Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zmiana

Witam wszystkich co czytają tą książkę!
Dziś dość ciekawy rozdział jeśli można to tak nazwać
Co mogę powiedzieć więcej będzie się działo chyba
Życzę wszystkim miłego dzionka

Perspektywa Erwina

Znudzony nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić więc chodziłem po lesie starając się znaleźć sobie zajęcie, ale było to trudne. Nie wiem nawet dlaczego znalazłem się przy wejściu do lasu, ale miałem wrażenie, że powinienem tu być. Nerwowo machałem ogonem i wpatrywałem się w samochody, które jechały przez autostradę. Czułem się dziwnie, bo wilki opuściły dolinę zostawiając mnie z dwoma może trzema wilkami, które niechętnie chciały opuszczać swój dom. Młode również nie chciały iść z wilkami, ale musiały podążać za nimi. Były częścią stada jako wilki i musiały słuchać się nowego przywódcy. Moja beta objął stanowisko alfy prowadząc stado do nowego terenu. Jednak nie dziwiłem się im trochę, że woleli wycofać się bardziej w las, bo zbyt wiele ludzi chodzi już po tym terenie. Może to była też moja wina, że wprowadzam ich w swój teren bądź tego iż obok jest polana. Nie ukrywam, że ponad godzinę idzie się do doliny z polany, ale też to nie jest jakoś dużo. Sam przebiegam na skraj lasu w niecałą godzinę. Westchnąłem ciężko i zacząłem lizać się po łapie. Odciągałem jak najdalej Gregorego od doliny nie chcąc aby po prostu zauważył braku stada lecz z czasem pewnie i tak to się wyda. Nie mając co robić po prostu włuczyłem się po okolicy bądź czekałem na bruneta. Zauważyłem jakieś auto, które zjechało z autostrady i zaczęło się kierować w stronę wjazdu w las. Od razu podnosiłem się na równe łapy i już chciałem uciekać jak najdalej gdy nagle samochód stanął wzbudzając moje zainteresowanie. W końcu przecież to Grzesiek tak stawał, ale stałem w krzakach zastanawiając się czy aby na pewno jest to bezpieczne. Jednak gdy usłyszałem gwizd od razu ruszyłem do dużego auta szukając otwartych drzwi. Gdy zobaczyłem, że otworzyły się z tyłu bez zawahania wskoczyłem do środka ledwo wyrabiając by nie upaść przez to coś pod łapami, ale gdy poczułem jego ciepłą dłoń na głowie ogon zaczął mi machać na boki.

-Cco to jest? - gdy rozbrzmiał jakiś głos, którego nie znałem od razu burknąłem niezadowolony i nieufny gdyż wyglądał jakby wytaplał się w błocie.

-To jest wilczek - powiedział Gregory i poczułem jak zaczął mnie głaskać pod bródką wiedząc, że uwielbiam gdy tak robi, a mój ogon samoistnie machał na boki, ale nadal nie ufałem wszystkim tutaj. Nie podobało mi się w ogóle to, że przyjechali z nim i zajmują jego uwagę gdy ja schodzę na drugi plan. Nie było zbyt wygodnie mi między fotelem, a jego nogami lecz oparłem głowę o jego udo i wpatrywałem się w czarnowłosego, który wyglądał jakby miał zemdleć.

-Zostajemy tu czy do dolinki? - spytał białowłosy, którego już trochę poznałem. Z daleka, ale jednak to był ten sam co towarzyszył Grzesiowi. Poczułem na sobie wzrok więc spojrzałem na bruneta, który pogłaskał mnie za uszkiem jednak patrzyłem na niego nie będąc zdecydowanym i naprawdę nie chciałem aby wchodzili do miejsca, które miałem chronić przed niepowołanymi.

-Tu, malutki nie za bardzo chce abyśmy szli w wilki - poinformował swoich, a gdy stanął samochód i on wysiadł od razu ruszyłem za nim aby nie odstępować go choćby na krok.
Nie widziałem w tym niczego złego gdyż widziałem jak coś znoszą i rozkładają, ale nie pozwalałem się im za bardzo zbliżyć do policjanta. Nagle stanął przy mnie i schylił się na co się delikatnie zdziwiłem.

-Spójrz na mnie mordko - mruknął cicho i palcami nakierował mój pysk w jego stronę gdyż patrzyłem się na tą trójkę co kombinowała coś. Jednak Spojrzałem na Grzesia tak jak chciał i w nagrodę podrapał mnie po karku co było takie przyjemne więc czekałem na to co ma do powiedzenia - to jest jakby moja rodzina i przyjaciele. Nie musisz mnie przed nimi chronić, bo nic nie zrobią tobie ani mi.

-No nie wiem - burknąłem na jego słowa niezadowolony, bo nie pachną tak samo aby byli jakoś powiązani, ale gdy on zaczął się śmiać totalnie zgubiłem się w tym wszystkim.

-Ufasz mi? - wpatrywał się we mnie wyczekująco, ale ja się zastanawiałem, bo ufałem mu jednakże nie ufałem tej trójce.

-Ufam - odparłem i widziałem jak   odetchnął z ulgą na moją odpowiedź może rzeczywiście byli dla niego stadem skoro tak bardzo chce abym nie zachowywał się tak zaborczo. Nagle poczułem te ciepłe wargi na swoim niosku i poczułem jak się zawstydzam przez ten jeden mały gest przez który mój ogon zaczął się ruszać na boki.

Posłuchałem się Grzesia i starałem się dać szansę tym mężczyzną skoro byli ważni dla niego. Każdy inaczej pachniał co było takie zaskakujące, ale ta trójkę łączyła delikatna woń, której nie mogłem rozpoznać, bo nie umiałem porównać do niczego co znam z zapachów. Najbardziej tulaśny okazał się ciemnoskóry, który nie odsuwał się praktycznie ode mnie o krok i miział cały czas. Na szczęście wyrwałem się od niego i wróciłem do Grzesia, bo jego dotyk był taki przyjemny. Prychnąłem urażony, że chcą nadać mi imię, ale na szczęście brunet stanął po mojej stronie i zafascynowany patrzyłem w czerwono pomarańczowy ogień, bo tak to nazwali oni i nigdy na oczy nie widziałem aby ktoś okiełznał ogień. Moje zafascynowanie minęło gdy do mojego nosa dotarł zapach mięsa od razu podniosłem się na równe łapy i rzuciłem na jedzonko aż chyba wszystkich przestraszyłem, ale poczułem jak jestem odciągnięty od mięsa co nie spodobało mi się i fuknąłem na Grzesia, który trzymał mnie na rękach. Jednak gdy postawił mnie obok i podał te dziwnie pachnące mięsko od razu odebrałem je z jego dłoni oraz zacząłem szybko jeść. Ostatnio nie polowałem na nic więc byłem głodny.

Gdy oni o czymś rozmawiali ja leżałem sobie grzecznie przy mężczyźnie i wpatrywałem w niebo. Musiałem przyznać, że jego rodzina była miła pomimo iż mnie nie znali to dawali mi jedzonko bym też się najadł. Jednak gdy zostałem sam na sam z policjantem w końcu mogłem poczuć się dobrze. Nikt na nas nie patrzył mieliśmy prywatność i wspólnie wpatrywaliśmy się w niebo. Słuchałem uważnie to co mówi i nie spodziewałem się tego, że chciałby się spotkać bardziej, ale nim mogłem się odezwać do niego on usnął oparty o moje futerko. Polizałem jego włosy i wtuliłem w jego klatkę piersiową pomrukując zadowolony. Nie wiem nawet kiedy pochłonął mnie sen, ale w głowie dalej miałem jego słowa. Obudził mnie szmery będące tuż obok. Otworzyłem oczy i moim oczom ukazał się ciemnoskóry mężczyzna, który robił coś kwadratowym urządzeniem, które rozbłysło.

-Awww jak słodko - mruknął piskliwym głosem na co prychnąłem niezadowolony iż mnie w taki sposób obudzono.

-Hm? - mruknął sennie brunet i burknąłem zły, że obudzono go, bo w końcu sen mu się przyda i to bardzo. Podniosłem pysk i delikatnie polizałem jego policzek, a on podrapał mnie za uszkiem - Dobry maluszku - przywitał się wstając ze mnie.

-No nieźle Grzechu aby spać na zewnątrz z wilkiem!

-No co usnęło mi się troszkę - odparł, a ja wstałem na równe łapy rozciągając swoje mięśnie i otrzepałem się z paprochów oraz piasku w futerku.

-To co robimy jedzenie i siedzimy do popołudnia, a potem wracamy do domu?

-Na to wygląda - mruknął cicho Gregory i delikatnie pogłaskał mnie po pyszku, co było takie przyjemne, ale widziałem w jego oczach smutek. Może gdybym mógł choć na chwilę opuścić las. Gdybym zrzucił na jakiś czas obowiązek na łapy innego wilka i pozwolił aby woda z groty zrobiła to co ma zrobić. Może jakoś bym mógł połączyć to wszystko aby być bliżej jego i nie musieć aż tak rezygnować ze wszystkiego. Nerwowo machałem ogonem nie wiedząc czy dobrze chce zrobić, ale z drugiej strony byłem gotowy poznać świat ludzi. Ufałem Grzesiowi, a on mi więc czemu nie zaryzykować, bo przecież nie zrani mnie. Miałem taką nadzieję. Gdy zjedli śniadanie od razu podniosłem się na równe łapy i złapałem za koszule bruneta.

-O co chodzi malutki? - spytał, ale podniósł się posłusznie tak jak to chciałem aby zrobił. Zacząłem ciągnąć go w stronę lasu, a on nie stawiał oporu. Puściłem go by mógł iść sam i prowadziłem do lasu do domu.

-Gdzie idziemy? - padło zapytanie ze strony białowłosego i już wiedziałem, że oni idą za nami, ale nie wpuszczę ich do środka jak tak strasznie chcą iść już podążać za mną. Nerwowo machałem ogonem co od razu zauważył brunet i zaczął głaskać mnie po kręgosłupie gdy szliśmy. Ten jeden mały gest dodał mi odwagi, której właśnie mi brakowało, bo bałem się co zrobi gdy dowie się, że nie jestem zwykłym wilkiem. Czy się zawiedzie na mnie, a może mnie zostawi. Choć liczyłem na to, że zrozumie przecież wydawał się na takiego kogoś kto bez względu na wszystko wokół próbuje zrozumieć każdego emocje i uczucia. Droga do doliny nie zajęła nam długo choć według mnie mogła zająć trochę mniej gdyby się nie ociągali. Wszedłem przez szczelinę do doliny i wziąłem głęboki wdech oraz wydech będąc w domu.

-Nie powinno nas tu być! Co jeśli się rzucą na nas wilki?

-Daj spokój Dia nic się nie stanie - odpowiedział Monte wchodząc za mną, a za nim weszła ta trójka.

-Coś tu pusto - mruknął zaskoczony białowłosy, bo w końcu widział ile tu było wilków.

-Wydaje się być opuszczone - wyszeptał brunet i spojrzał na mnie co oczywiście poczułem na sobie, nerwowo machnąłem ogonem idąc w stronę groty. Oczywiście brunet szedł za mną, a gdy stanąłem przed grotą stanęli wszyscy.

-Crif potrzebuje byś przypilnował źródła gdy mnie nie będzie - powiedziałem do wilka, który leżał przy wyjściu z groty.

-Niech będzie, ale wiesz, że jesteś tu potrzebny i to twój obowiązek?

-Wróce najszybciej jak się da potrzebuje tylko wprowadzić bruneta, a resztę przypilnujesz mi aby nie wchodzili?

-Zrobię to tylko wyłącznie z szacunku iż ty jesteś aktualnym strażnikiem tego miejsca - rzekł i stanął na drodze mężczyzn.

- Chyba musicie zostać na zewnątrz chłopaki - zwrócił się do nich na co liczyłem, bo potrzebowałem być sam na sam. Coś tam mówili do niego, ale szedłem w stronę oczka wypełnionego wodą. Stanąłem przy tafli wody, a on spojrzał na mnie - gdzie jesteśmy? - spytał rozglądając się wokół z zainteresowaniem oraz tymi ognikami w oczach.

-To święte miejsce - mruknąłem i spojrzałem na swoje odbicie w wodzie, które ukazywało moją ludzką formę, ale nie wyglądałem tak jak ja gdy byłem mały. Wziąłem głęboki wdech i niepewnie wsadziłem łapę do wody.

-Nie rozumiem co mówisz do mnie - odparł i zainteresowany dotknął swoją dłonią taflę wodę - wooow jest niebieska - wyszeptał zaskoczony.

-Bo jest magiczna! - odparłem i widziałem w jego oczach szok.

-Tty mówisz!

-Ty mnie rozumiesz! - zacząłem machać ogonem na boki - To jest święte miejsce! Zwane Ain Eingarp!

-Grota wypełniona wodą, która rzekomo jest zaczarowana i leczy choroby, rany oraz bóle. Tak zwany złoty gral, który jest jedynie w legendach? - byłem zdziwiony tym, że wie o tym miejscu.

-Tak! - skinąłem głową - Jestem strażnikiem tego miejsca!

-Nie sądziłem, że ono istnieje i że jesteś jego strażnikiem! - podrapał mnie za uszkiem co było takie przyjemne - Nie wiem tylko dlaczego mi to pokazujesz?

-Ja sam nie wiem - odparłem i niepewnie wsadziłem łapki do sadzawki - po prostu czuję, że tak musi być - powoli wszedłem do wody, która zaczęła świecić delikatnie.

-Co robisz?

-To co mówi mi serce - mruknąłem w odpowiedzi i niepewnie wszedłem głębiej, a następnie zatopiłem się w wodzie czując jak tracę kontrolę nad swoim ciałem. Nie było w tym ceny, bo miałem prawo na jakiś czas zmienić postać, ale nigdy nie skorzystałem tego, bo nie widziałem w tym sensu. Wynurzyłem się z wody czując się dziwnie jakbym to nie był ja. Zamiast łap miałem ręce i zafascynowany obserwowałem swoje dłonie oraz palce. Spojrzałem w stronę Gregorego, który wpatrywał się we mnie i chyba odjęło mu mowę.

-Jjesteś człowiekiem?! - ledwo wydusił z siebie, ale skinąłem głową na tak i uśmiechnąłem się niepewnie. Chciałem się podnieść, ale nie miałem na tyle siły. Poczułem nagle jak jestem czymś otoczony i podniesiono mnie - Jesteś tym dzieckiem o którym jest legenda co zostało strażnikiem dzieci... To ty zabijasz tych ludzi by chronić niewinne istnienia? - mogłem powiedzieć, że byłem zaszokowany tym co mówi, ale z drugiej strony nie był głupim człowiekiem.

-Ttak - mruknąłem cicho i wtulilem się w niego, bo był taki ciepły.

-Jesteś nagi - wyszeptał - nie mam nic na przebranie dla ciebie. Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się by zmienić postać?

-Czuję się taki samotny - wtuliem się w niego bardziej szukając tego wsparcia - aa ty mnie rozumiesz bez słów - wyszeptałem cicho.

-Oj malutki to dlatego nie chciałeś abym tu przychodził? - spytał cicho, a  ja kiwnąłem głową zgadzając się z nim - To co mam teraz z tobą zrobić? Przecież nie możesz opuszczać chyba tego miejsca?

-Moje obowiązki z Ain Eingarp przejmie wilk, któremu nawet ufam - odpowiedziałem i delikatnie dłonią dotykałem jego nagiej klatki piersiowej.

-A z innymi obowiązkami?

-Dam radę - odpowiedziałem cicho i zerknąłem na niego.

-Masz piękne oczy - słysząc te słowa poczułem jak się rumienie.

-Eerwin - mruknąłem i schowałem twarz w jego klatce piersiowej.

-Mogłem się domyśleć - nie brzmiał na złego choć trochę był zdziwiony tym wszystkim, ale chyba musiał przetrawić to wszystko gdy dla mnie liczyło się tylko to, że mnie trzyma i jest tylko przy mnie.

Co się teraz może wydarzyć?
Co zrobi Grzesiu z Erwinem?

2125 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro