Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Akcja ratunkowa

-Wspominałem lata spędzone z tobą w szkole Shoto, powiem szczerze, że uśmiałem się tam. Aż nie mogłem złapać oddechu, byłem taki żałosny.

Chłopak spuścił głowę, jego oczy zakryły zielone kosmyki włosów, które w swoim nieładzie nadawały mu uroku.

-Izuku-uderzyłem pięścią o zimną szybę, która nawet nie drgnęła.-Wrócę po Ciebie, tym razem naprawdę Cię uratuję-zerknąłem na zegar wiszący na białej ścianie, moje widzenie dobiegało końca. Westchnąłem ciężko i udałem się w stronę metalowych drzwi.-Spodziewaj się mnie w najbliższym czasie

(Mam zamiar złamać zasady, dla ciebie.)

-Nie rób czegoś, czego będziesz żałować-odpowiedziałem zachrypniętym głosem, patrząc na mnie "spod byka".

-Już za późno aby się wycofać, kochanie~ -odwróciłem się i opuściłem pomieszczenie, w którym się znajdował.

Stojąc w przejściu długiego korytarza, przyglądałem się karcie, która otrzymałem od strażnika. W mojej głowie powoli układał się plan, plan który pozwoli mi wyciągnąć go z tego miejsca.

-Wiem kto mi pomoże-powiedziałem sam do siebie ruszając w stronę wyjścia.

***

Siedziałem na fotelu w wielkim pomieszczeniu, na moje oko przypominające sale przyjęć, bądź jadalnie. Dwa wielkie kryształowe żyrandole nadawały kwaterze klasy, tak samo jak krwisto czerwone ściany. Przyglądałem się każdej rzeczy znajdującej się w siedzibie, popijając amarantowe wino.

-Czyli dobrze zrozumiałam Shoto?-smukła kobieta odstawiła swój kieliszek na stoliku obok, ubrana w bordową sukienkę, która pokazywała wszystkie jej walory, kruczo-czarne włosy upięte w wysoki kucyk. Oczy, które śledziły każdy mój ruch, przebijały mnie na wylot.-Mam, "specjalnie dla Ciebie" złamać zasady i przyczynić się do uratowania tego przestępcy?

-Momo, prosiłem Cię o coś-odstawiłem swój kieliszek z trunkiem na stoliku.-Izuku nie jest przestępcą. Obiecuję Ci, że nikt nie dowie się o twoim udziale w tej akcji. Tylko ty możesz mi pomóc.

-Odmawiam!-wstała i podeszła do okna.-Są dwa powody dla których tego nie zrobię. Po pierwsze, nigdy nie złamię zasad, a-a po drugie...-zakryła twarz dłońmi-Nienawidzę go! I nienawidzę też twojego uczucia do niego! To ohydne! Jak mogłeś zakochać się w kimś takim...

(Jedyną ohydną rzeczą tutaj, jesteś TY.)

Uniosłem się znad fotel i wolnym krokiem zmierzałem w stronę kobiety, kiedy już byłem odpowiednio blisko, zacisnąłem dłonie na jej szyi, przyciskając czarnowłosą do ściany.
Ta, przestraszona moim zachowaniem, starała się mnie odepchnąć, jednak daremnie.

-Grzecznie proszę, zrób to dla mnie, jeśli wciąż mnie kochasz Momo Yaoyorozu-popatrzyłem wprost na jej drgające ze strachu tęczówki.

Jeszcze za czasów szkolnych wiedziałem , że darzy mnie uczuciem. Ale nigdy mnie to nie interesowało, ponieważ miałem Izuku.

-W-wiesz, że to co robisz jest złe, prawda?-spytała, wbijając paznokcie w moje nadgarstki.

-Oczywiście, ale mam to gdzieś-warknąłem, puszczając dziewczynę, na co ta łapczywie łapała oddech.

-Nie pokazuj mi się więcej na oczy-burknęła, wciskając mi kartę do ręki.

***

Byłem taki szczęśliwy ale i zdenerwowany, już tylko parę kroków dzieliło mnie od pomieszczenia, w którym znajdował się mój ukochany.

(Wytrzymaj jeszcze parę sekund.)

Zatrzymałem się przed drzwiami prowadzącymi do celi Izuki. Gdzieś z tyłu głowy miałem myśl, że karta jednak nie zadziała, a Midoriya po raz kolejny zostanie przeze mnie okłamany.

Przeciągnąłem kartę i urządzeniu, a drzwi otworzyły się.

(Działa! Naprawdę działa!)

Ucieszyłem się jak dziecko, które dostało lizaka. Ostrożnie wszedłem do środka, a moim oczom ponownie ukazał się Izuku, tym razem wyglądał na szczęśliwszego, jego rubinowe oczy błyszczały, a na twarzy widniał szeroki uśmiech.

-Jestem-powiedziałem z dumą, wyciągając klucze, które wcześniej udało mi się zwędzić strażnikowi.

-Wreszcie, nudziło mnie to czekanie-mruknął pod nosem zadowolony.

Przejechałem dłonią po szybie, następnie wbijając się w nią pięścią. Szyba, która parę godzin temu wydawała się niemożliwa do rozbicia, teraz nie stanowiła żadnej przeszkody, rozpadła się w drobny mak.

Ukląkłem obok chłopaka, muskając jego usta swoimi, następnie rozkuwając go.

-Teraz już zawszę będę Cię pilnować, nie uciekniesz mi wiecej-podnosłem się i podałem zielonowłosemu dłoń.

-Jeśli tak stawiasz sprawę~ -złapał ją i podciągnął się.

Wspólnie, bez chwili zastanowienia wybiegliśmy z pomieszczenia.

-Jesteś szalony, Todoroki Shoto-zaśmiał się, ściskając moją dłoń.

-Wiem to od dawna...

Teraz nic nie było w stanie nas zatrzymać.

•••

Jak Wam się podoba przedostatni rozdział? :>
Taak, jakoś to zleciało c'nie~?

Pamiętajcie, że wasze komentarze i gwiazdki bardzo mnie motywują! 🖤
A za błędy standardowo przepraszam 😶

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro