Napad
Witam wszystkich serdecznie!
Jak tam weekendzik?
U mnie to trzeci dzień szkoły zaocznej i muszę przyznać że jest dość ciekawie choć dziś są praktyczne rzeczy więc zobaczymy co z tego wyjdzie!
Życzę wszystkim miłego dzionka i czytania
Perspektywa Erwina
Było tu tak głośno aż mi uszy pękały, ale gdy wszystko ucichło nadal ten dźwięk odbijał mi się w uszach i był przerażający. Moje serce biło mi niesamowicie szybko i nie potrafiłem złapać powietrza w płuca.
-Hej Erwin oddychaj już jest po! Nie hałasuje! - próbował mnie uspokoić, ale nie działało to na mnie. Nie wiedziałem co ja tu mam tak naprawdę robić, brak Grzesia mnie przerażał. Nie potrafiłem uspokoić swoich myśli, które nie dawały mi spokoju w głowie. Nagle poczułem ciepłe ramiona w które bezmyślnie się wtuliłem. Potrzebowałem uspokojenia i to natychmiastowego, bo miałem wrażenie, że zaraz odlecę i zemdleje. Brałem głębokie wdechy i wydechy - W słuchaj się we mnie! No już wdech i wydech.
Panicznie nie wiedziałem co się dzieje tutaj i naprawdę starałem się jak mogę by się uspokoić, ale to nie były Grzesia ramiona. Nie czułem się w nich tak dobrze i bezpiecznie, mimo że mężczyzna był bardzo miły. W myślach starałem się wyobrazić, że to właśnie on mnie tuli i nie chciałem by mnie wypuszczał.
-Erwin, ale nie ma z nami Grzesia - gdy dotarły do mnie słowa Dii, spojrzałem na niego nie rozumiejąc dlaczego to mówi.
-Hm? - mruknąłem i wpatrywałem się w jego piwne tęczówki.
-Zacząłeś wołać Grzesia, a go nie ma tu - gdy do tylko zrozumiałem co do mnie mówi aż cały się zarumieniłem na słowa, które wydobyły się z ust mulata.
-Pprzepraszam - wymamrotałem zawstydzony tym co zrobiłem, bo chyba totalnie już nie wiedziałem co mówię.
-Hej nie przepraszaj mnie za coś takiego - zaśmiał się, ale mi nie było do śmiechu z tego powodu. Czułem się dziwne, że jak coś się dzieje to chce tylko do niego i schować się w jego ramionach. Nie rozumiałem samego siebie i to co chce od otaczającego mnie świata, który był taki dziwny. Wszystko wydawało się inne i takie nieprawdopodobne, a najgorsze jest to, że cokolwiek bym nie robił to ten brunet był cały czas w moim umyśle - skupmy się lepiej na napadzie co ty na to?
-Yhym - mruknąłem cicho, bo tak naprawdę nie miałem wyboru jak zrobić to co każe w końcu zrobili mi niespodziewany wypad i miałem nadzieję, że Grzesiek nie będzie na mnie zły, ale ja za dużo nie miałem dopowiedzenia w tym temacie. Nawet nie wiem kiedy uspokoiłem się gdy temat zszedł na pewnego policjanta, ale skoro on właśnie był tym policjantem czy to nie oznaczało, że będzie na tym napadzie.
-Dobra tu musisz zrobić to samo praktycznie co robiłeś z telefonem - powiedział podpinając mi jakieś coś do czegoś, a na ekranie pojawiły się cyferki. Od razu zauważyłem, które nie powtarzają się i nie tworzą nic więc zacząłem je wpisywać bez myślenia nawet co robię. Nagle kraty otworzyły się, a ja ciekawsko spojrzałem na to co jest w środku, ale dużo nie widziałem z pozycji siedzącej - no nieźle jesteś strasznie szybki z tym - uśmiechnął się do mnie, a ja niepewnie odwzajemniłem ten uśmiech, bo to była pochwała i tego mogłem słuchać cały czas.
-Co teraz? - spytałem cicho nie do końca wiedząc co powinienem zrobić. Dia ścisnął z pleców torbę i ją rozsunął, a następnie wyciągnął coś podłużnego - Co to?
-To jest wiertarka do skrytek, ja będę wiercił, a ty do torby wkładaj pieniądze! - oznajmił więc wziąłem od niego torbę, ale nagle wyczułen ten zapach. To był zapach perfum Grzesia co oznaczało, że tu jest aż serce mi przyspieszyło bicie i chciałem iść do niego lecz powstrzymała mnie dłoń - Gdzie ty idziesz?
-Czuję Grzesia - mruknąłem patrząc się na jego rękę, która mnie dotykała.
-Mamy robotę tym bardziej nie możesz teraz od tak do niego iść!
-Dlaczego? - posmutniałem, bo naprawdę chciałem iść do niego.
-Ponieważ napadasz na bank jakbyś wybiegł do Grzesia to narobił byś problemów.
-Yhym - mruknąłem cicho i wróciłem do tego przeklętego sejfu choć czułem jak po moim ciele rozchodzi się uczucie adrenaliny to jednak chciałem do Monte. Wróciłem do sejfu czy jak to się nazywa i zacząłem do torby którą dał mi Dia, pakować pieniądze do środka.
-Długo się znacie? - zaskoczony tym iż zaczął rozmowę zerknąłem na niego.
-Chyba tak choć nie wiem nie znam się na czasie - odparłem zgodnie z prawdą, bo może kiedyś umiałem liczyć czas, ale rezygnowałem z tego - czemu pytasz?
-Wydajesz się być bardzo związany z Montanhą mimo iż to twój drugi dzień jako człowiek? Natomiast ty otaczasz się ludźmi jakbyś zawsze to robił.
-Nnie jestem z nikim związany! - burknąłem, ale czułem jak moje policzki robią się całe różowe jak nie czerwone.
-Oho czyżbym trafił w czułe miejsce zwane Gregory Montanha? - poruszył dziwacznie brwiami do góry i w dół, a ja nie do końca rozumiem co to ma niby znaczyć.
-Spierdalaj - powiedziałem do niego gdyż od Carbonary usłyszałem te słowo. Mulat zaczął się niekontrolowanie śmiać i starał się zdusić to zasłaniając usta dłonią. Przewróciłem oczami i ostrożnie zacząłem zasuwać torbę gdyż nie do końca pojmowałem to jak ma dokładnie działać i czy nie popsuję tego.
-Dobra - mulat wyglądał jakby w końcu się choć trochę uspokoił i wycierał z kącików oczu chyba łzy - idziemy, bo zaraz się zamknie - zmrużyłem powieki nie rozumiejąc co ma się zamykać. Jednak ruszyłem za nim do wyjścia, ale zdziwiłem się gdy stanął przy wyjściu więc zrobiłem to samo, a drzwi od sejsu nagle zaczęły się same zamykać. Zmrużyłem powieki, bo chyba o to mu chodziło w tym.
-Ooo - mruknąłem, ale wziąłem głęboki wdech wyczuwając nadal Grzesia, ruszyłem do wyjścia. Chciałem wyjść do niego, ale Carbo mnie zatrzymał i pokręcił głową na boki. Burknąłem niezadowolony z tego iż zabraniają mi tego co chce zrobić, ale stanąłem w miejscu lecz natychmiast spojrzałem na bruneta, bo widziałem jak patrzy się na mnie. Miałem wrażenie, że jego mina się zmienia, ale nie do końca rozumiałem dlaczego choć może chodzi o to, że dałem radę z zamkami. Uśmiechnąłem się zadowolony ze swojego małego osiągnięcia i patrzyłem się na niego. Wpadłem na głupi pomysł i zacząłem machać dłonią, bo zauważyłem, że tak niektórzy ludzie robią na przywitanie, ale on wydawał się być rozbawiony tym. Zmrużyłem powieki i rozejrzałem się wokół ciekawskim wzrokiem, bo nie miałem okazji zwiedzić banku z bliska. Oczywiście moją uwagę też przykuł pan Kui wraz z białowłosym mężczyzną, który wpatrywał się w tego niższego. Zainteresowany patrzyłem jak rozmawiają i wydawało mi się, że jak na osoby, które stoją przeciwko sobie dość swobodnie ze sobą rozmawiają i wpatrują w siebie. Jednak nim się obejrzałem miałem wsiadać do samochodu, którym tu przyjechaliśmy, ale chciałem zostać z Grzesiem lecz nie dali mi takiej możliwości. Dia zapiął mi pasy, a Nicollo zamknął samochód od środka. Zerkałem do tyłu, ale jedynie widziałem jak za nami ruszają samochody.
-Załóż je aby było dobrze - podał mi coś, ale nie do końca rozumiałem co to jest i przede wszystkim jak mam to założyć. Mulat westchnął i wepchnął mi to coś do uszu, a ja zaskoczony spojrzałem na niego gdy coś wciskał na telefonie. Nagle w moich uszach pojawiła się melodia aż zaskoczony zacząłem rozglądać się wokół, ale mężczyzna dał mi telefon do ręki więc spojrzałem zainteresowany na ruchome obrazki i chyba od nich było słychać te dźwięki. Zafascynowany patrzyłem na to i całą swoją uwagę skupiłem na kwadraciku. Nawet nie przeszkadzało mi to jak rzucało mną na boki. Oderwał mnie od telefonu Dia, który go po prostu wziął i odłączył kabelek, który dawał mi dźwięk.
-I jak?
-Hm? - mruknąłem nie rozumiejąc o co pyta, a on wyciągnął mi te zatyczki czy jakoś tak.
-Nie słyszałeś nic?
-Nie, ale po co te pytanie? - spytałem i zauważyłem dopiero, że nie ma za nami światełek co miały te dziwne auta.
-Nie ważne po prostu nie chciałem abyś znów popadł w panikę - uśmiechnął się do mnie więc odwzajemniłem ten uśmiech lecz jechaliśmy gdzieś i nie wiedziałem tak naprawdę gdzie jesteśmy. Zacisnąłem dłonie i rozglądałem się nerwowo - spokojnie jedziemy do domu, ale bardziej takimi innymi ulicami.
-Dobrze się spisałeś Erwin nie sądzisz aby robić tego na co dzień?
-Łamać kody do sejfu? - spytałem nie za bardzo rozumiejąc dlaczego codziennie, bo to było chyba bardzo ryzykowne takie coś.
-Tak łamać rabować i tego typu!
-Nie wiem - mruknąłem cicho i zacząłem bawić się palcami, bo jednak to Grzesiowi ufałem gdyż nie chciał dla mnie źle, a ten niski mężczyzna był dla mnie podejrzany.b
-Zastanów się nad tym - oznajmił więc skinąłem głową i wróciłem do patrzenia za okno. Kiedy zacząłem rozpoznać bloki czy domki odetchnąłem z ulgą i zostało mi tylko czekanie na Grzesia aż mnie weźmie stąd. Wjechaliśmy w garaż, a następnie samochód stanął i nie cieszyłem się chyba aż tak bardzo jak na ten moment. Nie przepadałem za długą jazdą, bo mnie męczyła. Wysiadłem z auta i wyczułem ten charakterystyczny zapach należący do jednej osoby. Widząc jak siedzi na kanapie prędko przemierzyłem dzielący nas kawałek i będąc praktycznie przed nim zmieniłem się w wilka, a następnie wskoczyłem na jego klatkę piersiową. Był na tyle nieprzygotowany na to iż zgiął się w pół, a ja od razu zacząłem się łasić do niego. Wyczuwałem, że był zły, ale nie względem mnie, ponieważ zaczął delikatnie głaskać mnie po pyszczku.
-Macie szczęście, a głównie ty panie Chak! Nie zezwoliłem na to abyś go brał na bank!
-Gregory czy ty się słyszysz? - głos mężczyzny zrobił się nagle taki chłodny.
-Tak słyszę się i nie kwestionuje twoich wyborów, ale ten muszę!
-On nie ma pięciu lat aby decydować za niego!
-Ale nie wie co tak naprawdę robi! Nie chcę abyś go zgorszył tymi wszystkimi napadami! Nie wiesz jak bardzo mogło być źle jakby nie miał przy sobą dokumentów! Bądź jakby trafił na cele. Nie pomyślałeś jakie mogą być konsekwencje swoich wyborów?!
-Gregory zapominasz się z kim rozmawiasz! - skuliłem ogonek i wtuliłem się bardziej w klatkę piersiową Grzesia, bo mężczyzna mnie aktualnie przerażał - Jeśli masz mnie oskarżać mogę w każdej chwili przedzwonić do jednej osoby i stracisz wszystko! Wszystko!!!
-Waf! - szczeknąłem na niego, bo czułem jak Monte cały się spina, a jego serce zaczyna szybciej bić.
-Jeśli miała tak wyglądać konwersacja między nami to odradzam ci takich! Za takie sytuacje nie szanuję ludzi poza tym wilk nie wilk dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo mojej rodziny.
-Jak narazie dla ciebie najważniejsze jest to aby zdobyć kurę znoszącą złote jajka, ale ten wilk nie będzie ci znosił ich - spojrzałem na Grzesia nie rozumiejąc, dlaczego mam znosić jajka skoro nie umiem tego robić. Patrzyłem na Chaka i nerwowo machałem ogonem, bo atmosfera zrobiła się dość ciężka i nie tylko ja to chyba wyczuwałem.
-Wuju, ale Grzesiek ma trochę rracji - odezwał się Nicollo, który wraz z Dią stali za chińczykiem.
-Co?
-To jakby nie patrzeć ty chciałeś tego banku, a my się zgodziliśmy zaś Erwin zrobił to co mu kazałeś.
-Nie wiem czy Erwin nadaje się do tego wuja, bo mówiłem ci, że wpadł w panikę - dołączył Dia i choć chciałbym coś powiedzieć w tej postaci nie mogłem. Chciałem się wtulać w Grzesia i uspokoić tylko.
-On nie jest jak wszyscy inni Kui, że szybko się nauczy. Może ma dar i to coś w sobie iż tak szybko hakuje, ale to zagubiony wilk w ludzkim świecie - polizałem Grzesia po ręce za te słowa, bo miał rzeczywiście rację. Nie byłem częścią świata ludzi, bo dawno zapomniałem jak to jest być człowiekiem - jeśli cię uraziłem przepraszam, ale nie będziesz ryzykować jego życiem dla swoich chorych ambicji jeśli rzeczywiście nie będzie chciał czegoś robić!
Grzesiu po tym po prostu skierował się do samochodu, a ja grzecznie leżałem w jego ramionach i choć chciałem by mnie nie puszczał wiedziałem, że będę musiał przejść na drugą stronę aby nie przeszkadzać mu w jeździe. Zdziwiłem się jednak gdy poprawił mnie w ramionach gdy usiadł za kierownicą i po chwili wyjechał samochodem z tego miejsca. Zrozumiałem natychmiast, że mogę na nim leżeć więc od razu ułożyłem się tak aby było mi wygonie, a przede wszystkim nie przeszkadzało Monte w jeździe. Tak mogłem jeździć z nim dosłownie wszędzie, bo czułem te jego przyjemne ciepło, a przede wszystkim jak jego serce pracuje gdyż wtulałem się w jego klatkę piersiową. Chyba nawet zasnąłem w czasie jazdy, bo nie pamiętałem kiedy znaleźliśmy się nawet w bloku na schodach po których szedł mężczyzna, który trzymał mnie w swoich ramionach.
-Już nie śpisz? - pokręciłem głową na nie i musiałem przyznać, że w jego ramionach totalnie się wyciszyłem i zapomniałem o otaczającym mnie świecie. - Cieszę się - odparł, a ja czułem jak odstawia mnie na ziemię więc rozciągnąłem się oraz czekałem aż otworzy drzwi. Chciałem spędzić czas tylko z nim by nacieszyć się jego obecnością.
Dziś spędziliśmy czas wtuleni na kanapie i oglądając coś w telewizorze lecz mnie aż tak nie interesowało co leci tylko obecność mężczyzny. Gdy nastała noc niewiele myśląc jako wilczek położyłem się z nim do łóżka, bo Grzesiu zrozumiał, że i tak chcę z nim spać więc zmieścimy się w dwójkę w jego łóżku. Wtuliłem się mocno w jego nagą klatę i zamruczałem zadowolony mogąc być tak blisko niego. Kochałem ten moment gdy razem spaliśmy ze sobą, ale poniedziałek jeśli to był owy dzień. Spędziliśmy na wspólnej wędrówce po mieście, a przede wszystkim pokazywał mi ustronne miejsca gdzie mogliśmy spędzić czas tylko we dwójkę. Byłem taki szczęśliwy gdy chciał ze mną spędzić czas, ale wiedziałem, że nie będzie to takie proste. Jutro wraca do pracy, a ja jednak nie chciałem zostawać sam, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że za dużo nie miałem do powiedzenia w tej sprawie. Przecież pracował tak długo tam, ale cieszyłem się każdą sekundą, którą mi poświęcał. Byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem gdy po prostu był przy mnie. Wtulałem się w niego w każdym możliwym momencie gdy tylko mogłem, a on wtulał mnie w siebie. Ten dzień był taki zwariowany, ale moje serce biło tak niesamowicie szybciej na każdy jego uśmiech.
Czy Grześ podpadł Kuiowi?
Czy Erwin w końcu zrozumie swoje uczucia?
2251 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro