53
Byliśmy w Londynie na kilka dni. Zdążyłam się już spotkać ze wszystkimi przyjaciółmi. Ustaliliśmy, że Fabian będzie chrzestnym Chrisa, a Gemma chrzestną. Siedziałam właśnie w moim kochanym domu i malowałam się na ślub siostry.
Karlie przyjechała mnie uczesać.
Nie zostało nam za wiele czasu, więc poszłam sprawdzić co z Harry'm. Próbował jednocześnie ułożyć włosy i zawiązać krawat. Przezabawny widok. Podeszłam i wyjęłam krawat z jego rąk. Zwinnym ruchem zawiązałam go na jego szyi.
-Weź może po kolei coś rób, bo na raz to sobie nie poradzisz.-Uśmiechnęłam się delikatnie.
-No wiesz, ale w takim wypadku to ja jestem gotowy, a ty nie.
-Zero wdzięczności.-Pokręciłam z rozbawieniem głową i wyjęłam sukienkę z szafy. Poszłam do łazienki i się przebrałam.
-Ta sukienka to nie jest dobry pomysł.- Harry zabrał głos, a ja spojrzałam na niego nie zrozumiale.-Będziesz mnie rozpraszać.
-Myślę, że jeden dzień wytrzymasz, bez bycia napaloną wersją siebie.
-Sprawdźmy.-Moja wypowiedź chyba zabrzmiała dla niego jak wyzwanie.
Wpakowaliśmy się do samochodu i odjechaliśmy pod kościół. Był pięknie ozdobiony. W około były porozstawiane donice z różowo-białymi kwiatami. Na środku był rozciągnięty biały dywan, a do ławek były przywiązane kremowe wstążki. Zajęliśmy miejsce w jednej z pierwszych ławek. Ceremonia przebiegła dosyć szybko. Kylie miała piękną sukienkę. Po niesamowicie długim składaniu życzeń i prezentów pod kościołem, pojechaliśmy, na salę gdzie miało odbyć się wesele. Pomieszczenie było podobnie urządzone do świątyni.
Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach. Nasz stolik nie był najgorszy. Kuzynostwo, które lubię, rodzice i niestety babcia z dziadkiem. Chyba nie mieli jej gdzie wsadzić. Nie mogę się doczekać rozmowy na temat seksu po ślubie. Wdałam się w rozmowę z Alanem. To był chyba mój ulubiony kuzyn. Dużo podróżuje i temat dosyć długo się ciągnął. Do momentu kiedy nie poczułam, na mojej odkrytej nodze, ciepłej ręki sunącej w gorę. W ciągnęłam powietrze.
-Wybacz na chwilę.-Odwróciłam się w stronę mojego narzeczonego i trzepnęłam go w rękę.
-Mówiłem, żebyś nie zakładała tej sukienki.
-Harry oszalałeś? Moja babcia siedzi przy tym stole.-Mruknęłam, żeby inni nie słyszeli.
-Zawsze możemy odejść od stołu.-Chyba myślał, że mu coś proponuje.
-Idę do łazienki. Nie to nie jest, żadna propozycja.-Wstałam od stołu i odeszłam. Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i wróciłam na sale. Stanęłam jak wryta jak zobaczyłam moją znienawidzoną kuzynkę. Victoria zawsze z Kylie uprzykrzała mi życie. Harry stał do mnie tyłem, więc nie mógł mnie widzieć. Nasze spojrzenia się spotkały, a po jej oczach przebiegł diabelski promyk. Zaczęłam kierować się w ich stronę, żeby bronić swojego. Byłam już na tyle blisko, że mogłam usłyszeć ich rozmowę.
-Wiesz jesteś taki umięśniony i przystojny. Może chciałbyś się stąd wyrwać?-Włożyła rękę w jego włosy, ale Styles ją bardzo kulturalnie zabrał.
-Wiesz nie chciałbym. Oprócz tego, co już wymieniłaś to doceniam to co mam i nie chcę tego stracić.-Uśmiechnęłam się. Podeszłam do nich i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Dlatego między innymi jesteś moim narzeczonym.-Dałam nacisk na moim.-Za to cię kocham i za te wszystkie małe rzeczy.-Vic chyba zauważyła, że nie ma opcji, żeby cokolwiek tutaj zyskała i się wycofała.
-Zatańczymy?- Zapytał.
-Myślałam, że nigdy nie zapytasz.-Wyszliśmy na środek i zaczęliśmy tańczyć do wolnej piosenki.
-Wiesz nie ubliżając twojej siostrze, ale nasz ślub będzie lepszy.-Powiedział Harry trzymając brodę na mojej głowie.
-Oczywiście, że będzie lepszy, bo to będzie NASZ ślub.-Odpowiedziałam mu. Bujaliśmy się w rytm muzyki.-Wiesz Harry, jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością.-Mruknęłam.
-I wanna be last yeah Baby let me be your last. (Chce być ostatni. Kochanie pozwol mi być twoim ostatnim.)-Harry zaśpiewał mi cicho słowa Last first kiss do ucha.
-Kocham Cię.-Uniosłam głowę w górę, żeby spojrzeć mu w oczy.
-Kocham Cię sweetheart.-Pocałował mnie, a mi wydawało się, że czas się zatrzymał. To zabawne, że mimo tego, że kocham go naprawdę bardzo mocno, z każdym dniem zakochuje się w nim coraz bardziej. Zaczął zjeżdżać rękami trochę za nisko.
-Harry zabierz te ręce. Jesteś w miejscu publicznym.-Lekko się zawstydziłam.
-W takim wypadku jedziemy do domu.-Mruknął uwodzicielsko i pociągnął w stronę drzwi. Zdążyłam się jeszcze pożegnać z nowożeńcami i zostałam wepchnięta do samochodu. Czułam, że szykuje się długa noc i nie pomyliłam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro