Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Ron
Wszyscy zamartwieni z powodu zniknięcia Hermiony. Ja nie mogę przestać o tym myśleć. Przecież to moja przyjaciółka pomimo tego, że uważa że wszystko wie i jest najmądrzejsza. Wszyscy się o nią martwimy. No może prawie wszyscy z wyjątkiem Clarisse. Ona wydaje się tym faktem przeszczęśliwa. Ciagle za mną lata i proponuje trening zapaśniczy. Sam nie wiem, co ona we mnie widzi. Jestem zwykłym ciamajdą w dodatku z rudymi włosami. Gdyby to był Harry, to co innego. Poza tym przez zniknięcie Hermiony nie mogę się na niczym skupić, A teraz ja nie moge spać, jeść i myśleć. To całe zniknięcie Hermiony to moja wina. Chyba się na mnie wkurzyła, tylko zupełnie nie mam pojecia za co. Ja chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Nigdy nie rozumiem o co jej chodzi. Czasami mam wrażenie, że patrzy na mnie inaczej. Ale z drugiej strony ona też nie była mi do końca obojętna. I choć wmawiałam sobie, że jest tylko moją przyjaciółką, moje głupie serduszko podpowiadało mi inaczej. Spacerowałem spokojnie po lesie. Nagle usłyszałem zza krzaków głos Chejrona.
-Jesteś pewien.
-Musimy im to powiedzieć. Natychmiast.
-To zbyt niebezpieczne. Oni nie mogą wiedzieć.
-Oni muszą wiedzieć.
-Dobrze, zatem powiem im dzisiaj przy ognisku.
Co do cholery!!!! O co znowu chodzi. Jakie jeszcze mają przed nami tajemnice?

Annabeth
To wszystko jest cholernie dziwne. Jakiś tajemniczy portal do królestwa czarodziejów, a teraz zniknięcie Piper. Chyba mnie i Jasona przejęło to najbardziej. Czemu los zawsze zabiera mi najważniejsze osoby. Najpierw Percy na około pół roku, Piper moja przyjaciółka, która wspiera mnie w każdej chwili i nigdy we mnie nie wątpi, nawet gdy ja nie wierze w siebie. Strasznie mi jej brakuje. Ona była moim wsparciem. Rozumiała mnie jak nikt. Pomimo tego, że była córką Afrodyty nie zachowywała się jak swoją matka, co jeszcze bardziej w niej lubiłam.
-Annabeth, naprawdę nic tu nie znajdziemy.
-Usłyszałam za sobą głos Reyny.
Kompletnie zapomniałam, że jest ze mną w tej bibliotece. Moje relacje z Reyną bardzo się zmieniły. Na początku nie ufałyśmy sobie. Potem się tolerowaliśmy. A teraz jesteśmy nawet zgrane i mogę na nią liczyć. To dziwne, bo u mnie teraz z zaufaniem jest naprawdę słabo. Ale mam wrażenie, że akurat moge liczyć na jej pomoc. Jednak w najmniejszym stopniu nie mam zamiaru rezygnować z rozwiązania całej tej zagadki.
-Jak chcesz Reyna, ale ja zostaję. Luna idziesz z Reyną?
-Zostanę jeszcze chwile.
-Dobra, to ja idę, ale nie przesiedźcie tu całej nocy-powiedziała Reyna i poszła.
Przeglądałam mnóstwo książek. Nic, nic i jeszcze raz nic. To było naprawdę męczące. Byłam cholernie nie wyspana. Wszystko mnie bolało. Nie potrafiłam myśleć. Tak, córka Ateny nie mogła już myśleć. To jest możliwe. Nie potrafiłam na niczym skupić uwagi, ciagle byłam rozkojarzona i bujałam w obłokach. Miałam wrażenie, że rozwiazanie jest tuż koło mnie, ale za nic na świecie nie mogłam go znaleźć. Z mojego roztargnienia wyciągnęła mnie Luna.
Zobaczyłam, że dziewczyna przegląda dziwną książkę.
-Masz coś?-Zapytałam
-A to, to nic. Jak byłam mała pamietam, że mama czytała mi tę książkę.
-Mogę zobaczyć?-Zapytałam. Miałam wrażenie, że pomimo tego, że jest to nie istotne chciałam wziąć tę ksiażke. Czułam, jakby do mnie mówiła. Weź mnie, weź mnie. No dobra, teraz to juz napewno zwariuje.
-Jasne-odparła Luna
Wspólnymi siłami przeczytałyśmy fragment, ponieważ miałam dysleksję i obie byłyśmy potwornie wykończone.

Dawno, dawno temu żyła piękna dziewczyna. Nie tylko piękna, ale również bardzo utalentowana. Umiała robić wiele rzeczy, o których inni nie mogliby tylko pomarzyć. Jednak miała pewne problemy. Z powodu swojej magii ludzie zaczęli ją nazywać czarownicą. Nie była już lubiana, tylko uważana za okropną, złą czarownicę. Uciekła więc z rodzinnego kraju. Podróżując spotkała niezwykłego, silnego, potężnego mężczyznę. Zaopiekował się nią i nie odrażała go jej magia. Po pewnym czasie urodziła im się córka i syn. Dziewczynka była uosobieniem dobra, natomiast chłopiec - zła. Pewnego dnia chłopaka zwiodła potęga, którą posiadał. Wykorzystał ją w zły sposób. Zaczął podbijać świat i każdy musiał być nu podległy. Jednak siostra pokonała złego brata, tracąc przez to życie. Legenda głosi, że gdy zły brat powróci, na ziemi bedą dziać się dziwne rzeczy, a jedynie wybranek będzie mógł go pokonać.

O cholera.

Rozdział zgodnie z obietnicą. Miłego czytania. Jak by co mam problemy z wi Fi ale mam nadzieje ze bedziecie mogli przeczytać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro