Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.Nowi w mieście

Rozdział w większości poprawiany.
------------------------
Mystic Falls, 7:12

Elena

Siedziałam na kanapie w salonie Salvator'ów i rozmyślałam nad Stefanem. Zaraz po tym, jak związałam się z Damonem, zniknął zostawiając list z pożegnaniem i przeprosinami. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Bonnie. Odebrałam.

-Halo.-powiedziałam.

-Elena, mam dla ciebie ważną wiadomość. Ktoś wprowadził się do starej wilii Mikaelson'ów.-powiedziała trochę niespokojna.

-Zaraz, co?!-prawie, że wykrzyknęłam.

-Rano, jak przechodziłam zauważyłam firmę przeprowadzkową jadącą w stronę dawnej posiadłości Mikaelsonów.-wytłumaczyła mi.

-Czyżby wrócili?-w moim głosie można, było wyczuć strach, ale kto by się nie bał, gdyby polowała na niego krwiożercza hybryda.

- Nie wiem, choć myślę, że to oni.- zaśmiała się-Kto jeździ najdroższymi markami samochodów i by się tam wprowadzał.

-Boję się.-wyznałam- Zadzwonię później muszę ochłonąć.

-Rozumiem, to do usłyszenia.-odpowiedziała i się rozłączyła.

Siedziałam dłuższą chwilę zanim postanowiłam wstać i udać się do sypialni, aby przebrać się w mój strój sportowy. Stwierdziłam, że muszę się jakoś odstresować, a bieganie pomaga najbardziej.

Lucy

Przebudziłem się czując na twarzy promienie słoneczne, wiec machnęłam ręką, aby w magiczny sposób zasłonić rolety, ale jakie było moje zdziwienie kiedy to nie zadziałało. Powoli wstałam z łóżka i stwierdziłam, że nie jestem w naszym pokoju. Właśnie w tej chwili przypomniałam sobie, gdzie jesteśmy. Wiem jedno jestem cholernie niewyspana i głodna. Muszę, jak najszybciej się pożywić inaczej, może być źle. Szybko ubrałam się w ciemny strój i wybiegłam przed dom, chcąc szybko wyjść na miasto i zapolować. Postanowiłam chwilę iść normalnym krokiem, aby nawdychać się świeżego powietrza, ale nie minęła nawet chwila, a moje pośladki spotkały się z ziemią.

Elena

Biegałam już dobre pół godziny i krążyłam głową w chmurach, że nawet nie zauważyłam kiedy wpadłam na kogoś, a tym kimś okazałam się urodziwa blondynka o delikatnych rysach twarzy i drobnej figurze. Po chwili zręcznym ruchem wstała i spojrzała na mnie wściekła, ale po chwili jakby za sprawą magicznego zaklęcia wyraz jej twarzy zmienił się, jakby nad czymś głęboko rozmyślała. Chwilę później to ja się odezwałam.

-Przepraszam, nie zwróciłam na ciebie uwagi.-powiedziałam miłym tonem, ale na jej twarzy dostrzegłam tylko grymas.- Jestem Elena.

-Nic się nie stało, ale wybacz śpieszę się- odeszła jak najszybciej się dało, a po chwili odkrzykneła.- Lucy.

I już jej nie widziałam, coś czuję, że jeszcze nie raz się spotkamy. Tylko nie wiedziałam, czy w złych czy dobrych okolicznościach. Zaczęłam ponownie mój bieg tym razem w stronę domu Bonnie.

1 dzień później

Jasmine

Mój budzik zadzwonił o 6, tak jak reszty dziewczyn. O 7 już przygotowane do szkoły, tak postanowiłyśmy zapisać się do szkoły.

Siedziałyśmy na blacie kuchennym, popijając krew. Po godzinie wsiadłyśmy do mojego Audi R8 i odjechałyśmy. Pod szkołą były niezłe tłumy. Zaparkowałam i wysiadłyśmy. Każdy przeszywała nas wzrokiem. Szłyśmy dziarskim krokiem w stronę budynku.

-Myślałam, że zrobimy większe wrażenie.-powiedziała patrząc na swoje długie paznokcie, Lucy.

Nie odpowiadając ruszyłyśmy do sekretariatu. Pani tam zaczęła coś gadać, ale jak zwykle nie słuchałam tych bzdur.

-Nie mają panie potrzebnych dokumentów.-powiedziała patrząc na nas.

Nicolett jako, iż ona jest mistrzynią w fachu hipnozy wykonała brudną robotę.

-Wszystkie dokumenty są w komplecie.-powiedziała patrząc jej w oczy.

-Ah, tak. Proszę oto wasze kluczyki do szafek i rozkłady zajęć.-odpowiedziała zahipnotyzowana.

Wyszłyśmy uśmiechając się złośliwie i ruszyłyśmy w stronę sali lekcyjnej.

Elena

-Damon, muszę iść na lekcję.-oderwałam się od niego. Nie dość, że prawie się spóźniłam,to on ma problemy z tym, że chodzę do szkoły.

-Ale, nie musisz tam chodzić.-powiedział opierając się o maskę samochodu, a ja korzystając z okazji szybkim krokiem ruszyłam w stronę budynku.                                               

Siedziałam w ławce i rozmawiałam z Bonnie, bo Caroline nie pojawiła się w szkole. Nagle do klasy weszły trzy piękne blondynki, zdążyłam zauważyć, że jedna z nich to ta na którą wpadłam. Lucy. Po chwili zajęły wolne miejsca obok siebie. W połowie lekcji usłyszałam moje imię wypowiedziane z ust blond dziewczyny z ciemnym makijażem i ostrymi rysami twarzy.

-Elena.-wyszeptała.

Bonnie najwyraźniej, też to usłyszała bo spojrzała na mnie z wypisanym przerażeniem na twarzy. Przez resztę lekcji nie mogłam przestać myśleć o tym zdarzeniu.

Nicolett

Po lekcjach postanowiłam trochę pomęczyć sobowtóra i czarownicę. Bo jak się okazało nasza czarnoskóra dziewczynka okazała się wiedźmą. Powoli podeszłam do nich. Czy ja jestem, aż tak przerażająca, że miała przerażenie wypisane na twarzy.

-Jeszcze się nie poznałyśmy.-powiedziałam-Nicolett Mikaelson.

-Czego chcesz?-wyszeptała.

-Zemsty.-odpowiedziałam-Zemsty za moją rodzinę. Rodzinę Mikaelson.

Po czym przejechałam swoim paznokciem po jej bladym policzku, zostawiając tam czerwony ślad. I odeszłyśmy w stronę samochodu, aby udać się do domu. Wiedziałam, że ta gra się dopiero zaczęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No, i jest rozdział na, który czekała moja niecierpliwa koleżanka.

Ja sama nie jestem zadowolona z rozdziału, jego przepisanie zajęło mi tyle czasu, a jest beznadziejny. Kolejny dodam, jak będę miała siły, bo póki co jestem znów przeziębiona.

Pozdrawiam

Queen__Delphie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro