🌟8
-A więc Tangey czego od mnie oczekujesz?-zapytał Christopher mój prawik, zdjął okulary i bacznie mi się przyglądał.
-Chce żebyś mi pomógł-powiedziałam twardo, ktoś przecież musiał być po mojej stronie, a szczególnie on, znał mnie już kilka lat i powinien być za mną murem.
-Przyjrzałem się sprawie i wcale nie wygląda tak obiecująco. To będzie ciężka walka. Chcesz żeby jej życie zamieniło się w piekło?
-Jest jeszcze mała, przyzwyczai się. Później będzie miała mi za złe, że ją zostawiłam.
-Chciałaś żeby miała w pewnym stopniu normalne życie. Co się zmieniło?
-Chce ją mieć przy sobie. Czuję się samotna?
-Więc to że czujesz się samotna oznacza że masz niszczyć to co tak długo staraliśmy ukryć? Tangey to nie jest dobry pomysł. Zastanów się jeszcze. Nie chce żebyś tego żałowała.
-Już żałuję że pozwoliłam tak zawładnąć moim życiem. Utrudniają mi z nią kontakt. Nie tak się umawialiśmy.
-Jesteś pod presją. Dużo pracujesz. I co caly czas siedziała by z nianią? Zapewniłabyś jej odpowiednią opiekę? Przecież oni ją zjedzą żywcem.
Milczalam. Zgryzlam wargę. Wiedziałam że dobrze mówił.
-Wayatt się dowie że zatailas przed nim tak ważny fakt.
-Nie obejdzie go to. Zresztą zawsze mogę sklamac.
➰➰➰
Krótki ale ważny rozdział. Część tajemnicy ujrzało światło dzienne. Domyślacie się już o co chodzi?
Głosujcie i dzielcie się ze mną swoimi sugestiami.
Pozdrawiam
U.x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro