🌟4
Weszłam do apartamentu, od razu dopadł mnie Logan był zły.
-Gdzieś Ty do cholery była?! Wiesz jak późno już jest?! Nie zdarzysz się umalować i uczesać!
-Daj spokój. To że poczekają 15min dłużej nic się nie stanie-machnęłam reką, zdarzało mi się spóźniać na koncerty. Usiadłam od razu na krzesełku w salonie gdzie czekały na mnie kosmetyczki i fryzjerki. Zajęły się mną. Pół godziny później ubralam wulgarny strój i zakładałam biżuterię. Nie miałam czasu przyjrzeć się się w lustrze bo Logan i menadżerka wypchneli mnie na korytarz. Towarzyszyło mam 4 ochroniarzy. Przed hotelem był tłum którzy nie zdarzyli kupic biletów na występ. Andrea trajkotała o tym jaka nieodpowiedzialna i nieposłuszna jestem. Miałam ochotę krzyknąć żeby się zamknęła. Jak na złość podróż windą trwała za długo. Gdy rozsunęły się drzwi windy wpadłam na kogoś. Mój główny ochroniarz od razu mnie odciagnal.
-Jak łazisz debilu?!-wrzasnęłam byłam na szpilkach więc się trochę zachwialam.
-Przepraszamy panie King, bardzo się spieszymy- Andrea jak zawsze uprzejma i elastyczna. Poprawilam włosy i spojrzałam na tego typa. Był przystojny. Kim byl skoro Andrea go znała. Patrzył na mnie jakby chciał dostrzec kim byłam pod kostiumem. Uśmiechnął się gdy wzrokiem zjechał na moje cycki. Miałam na sobie stanik i jakąś siatkę więc było co podziwiac.
-To ja przepraszam, powinienem bardziej uwazac-był pewny siebie, można to było słychać po jego głosie i postawie.
-Nie ważne idziemy- Logan przywrocil wszystlich na ziemię , objął mnie w pasie i poprowadził do drzwi wejściowych do rokrzyczanego tłumu. Wsiadłam do limuzyny i ruszylismy. Chciałam wypić szampana ale przyjaciel mnie powstrzymał.
-Wiem że pilas dziś drinka, wystarczy Ci, nie chce żebyś przeholowala. Za miesiąc zaczynasz turnee.
-Jasne-sapnełam, wiedziałam że się martwił i dbal o mnie jak mógł. Miał dziś zatańczyć u mojego boku, gdy ja zaczynalam trase koncertowa on wracał na kolejny rok do szkoły. Chciał byc najlepszym tancerzem. Dla mnie juz byl. Wiadomo ze gdy tylko ja ukonczy będzie jeździł ze mną. Znał mnie jak nikt inny. Chciałam go u swojego boku.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. Włączyła się sekretarka. Spróbowałam jeszcze raz. Po 3 sygnalach w końcu ktoś odebrał.
-Halo?-damski głos miał ciepłą barwę ale tylko na początku znajomości teraz był zimny.
-Penelope. Witaj.
-Oh, Sybil dawno nie dzwoniłaś..
-Dzwonilam tylko nikt nie odbierał.
-co u Was? jest tata?
-Wszystko dobrze. Pracuje. A co u Ciebie?
-Jadę na występ. Jest Lacey?
-U koleżanki- i jak na zawołanie w oddali usłyszałam wołanie dziecka. Oklamala mnie żmija.
-chce z nia porozmawiać. Daj mi ja do telefonu!
-jestem zajęta, muszę kończyć-połączenie zostało przerwane. Rzuciłam telefonem.
-kurwa!
-Co się stało?-zapytał Logan, pewnie już się domyslal. Zacisnelam zęby, miałam ochotę poplakac się z wściekłości. 5 minut później musiałam uśmiechać się do fotografów i kamerzystow. Musiała udawać i być silna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro