Sukienka w kolorze fenoloftaleiny - Kulinakoralikowska
"Sukienka w kolorze fenoloftaleiny - KulinaKoralikowska"
Wykorzystana postać pochodzi z „Nie całuj się pod kapliczką” Weroniki Pawlak.
Kulina otworzyła książkę. Liczyła, że na urlopie wypocznie ze znajomymi nad morzem, ale jej najbliższa przyjaciółka nie dostała wolnego, więc zrezygnowały z planów wyjazdu. Odnalezione między kartami powieści zdjęcie obudziło w niej falę wspomnień. Była na nim ze swoim partnerem, który ją porzucił. Uśmiechali się — bardziej do siebie nawzajem niż do aparatu — i pili kawę z cynamonem. Tamtego dnia założyła sukienkę w kolorze fenoloftaleiny i prosty kapelusz z koralikami (dobrze wyglądający na jej jasnobrązowych włosach).
Był to czas, kiedy łudziła się, że będzie tworzyć wielką prozę — teraz zadowalała ją poezja.
Swojego partnera, Józefa Irysowskiego, poznała w Warszawie. Mieszkał w Sercowie, małym, dusznym Sercowie, razem ze swoją dziewczyną Faustyną. A jednak wybrał ją, Kulinę, nawet wyjechał z nią do Hiszpanii, o czym zawsze marzyła.
Wtedy zaproponowano mu pracę w Warszawie. Zapytał ją o zdanie, poprosiła, żeby został w Hiszpanii. Bo wyjazd oznaczałby koniec relacji, według niej związki na odległość nie miały przyszłości. Oprócz tej jednej kwestii zawsze się zgadzali. Kulina obawiała się, że jej partner wróci do Faustyny. Wtedy po raz pierwszy poważnie się pokłócili, co nie odniosło pozytywnego skutku — Irysowski przyjął propozycję.
Od tamtego czasu minął rok. Na początku dzwonił regularnie, potem przestał. Nie odpowiadał nawet na maile, które wysyłała Kulina.
Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek telefonu — piosenka o miłości. Odebrała, spodziewając się oferty zakupu większego pakietu internetu lub innej reklamy. A jednak usłyszała w telefonie głos, który uwielbiała wieki temu, mówiący:
— Kulina, kocham cię i nie potrafię zapomnieć. Miałaś rację, jutro wracam do ciebie.
Już miała odpowiedzieć, dać upust swojej radości, kiedy…
×××
— Kulina, wstawaj! — zawołała jej współlokatorka. — Zaraz mamy zajęcia!
Kulina otworzyła oczy. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko się nie wydarzyło. Wtedy jej wzrok padł na książkę leżącą na nocnym stoliku — „Nie całuj się pod kapliczką”. Natychmiast wstała i zaczęła szukać między kartkami zdjęcia. Nie było go tam, a w szafie nie wisiała sukienka w kolorze fenoloftaleiny.
— Co robisz, ubieraj się — współlokatorka Kuliny zaczęła ścielić swoje łóżko. — Porzuć nierealne marzenia! Wszystko przez te twoje książki — pokręciła głową, wyrażając w ten sposób dezaprobatę dla czytania.
— Masz rację — Kulina usiadła na swoim łóżku. — Czas porzucić nierealne marzenia.
„Biednym nie jest ten, kto nie ma ani grosza. Biedny człowiek to ten, który nie ma marzeń”. Henry Ford
Jej wzrok padł na cytat, który powiesiła niedawno nad łóżkiem. I wtedy zrozumiała, że warto marzyć o miłości i zakochiwać się beznadziejnie w postaciach z książek. Ale marząc o realnej miłości, trzeba realnie spełniać to marzenie, czasem wyjść z domu i kupić… sukienkę w kolorze fenoloftaleiny.
_____
Opinia
Sukienka w kolorze fenoloftaleiny” - kulinakoralikowska
to historia, której główną bohaterką jest trochę roztargana idealistka-marzycielka o imieniu Kulina. Utwór jest podzielony, jakby na trzy części. Pierwsza mówi nam o przeszłości głównej bohaterki. Nie jest to akurat opowieść o przepracowywaniu traumy, aczkolwiek da się wyczuć, iż porzucenie przez wieloletniego partnera było dla dziewczyny dość sporym urazem psychicznym. Drugą częścią jest sen. Stara się on wytłumaczyć teraźniejszość, najgłębiej skrywane pragnienia głównej bohaterki. Od czasu trwania pierwszej części do drugiej mija rok. Trauma jest niby zaleczona poprzez czytanie, ale Kulina nie zdaje sobie sprawy z tego, iż czas nie leczy ran, tylko je zabliźnia. Część trzecia, czyli poranek i wybaczenie, to istna mieszanka. Główna bohaterka zostaje obudzona przez współlokatorkę, która każe jej porzucić nierealne marzenia oraz przygotować się do zajęć. Początkowo zrezygnowana Kulina przyznaje drugiej dziewczynie rację, po czym zerka na cytat Henry'ego Forda, który powiesiła nad łóżkiem i reflektuje się w myślach. Już rozumie, iż w miłości nie ma nic złego, a także, że nawet cierpienie oraz to co najgorsze kiedyś ustaje, więc nie sensu trzymać w sobie, a po prostu żyć dalej, jednak dalej ze świadomością o swojej przeszłości.
Limit słów delikatnie ograniczył autorkę. Historia miała spory potencjał, aczkolwiek trudno tam wyczuć romantyczny nastrój. Gdyby może wlać w główną bohaterkę jeszcze szczyptę romantyzmu i dosypać do całej historii trochę więcej marzycielstwa, to myślę, iż one-shot miałby napewno lepszy odbiór. Uwagę najbardziej przykuwa prezentacja głównej bohaterki, która moim zdaniem jest bardzo zwyczajnie, ale w tej zwyczajność aż niezwykła, co pokazuje profesjonalizm z jakim autorka posługuje się językiem.
Na pochwałę zasługuje poprawność ortograficzna, a także interpunkcyjna autorki, ponieważ dopatrzyłam się tylko jednego błędu:
"Uśmiechali się — bardziej do siebie nawzajem niż do aparatu — i pili kawę z cynamonem." - między "nawzajem" a "niż" powinien znajdować się przecinek.
Cały tekst ma gigantyczny potencjał i z chęcią przeczytałabym książkę autorki o przygodach Kuliny. Jednakże uczucia bohaterów są dość prostolinijne, a tak nie do końca powinno być. Mimo wszystko "Sukienka w kolorze fenoloftaleiny" zostanie w mojej świadomości na długo.
Punktacja:
Fabuła — 1/2
Bohaterowie — 1.5/2
Styl — 2/2
Gramatyka — 2/2
Nawiązanie do tematu — 1.5/2
Razem: 8/10
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro