Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♚ Trudna relacja małżonków ~ Karol Robert i Elżbieta Łokietkówna

Czas na "rozkładanie na czynniki pierwsze" 😂😅

Nie będę ukrywała, że ta część powstała na podstawie „aktualnych" wydarzeń z „Piastówny na Węgierskim tronie", ale to nie oznacza, że dla osób, które nie czytają mojej autorskiej książki, ten rozdział będzie niezrozumiały czy nudny (mam nadzieję, że dostarczy ciekawych informacji). Czuję się w dużym stopniu zobowiązana do obrony własnej wersji wydarzeń i podświadomie pragnę już zawczasu uniknąć niedomówień, a wiecie dlaczego?

Szczególnie z powodu dosyć nietypowej sytuacji, jaka istniała na węgierskim dworze w Wyszehradzie. Również dlatego, że sama Elżbieta nieco wykracza poza „normy" przykładnej żony króla i królowej skupionej jedynie na działalności dobroczynnej. Myślę, że osoby, które czytają „Piastównę" wiedzą co mam na myśli. Ostatni powód to tempo akcji, która zacznie się zaogniać na linii wewnętrznej polityki w Królestwie Węgier. Nie chcę również robić z Elżbiety wielkiej „badass queen", chociaż po części będzie można odnieść takie wrażenie, ale chcę rzucić więcej światła na jej pozycję, która po zamachu uległa istotnej zmianie.

A! Zapomniałabym! Do opisania sytuacji zmotywowała mnie również pewna czytelniczka, która wychwyciła, że urzędnicy królewscy zaczynają się nieco dzielić i była ciekawa czy to mój zabieg „podzielenia dworu", czy naprawdę tak było. Dlatego służę 😋

Czy relacja Elżbiety i Karola mogła być harmonijna, skoro mieli różnych sprzymierzeńców i często rozmijające się cele?

To dobre pytanie!

Ale zacznijmy od powiedzenia sobie, że było to mimo wszystko udane małżeństwo. UDANE! Zatem nie było wspaniałe, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie było też tragiczne czy pozbawione wzajemnego szacunku.

Z pełnym przekonaniem mogę jednak stwierdzić, że była to jedna z najbardziej burzliwych relacji. Co przede wszystkim mogło na to wpłynąć?

1. Wiek!

Różnica była znacząca, bo wynosiła aż 17 lat. Wiadomo, zdarzały się w małżeństwach większe różnice, ale były też bardzo niewielkie.

2. Wychowanie! (i to jest mój wykreowany na podstawie historii pogląd)

Karol wychował się praktycznie bez rodziców. Ojciec zmarł, gdy miał 7 lat, a matka, gdy miał 5 lub 7 lat, trafił ponoć pod skrzydła babki Marii, której miał być ulubionym wnukiem. Myślę też, że był wychowywany w nieco surowszych i mniej sprzyjających ciepłu rodzinnemu warunkach – istnieje podejrzenie, że jego ojciec został otruty przez brata. Poza tym już jako dwunastolatek został wysłany na Węgry i zmuszony do walki o tron. Należy dodać, iż przed ślubem z Elżbietą zaliczał tak zwane skoki w bok. Zdradzał pierwszą żonę – Marię bytomską – i doczekał się nieślubnego syna, o którego się troszczył.

Elżbieta natomiast wychowywała się przy boku matki oraz u Klarysek w klasztorze w Sączu. Mimo ciężkiej sytuacji politycznej Władysława Łokietka (np. bunt wójta Alberta), sytuacja rodzinna była chyba nieco cieplejsza. Świadczy o tym i późniejsze mocne przywiązanie Elżbiety do rodziny pozostawionej w Krakowie, jak i samych sióstr zakonnych, które otoczyła szczególną opieką i darzyła wielką sympatią. Nie wspominając, że później oddała im własne „ciało". Mam oczywiście na myśli, że kazała pochować się w klasztorze, który sama ufundowała i doglądała. Odnosząc się do cudzołożenia, nie ma informacji, ażeby Łokietek dopuszczał się zdrad, więc Elżbieta miała również do tego inne podejście i wzorce niż sam Karol, który uchodził za przystojnego hulakę w pewnym momencie (co oczywiście nie ujmuje mu w roli króla).

3. Oddanie rodzinie! – Chodzi mi szczególnie o to, w jaki sposób spoglądali na to, co zostawili za sobą.

Karol mógł i pewnie żywił urazę do wuja i dziada, za to, że w zasadzie pozbawili go spuścizny po własnym ojcu. Można to łatwo wywnioskować po tym, jak zaraz po dowiedzeniu się o śmierci syna Roberta, zaczyna upominać się o neapolitański tron. Nawiązuje również współpracę i przyjaźni się z rodem Drugethów, którzy mieli własne ziemie w Italii i uznaje się (np. po herbie), że oddani byli dwóm królom jednocześnie. Przez to jednak Karol, mając Jana Drugetha po swojej stronie, mógł zabiegać o głosy pośród neapolitańskich możnych w sprawie ślubu Andrzeja i Joanny.

Elżbieta zwłaszcza na początku swojego panowania patrzyła na Kraków z lekkim sentymentem. Pragnęła pomagać ojcu, matce i później bratu z poczucia powinności i więzów rodzinnych. W zasadzie do roku 1342, czyli do śmierci Karola, patrzy na Polskę przez pryzmat rodziny i oddania, a wiemy przecież, że później się to nieco zmieniło, szczególnie dlatego, że jej prawdziwa rodzina znajdowała się w Wyszehradzie.

4. Korzenie!

Patrząc pokrewieństwem i stosunkami międzynarodowymi, lepszym materiałem dla Węgrów na władcę, była właśnie Elżbieta a, nie Karol. Jej pradziadem był sam Bela IV, a dla Karola był on prapradziadem. Nie zmienia to jednak faktu, że z Polską Węgrzy byli mocniej związani niż z Neapolem przez co... No właśnie...


Teraz czas zacząć temat sprzymierzeńców. W punkcie czwartym przedstawiłam Wam właśnie, jak podzielili się tak naprawdę możni.

Karol, budując swoją pozycję i wyrzynając, krótko mówiąc, wrogich oligarchów, stworzył „nową arystokrację", czyli rody, które całkiem dużo, a nawet wszystko mu zawdzięczały i pozostawały mu dozgonnie lojalne i wdzięczne za dobrobyt. Wśród nich znaleźli się i tacy, którzy pamiętali jeszcze czasy Arpadów. Byli to możni, którzy od początku stanęli po stronie Karola i pomagali mu w walce z królem czeskim i wpływowymi oligarchami. Problem pojawił się jeden. Z Neapolu wraz z Karolem przybył ród Drugethów, który nie był w żaden sposób powiązany z terenami węgierskimi, a wraz z rosnącymi wpływami zaczynali działać Węgrom na nerwy. Z czasem okazało się, że majątki Drugethów na Węgrzech były największe, a gdy kolejno Filip, Jan i Wilhelm zostali mianowani na stanowisko palatyna, czara goryczy się przelała.

Możni „starej gwardii" poczuli się zmarginalizowani, a duma nie pozwalała im zaakceptować, iż włoski ród rósł w siłę, gdy ich – ojczystych Węgrów – nie spotykały tak zaszczytne nominacje. Niezadowolenie z każdym rokiem rosło, ale dla „starej gwardii" pojawiła się nadzieja w osobie Piastówny.

Można powiedzieć, że możni podzielili się – jak ja to nazywam – na zwolenników „Neapolu" i „Krakowa", na czele z samymi koronowanymi głowami. Karol był niezwykle blisko związany z Drugethami, traktował ich niemal jak rodzinę, gdyż Jan i Filip Drugeth (w głównej mierze Filip), wychowywali się wraz z nim na neapolitańskim dworze. Natomiast możni, którzy pamiętali, jak blisko Węgry trzymały się z Polską – głównie ród Szécsényi – popierali Elżbietę, która również nie przepadała za włoskim rodem.

Zatem na Węgrzech istniały dwa dwory — dwór króla i dwór królowej — o różnych poglądach i pragnieniach. I z tego nic dobrego wyniknąć nie mogło, zwłaszcza dla małżeństwa Elżbiety i Karola. Byli zmuszeni wznosić się ponad polityczne niezgody i żyć z sobą jak mąż z żoną szczególnie przed dziećmi (przypominam, że rodzina królewska wspólnie spożywała posiłki, więc nie mogli się pozabijać w trakcie XD).

On zazwyczaj uwagę skupiał w większej mierze na zachodzie, południu. Oczywiście był królem całego królestwa i zajmował się też innymi sprawami, ale jednak częściej spoglądał na zachód. Wpływ na to miała pewnie uraza, która skłaniała go do nieustannej walki o spuściznę po ojcu. I myślę, że to była jedna z walk, którą toczył przez całe swoje życie.

Ona typowo ciągnęła w sprawy polskie, krzyżackie, litewskie. Przy czym, gdy Karol pragnął układać się z Luksemburgami, Elżbieta mu się nagminnie sprzeciwiała, bo ich szczerze nienawidziła. W grę dodatkowo wchodziły matczyne uczucia, przywiązanie do synów, planowane mariaże i samo ich wychowanie. I nie mówię tutaj, że Karol nie był przywiązany do synów czy ich nie kochał, ale mimo wszystko matka jest bardziej oddana, zwłaszcza gdy mowa tutaj o Elżbiecie.

Niestety, mnóstwo kwestii dzieliło Elżbietę i Karola, niż łączyło. Począwszy od wychowania, sposobu bycia, a kończąc na otoczce stricte politycznej. Mieli oddzielne dwory (taka ciekawostka, dwór królowej nazywany był „reginatus"). Oddzielne kancelarie, skarbce i ziemie, które podlegały osobno ich władzy. Mam na myśli, że królowa miała własne „civitates reginales" miasta podporządkowane TYLKO jej kancelarii, czyli jej osądowi. Były to bodajże miasta i tereny, w których sprawy nie mieszała się kancelaria króla. I jest to oczywiście tylko teoria, ALE, co większość historyków potwierdza, DOPIERO Elżbieta zaczęła korzystać z przysługujących jej praw i ostro wzięła się za rządzenie, na początku tylko dworem i „civitates reginales" z których oczywiście pobierane podatki wpływały do jej skarbca.

Z czasem jednak świadomość jedności Elżbiety i Karola zaczynała rosnąć i powoli przekonywali się o tym, że razem mogą więcej, zwłaszcza gdy teoria przejęcia polskiego tronu stawała się coraz bardziej realna. Z wolna spoglądali w tym samym kierunku, a może bardziej próbowali się porozumieć i w politycznych sprawach, bo należy pamiętać, że kobiety rzadko dopuszczano do spraw państwa, więc jest to tym bardziej historia wyjątkowa. Elżbieta już w 1330 roku po raz pierwszy wyciągnęła ręce po władzę, co mogło nie spodobać się Drugethom (plus innym możnym) i samemu Karolowi. Zapewne Tomasz Szécsényi był z tego zadowolony, bo Elżbieta podzielała jego poglądy i ciągnęła w stronę, która mu pasowała. Zatem jak widzimy, dużo tu podziałów.


¤ Dla przykładu, żeby pokazać, w jakiej sieci knowań znajdował się dwór królewski i to szczególnie dla osób, które czytają „Piastównę".

Dobrze znany Wam, Csánad Telegdi, uchodził za protegowanego Elżbiety i jednego z zaufanych ludzi Karola. Miał on dobre stosunki z obojgiem, aczkolwiek sam Csánad miał bardzo dobre relacje również z Janem i Wilhelmem Drugethem, którego nie trawiła Elżbieta, a z czasem jej niechęć zaczęła przekraczać wszelkie granice. Natomiast najpewniej Csánad nie przepadał za Miklósem Dörogdi, który za to był jednym z ulubieńców Karola, ale już nie Elżbiety. Przy czym na przykład Miklós został wysłany przed Zjazdem Wyszehradzkim do Czech w roli towarzysza podróży dla króla Jana oraz dobrze rozumiał się po latach z Wilhelmem... To tak dla zainteresowanych 🙈.


Muszę przyznać, że Karol był znamienitym królem, intrygantem, mężem i sojusznikiem w jednym. Poruszał się na tak wielu frontach, przy czym potrafił sobie zaskarbiać lojalność wrogów i zmusić do uległości jego żonie. Oczywiście był królem, więc ludzie mieli taki obowiązek, ale jednak robi to na mnie wrażenie. Wiedział dobrze, w którym momencie ugłaskać możnego, żeby w dobrym momencie go wykorzystać i zrobić z przeciwników przyjaciół. Znakomicie manipulował Elżbietą (wiem, wiem, może się to Wam nie podobać, ale jednak to się zdarzało) sprawiając, że miała wrażenie, iż dopięła swego (w 1333 roku zrozumiecie, o co mi chodzi), po czym zmienił słowo, stawiając na swoim. W polityce miał niesamowite wyczucie. Wiedział, kiedy odpuścić, żeby wrócić ze zdwojoną siłą. Ekhem, może pomijając bitwę pod Posadą, bo tam to akurat jego ego wzięło niepotrzebnie górę. ALE, oprócz tego, serio, był to znakomity strateg i intrygant. Myślę, że byłby dumny, widząc, jak Elżbieta knuje po jego śmierci na czterech frontach na raz xD

I to, co opisałam teraz, to kolejny klin.

Karol potrafił zmanipulować Elżbietę, ale ona również nie pozostawała w tyle. Potrafiła postawić na swoim i widać, że nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Wybaczcie, ale takie zabiegi również musiały kończyć się niesnaskami, zwłaszcza gdy coś nie szło po myśli tego drugiego. Oboje nie stronili też od fałszerstw, ale mam wrażenie, że akurat w tej kwestii to Elżbieta była bardziej wyrachowana i pobiła męża.🙈 Niestety przynajmniej w jednym przypadku skończyło się to dla niej kiepsko, bo po rozwoju wydarzeń mamy pewność, że Karol odkrył prawdę i nie dał się omamić. Co więcej, nawet jawnie zakpił z żony, gdy wrócił do kraju, zmieniając wcześniejsze, wymuszone ustalenia.


Jednym słowem, Elżbieta i Karol, to jedyne w swoim rodzaju Combo. Fajne jest jednak to, że po latach zaczęli współpracować i pomagali sobie nawzajem. Elżbieta nabrała ogłady i wyrachowania tak potrzebnego w tamtych czasach w polityce, zwłaszcza kobietom. Karol zaczął przejawiać niewymuszony podziw i szacunek względem intelektu żony. Z czasem przestał rzucać jej kłody pod nogi i pozwolił się rozwijać, oczywiście w wyznaczonych granicach XD. Przez długi czas (do czasu choroby) to on miał większą kontrolę (wstrzymał plany ukończenia budowy klasztoru klarysek, który zaleciła Ela), ale ona często wyłamywała się spod mężowskiej kurateli. Buntowała się w smaczniejszy sposób i wysuwała orle pazury, co mogło go w pewien sposób w niej pociągać. Na pewno miło mu było pogadać z żoną o poważnych sprawach państwa, zwłaszcza że ona potrafiła mu doradzić lub zagrzać do działania.

Na pewno jest to bardzo barwna para. Pełna sprzeczności, własnych często destrukcyjnych ambicji i potrzeb. Trzeba pamiętać, że za wydarzeniami historycznymi kryją się przede wszystkim ludzie, a mam wrażenie, że się o tym zapomina. Ludzie, którzy mieli wady, słabości i pożądania. Oni w niczym nie różnili się tak naprawdę od Nas. Dzieli nas jedynie czas, miejsce i technika. Łączy praktycznie wszystko: odczuwanie emocji, takich jak miłość, przyjaźń, nienawiść, żal; więzy rodzinne; chęć przetrwania w świecie, który na swój sposób próbuje nas połknąć; chęć wzbogacenia się, zyskania wpływów i zapisania się na kartach historii.


Dlatego też próbuję pokazywać i rozterki moich bohaterów, jakie by one nie były, czy to dwórka zmagająca się z uczuciem, ze stratą, czy walką o własną niezależność (to niedługo). Czy to strażnik walczący z zakazanym uczuciem do swej pani, a lojalnością. Czy kurtyzana próbująca zaistnieć i mieć jakikolwiek wpływ na własne życie. Czy król i królowa silący się na ujawnienie własnych, głęboko skrywanych uczuć. To nie ma znaczenia. W średniowieczu żyli przeróżni ludzie, a polityka i sprawy królestwa miały wpływ na każdego, nie tylko na koronowane głowy. To tak ode mnie, bo się nie mogłam powstrzymać.😂

Mam nadzieję, że lekka analiza małżeństwa Elżbiety i Karola od strony politycznej rywalizacji, przypadła Wam do gustu. Mam też zamiar i wielką chęć w podobny sposób popracować nad kwestią „wnuków Elżbiety". Dostaję od Was często pytania: à la, która dziewczynka moim zdaniem była ulubioną wnuczką Elżbiety i ogólnie jakie miała z nimi relacje. To już mi dawało do myślenia, gdyż często określacie wnuczęta w rodzaju żeńskim, a Elżbieta miała przecież jeszcze dwóch wnuków. Dodatkowo doczekała się prawnuka, chociaż ten nie dożył nawet roku. Myślę, że mogę również tę kwestię rozpisać, jeśli zechcecie.

Teraz jednak przytuliłabym z chęcią jakieś wasze komentarze, wnioski, pytania, czy ogólnie opinie o tej części. Będę wdzięczna 😏🥰

Do zobaczenia! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro