy w łazience w Miami. Obcy chłopak zrobił mi palcówkę, a ja doprowadziłam go do orgazmu ręką. Haremu oczywiście powiedziałam trochę inaczej, znaczy się nie okłamałam go – wspomniałam, iż miałam zajęte usta, jednak nie tym, co myślał. Po prostu ostro całowałam tego chłopaka, podczas gdy moja dłoń robiła mu dobrze. Nic więcej.

Pokiwałam głową nad moim nudnym życiem seksualnym. Normalnie żal. Musiałam jak najszybciej to zmienić. Póki co jednak... czułam się dobrze. Spokojnie. Orgazm u Sebastiana to było to. Być może nie pamiętam innych, ale ten wydawał mi się wyjątkowo mocny, a przecież on mnie nawet nie rozebrał. Co by było, gdyby użył ust, albo gdybyśmy poszli na całość... 

Ciekawe, czy wtedy też by mnie dusił? Może przykuł do tego swojego wymyślnego łóżka? Gdy tak sobie o tym myślałam i wyobrażałam, jakby to było być tak skrępowaną i zdaną na łaskę faceta... Jakoś tak bezwiednie zadrżałam. Nie ze strachu... Podobała mi się ta wizja.

- Jesteś pojebana, Holly. - Opieprzyłam samą siebie. - Czas odezwać się do Andyego i w końcu go zaliczyć.

Wyszłam spod prysznica w dobrym humorze. Miałam plan: skontaktować się z kumplem brata i w końcu umówić na seks, powkurzać Sebastiana, żeby pokazać mu iż, to co się stało, nic dla mnie nie znaczyło, a potem w końcu wyrwać Charliego i wykorzystywać go cały semestr. W międzyczasie pasowałoby w końcu znaleźć laskę dla ambasadora, żeby i on spuścił sobie trochę ciśnienia.

Nie spodziewałam się, że w moim pokoju spotkam Hope. Leżała na łóżku i wkurzała mnie jakimiś głupimi insynuacjami. Gdy wyszła, nie miałam ochoty biec za nią i ją gasić jakimś super tekstem, gdyż mój telefon zawibrował.

Mój Książę: Wszystko w porządku? Tak szybko wyszłaś. Daj znać, czy bezpiecznie dojechałaś do domu.

Zapomniałam, że Sebastian zapisał mi się tak w telefonie, a ja jeszcze tego nie zmieniłam. Przeniosłam szybko wzrok na terrarium.

- Tylko ty jesteś moim księciem, Książę. Ambasador to po prostu ambasador. Do tego z oklepanym imieniem.

Tak... googlowałam tę jego wysepkę. Miał rację, Sebastianów tam na pęczki. Wszyscy mają imię na cześć tego księcia, którego żona zdradzała z własnym bratem, a on przez to zwiał do Europy. Znaczy... o zdradzie przeczytałam z jakichś plotkarskich artykułów, nie z tych oficjalnych na stronie ministerstwa Isla Sandii. Tam były tylko szczątkowe informacje, a do tego nawet nie mieli zdjęć, oprócz króla Samuela i następcy tronu, jego najstarszego syna.

Odpisałam mu dopiero po chwili, żeby nie myślał, iż nie miałam nic innego do roboty, jak wgapianie się w ekran komórki.

Dojechałam bardzo szybko. Nic się nie dzieje. Zamierzam napisać do mojego kolegi z pytaniem, kiedy wraca z tej Twojej wysepki, bo wisi mi seks, a ja robię się niecierpliwa.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Sebastian nawet nie próbował udawać, że na nią czekał. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się wrednie. Ambasador był łatwy jak kot Hope.

Nie musisz czekać na kolegę, kochanie. Zawsze służę pomocą. Widziałem, że podobało Ci się to, co dziś robiliśmy. Pomyśl, jakby to było, gdybyś poddała mi się całkowicie... Żaden kolega nie zrobi z Tobą tego, co ja mogę. Do tego pamiętaj, że jesteśmy przyjaciółmi, więc moim obowiązkiem jest dbanie o Ciebie, a nikt się tak Tobą nie zajmie, jak ja. Zaufaj mi, a nie pożałujesz.

Zaśmiałam się głośno. Czy ja potrzebowałam innego potwierdzenia na to, że Sebastian chciał mnie zaliczyć? Nie potrzebowałam. Kłopot w tym, że ja nie chciałam jego z jednego powodu... mogłoby mi się za bardzo podobać z nim, a nie mogłam do tego dopuścić. Żadnych uczuć. Żadnych słabości.

Widocznie inaczej rozumiemy przyjaźń. Ja nie pieprzę się z przyjaciółmi (palcami i językiem nie liczę, ale to może robić tylko ten przyjaciel, którego znam naprawdę dobrze). Andy jest dla mnie wystarczający, a do tego obiecał mi przywieźć muszelkę z tej Twojej cholernej wyspy. Nawet wysłał mi zdjęcie, jak myśli o mnie na plaży. Nie mów, że to nie słodkie. Chłopak dba o mnie tak, jak Ty nigdy nie zadbasz, Sebastianie. Oboje o tym wiemy. Chcesz mnie pieprzyć i tyle.

Mężczyzna tym razem nie odpisał, a od razu zadzwonił.

- Tak? - zapytałam, gdy tylko odebrałam połączenie.

- Holly... nie chcę się z tobą pieprzyć, chcę się z tobą kochać, a to jest różnica – powiedział od razu – jeśli jej nie widzisz, to znak, że do tej pory tylko się pieprzyłaś z chłopakami, którzy nawet nie powinni cię dotykać, bo jak słyszę, nie zrobili tego dobrze. Mnie zależy na czymś innym.

Zaśmiałam się, ale nie był to wesoły śmiech.

- Nie pieprzyłam się z nikim ani nie kochałam. Nigdy. - Odparłam szczerze. Nie czułam się z tego powodu zawstydzona. Może to było trochę dziwne, bo zapewne w naszym roczniku tylko ja i Alexandra byłyśmy dziewicami, i o ile u księżniczki to było zrozumiałe, bo była cały czas trzymana pod kloszem, o tyle moja sytuacja na pewno niejednego by zaskoczyła.

Mężczyzna przez chwilę się nie odzywał, więc kontynuowałam:

- Nie narzekaj na chłopaków, którzy według ciebie nie robili mi dobrze, bo prawda jest taka, że nikt nie robił, dlatego chciałam to zmienić. Spotykałam się z Andym cały tamten rok, żeby go poznać, bo wiem, że chcę zabrać go do łóżka i nie zależy mi na kochaniu się, tylko na pieprzeniu. Nie oczekuję niczego więcej.

- Holly – westchnął Sebastian – skoro nie masz doświadczenia, to tym bardziej nie powinnaś iść w relację, która będzie powierzchowna, bo możesz zostać skrzywdzona. Ten cały Andy nie zadba o ciebie odpowiednio...

- Bo co? - wtrąciłam od razu – tylko ty zadbasz?

- Oczywiście, kochanie. Zrobię wszystko, żebyś czuła się ze mną dobrze. Obiecuję, że nigdy cię nie skrzywdzę, ani nie zrobię niczego, na co mi nie pozwolisz.

Jakoś tak mało to pocieszające, zważywszy na fakt, że naprawdę pozwalałam mu na coraz więcej. I tak, podobało mi się to, ale musiałam z tym skończyć. Sebastian nie był dla mnie, tak jak i ja dla niego. Wolałam Andyego i Charlesa. O wiele bardziej wolałam ich od ambasadora. Z nimi na pewno będzie... łatwiej.

- Dzięki, ale nie skorzystam. Jak jesteś tak zdesperowany, żeby zaciągać przyjaciółkę do łóżka, to może naprawdę znajdź sobie jakąś dziewczynę, która będzie chciała z własnej woli się z tobą pieprzyć... a nie – wtrąciłam wrednie – zapomniałam, że ty się nie pieprzysz, tylko kochasz. Poszukaj sobie jakiejś odpowiedniej do kochania i nie interesuj się tym, co ja będę robiła.

- Kochanie... wydaje mi się, że z nas dwojga to ty brzmisz na desperatkę – odpowiedział z nieukrywaną pewnością w głosie – jesteśmy przyjaciółmi, dlatego też chcę się o ciebie zatroszczyć. Zrobię to jak nikt inny, doskonale o tym wiesz.

Zmieniłam temat na neutralny, a Sebastian na szczęście zrozumiał, że nie chciałam w dalszym ciągu roztrząsać z nim mojego niedoświadczenia. Cieszyłam się, że niedługo zobaczę Andyego. On był wystarczający. Ambasador mógł sobie mówić, co chciał, ale może życie to moje życie. Zrobię po swojemu, jak zawsze.

- Obiecałaś mi pomóc z meblami i dodatkami – przypominał mężczyzna, gdy zaczęliśmy rozmawiać o wyposażeniu kuchni.

- Pomogłam. Wzięłam udział w tym twoim pogańskim obrzędzie na wymyślnym łóżku. Powinieneś być zadowolony – odparłam, zanim ugryzłam się w język. A miałam nie wchodzić na grząski grunt w naszych rozmowach...

- Pamiętaj, że mam jeszcze dwie sypialnie gościnne – rzucił od razu Jones. Zaśmiałam się na to stwierdzenie. Sebastian naprawdę potrzebuje kobiety.

- Tym bardziej do ciebie nie przyjdę! Jeśli chcesz, żebym ci pomagała, to naprawdę zachowuj się jak przyjaciel, a nie jak erotoman, który za wszelką cenę próbuje zaciągnąć przyjaciółkę do łóżka.

Mężczyzna również się zaśmiał. Obiecał, że będzie grzeczny, choć nie do końca mu wierzyłam.

- Mam kilka pudeł moich rzeczy. Są zbyt osobiste, żebym pozwolił pracownikom się nimi zajmować, dlatego pomyślałem o tobie i o tym, że mi pomożesz, moja wyjątkowa przyjaciółko – rzucił na sam koniec. Wahałam się przez chwilę, ale ostatecznie zgodziłam się wpaść do niego w sobotę po zajęciach tanecznych i gimnastyce. 

Planowałam również poćwiczyć sobie trochę na lodowisku: niestety bez Katii i Wiriana, ale miałam pomysł na nowy układ i chciałam dobrze go przedstawić trenerce, jak wróci z tego niby SPA... W dalszym ciągu podejrzewałam, że po prostu chciała mieć wolny weekend na seks spotkanie z jakimś swoim ogierem, ale udawałam, iż wierzę w jej marną wymówkę. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Katia nie miała przyjaciółek... koleżanki tak, ale z nikim nie nawiązywała głębszych relacji.

Żeby nie było, że zmyślałam – wypytałam wszystkich jej sąsiadów i pracowników lodowiska o to. Nikt niczego przede mną nie ukrywał. Sąsiadka jedynie potwierdziła, że do pani Romanow przychodzi czasami elegancki facet, ale nigdy nie widziała jego twarzy, bo robił to bardzo dyskretnie. Byłam naprawdę ciekawa, dlaczego Katia ukrywa swój romans. Przecież mi mogła o wszystkim powiedzieć...

***

Następnego dnia wybrałam się do Sebastiana. Dzięki temu, że dał mi wcześniej wszystkie kody, nie musiałam czekać, aż sam mi otworzy, tylko po prostu weszłam do jego mieszkania jak do siebie. A co... po coś chyba podzielił się ze mną tymi informacjami.

Mężczyzna wychylił głowę z sypialni. Jakoś tak... zarumieniłam się, gdy przypomniało mi się, co wczoraj robiliśmy. Po chwili opieprzyłam się w duchu i ruszyłam do niego pewnym krokiem.

- Cześć – powiedziałam, gdy tylko do mnie podszedł. Próbował pocałować mnie w usta, ale w ostatniej chwili odwróciłam głowę, więc musiał się zadowolić całusem w policzek. Nie skomentował tego, rzucił mi jedynie tajemnicze spojrzenie. - W czym mam pomóc? Co jest tak osobistego, że Carlos nie może tego dotykać?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.

 Sypialnia wyglądała... jak typowa sypialnia w mieszkaniu. Udziwnione łóżko było w niej dominującym elementem. Po jego obu stronach stały nocne szafki, a przy wielkim oknie Sebastian ustawił fotel i mały stolik. Do pokoju przynależały jeszcze dwa inne pomieszczenia: ogromna garderoba i łazienka z wanną większą, niż ta moja. Od razu mi się spodobała, bo miała hydromasaż.

- Weź te rzeczy i poukładaj je w garderobie – myślałam, że mężczyzna poda mi jeden z kartonów, on jednak wziął go w dłonie i ruszył do pomieszczenia obok. - Najlepiej w tych dolnych półkach. Bądź delikatna – poinstruował mnie i postawił pudło na podłodze.

Wzruszyłam ramionami i kucnęłam, żeby otworzyć karton. Zmarszczyłam brwi, gdy tylko zobaczyłam jego zawartość.

- Lubisz świeczki? - nawet zapytałam. Ambasador ponownie wszedł do garderoby. Stanął w progu i oparł się ramieniem o drzwi.

Przyglądałam się kilkunastu długim świeczkom. Nie czułam, żeby jakoś specjalnie pachniały, więc chyba nie były od tego, żeby aromatyzować pomieszczenie. Do tego bardziej wyglądały na takie, które wkłada się w lichtarze, mimo iż były dość grube, a do tego kolorowe: fioletowe, czerwone i czarne. Gdy sięgnęłam głębiej, natrafiłam na jeszcze inne świeczki: te tym razem wyglądały, jak takie, które rozstawia się po domu i wącha dla relaksu, choć napis na etykietce głosił, iż były... do masażu.

- Lubię. Można z nimi robić różne ciekawe...rzeczy – odparł spokojnie mężczyzna. Zauważyłam, że intensywnie mi się przyglądał, gdy tak grzebałam w jego skarbach.

- Dlaczego chowamy je do garderoby? Nie powinny być gdzieś w jadalni? Będziesz tak za każdym razem biegał po świeczkę, gdy zaprosisz sobie jakąś laskę na romantyczną kolację? - rzuciłam lekko i spojrzałam na niego, mrużąc delikatnie oczy. Musiałam zadrzeć głowę, bo w końcu klęczałam na podłodze, a Sebastian cały czas stał w drzwiach. Wsunął dłonie w kieszenie i nie przestawał wpatrywać się we mnie.

- Gdy zaproszę kogoś na romantyczną kolację, to uwierz kochanie, ale ta osoba bardziej doceni to, że te świece są obok sypialni, niż w jadalni. - Odparł ochrypłym głosem. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale przez moje ciało przebiegł dreszcz na sam dźwięk jego słów. Zaczynałam podejrzewać, że te świeczki rzeczywiście nie powinny znajdować się na stole.

- Rozumiem, że te długie można gdzieś komuś wsadzać – wyjęłam jedną z pudełka i chwyciłam w obie dłonie, a następnie powoli przesunęłam jedną ręką w górę i dół. Wyraźnie słyszałam, że Sebastian głośniej wciągnął powietrze.

- Ciekawa propozycja, ale nigdy nie używałem ich w ten sposób – dodał po chwili.

Podobała mi się gładka faktura świec. Miałam wrażenie, że są zrobione z trochę innego wosku, niż te, które zazwyczaj stawiałam na stole, bo zaczynały robić się śliskie pod wpływem ciepła moich rąk. Czyżby miały niższą temperaturę topnienia?

- A w jaki?

- Zgodny z przeznaczeniem... - stwierdził i zrobił dwa kroki w moją stronę. Nie usiadł koło mnie, a jedynie nachylił się i wsunął dłoń pod moją brodę, żeby ją unieść. - To świece do zabawy woskiem. Zapala się je nad ciałem kobiety, żeby drażnić je delikatnym bólem kapiącego wosku.

Powinnam się bać tego, co mówił, bo brzmiało to w chuj niepokojąco, ale nie mogłam oderwać od niego oczu, kiedy jego zielonozłote tęczówki wwiercały się we mnie z taką siłą, że czułam, iż ze świecy z moich dłoniach zaraz nic nie zostanie.

- Po co robić takie rzeczy? - zapytałam cicho. Nie miałam pojęcia, dlaczego to zrobiłam, ale jakoś tak miałam wrażenie, że ta rozmowa musiała być przeprowadzona... spokojnie.

- Dla przyjemności, kochanie. Tylko i wyłącznie dla przyjemności – Sebastian w końcu przestał nade mną stać i usiadł zaraz obok, ale nie zdążyłam wypytać o szczegóły, gdyż jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. 

Może to dziwne, ale... tym razem nie chciałam się opierać. Rozchyliłam usta i pozwoliłam mu robić to tak, jak wczoraj: głęboko, intensywnie i bardzo niegrzecznie. Moje dłonie od razu odnalazły jego szyję i wsunęły się w ciemne włosy ambasadora. Zaciskałam je i lekko pociągałam, gdy jego język penetrował moje usta z władczością charakterystyczną tylko dla tego mężczyzny. Uwielbiałam to.

- Pokażę ci kiedyś, jak z tego korzystać. Jestem pewny, że ci się spodoba. - Odparł, gdy nieznacznie się ode mnie odsunął. Cały czas trzymał mnie w swoich ramionach, jakby pilnował, żebym mu nie uciekła.

W zasadzie to nie byłby zły pomysł.

Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i zaczęłam na niego napierać, żeby odsunął się jeszcze bardziej. Nie chciał współpracować.

- Oburzasz mnie, Sebastianie. Miałeś być grzeczny, a ty... znowu...

- Jestem grzeczny – przerwał mi od razu – gdybym nie był, to nie opowiadałbym ci o świecach, tylko od razu pokazał, jak działają – dodał z łobuzerskim uśmiechem, na co i ja się zaśmiałam.

- Chciałbyś – rzuciłam i przekręciłam się do niego bokiem. Znów złapałam za świece, które zaczęłam powoli wkładać do półki.

- Oczywiście. O niczym innym nie marzę – odparł cicho. W zasadzie nie czułam się zaskoczona. Doskonale wiedziałam, że byłam mokrym snem połowy chłopaków ze szkoły. Pozostali nie gustowali w dziewczynach.

Jakoś tak bardzo skupiłam się na układaniu świec, że nie zauważyłam, iż Sebastian wyjął jedną z pudła, a następnie zaczął czegoś szukać w kieszeni. Spojrzałam z ciekawością na niego, gdy wyjął zapalniczkę i podpalił knot.

- Nie masz czujnika dymu? - zapytałam nie przestając obserwować poruszający się lekko płonień. Wosk bardzo szybko zaczął mięknąć. Widziałam, jak powoli spływał po świeczce i przyklejał się do palców mężczyzny.

- Mam w kuchni. W garderobie nie potrzebuję. - Odparł i wyciągnął wolną dłoń w moją stronę. Podałam mu swoją bez zawahania. Byłam ciekawa... jakie to uczucie. Jones nie krzywił się, kiedy kapiący ze świecy wosk zatrzymywał się na jego palcach. Może... to naprawdę nie bolało?

Sebastian przyciągnął moją rękę do siebie i pocałował jej wierzch nie odrywając ode mnie wzroku. Następnie przekręcił moją dłoń wewnętrzną stroną do góry. Jego palce delikatnie przesuwały się po nagiej skórze od nadgarstka, po łokieć.

- Boisz się? - zapytał, gdy chwycił mnie za łokieć, a dłoń ze świecą zaczął zbliżać do mojego przedramienia.

Parsknęłam z oburzeniem.

- Nie boję się niczego – zaprzeczyłam szybko. Uśmiechnął się tylko i przechylił świecę tak, iż pierwsze krople wosku spadły na moją skórę.

Nawet się nie skrzywiłam. Nie bolało. Drgnęłam, gdy ciepła ciecz dotknęła mojego ciała, może też przez chwilę poczułam pieczenie, ale to było bardzo krótkie uczucie. Wosk szybko zmienił swój stan skupienia i przestał być płynny. Sebastian przesunął dłoń wyżej i tym razem poczułam ciepłe krople w zgięciu łokcia.

Tu było to... intensywniejsze. Zarówno ciepło, jak i chwilowe uczucie szczypania.

- Gdy wosk spada na wrażliwe miejsce, to uczucie będzie zdecydowanie mocniejsze, niż gdy pokrywa grubszy fragment skóry. Pomyśl, jakby to było, gdybym przywiązał cię do mojego łóżka i zaczął znaczyć ścieżkę na twoim pięknym ciele. Od piersi po twoje najwrażliwsze miejsce, kochanie.

Przełknęłam ślinę, bo mimowolnie jego perwersyjne słowa zaczęły mi się podobać. Chciałabym zobaczyć, jakby to było. Chciałabym poczuć tę pieprzoną świeczkę... wszędzie. Zdecydowanym ruchem wyrwałam rękę z jego uścisku i szybko wstałam. Musiałam rozchodzić to dziwne pragnienie. Przecież to było zbyt pojebane, nawet jak na mnie.

- Za marzenia nie trzeba płacić. Nie ma takiej opcji, żebyś przywiązał mnie do swojego łóżka i torturował świeczką, ale... jeśli masz taki fetysz, to ja z chęcią ciebie przykuję i będę kapała tym woskiem po jajach. Poświęcę się w imię przyjaźni – powiedziałam spokojnym głosem. Mężczyzna też się podniósł. Spojrzałam mu na chwilę w oczy, po czym zdmuchnęłam ognik.

- Wydaje mi się, że podobało ci się to bardziej, niż chcesz przyznać. Wiem, że masz silny charakter, ale nie ma takiej możliwości, żeby ktokolwiek przykuwał mnie do czegokolwiek. To ja krępuję innych i to ja bawię się świeczkami i nie tylko nimi. Nie ulegam nikomu, kochanie, nawet tobie. - Odparł zdecydowanym głosem, czym tylko mnie zdenerwował.

- W takim razie źle trafiłeś, bo ja też nie ulegam nikomu. Nigdy. - Stwierdziłam równie poważnie i wbiłam w niego poważne spojrzenie.

Sebastian położył świeczkę na regale, a potem, jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie tak, że jedna jego dłoń oplatała moje plecy, a drugą... zacisnął na mojej szyi.

- To też ci się podobało, prawda? Widziałem wczoraj, że moja twarda i odważna dziewczyna lubi, gdy się jej coś każe. Lubi mocniejszy dotyk bardziej, niż chce się do tego przyznać. - Dodał cicho. Zbliżył swoją twarz do mojej i przygryzł moją dolną wargę, na co się tylko uśmiechnęłam. Pamiętałam tę imprezę w kwietniu. On też.

- Zawsze taki jesteś? - wyszeptałam tuż przy jego ustach. Odchylił na chwilę głowę i spojrzał mi w oczy.

- Dominujący? Owszem. Zawsze.

- Lubisz ból? - kontynuowałam. Przesunęłam dłonie tak, że błądziłam nimi teraz w okolicach jego umięśnionego brzucha. Wyraźnie mu się to podobało.

- Lubię zadawać przyjemny ból i patrzeć, jak wywołuje ekstazę u kobiety. Jak ona mi się poddaje i staje plastyczna, niczym ten wosk. Lubię robić wszystko, co sprawia przyjemność obu stronom.

Zrobiłam niewinną minę, po czym przesunęłam dłonie na jego krocze. Czy powinno mnie zaskoczyć, że znowu był twardy? Zapewne nie. Standardowa reakcja na moją bliskość. Był czas przywyknąć.

- Nie uważam, że jesteś dominujący. Myślę o tobie, jak o aroganckim dupku z psychiatryka i to raczej się nie zmieni. Nie dam się nikomu zdominować. Chcesz uległej dziewczyny, to trafiłeś zdecydowanie pod zły adres. Ja nie ulegam. Zawsze dominuję. I lubię zadawać ból, niekoniecznie ten przyjemny – dokończyłam mój wywód, a następnie z całej siły wbiłam paznokcie w rozporek Sebastiana. 

Od razu mnie puścił i się odsunął. Nawet krótko jęknął... na pewno nie z rozkoszy. Wykorzystałam moment, żeby szybkim krokiem opuścić garderobę. Zrobiłam to, co mi polecił, rozłożyłam te jego cholerne świeczki w szafce, więc nie miałam powodu, aby tam zostać. Mężczyzna wyszedł zaraz za mną i wbił we mnie poważne spojrzenie. Udałam, że miałam to gdzieś.

- Coś jeszcze ci schować do półki? Kajdany, pejcze, dziwne wibratory, łańcuchy, kneble i kolczatki? Co tam jeszcze perwersyjnego trzymasz w pudełkach? - zapytałam lekko. Nie chciałam, żeby zauważył, iż bardzo zaintrygowały mnie te jego zabawki.

- To wszystko wolę trzymać blisko łóżka. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać. - Odpowiedział równie spokojnym głosem.

Pokręciłam głową z politowaniem.

- A myślałam, że Grey to tylko fikcja literacka dla niewyżytych gospodyń domowych, a tu proszę... szanowany ambasador ma dziwne zapędy i nawet się tego nie wstydzi. Dobrze, że mówisz o tym wcześniej – uśmiechnęłam się do niego wrednie – będę musiała poważnie zweryfikować te kandydatki, które wybrałam na twoją potencjalną dziewczynę. Nie mam pojęcia, czy mają sadomasochistyczne zapędy, ale je zapytam.

Sebastian podszedł do mnie szybko, ale ja równie prędko odskoczyłam. Zatrzymał się i przyglądał mi się z zaskoczeniem.

- Nie chcę cię skrzywdzić, Holly. Nigdy nie chciałem. Mówiłem ci to już tyle razy, ale powtórzę jeszcze raz: zrobię tylko tyle, na ile mi pozwolisz. Może jeszcze nie wiesz, co lubisz, bo nie masz doświadczenia, ale gwarantuję ci, że to, co lubię, jest bardzo przyjemne. Dla obu partnerów. - Dodał po chwili. Próbował mnie w ten sposób uspokoić.

Nie czułam się zdenerwowana. Na pewno nie tym, co mówił i robił. Denerwowało mnie jedynie to, że... te jego perwersje działały na mnie bardziej, niż chciałam przyznać. Kurwa. Byłam bardziej pojebana, niż myślałam.

- Dlatego chcesz mnie rozdziewiczyć na swoim wymyślnym łóżku, zakuć w kajdany i polewać woskiem po cyckach i cipie? - spojrzałam na niego wymownie – podziękuję. Wolę nudny i przewidywalny seks z Andym.

Sebastian zaczął się do mnie powoli zbliżać, więc wycofałam się do salonu. Chciałam zachować między nami dystans, bo... za bardzo mnie do niego ciągnęło. Cały czas miałam na ustach smak naszego pocałunku i chciałam więcej, co było wybitnie głupie i nie mogło się powtórzyć.

- Kochanie... twój pierwszy raz powinien być wyjątkowy, możesz mieć pewność, że o to zadbam. Będę delikatny i nie zrobię niczego, na co nie wyrazisz zgody. Nie będziemy się bawili w kajdanki czy wymyślne pozycje. Zrobię tak, żebyś czuła się wspaniale ze mną – wyjaśnił opanowanym głosem. Nie podobało mu się to, że utrzymywałam dystans, ale dostosował się do sytuacji i nie próbował go zmniejszać – pierwszy raz będzie dla ciebie, za to drugi i każdy kolejny raz będzie już dla mnie. Wtedy pokażę ci wszystko. Każdy rodzaj przyjemności, jaki tylko możesz sobie wyobrazić.

- Dlaczego zakładasz, że będę chciała przeżyć mój pierwszy raz z tobą? Dlaczego myślisz, że po pierwszym będą kolejne? - zapytałam z kpiną w głosie. Sebastian jak zwykle pokazywał, jaki był arogancki i władczy, ale nie ze mną te numery. Królowa była tylko jedna. Tak było też i teraz. Uśmiechnął się na dźwięk moich słów w tak seksowny sposób, że musiałam mocniej zacisnąć uda, a do tego posłał mi rozbrajający uśmiech.

- Będziesz chciała, kochanie. Nikt nie zadba o ciebie tak, jak ja. Jesteś moja, Holly i dobrze o tym wiesz – powiedział z całkowitym przekonaniem.

Zamierzałam się z nim pokłócić, ale w tym samym czasie mój telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go i spojrzałam na ekran.

- Mój brat się niepokoi, bo nie wiedział, że zamierzam gdzieś się błąkać po treningu. Muszę lecieć – powiedziałam zaraz po tym, jak oderwałam wzrok od komórki. Harry rzeczywiście wysłał mi kontrolnego SMSa z pytaniem o powód mojej opieszałości w powrocie do domu. Matka kwoka level hard. Co zrobisz, jak nic nie zrobisz. Żeby nie było, iż bałam się Sebastiana, podeszłam do niego prędko i cmoknęłam mężczyznę w policzek – to na razie. Wracaj do friendzone i postaraj się już nie uciekać, dobrze?

Ambasador objął mnie na chwilę po to, żeby złożyć na moim czole czuły pocałunek.

- Friendzone to tylko wymówka, kochanie. Oboje o tym wiemy – dodał zaraz po tym, jak wypuścił mnie z objęć. Zaśmiałam się krótko na to stwierdzenie i ruszyłam do drzwi. Sebastian naprawdę miał fantazję.

***

Przez cały tydzień mój nieposłuszny przyjaciel dopytywał, kiedy znów go odwiedzę i pomogę przy przeprowadzce. Na szczęście miałam tyle zajęć, że nie było mowy o wizycie u Sebastiana. Katia wróciła ze „SPA" i dawała mi porządny wycisk, a do tego nie chciała zgodzić się na propozycję nowego układu, ale cały czas starałam się ją przekonać. Byłam pewna, że jeszcze trochę i zrobi wszystko, co wymyśliłam...

Treningi z cheerleaderkami przebiegały w spokoju. Ździry przyzwyczaiły się do mojej obecności i zajebistości, dlatego też nie wkurwiały mnie tak bardzo, jak tydzień wcześniej. Mój Andy miał wrócić w następnym tygodniu. Od razu umówiłam się z nim na odwiedziny w domu bractwa. Chciałam wykorzystać okazję, iż Harv będzie wtedy na jakimś tam obozie przetrwania w Colorado i wróci dopiero w dzień rozpoczęcia roku akademickiego. Będę miała jego kumpla tylko dla siebie... Zamierzałam to wykorzystać bardzo dobrze.

W szkole też wszystko mi się układało. Charlie nie mógł oderwać ode mnie wzroku za każdym razem, gdy znajdowałam się w pobliżu. Kilka razy nawet neutralnie zagadał do mnie, co było zaskakujące. Tak szybko by zmiękł? Znaczy... stwardniał?

Wiedziałam, że byłam boska, ale żeby aż tak?

Naprawdę siebie nie doceniałam. Dla tak zajebistej laski nie było rzeczy niemożliwych.

***

Mój Książę: Zobaczę Cię w weekend, kochanie? Czy dalej będziesz mnie unikała?

Westchnęłam z oburzeniem. Że ja go unikam? Ja??? No może tak trochę, ale to nie uprawniało go do wypominania mi tego.

Niestety, MÓJ PRZYJACIELU I TYLKO PRZYJACIELU. Mam imprezę rodzinną (urodziny Harrego), więc nie dam rady się z Tobą spotkać. Musisz poprosić inną przyjaciółkę o pomoc w rozkładaniu tych Twoich perwersyjnych zabawek. Powodzenia.

Nie bałam się Sebastiana. Musiałam szczerze przyznać, że ani razu nie zrobił niczego, co by mi nie pasowało. Tak... duszenie też było... pobudzające. Zawsze wiedziałam, iż byłam inna. Nigdy nie przypuszczałam, że okażę się aż tak popierdolona, żeby myśl o męskich dłoniach na mojej szyi, krępowaniu, przypalaniu i biciu, będzie mnie podniecała. Wystarczało wyobrazić sobie, jak Sebastian przywiązuje mnie do tego cholernego łóżka, a potem... no cóż. Ryan miał ze mną ciężki tydzień, ale w nagrodę dostał nowe baterie. Pewnie za kilka dni znów będę musiała mu wymienić.

Mój Książę: Moją jedyną przyjaciółką jesteś Ty, Holly. Nie potrzebuję innej. Chcę tylko i wyłącznie Ciebie.

Nie odpisałam mu nic. Tak po prostu.

Rewelacje Henrego i Katii spadły na mnie niespodziewanie. Wiedziałam, co musiałam zrobić. Karczemna awantura i foch z dupy były tylko początkiem. Jak już im wszystko wygarnęłam, szybko uciekłam do pokoju i od razu poszłam do garderoby. Zbyłam Hope, gdyż znów okazała się zdrajcą. Wiedziała o wszystkim, ale mimo to okłamywała mnie. Zbyłam każdego z braci, a na ojca i trenerkę nie chciałam patrzeć. Niech to oni widzą, jak bardzo zajebali.

- Panno Holly... wybierasz się gdzieś? - zapytała mnie Penny, gdy tylko wytargałam walizkę po schodach i od razu skierowałam się do mojego auta.

- Owszem. Wyprowadzam się z miejsca, w którym wszyscy mnie okłamują. Jestem pełnoletnia, więc Henry nie ma prawa mi tego zabronić. - Rzuciłam jej stanowczym głosem. Gdyby ktokolwiek próbował mnie zatrzymać, rozpętałabym piekło. Ochroniarka była uparta i wcisnęła się na siedzenie zaraz obok mojej walizki.

- Jadę sama, Penny. Ty pracujesz dla mojego ojca, nie dla mnie. Nie potrzebuję cię.

- Pracuję dla twojego ojca, panno Holly, ale to z tobą się przyjaźnię. Może ty nie potrzebujesz mnie, ale ja potrzebuję ciebie. Jesteś moją jedyną przyjaciółką – odparła kobieta. Czy mówiłam już, że zawsze miękłam na przyjacielski argument?

No miękłam, jak ten pierdolony wosk ze świec Sebastiana. Swoją drogą... wygooglowałam je. W chuj drogie zamówił. I to wszystko, żeby puścić z dymem... dziwny ten mój przyjaciel. Niestety im dziwniej się zachowywał, tym bardziej mi się to podobało. Cholerna ironia losu.

Nie wypędziłam Penny. Zatrzymałam się przy domu ochrony i dałam jej pięć minut na spakowanie swoich rzeczy. W międzyczasie zadzwoniłam do przyjaciela. W końcu po raz pierwszy potrzebowałam pomocy.

- Przenocujesz mnie przez kilka dni, czy to będzie problem? - Zapytałam od razu, gdy odebrał. Wyraźnie słyszałam, jak głośno wciągnął powietrze. Nie spodziewał się takiego czegoś.

- Żadnego problemu, Holly... - zaczął, a ja szybko weszłam mu w słowo.

- Nie musisz nikogo pytać o pozwolenie?

- Absolutnie nie. Daniel zrozumie, że pomagam przyjaciółce – odparł Lukas.

Uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Będę za pół godziny. Przygotuj piwnicę, bo mam zamiar upić się do nieprzytomności. Z tobą, oczywiście – poleciłam zdecydowanym tonem.

Gdy Penny wróciła ze swoją torbą i nakazała ochronie przy bramie wypuszczenie mnie, mój uśmiech tylko się powiększył.

Nic nie wkurwi mojej rodziny jak to, że wyprowadziłam się do... Prestonów.

Nic.

Dlatego to był tak zajebisty pomysł.  


😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro