Iwasa & Sato
Okiem zwykłego fana skoków narciarskich, czy nawet pochodzącego z innego kraju zawodnika, reprezentacja kraju kwitnącej wiśni nie była niczym nadzwyczajnym. Nie znając angielskiego zbyt dobrze porozumiewali się z zagranicznymi sportowcami przy pomocy internetowych słowników, co jednak irytowało ich do tego stopnia, że woleli tego rodzaju kontakt ograniczyć do niezbędnego minimum. Zasób ich słownictwa ograniczał się do zwrotów "good job", "nice jump" i kilku słów na powitanie oraz pożegnanie, a oni sami niezbyt kwapili się do podjęcia nauki języka obcego, co skutecznie odstraszało ich rywali od rozpoczęcia konwersacji.
Mimo zamkniętej i niechętnej postawy wobec obcokrajowców nikt, kto wszedł w bliższą interakcję z japońskimi sportowcami, nie nazwałby ich nudnymi czy zwyczajnymi. W swoim własnym gronie nie powstrzymywali się od robienia nie do końca dojrzałych żartów, a z siebie śmiali się niemal cały czas. Szczególnie zapalonym dowcipnisiem był Yuken Iwasa, który nie umiał odpuścić żadnej okazji do wycięcia dobrego kawału, a w wolnym czasie hobbystycznie wymyślał coraz to nowsze i bardziej złożone żarty.
Tego weekendu zawody odbywały się w fińskim Lahti, na skoczni którą dość mocno lubił, mając na uwadze mistrzostwa świata juniorów z 2019 roku, jednak pogoda nie dopisywała. Cała skocznia ukryta była we mgle, wiatr dął z niezwykłą siłą z chyba każdego możliwego kierunku, a zawodnicy czekali na decyzję w sprawie przeprowadzenia piątkowych kwalifikacji w kontenerach na skoczni. Z braku lepszego zajęcia większość japońskich zawodników spędzała czas przeglądając strony internetowe lub media społecznościowe w poszukiwaniu ciekawych inspiracji, między innymi artystycznych, na których skupiał się głównie Yukiya. W jednej dłoni trzymał ułożony na twardej podkładce szkicownik, drugą kreślił za pomocą miękkiego ołówka japoński krajobraz, a wzrok utkwiony miał w trzymanym przez Ryoyu telefonie, z wyświetlonym zdjęciem, które starał się odtworzyć.
—Jakbyś musiał zawsze rysować w takiej dziwnej pozycji, zamiast usiąść na stole, gdzie nie musiałbym ci trzymać telefonu.—znudzony skomentował młodszy Kobayashi, krytycznie patrząc na półleżącego na ławce filigranowego przyjaciela
—Daj spokój, tak byłoby nudno. Za każdym razem siedziałbym tak samo, a w ten sposób nigdy nie wiem, czego się spodziewać.—przewrócił oczami starszy i wrócił do szkicowania
Nie dane było mu jednak na długo skupić się na tworzonym obrazie, ponieważ do środka wrócił zażywający świeżego powietrza Yuken. Widząc kolegę pochylonego nad kartką papieru nie mógł powstrzymać się od głośnego okrzyku "Hej, Sato!", na który zawodnik aż podskoczył.
—Tak?—odezwały się równocześnie dwa głosy z dwóch przeciwległych końców pomieszczenia, co wywołało u Iwasy niepohamowany napad śmiechu
—Zastanawia mnie, czemu dalej się na to łapiecie.—wydyszał uspokajając się nieco—Chciałem zobaczyć, co rysujesz, bo wydaje mi się, że to wodospad Na...—urwał, jakby w tej właśnie chwili spłynęło na niego długo wyczekiwane olśnienie—Słuchajcie, mam plan!
**********
Niedzielne zawody w Lahti nie wydawały się zagrożone. Wiatr co prawda wiał, jednak siatki otaczające skocznię robiły co do nich należało wyłapując silniejsze podmuchy i już o godzinie czternastej trzydzieści czasu polskiego rozpoczęto kwalifikacje. Warunki były dość sprawiedliwe, wiatr nie kręcił, jednak starający się wykonywać swoją pracę najlepiej jak się dało Borek Sedlak i tak pozostawał skupiony na wyświetlanych wykresach aktualnej sytuacji. Ciężko było jednak to samo powiedzieć o Seppie Gratzerze, który tego dnia był wyjątkowo rozstrojony.
Minął już ponad tydzień, od dokonania przez niego ostatniej dyskwalifikacji Piotra Żyły, jednak to nie ten fakt spędzał mu sen z powiek i doprowadził do stanu "żywy trup". Na złe samopoczucie złożyło się kilka czynników, jednak największy wpływ miało niezbyt smaczne jedzenie, serwowane w hotelowej stołówce, które wraz z zaginionym na lotnisku bagażem przytłoczyło doświadczonego w swojej pracy Austriaka. Nawet rozmowa z wieloletnim przyjacielem, Walterem Hoferem, który zawsze umiał podnieść go na duchu nie była w stanie poskładać zszokowanego mężczyzny, więc całe niedzielne przedpołudnie walczył z roztrzepaniem. Za cud można uznać, że w ogóle udało mu się dotrzeć na skocznię w jednym kawałku po tym, jak z samego rana zatrzasnął się w łazience i dopiero zaniepokojony jego nieobecnością Borek pomógł mu się uwolnić.
Nie można się więc dziwić, że wszyscy schodzili mu z drogi, a zawodnicy wyjątkowo zamiast wydłużać swój krok do granic możliwości skracali go nawet o kilka centymetrów, żeby nie dać Austriakowi nawet najdrobniejszego pretekstu do dyskwalifikacji. Szczególnie pilnowali się ci, którzy nie startowali w sobotnim konkursie drużynowym, w końcu jak to tak, przyjechać do Lahti i nie skoczyć w zawodach? Skandal. Do kontroli po swojej próbie brani byli wszyscy, bez wyjątku, Gratzer potrzebował bowiem wyżyć się na kimś i postanowił urządzić prawdziwy koncert wykluczeń z zawodów.
Na jego nieszczęście dopiero dwunasty zawodnik, Matthew Soukup, dał się zdyskwalifikować, a później przez długi czas nie znalazł się żaden szczęśliwiec, który źle stanąłby do pomiaru. Faktem jest, że jeden z Japończyków, niemal nie pewno był to Sato, wydawał mu się zbyt niski, drugi zbyt postawny, jednak nie miał zbyt dużej ochoty wchodzić w szczegóły i zrzucił te podejrzane zmiany w wyglądzie na karb własnych przewidzeń spowodowanych zmęczeniem.
Kiedy kwalifikacje się skończyły, oficjalne wyniki zostały zatwierdzone, a zawodnicy czekali w pomieszczeniach na pierwsze skoki zawodów, w japońskim zespole zapanowała dziwna radość. Szczególnie weseli wydawali się Yuken i Ryoyu, który patrząc na wyraz twarzy niższego Sato praktycznie tarzał się po podłodze, a łzy spowodowane śmiechem ściekały mu po policzkach.
—Tak cię to bawi? Że twój chłopak padł ofiarą tak okrutnego spisku? Nawet nie próbuj się do mnie odzywać, dobrze wiem, że brałeś w tym udział, zdrajco. Naprawdę, powinieneś się wstydzić. Idę się przewietrzyć.—powiedział zirytowany, rzucił na ławkę plastron z numerem trzydzieści dwa, trzasnął drzwiami i zniknął
Kiedy tylko opuścił kontener wszyscy zgromadzeni znowu zaczęli się śmiać, tym razem jednak przodował Keiichi, który wciąż nie zdążył zdjąć ze swojej klatki piersiowej plastronu numer czterdzieści cztery, ponieważ praktycznie cały czas trzymał się za brzuch ze śmiechu. W takiej sytuacji zastał ich trener, zszokowany ich dobrym humorem mimo średnich wyników kwalifikacji.
—Bo wie trener, Yuken wymyślił, że Keiichi i Yukiya zamienią się plastronami, w końcu "to samo nazwisko, nikt się nie zorientuje"—usłużnie odezwał się Junshiro, który jako jedyny miał niezbyt zadowoloną minę—Yukiya nie chciał się zgodzić, ale zakłady były już porobione, więc Ryoyu jakimś cudem podmienił mu numerek startowy i nie miał wyjścia innego, niż skoczyć jako Keiichi. Co najdziwniejsze, nikt się nie zorientował, że jeden nagle zmalał, a drugi urósł o 15 centymetrów.—rozgoryczony myślą stawiania obiadu stwierdził starszy Kobayashi
Trener spojrzał na nich z politowaniem i pokręcił głową.
—Doprawdy, ja już nie wiem, czy pracuję z dorosłymi ludźmi, czy może ktoś podmienił mi ich na nastoletnie odpowiedniki. Dishonor on your cows!—rzucił swoim ulubionym tekstem z filmów Disneya, zgromił podopiecznych wzrokiem, a następnie wyszedł odnaleźć Sato
"Jeszcze zgubi się w zaspie i co my wtedy poczniemy?" mruczał pod nosem, wywołując nową salwę śmiechu.
_______________
Byłam sfrustrowana, zdołowana i zła, więc postanowiłam produktywnie spędzić his
Bardzo pozytywnie zaskoczyliście mnie aktywnością pod ostatnim shotem, czy to znaczy, że macie ochotę na więcej Norwegów?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro