Akcja ratunkowa
-Wspominałem lata spędzone z tobą w szkole Shoto, powiem szczerze, że uśmiałem się tam. Aż nie mogłem złapać oddechu, byłem taki żałosny.
Chłopak spuścił głowę, jego oczy zakryły zielone kosmyki włosów, które w swoim nieładzie nadawały mu uroku.
-Izuku-uderzyłem pięścią o zimną szybę, która nawet nie drgnęła.-Wrócę po Ciebie, tym razem naprawdę Cię uratuję-zerknąłem na zegar wiszący na białej ścianie, moje widzenie dobiegało końca. Westchnąłem ciężko i udałem się w stronę metalowych drzwi.-Spodziewaj się mnie w najbliższym czasie
(Mam zamiar złamać zasady, dla ciebie.)
-Nie rób czegoś, czego będziesz żałować-odpowiedziałem zachrypniętym głosem, patrząc na mnie "spod byka".
-Już za późno aby się wycofać, kochanie~ -odwróciłem się i opuściłem pomieszczenie, w którym się znajdował.
Stojąc w przejściu długiego korytarza, przyglądałem się karcie, która otrzymałem od strażnika. W mojej głowie powoli układał się plan, plan który pozwoli mi wyciągnąć go z tego miejsca.
-Wiem kto mi pomoże-powiedziałem sam do siebie ruszając w stronę wyjścia.
***
Siedziałem na fotelu w wielkim pomieszczeniu, na moje oko przypominające sale przyjęć, bądź jadalnie. Dwa wielkie kryształowe żyrandole nadawały kwaterze klasy, tak samo jak krwisto czerwone ściany. Przyglądałem się każdej rzeczy znajdującej się w siedzibie, popijając amarantowe wino.
-Czyli dobrze zrozumiałam Shoto?-smukła kobieta odstawiła swój kieliszek na stoliku obok, ubrana w bordową sukienkę, która pokazywała wszystkie jej walory, kruczo-czarne włosy upięte w wysoki kucyk. Oczy, które śledziły każdy mój ruch, przebijały mnie na wylot.-Mam, "specjalnie dla Ciebie" złamać zasady i przyczynić się do uratowania tego przestępcy?
-Momo, prosiłem Cię o coś-odstawiłem swój kieliszek z trunkiem na stoliku.-Izuku nie jest przestępcą. Obiecuję Ci, że nikt nie dowie się o twoim udziale w tej akcji. Tylko ty możesz mi pomóc.
-Odmawiam!-wstała i podeszła do okna.-Są dwa powody dla których tego nie zrobię. Po pierwsze, nigdy nie złamię zasad, a-a po drugie...-zakryła twarz dłońmi-Nienawidzę go! I nienawidzę też twojego uczucia do niego! To ohydne! Jak mogłeś zakochać się w kimś takim...
(Jedyną ohydną rzeczą tutaj, jesteś TY.)
Uniosłem się znad fotel i wolnym krokiem zmierzałem w stronę kobiety, kiedy już byłem odpowiednio blisko, zacisnąłem dłonie na jej szyi, przyciskając czarnowłosą do ściany.
Ta, przestraszona moim zachowaniem, starała się mnie odepchnąć, jednak daremnie.
-Grzecznie proszę, zrób to dla mnie, jeśli wciąż mnie kochasz Momo Yaoyorozu-popatrzyłem wprost na jej drgające ze strachu tęczówki.
Jeszcze za czasów szkolnych wiedziałem , że darzy mnie uczuciem. Ale nigdy mnie to nie interesowało, ponieważ miałem Izuku.
-W-wiesz, że to co robisz jest złe, prawda?-spytała, wbijając paznokcie w moje nadgarstki.
-Oczywiście, ale mam to gdzieś-warknąłem, puszczając dziewczynę, na co ta łapczywie łapała oddech.
-Nie pokazuj mi się więcej na oczy-burknęła, wciskając mi kartę do ręki.
***
Byłem taki szczęśliwy ale i zdenerwowany, już tylko parę kroków dzieliło mnie od pomieszczenia, w którym znajdował się mój ukochany.
(Wytrzymaj jeszcze parę sekund.)
Zatrzymałem się przed drzwiami prowadzącymi do celi Izuki. Gdzieś z tyłu głowy miałem myśl, że karta jednak nie zadziała, a Midoriya po raz kolejny zostanie przeze mnie okłamany.
Przeciągnąłem kartę i urządzeniu, a drzwi otworzyły się.
(Działa! Naprawdę działa!)
Ucieszyłem się jak dziecko, które dostało lizaka. Ostrożnie wszedłem do środka, a moim oczom ponownie ukazał się Izuku, tym razem wyglądał na szczęśliwszego, jego rubinowe oczy błyszczały, a na twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Jestem-powiedziałem z dumą, wyciągając klucze, które wcześniej udało mi się zwędzić strażnikowi.
-Wreszcie, nudziło mnie to czekanie-mruknął pod nosem zadowolony.
Przejechałem dłonią po szybie, następnie wbijając się w nią pięścią. Szyba, która parę godzin temu wydawała się niemożliwa do rozbicia, teraz nie stanowiła żadnej przeszkody, rozpadła się w drobny mak.
Ukląkłem obok chłopaka, muskając jego usta swoimi, następnie rozkuwając go.
-Teraz już zawszę będę Cię pilnować, nie uciekniesz mi wiecej-podnosłem się i podałem zielonowłosemu dłoń.
-Jeśli tak stawiasz sprawę~ -złapał ją i podciągnął się.
Wspólnie, bez chwili zastanowienia wybiegliśmy z pomieszczenia.
-Jesteś szalony, Todoroki Shoto-zaśmiał się, ściskając moją dłoń.
-Wiem to od dawna...
Teraz nic nie było w stanie nas zatrzymać.
•••
Jak Wam się podoba przedostatni rozdział? :>
Taak, jakoś to zleciało c'nie~?
Pamiętajcie, że wasze komentarze i gwiazdki bardzo mnie motywują! 🖤
A za błędy standardowo przepraszam 😶
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro