3.Decyzja
Nowy Orlean, 9:20
Jasmine
Już od ponad pół godziny stałam nad kuchenką i marudziłam .
-Elijah, to się chyba pali!-krzyknęłam poddenerwowana, mając nadzieję, że nie zjaram pysznych naleśników Elijah. Więc szybko podrzuciłam naleśnika, który o dziwo wylądował na patelni. Elijah patrzył na to zdarzenie chwilę oniemiały, ale po sekundzie zrehabilitował się i dał mi buziaka.
-I kto tu kłamał, że nie umie gotować.-powiedział rozbawionym tonem. Po chwili usłyszeliśmy, czyjś pisk. Od razu wiedziałam, kto to jest. No bo, czy po pisku zwykłego wampira zatrzęsłyby się ściany. Nie. Więc to na pewno Lucy.
-Naleśniki!- wydarła się tak, że myślałam, że mi bębenki pękną.
Lucy
Nie widziałam sensu przebierania się, więc z wampirzą prędkością popędziłam do kuchni, a tuż za mną Kol w samych bokserkach, ale już w niejednym stroju nas widzieli, a więc to też zniosą. Szybko usiadłam na krześle przy stole i wzięłam się za pałaszowanie tych pyszności.
-To jest boskie!-powiedziałam z ustami napchanymi naleśnikiem z nutellą i owocami-Jasmine, przyznaj się, że kłamałaś.
-Ale, z czym?-zapytała zdezorientowana.
-No, jak to z czym!-znowu wykrzyknęłam-Z tym, że umiesz gotować .
-Nie, umiem.-odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
-A właśnie, że tak.-powiedziałam pewna siebie.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-No, dobra tak, umiem gotować.-powiedziała ze zrezygnowaniem.
-Wiedziałam.-odpowiedziałam wiedząc, że znowu wygrałam.
-Witam, kochaną rodzinkę.-odezwał się głos, którego do tej pory nie słyszałam w kuchni, czyli przyszły nasze gołąbki.
Klaus
-Zaczynamy pakowanie rodzinko.-powiedziałem z uśmiechem.
-Po co?-odezwał się naburmuszona Lucy, czyli nie pasuje jej kilku godzinne pakowanie.
- Przeprowadzamy się.- odpowiedziałem jej z wrednym uśmiechem na twarzy, a po chwili dodałem uprzedzając jej kolejne pytanie.- Do Mystic Falls.
Po czym zniknąłem za drzwiami słysząc, tylko ich wesołą reakcję.
1 dzień później, 4:13
Nicolett
-Klaus, widziałeś moją dużą torbę od Louisa Vuitton, bo nie mogę jej znaleźć.-zaczęłam zrozpaczonym tonem, ale kiedy zobaczyłam , że Klaus ma ją w ręce, rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam.-Dziękuję.
Klaus chciał coś odpowiedzieć, ale przerwał mu krzyk Jasmine.
-Elijah, nie mam, co na siebie włożyć, przez to, że ty spakowałeś mi wszystkie ciuchy.-usłyszałam jej wściekły głos. Natychmiast pojawiłam się obok niej z czarnymi legginsami, beżowym sweterkiem i bielizną (bo mamy taki sam rozmiar) w ręce.
-Proszę.-powiedziałam wręczając jej rzeczy.
-Jesteś najlepsza!-jej humor zmienił się diametralnie i już po chwili była ubrana.
Po niecałej godzinie byliśmy już w drodze. Stwierdziliśmy, że nie będziemy gnieździć się w dwóch autach, a więc wzięliśmy 3 spore modele Audi. Nową przygodę czas zacząć.
Żegnaj Nowy Orleanie. Witaj Mystic Falls.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro