Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Wracając przez miasto, wiedźminom rzuciło się w oczy wielkie poruszenie w całym Gors Velen.

Wszyscy biegali, od domu, przez rynek do zamku i z powrotem.
Vesemir zaczepił jednego ze straganiarzy, spytał co się stało.

- Co? Nie słyszeliście? Naszego nadwornego magika zaszlachtowali. Podcili mu wszystkie żyły, wypompowali krew i wylali ją do rynsztoków, jak szczyny! Co sie z nami stanie, jak ci na Tanned sie spostrzegą...

Matta spojrzała na Vesemira. Potem razem pognali na miejsce zbrodni.
Kwatera arcymaga była cała spopielona. Wszystkie książki, notatki i mapy obróciły się w proch. Wszystko przepadło. Vesemir rozglądał się za dziennikiem denata, jednak niczego nie znalazł.

Ernest Turren był podwieszony do sufitu w swojej komnacie tuż nad wielkim łożem. Był strasznie wychudzony i blady, a z podciętych żył kapały ostatnie kropelki krwi na białe jak śnieg prześcieradło.

Na policzku miał wypalone niebieskim kolorem cyfry: 638.

- Tak czarodzieje z Tanned znakują swoje dzieła - szepnęła Matta do towarzysza.

- Yhm - mruknął potwierdzająco. - Nie ma dziennika. Możliwe, że zamachowcy zabrali go ze sobą. Dobrze, że wiemy gdzie ich szukać.
Rano ruszamy na Tanned. Mamy do pogadania z magikami. Jak ja ich nienawidzę...

- To mogłeś zostawić mi to zadanie.

-Nie no, aż tak to ich nie lubię... Tylko trochę mniej chcę ich zabić, kiedy dają mi pełny trzos i ciekawe zlecenie. Ale nie, kiedy mordują na pokaz swoich ludzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro