Info i rozdział 14
Hermiona
Co Ron sobie wyobraża. Jego siostra leży chora w szpitalu, przeszła szok a ten zupełnie sie nią nie zajmuje. Jako przyjaciel tez sie nie sprawdza, bo Harry'ego zostawił całkowicie na pastwę losu. Postanowiłam go poszukać. Co on teraz moze mieć. A racja zajęcia z zapasów jakby to kiedykolwiek miało sie przydać. Zobaczyłam, że rozmawia z jakąś dziewczyną. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Chwila czy ja jestem zazdrosna? Nie, o tego rudzielca napewno nie. A może. Właściwie to sama nie wiem co czuje do Rona. Powiedziała bym, że to skomplikowane. Aby się upewnić, że to tylko zwyczajna dla niego dziewczyna postanowiłam podejść i dopytać. Zobaczyłam jak daje mu kuksańca i tym bardziej postanowiłam zainterweniować.
-Ooo Ron wszędzie cię szukam-powiedziałam.
-To twoja dziewczyna?-Zapytała Clarisse czy jak jej tam.
-To twoja dziewczyna?-Zapytała ponownie
-Nie Clarisse, No coś ty. Hermiona, prosze cie to tylko moja przyjaciółka, prawda Miona?
Czułam wielkie pieczenie pod oczami. Strasznie chciało mi się płakać. Czy to na tym polega ten słynny friendzone. Myślałam, miałam nadzieje, że mnie kocha. Nie No coś ty, ty tylko moja przyjaciółka. Wciąż miałam to zdanie w głowie. Dlaczego to tak cholernie bolało, dlaczego? Nie powinno. Przecież Ron jest tylko przyjacielem, prawda? Tylko przyjacielem.
-Tak jasne, ty też jestes dla mnie tylko przyjacielem-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy choć tak naprawdę łkałam w środku. Dlaczego to tak boli? Dlacczego nie mam siły? Dlaczego jestem tak załamana?
-Ron zostawiłam tarcze w domku Ateny, zaraz wracam.
-Ale na te zajęcia nie potrzebujemy tarczy-wykrzyczał za mną Ron, ale ja juz go nie słuchałam.
Biegłam przed siebie, nie patrząc na nic. Łzy powoli zamazywały mi pole widzenia. Tylko przyjaciółka, tylko przyjaciółka, tylko przyjaciółka. A więc tyle dla niego znaczyłam. Dla chłopaka, któremu poświęciłam swoje serce. Dla chłopaka, który dla mnie nie był tylko przyjacielem. Był kimś więcej. Szkoda, że tym razem nie było przy mnie Harrego. On by mnie napewno pocieszył. Ale teraz sam ma problemy z Drew. Eh czemu to życie jest takie skomplikowane. Dlaczego nic nie mogło by być proste, tak jak nauka. Biegnę przed siebie, nie patrząc gdzie. Wokół mnie jest mnóstwo drzew, w większości iglaste. Igły ranią moją twarz, juz nic nie widze. Głupie drzewa. Głupi obóz . Głupie miejsce. Głupia ja, że się w nim zakochałam. Siadam na najbliższym kamieniu i gorzko szlocham. Po piętnastu minutach ciężkiego płaczu wmiare się ogarnelam. Spojrzałam przed siebie . Czy to jakis tunel? Nie, to napewno załamany obraz, przez moje łzy, to na pewno nie tunel. Przyglądam mu się. Nad nim znajduje się jakis znak. Czytałam o nim. To delta, tylko nie pamietam co oznaczała. Nagle usłyszałam za sobą głos.
-Odwróć się powoli.
Posłusznie wykonuje polecenie. Kto to jest.
-Kim jesteś?-Pytam
-To nie ty tu jesteś od zadawania pytań. Co ty tu robisz?
-A czemu miała bym na to pytanie odpowiedzieć?
Strasznie się bałam. Po jaką cholerę szlam sama w głąb lasu. Miałam zacząć krzyczeć.
Wtedy nieznajomy wyjął miecz. Głośno przełknęłam ślinę. Tak bardzo żałowałam, że nie mam różdżki.
-Trafiłam tu przez przypadek, nie rozumiem o co ci chodzi.
-Cóż powiedzmy, że ci wierzę. A jednak nie moge cie puścić wolno.
-Co, jak to?
-Przykro mi moja droga. Niestety za duzo widziałaś.
Nagle poczułam potworny ból z tylu głowy. Pieczenie, ból ciemność. Tylko tyle pamietam.
Dzisiaj krótko. Mini spojler ( nastepny rozdział z perspektywy Piper). Po pierwsze dziękuje wam wszystkim za to, że jesteście. Moja książka ma już 13 tysięcy wyświetleń= jak dla mnie bardzo duzo i to dla mnie ogromny sukces. ❤️❤️❤️❤️❤️ Aaaaaa po prostu nie mogę przestać skakać ze szczescia. Po drugie jesli ktos ma znajomosci lub sam robi popytajcie czy jest możliwość zrobienia nowej okładki dla mojej ksiazki. Ja sie na tym kompletnie nie znam i wzielam pierwsze lepsze zdjecie z internetu. Bede bardzo wdzieczna. Jestem otwarta na wszelkie propozycje. Ty chyba tyle. Next juz niedługo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro