32
Dzisiaj wychodziliśmy na imprezę. Szło z nami też 1D co wiązało się z Harry'm i pewnie Kendall.
Kręciłam właśnie włosy na lokówkę. Umalowałam się:
I ubrałam w:
Wsiadłam z Fabianem do taksówki i odjechaliśmy pod klub. Gdy znaleźliśmy się w loży vip wszyscy już tam byli. Włącznie z Kendall. Nie zamierzałam się nią przejmować. Miałam imprezowy nastrój i nie psułam go sobie. Zayn wstał i pocałował mnie w policzek. Usiadłam na kanapie obok niego, a on, standardowo, położył rękę na oparciu za mną. Alkohol lał się litrami. Ja odczuwałam mentalną potrzebę upicia się. Poszłam na parkiet z dziewczynami i tam dopiero zaczęła się zabawa. Skakałyśmy i śpiewałyśmy dobrze znane nam piosenki. Kręciłam biodrami w rytm muzyki. Poczułam ręce na biodrach. Tańczyłam z nieznanym mi chłopakiem, ale nie przeszkadzało mi to. Po jakiejś godzinie wróciłam do stolika. Wycieńczona siedziałam cicho sącząc drinka. Telefon Zayna na stole zawibrował. Zaciekawiło mnie to, więc dyskretnie spojrzałam co to było. Malik dostał wiadomość,
-Zayn.- Szturchnęłam go lekko.
-Tak kochanie?
-Jakaś Gigi zaprasza cię do siebie na ostrą zabawę.- Spojrzałam na niego lekko zamglonym wzrokiem.
-Ym nie przejmuj się tym to tylko jakaś była nie chce się odczepić. Dla mnie to tylko ty się liczysz i w ogóle.- Reszta zaciekawiła się i patrzyła na rozgrywającą się akcję.
-Zayn nie jesteśmy razem, dlatego jeśli kobieta zaprasza cię na seks to korzystaj i się mną nie przejmuj. Po za tym i tak nie będę tego pamiętać.- Nie byłam zazdrosna. Nie jesteśmy razem. Po prostu trochę niezręcznie się czułam, że Zayn zachowywał się tak wobec mnie, a miał dziewczynę czy cokolwiek.
-Serio?
-Tak, idź.
Wróciłam na parkiet i byłam zaskoczona, że jeszcze trzymam się na nogach. Tańczyłam w rytm muzyki. Zauważyłam Kendall całującą się z jakiś blondynem. Wierna kobieta to podstawa związku no nie. Tańczyłam dalej do póki nie poczułam dużych ciepłych dłoni na biodrach. Tańczyłam ocierając się tyłkiem o mojego towarzysza. Poczułam mokre pocałunki na szyi. Odchyliłam głowę dając większy dostęp osobie stojącej za mną. Odwróciłam się automatycznie wplatając palce we włosy mężczyzny. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że to Harry.
-Co do chuja?- Zapytałam, ale nie zmieniłam pozycji.
-Nie mów, że ci się nie podoba.- Ścisnął moje pośladki, a ja jęknęłam mimowolnie.
- Masz dziewczynę.
-Kendall właśnie zabawia się z jakimś blondynem w łazience.
-Będę tego żałować.-Po tych słowach wpił się ostro w moje usta.
Cały świat zatrzymał się na parę chwil. Znowu mogłam poczuć jego miękkie wargi. Jego oddech, mimo spożytej sporej ilości alkoholu, dalej był miętowy. Oddałam pocałunek i dzielnie walczyłam o dominację. Poczułam jak Styles uśmiecha się przez pocałunek. Atmosfera między nami robiła się coraz gorętsza. Wszystkie bariery runęły. Podniecenie Harry'ego było bardzo widoczne.
-Wiesz, nie lubię się ruchać w klubowych łazienkach.- Powiedział między pocałunkami.
-A ja w środku tłumu.
-Więc jedziemy do mnie.
Zabrałam torebkę i wsiadłam z Harry'm do taksówki. Czy popełniałam błąd? Prawdopodobnie tak. Czy żałowałam? Nie. Wsiedliśmy do windy, a Harry od razu przyparł mnie do ściany i zaczął całować po szyi. Winda wydała z siebie charakterystyczny dźwięk, więc opuściliśmy pomieszczenie. Styles szukał kluczy i widać było, że jest już na maksa zdesperowany.
-Harry na boga.- Włożyłam rękę do jego tylnej kieszeni i wyciągnęłam pęk kluczy. Otworzyłam drzwi od mieszkania Harry'ego i zrzuciłam z nóg szpilki.
-Podobały mi się.- Harry spojrzał na moje buty, a potem na mnie. Przekroczył dzielącą nas odległość i podniósł mnie tak, że oplotłam go nogami w pasie. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko.
***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Jęknęłam zrezygnowana. Ból głowy był niesamowity. Otworzyłam lekko powieki i ze zdezorientowaniem rozejrzałam się po, nie moim, pokoju. Po chwili ogarnęłam, że jestem u Harry'ego. Całkiem naga w jego łóżku. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam loczka całkiem słodko śpiącego. Również nagiego. Charlotte w co ty się wkopałaś. Wstałam po cichu i szybko zaczęłam się ubierać.
-Kendall mówiłem ci, że nie lubię jak tu przychodzisz, a tym bardziej jak zostajesz.-Wymruczał Harry nie otwierając oczu.
-To zajebisty macie związek.-Nie mogłam się powstrzymać.
-Lottie?!-Styles spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Nie martw się już wychodzę.-Wyszłam z pokoju i usłyszałam tylko jak Harry potyka się o coś.
-Zaczekaj!-Odwróciłam się, ale szybko zakryłam ręką oczy, bo Harry nawet nie założył bokserek.
-Co?
-Daj mi chwilę ubiorę się.-Nie mając siły, ani ochoty się z nim o to dochodzić, weszłam do kuchni i zaczęłam robić kawę. Znalazłam tabletki przeciwbólowe i z radością je wzięłam.-Więc czy my?- Zakłopotał się lekko wchodząc do kuchni.
-Mam nadzieję, że nie, ale nie wydaje mi się żebym po prostu spała z moim eks nago w łóżku.- Powiedziałam z sarkazmem.
-Wow.
-Nie martw się to się więcej nie powtórzy. Nie powiem nic Kendall, kontynuujcie ten swój dziwny związek.
-Dlaczego uważasz go za dziwny?
-Hmm pewnie dlatego, że pamiętam jeszcze jak wczoraj całowała się z jakimś typem, przespałeś się ze swoją byłą i jeszcze powiedziałeś, że nie lubisz jak twoja dziewczyna tu przychodzi.
-Po prostu nic do niej nie czuje.
-Ty do nikogo nic nie czujesz.- Wypaliłam.
-Jesteś w błędzie. Jest taka jedna.
-Super. Gratuluję.
-To ty.-Zakrztusiłam się kawą.
-Zabawne. Wiesz raczej nie zdradzasz osoby, do której coś czujesz.
-Myślę, że nie muszę ci powtarzać tego co Niall ci już powiedział.
-Czy ty czytasz moje prywatne wiadomości z Horanem?-Oburzyłam się lekko.
-Ym.-Podrapał się nerwowo po karku.
-W takim razie wytłumacz mi.
-Co mam ci wytłumaczyć?- Nie zrozumiał.
-Co nie pozwala ci się całkowicie otworzyć na miłość?-Usiadłam przy wyspie.
-Ym to dosyć ciężki temat. Nie był nagłośniony ani nic z tych rzeczy. 6 lat temu miałem dziewczynę. Powiesz mi, że byłem dzieckiem nie mogłem jeszcze wiedzieć co to miłość. Kochałem ją całym sercem. Była dla mnie wszystkim. Powodem dla którego wstawałem rano.- Poczułam delikatną zazdrość- Było nam dobrze. Kochaliśmy się. Byliśmy raz na ognisku. Musiałem wyjść wcześniej, ale ona powiedziała, że wróci ze znajomymi. Siedziała z tyłu. Nie zapięła pasów. Zakręt był za ostry, prędkość za duża. Najpierw wjechali w słupa telefonicznego, potem w znak i dachowali parę razy. Osoby z przodu ochroniły poduszki powietrzne, ale jej się nie udało.- Głos mu się lekko załamał.-Walczyła o życie przez kilka godzin na sali operacyjnej. Lekarzom się nie udało. Może tak miało być, może ona się poddała. Zdradziłem Cię, ponieważ zaczęłaś być dla mnie jak ona. Nie mogłem stracić kolejnej takiej osoby, dlatego wolałem nawet jej nie mieć. Nie zdawałem sobie tylko sprawy z tego, że było to jednoznaczne z utratą. Teraz żałuję.-Samotna łza spłynęła po moim policzku.
-Nie cofniesz czasu, Harry.- Powiedziałam cicho.- Dziękuję, że się ze mną podzieliłeś tą historią. Bardzo mi przykro, z powodu twojej ukochanej, ale nie zmieni to sytuacji między nami. Zraniłeś mnie i nie zapomnę o tym od tak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro