Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌟11

Totalnie wytrzezwialam. Zawsze miałam mocna głowę więc długo musialam się upijac.
Byłam dorosła jeszcze musiałam być wystarczająco odpowiedzialna. Chyba trzeba się zmienić. Przesiedzialam cały lot patrząc za okno dopiero gdy wylądowalismy w Tenesse poszlam do sypialnianej części. Był ranek więc miałam kilka godzin.
Simon Borrnan mój główny ochroniarz zawsze wykonywał moje polecenia, nawet nie zwracając uwagi jak głupie były. Był po pięćdziesiątce, jak na swoje lata był szalony ale ostry kiedy coś szło nie po jego myśli. Podwładni się go bali a ja nawet go lubiłam. Nie założył nigdy rodziny temu był na każde zawolanie. Czasami brał wolne żeby się spotkać z siostrą i jej dzieciakami. Chyba kiedyś kobieta go za bardzo zranila. W sumie nie rozmawialiśmy nigdy o tym.

Chciałoby się powiedzieć że czułam się jak w domu ale tak nie było. Nie było takiego miejsca na ziemi żebym się czuła że do niego przynależe. Zawsze w rozjazdach. Zawsze otoczona gronem fanów. Brak życia bez fleszy. Nawet prawdziwych przyjaciół nie mialam. Jedynie Logan nigdy się od mnie nie odwracał. A teraz nawet jego nie było. Wiem jednak że wróci.

Tymczasem moim głównym celem była Lacey. Wiedziałam o której zaczyna i kończy lekcje. Chciałam ją zobaczyć. Równo o 13.30 byłam pod jej przedszkolem. Penelope miała się zjawić za 15minut. Dlatego tak bardzo zależało mi na czasie. Weszłam do budynku chcąc znalesc mała. Było to trudne w gronie tylu dzieciakow. Ale przecież ona się wyróżniała. Blond włosy, duże niebieskie oczy i ten niesamowity uśmiech. Gdy tylko jej wzrok padł na mnie zaczęła biec w moim kierunku z głośnym krzykiem.

-jesteś!

Załapałam ją w ramiona. Przeciągając blisko do swojej piersi. Wycalowala moja buzie lekko ją obsliniajac.

-Pospiesz sie. Mam dla Ciebie niespodziankę. Musimy już iść.

Była bardzo poslusznym dzieckiem. Dlatego zyskalysmy kilka minut na czasie. Chciałam wyprzedzić macoche żeby się nie zorientowala że mała jest ze mną. Chociaż pewnie opiekunki jej to powiedzą. Jednak my będziemy już daleko. W samochodzie Lacey opowiadała o swoim dzisiejszym dniu w przedszkolu. Była tak podekscytowana moja wizyta. Wysiadlyśmy na lotnisku. Mała była lekko zdziwiona.

-Nie jedziemy do domu? Jestem głodna.

-Obiad zjesz w samolocie. Mówiłam przecież że mam niespodziankę-powiedziałam prowadząc ją za rękę do samolotu.

-A mama nie będzie zła?

-Mama zawsze jest zła gdy się tobą zajmuje. Zresztą ma taki przerażający wyraz twarzy-mimika teraz nasladowalam wykrzywianie się Penelope gdy coś jej nie pasowało. Czyli przez 3/4 jej życia. Była strasznie sztuczna. Kilka operacji plastycznych, powiększenie piersi, zrobienie nosa i powiększenie ust. Już zaczynała bawić się w wygladzenie zmarszczek. Ta kobieta to chodzący plastik.

-Ale dostanę frytki?-spytała podejrzliwie, jak na dziecko w wieku 4 lat była bardzo mądra. Nie ma się co dziwić skoro zadawala tyle pytań.

-Co tylko zechcesz. Ta małpa pewnie nie pozwala ci jeść niezdrowych rzeczy co?

-warzywa są fe!-wystawiła język jakby ktoś kazał jej wypić sok z cytryny, potrzachnela główka i rozsiadla się na fotelu A ja zapielam jej pasy.

-Tu się z tobą zgodzę-stewardessa podała małej frytki z miłym uśmiechem nas witajac. Zwrocilam sie do niej chlodnym tonem.-Powiedz Timowi żeby startował. Chce już być w powietrzu.

-oczywiście-skłoniła się lekko i oddalila.

-Gdzie lecimy?-Lacey chciała zwrócić moja uwagę. Puściłam jej oczko.

-Tam gdzie dzieci dobrze się bawią.

Podniosła w górę ręce ze śmiechem. Sama byłam dużym dzieckiem i miałam ochotę tam się pobawić. Miałam idealną okazję by spędzić z małą czas. Penelope już pewnie zawiadomiła policję że mała zniknęła. Ale kogo to obchodzi. Przeglądałam instagrama ale stwierdzilam ze Lacey jest taka urocza ze muszę zrobić jej zdjecie. Skupiała się na jedzeniu frytek więc nie widziała że je robie.
Wrzuciłam je na social media podpisujac "Zaczynamy przygode #fun #freetime".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro