Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

The Golden Trio

—Okej, sprawdźmy wszystko jeszcze raz.—poprosiła po raz czwarty tego wieczoru Zuzia, gwałtownie zrywając się z niepościelonego łóżka i klękając obok dwóch przygotowanych walizek

—Kobieto, jesteś niemożliwa. Ja nie wiem, jakim cudem Kasia wytrzymała z tobą tyle czasu.—zaśmiała się Sara, z którą akurat dziewczyny prowadziły rozmowę przez video chat

—Mam do niej anielską cierpliwość. Bez tego już na pewno dawno bym zwariowała. Jak się napali to może nawijać o jednym i tym samym dwadzieścia cztery na siedem.—Kasia westchnęła ciężko robiąc minę męczennika i sięgając po wcześniej przygotowaną listę—Uwaga, czytam.—ostrzegła—Drugie buty?

—Są.

—Trzy pary długich spodni na wypadek brzydkiej pogody?

—Są. Na pewno nie wzięłam zbyt obcisłych?—Ze sceptyczną miną zerknęła w stronę leżących na materacu dresów, które zmuszona była zostawić

—Twój tyłek w każdych wygląda tak samo.—Sara przewróciła oczami i pomalowała jasnym lakierem kolejnego paznokcia—Poza tym masz się spotkać z tym kolesiem zza granicy, z którym tak namiętnie pisałaś, więc obcisłe są wskazane...

—Masz rację... To może dołożę jeszcze jedną sukienkę? Jeśli będzie zimno nie założę przecież tamtej w kwiatki.—rozmyślała Zuza

—Człowieku, nie mogę. A to podobno ja biorę zawsze za dużo ciuchów, przez co nie mogę zapiąć walizki.—Kasia przewróciła oczami

—Ty bierzesz za dużo kosmetyczek.—poprawiła ją najmłodsza, wciąż niepewnie patrząc na gotową do drogi torbę—Dobra, mam dużo miejsca, więc wezmę. Najwyżej jej nie założę i tyle. Sądzicie, że czapka od słońca będzie potrzebna?—spytała ciemnowłosa, na co jej przyjaciółki westchnęły ciężko

—Ja nie biorę, ale jedziemy na tydzień w góry i znając ciebie będziesz potem narzekać, że jej nie wzięłaś.—Sara zakończyła swoją wypowiedź ziewnięciem—Dobra, ja idę spać. Pociąg do was mam na piątą trzydzieści pięć, a nie chcę nakładać tony tapety, żeby zakryć wory. Branoc dziewczyny.—powiedziała i rozłączyła się

—Też powinnyśmy kłaść się spać. Czeka nas jutro długa droga, a ja kieruję pierwsza i nie będę mogła odespać w samochodzie.—Kasia położyła głowę na poduszce i zamknęła oczy

—Przecież i tak nie możesz spać w drodze, dlatego właśnie prowadzisz pierwsza.—przypomniała jej Zuzia dokładając do walizki jeszcze jedną paczkę żelków i butelkę wina

—Yhym. Zgaś światło jak już dojdziesz do wewnętrznego porozumienia co bierzesz, a co nie. Dobranoc.—Dwudziestoczterolatka przekręciła się na bok i naciągnęła kołdrę na głowę, momentalnie zasypiając

—I jaki ja mam z nich pożytek, nigdy nie chcą mi pomóc.—mruknęła sama do siebie Zuzia i ponieważ nie mogła się zdecydować, postanowiła zasięgnąć rady u człowieka, z którym pisała od prawie roku

ski_lover: Gdybyś miał wybrać, wolałbyś w tej chwili zjeść mięso, czy warzywa?

iamcatperson: Okej, przyzwyczaiłem się do dziwnych pytań od ciebie w środku nocy, ale czasem przechodzisz samą siebie

iamcatperson: Zdecydowanie mięso

iamcatperson: O czym tym razem nieświadomie zadecydowałem?

ski_lover: Musiałam się zdecydować, czy zostawiam rzeczy które teraz są poza walizką, czy je dopakowuję

ski_lover: Wybrałeś dopakowanie, więc dobrze, że mam jeszcze miejsce 😂

iamcatperson: Wy, kobiety, naprawdę jesteście straszne jeśli chodzi o ubrania 😒

ski_lover: Gdybyśmy jechały w jakieś odludne miejsce tylko po to, żeby połazić po górach, nie wzięłabym połowy zawartości walizki. Serio

ski_lover: Mogłabym zostawić buty na obcasie i te wszystkie spódnice i sukienki... Zmieściłabym się do mniejszej walizki!

iamcatperson: Jasne, wmawiaj sobie

iamcatperson: Dobra, ja idę spać. Zdrzemnę się kilka godzin, a potem mam samolot

iamcatperson: Dobranoc

ski_lover: Branoc

Po tej szybkiej rozmowie brunetka dokończyła pakowanie w nieco ponad dziesięć minut i zadowolona spojrzała na swoje dzieło. Nareszcie była pewna, że wzięła wszystko, co może jej się przydać. Z radosną miną podeszła do ściany, na której umiejscowiony był włącznik światła i wyłączyła oświetlenie w całym pokoju. Nie byłaby jednak sobą, gdyby w drodze do łóżka nie zaczepiła stopą o jedną z walizek, o których kompletnie zapomniała, więc po mieszkaniu rozniosło się siarczyste przekleństwo. Zuzia naprawdę nienawidziła się pakować.

~*~*~*~*~*~*~

—Zuza, człowieku, jesteś nienormalna.—jęknęła Sara

Na zegarze wiszącym nad telewizorem dochodziła dziesiąta, a trzy przyjaciółki dotarły do Wisły przed około godziną. Pogoda była jak z bajki - mocne słońce, ogrzewające powietrze do prawie trzydziestu stopni wyglądało cudownie na tle porośniętych lasami, zielonych gór, a słaby, ledwo wyczuwalny wiatr przesuwał białe obłoki po błękitnym niebie. Nic więc dziwnego, że najmłodsza uczestniczka wyjazdu wprost nie mogła doczekać się, aby w końcu wyruszyć na podbój kolejnych szczytów.

—Jak możesz w ogóle chcieć teraz gdziekolwiek łazić. Ja jestem padnięta, a przecież w ostateczności nie prowadziłam ani chwili.—poparła kobietę Kasia

—No ale co w takim razie chcecie dzisiaj robić? Przecież nie spędzimy całego dnia w pokoju, a mój przyjaciel przyjeżdża dopiero wieczorem.—Wydęła policzki ciemnowłosa i przeciągnęła się na łóżku

—Nie? Kurcze, a myślałam, że nadrobię sobie dzisiaj mój serial...—westchnęła Sara wciąż przeglądając Instagrama

—Ty chciałaś dokończyć tą swoją dramę o baletnicy?—Kasia pokiwała głową, wciąż zajęta rozpakowywaniem walizki—Wiedziałam, że tak to się skończy.—jęknęła zawiedziona Zuzia—To wy tu sobie siedźcie, a ja zrobię rozpoznanie terenu. O, i może sobie popływam w Wiśle!—Wpadła na pomysł i od razu zniknęła w łazience, żeby się przebrać—Spotkamy się na obiedzie. Albo i nie.—Brunetka uśmiechnęła się szeroko, chwyciła telefon i wyszła, zarzucając na ramię różowo - czarny plecak

—Znam ją tyle lat i dalej nie potrafię jej zrozumieć.—Ziewnęła Kasia i wzięła łyk wody ze stojącej na komodzie butelki—Chyba jednak najpierw się zdrzemnę.—zmieniła swoje plany i niemal od razu po przyłożeniu głowy do poduszki zasnęła

W tym czasie jej przyjaciółka radośnie przemierzała żyjącą z turystów, górską miejscowość. Uwielbiała tu przyjeżdżać, ponieważ szlaki górskie, mimo że wymagające, pozostawały w jej zasięgu bez żadnych specjalnych przygotowań, których nie cierpiała z całego serca. Z tego powodu na narty jeździła tylko na łagodne stoki, gdzie żaden specjalny trening nie był potrzebny kolanom - przeciążenia po prostu były zbyt małe. Podczas pobytów w Beskidzie Śląskim uwielbiała jeszcze możliwość oglądania gwiazd - jeśli noc była bezchmurna mogła wykorzystać umiejętności, które kiedyś zdobyła na jakimś obozie i przyglądać się im z charakterystyczną dla siebie ciekawością.

Kiedy dotarła nad rzekę uśmiechnęła się widząc, że w jej ulubionym miejscu nikogo nie ma - w końcu będzie mogła zresetować głowę po ciężkim roku studiów, które wyciskały z niej siódme poty. Szybko zdjęła sukienkę, którą rzuciła na rozłożony przed chwilą ręcznik i z radością weszła do wody, która była zdecydowanie cieplejsza, niż się spodziewała, chociaż nie mogła mieć temperatury wyższej niż Bałtyk. Mimo to pływało jej się cudownie. Szybki ale spokojny nurt rzeki unosił ją i gdyby nie zrobiona z kamieni prowizoryczna tama na pewno popłynęłaby dalej.

Jej rozmyślania, o nadchodzącym konkursie Letniego Grand Prix, na który cieszyła się tak samo jak co roku, przerwał dzwonek telefonu, dobiegający z jej plecaka, a zdecydowanie nienależący do niej.

—Pewnie znowu pomyliłam telefon z tym Kaśki. Powinnam w końcu znaleźć sobie jakieś odróżniające się etui.—powiedziała do siebie i wyszła na brzeg aby odebrać połączenie—Halo?

—Już się bałam, że nie odbierzesz.—usłyszała, że po drugiej stronie połączenia znajduje się Kasia—Gdzie tak dokładnie poszłaś na to pływanie?

—Nie gadaj, że jednak zamierzacie się ruszyć.—zaśmiała się Zuzia, przeczesując palcami mokre włosy—Jak masz ten plac zabaw, na przeciwko kościoła, to trochę w kierunku na centrum. Ja wiem, ile to mogło być? Z dziesięć minut na centrum, albo mniej. Jeśli będziecie szły przy rzece, na pewno mnie znajdziecie.—wyjaśniła i rozłączyła się, aby wrócić do chłodnej wody, w której tak przyjemnie spędzało się jej ten upalny dzień

Tymczasem na twarzach jej siedzących w pokoju przyjaciółek gościły uśmiechy szerokie, od ucha do ucha.

—W życiu nie będzie się go tam spodziewać.—stwierdziła z uśmiechem satysfakcji Kasia

—Chciałabym zobaczyć jej reakcję.—dodała Sara—Idziemy się schować gdzieś w pobliżu?—zaproponowała, a chęć na oglądanie swoich seriali uleciała z nich bezpowrotnie

____________

Kto się spodziewał kolejnej, wieloczęściowej historii? Pytanie za 100 punktów, kto przewidział, że będzie o tajemniczych spotkaniach na LGP? (Pewnie z powodu mojej przewidywalności wszyscy się domyśliliście, ale warto mieć marzenia...)

Data publikacji i bohaterowie nie są jednak przypadkowi - poza moim ulubionym zestawem pojawiła się trzecia bohaterka, reprezentująca @Stella_Collins18 , której z okazji urodzin wszystkiego najlepszego 🥳

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro