Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Wilhelm wszedł do ciemnej karczmy "Pod miechem" gdzie dwa dni wcześniej rozmawiał z szynkarzem o przeszłości dziedzica i jego rodu. Odszukał go wzrokiem, wręczył mu 100 florenów i wynajął sobie pokój na najbliższe trzy tygodnie ze wszystkimi wygodami i pełnym jadłospisem.

W kącie gospody zobaczył znajomego już z postury jegomościa. Twarz skrywał w cieniu. Wiedźmin przysiadł się do niego i zamówił piwo.

- Więc... Ty jesteś wiedźminem. To pewne. Jak się zwiesz? - spytał zgarbiony człowiek w płaszczu głębokim głosem.

- Wilhelm z Geso. A teraz proszę o imię waszmościa. - Wilhelm starał się utrztmać emocje.

- Wydajesz się być doświadczony i kompetentny... Nie wygadasz się. To ważne. Jestem Jester Hoksfol, szef tajnych służb Cesarstwa nilfgaardzkiego. Jestem tu w sprawie tych mutantów. Ta sprawa spadła na nas znikąd i to w samym środku wojny.
Byłem dziś u tego Hembreya. Gnojek coś ukrywa. Mam przeczucie, że pracuje dla Redanii. Jego dziad był z Redanii, miał znajomości. Pozatym to podobno nie pierwsza taka plaga hybryd, ale nie na taką skalę. On jest w to zanieszany! To jego ziemie i może robić co chce, przeszukałem jego dom, ale ten przeklęty zamek ma mnóstwo starych przejść, tajnych i jawnych. Ty u niego byłeś. Czego chciał? - Dopytywał szpieg.

- Chciał głowy tych hybryd. Sowicie zapłacił. Mam zlecenia na kolejne. Podobno do celów naukowych... Ale to rzeczywiście podejrzane.

- Czyli będziesz tam w miarę regularnie bywał... Zróbmy spółkę. Hembrey nie będzie mnie wpuszczał, nawet po groźbach. Donoś mi o wszystkim podejrzanym. Cesarstwo słono zapłaci. Ja chcę tylko poznać prawdę. Jeśli okarze się, że Marco jest niewinny, to już sam nie wiem. Podam się do dymisji. - Zażartował Jester i stuknął się z wiedźminem kuflami na znak partnerstwa.

- A gdzie miałbym pana znaleźć? -spytał Wilhelm po upiciu piwa.

- To ja cię znajdę. - Nagle Hoksfol wstał gwałtwnie i syknął. - Nie ufaj kowalowi. Szpieguje dla Marco. Bywaj, Wilhelmie. Powodzenia... -Szef tajnych służb wyszedł pośpiesznie, omal nie przewracając szynkarza niosącego piwo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro