54
Karaiby to piękne miejsce. Szczególnie jak ma się dzień wolny. Zayn rzeczywiście przestał jeździć z nami na koncerty. Opalałam się właśnie na prywatnej plaży przy domku, w którym przebywaliśmy. Pogoda była wspaniała. Nieskazitelny kolor wody dodawał uroku całemu otoczeniu. Rozgrzany piasek, wysokie palmy i bezchmurne niebo. Napawałam się spokojem wkoło mnie, ale nic nie trwa wiecznie. Usłyszałam kroki za mną, ale zakładając, że to Styles, nie zmieniłam nawet pozycji.
-I co nie zwrócisz nawet na mnie uwagi grubasie?-Usłyszałam tak dobrze mi znany głos i aż musiałam spojrzeć.
-Co ty tu robisz?-Spojrzałam na Fabiana.
-OMG Fabian! Jak miło cię widzieć! Co u ciebie?!- Próbował chyba udawać mój głos.
-Bardzo zabawne. Co tutaj robisz?-Usiadłam po turecku.
-Jak to co. Tęskniłem.
-Awwwwwwwww.
-Za baby Styles, nie za tobą.
-Weź nie fisiuj.-Rzuciłam w niego piaskiem. Wstałam i przytuliłam mojego najlepszego przyjaciela.
Weszliśmy do domku i od razu zrobiło mi się chłodniej. Nalałam nam lemoniady.
-Opowiadaj jak sytuacja w Londynie.-Zaciekawiłam się.
-Ali nie rozstaje się w ogóle z Markiem. Wen marudzi, że jest daleko od Nialla. Twoi rodzice chyba wreszcie zrozumieli jakim darem jest odpoczynek od waszej piątki. Z Frankiem i Sky się nie widziałem już dawno. Przyjęli mnie do University of Cambridge. Ali z Wen idą do Imperial Collage, a Mark będzie pracował w firmie ojca.
-W jaki sposób Cię tam przyjęli?-Jaja sobie chyba ze mnie robił.
-Ma się znajomości.-Poruszył zabawnie brwiami.
-Ty nie masz znajomości.
-Powiedziałem, że jestem twoim bardzo bliskim kuzynem i twój tata to mój wujek, a Harry będzie moim szwagrem.-Wytłumaczył jak gdyby nigdy nic.
-I to wystarczyło, żeby przyjęli cię na najlepszy uniwersytet w Wielkiej Brytanii?
-Wymieniłem im co najmniej 3 sławne osoby, z którymi jestem blisko związany. Dochodzi do tego reszta 1D, Kylie, twoja mama. Jestem jak skarb dla nich.
-Ciekawe jak szybko wylecisz.
-O dzięki za wsparcie.-Powiedział z ironią.
-Zawsze do usług.-Uśmiechnęłam się.
-Kochanie... Fabian?- Harry wszedł do kuchni.
-Mój kochany szwagier.-Fab rzucił się na niego.
-Co?-Styles nie rozumiał całej sytuacji.
-Spróbuj komukolwiek powiedzieć, że nie będziemy rodziną, a urwę ci jaja.-Próbował mu grozić.
-Co wy wszyscy macie do moich genitaliów? Kochanie zabieram cię na obiad.
-Daj mi 10 minut. Po za tym nie wiedziałam, że masz problem, że mam coś wspólnego z twoimi genitaliami.
-Oh o tobie nie mówiłem. Bardzo mi się podoba, że masz z nimi coś wspólnego.-Posłał mi zadziorny uśmieszek.
-Czy możecie, proszę, nie prowadzić tej rozmowy przy mnie?-Wtrącił się blondyn, a ja się zaśmiałam i opuściłam pomieszczenie.
Naszykowałam się i mogliśmy iść.
Poszliśmy do bardzo przytulnej knajpki, przy plaży. Usiedliśmy przy jednym ze stolików z widokiem na morze. Zamówiłam sobie makaron z kurczakiem i suszonymi pomidorami. To miejsce podobało mi się najbardziej z całej trasy.
-Lou prosi, żebyśmy weszli do sklepu, bo chcą robić grilla.
-Ok, nie ma problemu.-Wróciłam do spożywania mojej potrawy.
❤lubi to: niallhoran, harrystyles, gemmastyles i 1 843 259 innych użytkowników.
@lottiewiliams: Kto powiedział, że trasa nie może być wakacjami?
@harrystyles: Najlepsze wakacje jakie miałem
@kendalljenner: Przecież byliśmy już na Karaibach
@harrystyles: Ale teraz jestem tutaj z @lottiewiliams
Weszliśmy do domu z siatkami pełnymi jedzenia i alkoholu. Stałam właśnie w kuchni i szykowałam jedzenie. Chłopcy byli na dworze i rozpalali grilla. Usadowiłam się wygodnie obok Harry'ego i napawałam się widokiem zachodzącego słońca. Chłopcy już zaczęli swoją libację alkoholową, ale Styles ograniczał się do piwa. Ja oczywiście spożywałam mój ulubiony sok pomarańczowy.
-Wiecie nie jestem tutaj bez powodu.-Powiedział całkiem trzeźwym głosem Fab.
-No to chyba oczywiste.-Zabrałam głos.
-Znalazłem sobie drugą połówkę.
-O czym ty mówisz? Kogo?-Ożywiłam się.
-Mnie.- Harry opluł się piwem, gdy Louis zabrał głos. Poklepałam go po plecach i wszystko przeanalizowałam.
-Zawsze wiedziałam, że jesteś gejem, no, ale o tobie Tommo bym nie pomyślała.
-Mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko.-Odezwał się zawstydzony Lou.
-Oczywiście, że nie.-Odezwał się Liam.
-Szczęścia Stary.-Harry w końcu zabrał głos, a Niall mu zawtórował. Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw.
-Też miałem wam coś powiedzieć, ale najpierw to chciałbym wiedzieć jak do tego doszło.- Znowu głos zabrał Liam.
-No byliśmy na imprezie, potem zalani w 3 dupy poszliśmy do Lou...-Zaczął swój monolog Fabian, ale zdążyłam mu przerwać za nim powiedział za dużo.
-Stop. Nie chcę słuchać o tym co robiliście u Louisa.
-A ja wysłuchałem opowieści o tym jak stworzyliście Chrisa.-Oburzył się mój przyjaciel.
-Ym halo?-Odezwał się Styles.-Powiedziałaś mu chociaż o moich, co najmniej, zadowalających rozmiarach?
-Proszę przestańcie.-Zawstydziłam się.
-Gdyby nie Louis to z miłą chęcią podałbym Ci jakąś tabletkę gwałtu, żeby przetestować twój sprzęt. Oczywiście, jeśli Lottie nie wyolbrzymiała.-Ta rozmowa schodziła na złe tory.
-To Liam co miałeś nam do powiedzenia?-Szybko zmieniłam temat.
-Mam dziewczynę.-Powiedział dumnie.
-To my mamy co dzisiaj opijać.-Ucieszył się Niall i zaczął wszystkim polewać.
-Wypiję za waszą czwórkę sok pomarańczowy.-Uniosłam swoją szklankę.-A jak właściwie nazywa się wybranka twojego serca?
-Sophia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro