Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 10

Właśnie wyszłam od lekarza, szłam spokojnie do domu myśląc nad słowami lekarza.

- Proponuję zacząć leczenie na razie na bazie tabletek, ale jeśli to nie pomorze będzie musiała zostać pani w szpitalu na chemioterapię.

- Rozumiem, jak jest szansa że z tego wyjdę.

- Nie będę pani oszukiwać, niestety bardzo mała, ale przy odpowiednim leczeniu będzie żyła pani dłużej.

- Dobrze.

Byłam załamana. Doszłam do domu, weszłam, zdjęłam buty. Poszłam do naszego pokoju, Ash leżał na łóżku i czytał książkę, zamknęłam na sobą drzwi.

- Ash, musimy pogadać. - Wypowiedziałam to załamanym głosem.

Natychmiast znalazł się na przeciwko mnie.

- Co się stało kochanie ? - Czule zapytał.

- J-Ja m-mam n-nowotwór.

W moich jak i jego oczach zebrały się łzy. Przyciągnął mnie do siebie, wtuliłam się w jego ciało. Płakaliśmy jak małe dzieci.

- Wszystko będzie dobrze, damy radę. - Powiedział płaczącym głosem.

Tego samego dnia zaprosiliśmy naszył przyjaciół, by przekazać im smutną nowinę. Powiedziałam też że nie zrezygnuję ze studii. Mia nagle wyszła nikt oprócz mnie tego nie zobaczył jak i tego że Calum wyszedł za nią. Postanowiłam później z nią pogadać

Mia POV

Poszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku opierając się plecami o ścianę. Nagle usłyszałam pukanie.

- Wejść.

Do mojego pokoju wszedł Calum, zamknął za sobą drzwi.

- Cześć dzieciaku.

Mimowolnie uśmiechnęłam się na to jak mnie nazywa.

- Przypominam ci że mam już czternaście lat.

- Oczywiście że wiem ale lubię cię tak nazywać. - Uśmiechnął się do mnie cwaniacko.

Teatralnie wywróciłam oczami.

- Mogę usiąść.

- Tak.

Usiadł obok mnie tak że stykaliśmy się ramionami.

- Więc co cię gryzie ?

- Wszystko, czasami mnie to wszystko przerasta.

Ale i tak najbardziej przerasta mnie to że zakochałam się w tobie.

- Nie martw się trzeba być dobrej myśli.

- Masz rację.

- Zawsze ją mam.

Wybuchneliśmy śmiechem.

- Będę się już zbierać młoda.

Nagle poczułam się smutna na te słowa.

- Dopiero przyszedłeś.

Zaśmiał się.

- Dobra, zostanę jeszcze chwilę.

- Dziękuje.

Chwila przemieniła się w godzinę, dużo rozmawialiśmy.

- Po prostu czasami mam ochotę sięgnąć po żyletki i poczuć ulgę.

Moje słowa ewidentnie go wystraszyły, zgarnął mnie w ramiona i posadził mnie na kolanach. Popatrzył mi prosto w oczy.

- Obiecaj że nigdy nie sięgniesz po żyletkę dzieciaku.

- Obiecuję - Uśmiechnęłam się do niego

Odwzajemnił uśmiech. W jednej chwili stało się coś niezwykłego, Calum mnie pocałował, jego miękkie usta idealnie pasowały do moich. Potem jakby nic się nie wydarzyło pożegnałam Caluma, pocałował mnie w czoło mówiąc.

- Do zobaczenia dzieciaku.

Rozmyślałam, leżąc na łóżku kiedy do moich drzwi ktoś zapukał.

- Proszę.

Do mojego pokoju weszła Melodii, zamknęła za sobą drzwi

- Musimy pogadać.

- Ale o czym ?

- Widzę że między tobą a Calumem coś jest i nie chcę abyś zaszła w ciąże.

Melodii wygłosiła mi godzinę kazanie na temat zawsze trzeba się zabezpieczać.

Melodii POV

Nastał grudzień, ze mną było coraz gorzej, wyłysiałam, przeszłam na chemioterapię. Rodzina widząc mnie w takim stanie płakała. Ash był najbardziej załamany.

Mia POV

Coraz bardziej byłam przekonana że go kocham, więc musiałam mu to powiedzieć.

__________

Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie "Larry Stylinson"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro