Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 25

Sama nie wiem dlaczego się zgodziłam.

Sama nie wiem ile trwało to piekło.

Kiedy skończył po prostu odszedł zostawiając mnie zakrwawioną.

Teraz chciałam po prostu umrzeć, zniknąć z tego pojebanego życia już na zawsze.

Sama nie wiem ile leżałam na tej ziemi. Zabrałam resztki sił, wstałam z ziemi. Ubrałam się w moje ciuchy i chwiejnym krokiem poszłam do domu.

Byłam dość późna pora, więc miałam nadzieję że Luke śpi.

Weszłam do domu, po cichu zamknęłam drzwi. Po chwili przede mną stał Luke.

POV Luke

Przeraziło mnie to co zobaczyłem. Twarz miała całą zapłakaną, włosy skołtunione natomiast ciuchy w niektórych miejscach poszarpana. Szybko do niej podszedłem, wziąłem ją na ręce. Zaczeła wypłakiwać się w moją koszulkę. Położyłem ją na moim łóżku, usiadłęm obok niej. Cały czas mnie przytulała tak jakby nie chciałam mnie puścić. Gładziłem ją uspokajająco po plecach.

- Ci............Spokojnie jestem tu.

Po jakiejś godzinie uspokoiła się.

- Luke, mogę iść do łazienki ? - Zapytała sie mnie drżącym głosem.

- Pewnie gwiazdko. - Wesoło się do niej uśmiechnąłem.

Po chwili wyszłam z mojego pokoju.

Położyłem się na łóżku, patrzyłem w sufit zastanawiając się co się jej stało.

Po jakiś piętnastu minutach do mojego pokoju weszłam Artemida przebrana w piżamę. Położyła się obok mnie. Przewróciłem się na bok, teraz leżeliśmy twarzą do siebie.

- Co się stało ? - Zapytałem łagodnym tonem.

- O-on.........mnie zgwałcił.

Znów z jej pięknych oczu pociekły strużki łez. Ogarnęła mnie nie pohamowaną wciekłość. Nie rozumiałem jak ktoś mógł skrzywdzić moją gwiazdkę. Objąłem ją jedną ręką w pasie, przyciągnąłem ją do siebie. Postanowiłem się czegoś więcej dowiedzieć o tym dupku.

- Gwiazdko, kto to ten on ? - Szepłem jej do ucha.

Zaczęła się trząść.

- T-to Zayn..........Mój były chłopak.

- Mogę dzisiaj spać z tobą ? - Zapytała ze strachem.

Ona się strasznie bała, nawet mnie. Teraz to już chciałem go zabić.

- Oczywiście że tak gwiazdeczko.

Pocałowałem ją w czółko. Po chwili czułem jej spokojny i miarowy oddech co znaczy że zasnęła. Lekko się podniosłem i przykryłem nas kołdrom. Po chwili również zasnąłem.

Obudziły mnie wpadające promienie słoneczne. Otworzyłem zmęczone oczy. Artemida już nie spała.

- Dzień dobry gwiazdko. - Powiedziałem lekko ochrypniętym głosem.

Pocałowałem ją w jej piękne malinowe usta. Nie wiem czemu to zrobiłem, chyba miałem jakiś impuls. Po chwili oddała pocałunek. Jej piękne malinowe usta idealnie pasowały do moich. Kiedy oderwaliśmy się od siebie na jej twarzy pojawił się słodki rumieniec. Strasznie słodko wyglądała.

- Dzień dobry Lukey. - Wesoło się uśmiechnęła.

Delikatnie gładziłem ją po policzku. Leżeliśmy bez celu. Po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością.

- Luke, trzeba wstawać.

- Nie chcę mi się, za dobrze mi się tu leży. - Łobuzersko się uśmiechnąłem.

- Wiem, ale trzeba wstawać.

Wstaliśmy z łóżka. Artemida poszła wziąć prysznic. Więc postanowiłem zrobić to samo. Po prysznicu ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy. Zszedłem na dół, postanowiłem zrobić jajecznicę. Kiedy skończyłem robić śniadanie. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Niezwłocznie się tam udałem. Otworzyłem drzwi. Za drzwiami stała Emma. Co ?! Co ona tu robi ?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro