rozdział 30
Przepraszam ale rozdział może być nijaki. W sumie zawsze są. Mniejsza z tym.
Po prostu jestem przeziębiona i załamana.
Więc od razu przepraszam za ten rozdział.
Chyba przestanę pisać to opowiadanie i resztę. Nie mam talentu do tego.
______________
POV Artemidy
Kiedy kat miał wykonać moją egzekucję, lecz ktoś nagle mu przeszkodził. Oddziały rebeliantów (ci dobrzy ludzie) wkroczyły do walki. Wiedziałam że teraz będę wolna. Byłam zdenerwowana. Dostałam od kogoś kulkę w udo. Padłam na ziemię zwijając się z bólu. Straciłam przytomność.
***
Otworzyłam oczy, leżałam na jakimś łóżku. Zobaczyłam Luka. Na pewno musiałam umrzeć.
- Artemida. - Odezwał się blondyn blisko płaczu.
- Luke, czy to naprawdę ty ? - Teraz ja byłam bliska płaczu.
- Oczywiście gwiazdeczko. - Odpowiedział słodko się uśmiechając.
Pocałował mnie delikatnie w czółko.
Później w Iraku wzięliśmy ślub. Bardzo krótko się znaliśmy ale to było coś jak impuls. Od razu później znaleźliśmy Asha i Caluma.
Postanowiliśmy wrócić do domu.
Trzy miesiące później w domu Molly Irwin.
POV Artemidy
Każdy z nas wrócił do domu. W końcu wszystko było tak jak powinno być. Papiery związane z tym ślubem były załatwione.
Dla mnie największym szczęściem było odnaleźć Luka i być jego żoną. Oczywiście nikt nie wiedział o naszym ślubie.
Była właśnie sobota, pani Irwin zaprosiła nas wszystkich na obiad. Bardzo się cieszyłam.
Panowała przyjemna rodzinna atmosfera. Której zawsze mi brakowało.
Zastanawiałam się czy kiedyś będę skłonna mieć dziecko. Moje rozmyślanie przerwała pani Irwin
- Bardzo się cieszę że zechcieliście się zjawić.
- Mamo, przecież wiesz że chętnie cię odwiedziny. - Opowiedziała Katniss
- Skoro się już zebraliśmy. Musimy wam o czymś powiedzieć. Ja i Calum bierzemy ślub. - Powiedziała uradowana Mia.
Wszyscy zaczęli im gratulować.
- Artemida, Luke teraz czekamy na waszą nowinę że bierzecie ślub. - Wypowiedział się pani Irwin.
Zrobiłam wielkie oczy. Spanikowałam.
Spojrzałam porozumiewawczo na Luka, on jedynie kiwnął głową. Przełknęłam ślinę.
- My już jesteśmy po ślubie.
Popatrzyłam na wszystkich, wyglądali jak trupy.
Potem razem z Lukiem wyjaśniliśmy im tą całą zwariowaną historię.
Reszta obiadu minęła spokojnie.
Podziękowaliśmy pani Irwin. Potem każdy udał się do swojego domu.
POV Melodi
Kilka tygodni późnie.
Siedziałam właśnie u lekarza.
- Moje gratulacje, spodziewa się pani dziecka. - Powiedziała dość młoda lekarka.
To były najpiękniejsze słowa jakie usłyszałam. Bardzo się ucieszyłam.
- Proszę o siebie dbać, standardowo przepiszę pani potrzebne witaminy. Proszę przyjść za dwa miesiące.
Wypisała mi receptę. Pożegnałam się i wyszłam.
Cieszyłam się idiotka.
Poszłam do domu. Gdzie z pracy wrócił już Ash.
Weszłam do kuchni gdzie mój mąż robił obiad.
Podeszłam do niego od tyłu, objęłam go w pasie, oparłam głowę o jego plecy.
W jednej chwili wziął mnie za nadgarstki, a sam odwrócił się do mnie twarzą i mocno mnie przytulił.
- Co się działo u mojej księżniczki ? - Zapytał uroczo patrząc w moje oczy.
Jesteśmy ze sobą tak długo, a on nadal nazywa mnie księżniczką. On jest niemożliwy, za to go kocham.
- Jestem w ciąży. - Powiedziałam radośnie.
Na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech. Okręcił mnie wokół siebie. Wesoło się zaśmialiśmy.
Miesiąc później
Stało się, poroniłam. Bardzo to przeżyliśmy. Najgorsze było na koniec. Powiedziano mi że na ponowną ciążę są nikłe szanse.
Razem postanowiliśmy że adoptujemy dziecko. Stworzymy komuś dom. Tak chyba będzie lepiej.
Pół roku później do naszej rodziny dołączyła Alicja, miała niespełna trzy latka. Bardzo ją pokochaliśmy. Molly ucieszyła się z kolejne wnuczki.
POV Artemidy
Rok później.
Nie mogłam uwierzyć że Mia poprosiła mnie o zostanie jej druchną.
Osobiście wszystko dopięłam na ostatni guzik.
Ślub był jak z bajki.
Przepiękny.
Calum i Mia wybrali się na miesiąc miodowy do Hiszpanii.
***
Jechałam właśnie z Lukiem autem, słuchaliśmy muzyki z radia. Kiedy nagle.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro