Miłość [+18]
Witam serdecznie wszystkich!
Długo zbierałam się do tego aby napisać ten dodatek, ale nareszcie udało mi się!
Yashiro_xXxX specjalnie na twoje życzenie<3
Mam nadzieję, że wam się spodoba chociaż starałam się delikatnie przedstawić ten moment +18
Mogą występować błędy!
Życzę wszystkim miłego czytania!
Perspektywa Grzesia
Podniosłem się z łóżka i ziewnąłem cicho gdyż musiałem niestety wstać. Nie pojechałem do Erwina gdyż mieli jakąś tam akcje wieczorem, a ja noc chciałem przespać jednak, bo byłem zmęczony po dziennej zmianie. Miałem zamiar ten wieczór spędzić z Erwinem tylko we dwóch gdyż nadchodziła wiosna i dni były coraz dłuższe oraz piękniejsze. Wszystko wracało do życia i chciałem zabrać Erwina do kilku miejsc by spędzić z nim czas, ale aktualnie on musiał przestać bawić się w gangstera. Nie powiem, ale cieszę się iż odnalazł się w świecie ludzi jednak martwiłem się tym, że za bardzo zatraci się w tych wszystkich złych rzeczach, które aktualnie robi, a ja przymykam na to oko widząc jak bardzo go cieszą te rzeczy. Lecz widziałem jak bardzo go pochłaniają. Na szczęście potrafił znaleźć czas gdy byliśmy w swoich pracach i siedzieliśmy około godzinę na naszym dachu, tuląc się czy całując. Po prostu był to czas dla nas i wyłącznie dla nas, a wszystko inne nie miało znaczenia niż nasza bliskość.
Wyciągnąłem telefon z wczorajszych spodni gdyż nie wyciągnąłem go, bo zapomniałem nawet o nim. Powolnymi ruchami wybrałem numer do mojego wilczka i zacząłem się zastanawiać jak powinienem zacząć.
#Dzień doberek wilczku mam nadzieję, że się wyspałeś#
Napisałem do niego i ruszyłem do szafki by wyciągnąć z szafy świeże ciuchy, które będą odpowiednie na dzisiejsze popołudnie bądź wieczór. Zależy o której mi on odpisze, ale miałem nadzieję, że jak najszybciej to zrobi. Wyciągnąłem czarne spodnie i do tego białą koszulę gdyż w tym połączeniu kolorów wyglądałem nieziemsko. Chyba mi ego aż skoczyło za bardzo do góry przez to iż patrzyłem na siebie w ten sposób. Poprawiłem koszulę i poszedłem do kuchni by przygotować sobie kawę na pobudzenie. Bez Erwina tutaj było strasznie cicho i spokojnie. Byliśmy ze sobą już kawał czasu, bo od później jesieni, a wczesnej zimy. Kochałem tego szaleńca przez którego mam problemy w pracy, ale kiedy nie miałem ich. Rightwill i tak stara się jak może by złagodzić sytuację z Erwinem, który magicznie zmienił się w wilka. Tłumaczenie, że to żart nie za bardzo wpadło więc powiedzieliśmy poniekąd prawdę, ale i kłamstwo.
Lecz widząc go ciągle na celach z dodatkami wilczymi dodawał nam tylko więcej problemów niż odejmował ich. Jednak w końcu to był Erwin. Poczuł się pewny w ludzkim ciele i jeszcze dostawał pochwały za udane akcje oraz włamy. To i on teraz miał wysokie ego niczym moje. Jednak bez problemu dogadywaliśmy się ze sobą bez względu na to czy ja mam rację czy on bądź żadne z nas. Usiadłem sobie przy telewizorze i zamknąłem oczy wsłuchując się w poranne wiadomości, a w dłoni miałem kawę. Pierwszy raz od długiego czasu wziąłem sobie wolne tylko wyłącznie dla niego byśmy mogli zrobić kolejny krok w naszym związku. Wiedziałem, że jest już gotowy iż pragnie spróbować tego, ale ja zawsze odmawiałem po czułościach między nami nim mogło zajść to za daleko. Czasem ledwo się powstrzymywałem, ale nie chciałem mu wyrządzić krzywdy gdyż chciałem być pewny, że napewno tego pragnie, a nie pod wpływem emocji tego chce.
Ożywiłem się bardziej słysząc powiadomienie więc od razu złapałem za telefon i uśmiechnąłem się bardziej widząc odpowiedź ze strony Erwina.
#Nie denerwuj mnie idę spać właśnie!#
Westchnąłem cicho gdyż pewnie Kui robił spotkanie mafijne i mieli dużo roboty po tym napadzie na Pacyfik. Na szczęście mnie ominęło te spotkanie gdyż poinformowałem mężczyznę o tym, że mnie nie będzie.
#Co powiesz na popołudnie i wieczór tylko we dwóch?#
Napisałem i wysłałem chcąc dowiedzieć się jak on to widzi, a przede wszystkim czy chce spędzić ze mną ten czas.
#Z tobą zawsze i wszędzie Monte <3#
Uśmiech powiększył mi się gdyż oznaczało to, że mogę przygotować dla nas niespodziankę, ale w sumie to dla niego. Dokończyłem na spokojnie kawę i podniosłem się na równe nogi. Spokojnym krokiem podszedłem do zlewu i odłożyłem kubek do niego, a następnie ruszyłem do szafy by wybrać z niej koc, a przede wszystkim skoczyć do sklepu po pewne rzeczy. Wiedziałem, że idę trochę na łatwiznę, ale wiedziałem iż to co wezmę Erwin z przyjemnością zje. Oczywiście poprawie mu tym humor by nie czuł się zmęczony po nie przespanej nocy. Oj bardzo mu wynagrodzę aż będą mu się te cudowne oczy mienić złotem. Koc wziąłem do ręki wraz z kluczykami do veci i musiałem to wpakować na tył, tak aby nie widział tego, co nie będzie takie proste. Zszedłem na sam dół i wyszedłem z klatki schodowej gdzie na przeciwko stał mój skarb. Równie ważny jak i Erwin lecz Erwin był żywą osobą, którą dążyłem prawdziwymi uczuciami, a on je odwzajemniał. Otworzyłem moje auto i włożyłem koc pod siedzenie gdyż to był jedno z najrozsądniejszych miejsc aktualnie gdyż zakupy pójdą na tyły.
Przeczesałem włosy do tyłu i czułem dziwną ekscytację w końcu kilka razy już wychodziliśmy razem gdzieś, ale to chyba aktualnie randka, która miała się dość ciekawie zakończyć.
Wsiadłem na miejsce kierowcy i odpaliłem silnik wsłuchując się w ten czysty warkot. Zapiąłem pasy, a następnie włączyłem się w ruch drogowy. Nie było tak dużo o tej porze samochodów na drodze więc nie narzekałem na korki w czasie jazdy do sklepu. Zakupy nie zajęły mi jakoś dużo czasu tym bardziej, że wiedziałem co chce kupić i co chcemy zjeść. Miała to być chwila dla nas. Spokój nie tylko od naszych prac, ale i od całego świata. Już zdołałem stęsknić się za jego słodkimi ustami i tymi cudownymi tęczówkami w których utonąłem z miłości. Zakupy wpakowałem na tył i nim się obejrzałem jechałem w stronę domu Kuia. Chciałem już porwać Erwina od świata mafii. Widziałem jak bywają niektóre rzeczy dla niego stresujące, ale on zamiast powiedzieć prosto w twarz to stara się na siłę je zrobić. Potem ma trudności w zasypianiu, bo nie wie czy zrobił coś dobrze czy źle. Drogę do domu Kuia znam wręcz na pamięć chociaż nie wiem czy jest czym się tu chwalić jeśli ktoś wie czym się ta rodzina zajmuje.
Jak zawsze wjechałem przez garaż na dół aby nie było widać mojego samochodu i gdy zaparkowałem tuż obok limonkowego Carbo zdziwiłem się widząc wóz Dante. Nie sądziłem, że oni tak będą mogli aż widywać się ze sobą. Choć ich opiekunowie ze sobą romansują więc coś chyba w tym jest. Wszedłem powoli po schodach do góry i wyszedłem do holu. Spojrzałem w bok i zdziwiłem się tym widokiem. Szef siedział sobie naprzeciwko Kuia i pił kawę gdy wujek patrzył się na niego. Oczywiście nie zwróciłem uwagi na to co mówią gdyż nie to mnie interesowało.
-Gregory! - spojrzałem na Chaka i podrapałem się po karku.
-Nie chciałem przeszkadzać po prostu chciałem iść do Erwina - oznajmiłem spokojnym tonem głosu choć trochę się denerwowałem.
-Jest u góry wiesz gdzie - odparł na co skinąłem głową i skierowałem się do schodów nie chcąc im przeszkadzać w czymkolwiek im przeszkodziłem. Wszedłem po schodach na górę i ruszyłem do pokoju Carbo.
-Hej - przywitałem się trochę dziwiąc się, że grają w karty - cześć wilczu - podszedłem do niego i złożyłem pocałunek na jego głowie.
-Monte - wymruczał cicho wtulając się we mnie więc delikatnie sunąłem dłońmi po jego plecach.
-My tu gramy Grzesiek! Nie przeszkadzaj przez chwilę!
-Właśnie już przeszkodził, bo Erwin skupił się na nim - odezwał się Dante na co uśmiechnąłem się zwycięsko.
-Porywam mojego chłopaka od was. W zamian pogracie sobie w rozbieranego i możecie zaprosić do gry wuja i Rightwilla - zaproponowałem ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Sam się im powiedz taki pomysł! Potem będziesz mieć przejebane - powiedział Carbo, ale ja zaśmiałem się z ich mi i zgarnąłem swojego wilczka w ramiona. Nie czekając za wiele ruszyłem z nim w stronę wyjścia z pokoju. Chciałem jak najszybciej mieć chwilę tylko dla nas. Erwin nawet nie kwestionował tego po prostu wtulił się we mnie i cicho pomrukiwał z zadowoleniem. Uwielbiałem to w nim iż przy mnie zachowywał się nadal trochę jak wilczek co było takie urocze. Na spokojnie zszedłem na dół i do piwnicy gdzie wpakowałem go do veci.
-Gdzie mnie porywasz?
-Tam gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał - odparłem spokojnie i zamknąłem drzwi od jego strony idąc naokoło do swoich. Po chwili odpaliłem silnik i ruszyłem spokojnie w stronę wyjazdu stąd. Włączyłem radio by jakaś muzyczka leciała, a następnie ruszyłem w stronę wylotówki by dostać się do miejsca gdzie tak naprawdę się poznaliśmy. Czułem delikatny lęk, ale bardziej zagłuszało go uczucie ekscytacji, która napędzała mnie do działania. Erwin pytał jeszcze kilka razy gdzie jedziemy, ale otrzymywał tą samą odpowiedź. Jednak powinien zrozumieć gdy skręciłem w stronę wyjazdu do lasu.
-Ooo tam gdzie myślę? - spytał, a ja skinąłem głową na tak. Wszędzie teraz wszystko kwitło i odżywało jak co roku, ale sądzę, że las jest jednym z tych piękniejszych miejsc w wiosnę. Po kilku minutach jazdy przez las w końcu stanąłem przed polaną gdzie z chłopakami robiliśmy nocowania. Wyciągnąłem spod fotela koc i podałem Erwinowi, który najpierw miał zdziwioną minę, ale po chwili wybiegł z auta zapewne szukając odpowiedniego miejsca dla naszej dwójki. Wyciągnąłem z bagażnika koszyk z jedzeniem i ruszyłem na poszukiwanie Erwina, który miał rozłożyć koc. Jak się okazało był przy małym strumyczku wody i tam rozłożył czarny koc. Ruszyłem do niego z uśmiechem na ustach, a on już wyczekiwał na mnie. Widziałem już z dala ten latający szczęśliwie ogonek na boki. Może nie był już w pełni wilkiem, ale coś z wilka mu zostało.
-Ładne miejsce wybrałeś - mruknąłem podchodząc do niego, a on od razu zainteresował się koszykiem.
-Co w tym jest? - zapytał, a jego ogonek machał radośnie na boki. Pocałowałem go w czoło na co on od razu wtulił się we mnie, ale zauważyłem gdzie jego dłoń wędruje więc podniosłem koszyk do góry - No ej!
-A magiczne słowo? - spytałem się go, ale on unosił się na palcach i pocałował mnie w usta. Zamruczałem cicho na jego czyn - Chodziło mi o proszę, ale ta forma też mi się podoba - oznajmiłem podając mu koszyk, który od razu zgarnął dla siebie, a następnie usiadł na kocu. Usiadłem obok niego i wpatrywałem się w niego z miłością. Nie wiem jak mogłem być tak ślepy na te uczucia względem niego. Może za bardzo uparłem się na to by pokazać mu świat niż to co we mnie coś głęboko mówiło iż to poważne uczucie.
-Oooo kanapeczki! - krzyknął otwierając od razu jedną z nich gdyż mocno uwielbiał kanapki z kurczakiem wręcz można powiedzieć, że pokochał je za smak. Zauważyłem iż wyciągnął klika słodyczy oraz picie jednak jak widać zainteresował się głównie tym. Położyłem się na kocu i wpatrywałem się w niebo delektując się cichszą, która tutaj była. Zerkałem na Erwina, który pochłaniał kanapkę i machał ogonem jak pojebany, ale za to go kochałem. Poczułem nagle jak ktoś się na mnie kładzie więc spojrzałem na Erwina, który wystawił w moją stronę swoją kanapkę, którą pochłonął już w połowie. Wziąłem delikatnego gryza, ale czułem jak sos mam na ustach lecz nie dane było mi go zlizać gdyż Erwin liznął me wargi, a po chwili gdy przełknąłem to co miałem w ustach. Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Objąłem go wokół pasa i przycisnąłem do siebie bardziej wpatrując się w te cudowne oczy. Mój wilczek odsunął się od mych ust i oblizał się zadowolony po wargach.
-Kocham cię mój słodziaku - mruknąłem z uśmiechem na ustach.
-Nie jestem słodki! Jestem gangsterem! - burknął, ale widziałem na jego policzkach delikatne rumieńce.
-Oczywiście ty mój straszny pogromco ludzi - pogłaskałem go po policzku nie potrafiąc się gniewać na niego za ten jego ton głosu wobec mnie.
-Jaki dawno tu mnie nie było - mruknął rozglądając się wokół, a jego ogon był opadnięty pomiędzy moje uda.
-Bardzo dawno nas tu nie było - potwierdziłem jego słowa i wpatrywałem się w niego zakochanym wzrokiem gdy on sobie siedział od tak na moim brzuchu w rozkroku.
-Trochę brakuje mi tych czterech łap - westchnął - ale nic nie zmieniłbym już, bo bez ciebie to nie byłoby to samo.
-Zgadzam się z tobą - pogłaskałem go po udzie i wziąłem głęboki wdech świeżego wiosennego powietrza. Słońce delikatnie ogrzewało nas sobą z czego byłem zadowolony, bo pogoda wręcz nam się udała na randkę. Zauważyłem jak Erwin sięga po kanapę, którą odłożył na bok.
-Pójdziemy się przejść nad dolinkę? - spytał z nadzieją i wgryzł się w jedzenie.
-Możemy jeśli tam dojdziemy - powiedziałem poprawiając mu włosy.
-Dlaczego mielibyśmy nie dojść tam?
-Wiesz Erwin las żyje własnym życiem i przez zimę nic nie robi, ale gdy nadchodzi wiosna ożywa, co wiąże się z tym, że zmienia się - odpowiedziałem, ale on przekrzywił głowę w bok - egh chodzi mi o to, że możemy nie znaleźć drogi tym bardziej, że ty ani ja już nie możemy praktycznie tam wrócić. Ty nie jesteś już strażnikiem, a ja nie do końca pamiętam drogę.
-Nie pamiętasz? - zdziwił się mocno i naburmuszył - Przecież zawsze instynktem tam szedłeś!
-Szedłem, bo robiłem to dla ciebie, a teraz mój skarb mam przy sobie - złapałem go za bioderka i podniosłem się do siadu, a on opadł na moje nogi z cichym piskiem - więc nie potrzebuje już tam iść.
-Jesteś głupi! - burknął patrząc na mnie ze złością, ale tylko uśmiechnąłem się do niego, a on ochłonął - Ale i tak chcę się przejść po lesie z tobą. Dawno tego nie robiliśmy.
-Z tobą zawsze i wszędzie mój kochany wilczku - mruknąłem cicho, ale dałem mu zjeść w spokoju bułkę i sam sobie wziąłem do jedzenia drugą gdyż nie jadłem niczego od rana. Siedzieliśmy wtuleni w sobie i na spokojnie bez pośpiechu pochłanialiśmy zawartość koszyka. Oczywiście tak jak chciał ruszyliśmy przez las, który ożywał i kwitnął co było takim magicznym połączeniem z padającym słońcem za koron drzew. Moja obawa o to czy będę w stanie wrócić do dolinki okazała się prawdziwa. Wcześniejsza droga, którą zawsze szedłem nie prowadziła w ogóle do dolinki przez to byłem trochę smutny lecz przeczuwałem iż tak będzie. Erwin nawet nie zwrócił uwagi na to, że nie trafiliśmy do dolinki. Cieszył się lasem i spokojem, który ostatnio był dla niego rzadkim zjawiskiem wśród tylu rzeczy oraz wydarzeń. Spędziliśmy chyba z dwie godziny na spacerze wśród drzew z załączonymi rękami ze sobą. Czułem jak spokojnie serce mi bije będąc pewny tego co chce zrobić z nim wieczorem.
-Dziękuje Monte - wyszeptał wtulając się we mnie gdy wróciliśmy do koca gdyż byliśmy trochę zmęczeni tym spacerkiem.
-Wiem, że było to ci potrzebne - odpowiedziałem całując go w czubek głowy.
-Oj nie wiesz jak bardzo potrzebowałem chwili wyciszenia - odparł machając ogonem radośnie i tuląc się do mnie cały czas. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi mimo iż była jeszcze wczesna godzina. Słońce dopiero wydłużało dnie. Wolno, ale to zawsze coś niż nic.
-Wracamy? - spytałem cicho i delikatnie objąłem go w pasie, a dłońmi sunąłem po jego brzuszku schodząc na bioderka. Korzystając z okazji złożyłem na jego odsłoniętym kawałku szyi pocałunek. Czułem jak po jego ciele przechodzą ciarki lub dreszcze, ale gdy odsunął szyję w bok dając mi lepszy dostęp od razu zacząłem składać mokre pocałunki na jego nagiej skórze. Słyszałem jak jego oddech przyspieszył aż czułem jak mi serce zaczyna szybciej bić. Nie mogąc się powstrzymać zassałem się na tej idealnie czystej i wręcz białej cerze. Gdy tylko odsunąłem się od jego szyi na niej widniała cudowna malinka zrobiona przeze mnie. Czułem na sobie wzrok więc spojrzałem na Erwina, który patrzył się na mnie z miłością i pożądaniem - Czyli wracamy - mruknąłem i zdziwiłem się gdy poczułem jego ogon, który bił mnie chyba nieświadomie po jajkach - Eerwin.
-Hm? - mruknął na moje słowa aż mu uszka się podniosły do góry.
-Weź oogon - powiedziałem ledwo, a on od razu wyswobodził się z moich ramion.
-Wybacz nie chciałem - spojrzał na mnie smutnymi oczami.
-Nic się nie stało - odpowiedziałem z delikatym skrzywieniem gdyż troszkę obił mi je - zbierzmy wszystko i jedzmy do domu - oznajmiłem, a on skinął głową na moje słowa. Dość sprawnie zapakowaliśmy się do samochodu i nie wiem nawet kiedy byliśmy w połowie drogi.
-Mam ochotę na kakałko - wy marudził więc zerknąłem na niego kątem oka.
-Dlaczego na kakao? - spytałem nie rozumiejąc w końcu już jadł dziś coś słodkiego, a dużo też nie może.
-Nie wiem po prostu mam ochotę na słodkie - mruknął wzdychając i oparł głowę o szybę. Wiedziałem już, że nie ma ochoty na słodkie tylko na co innego jednak jest zrezygnowany gdyż wie iż tego nie zrobię. Choć chyba nie spodziewał się tego po mnie. Droga do domu minęła dość spokojnie, a moje miejsce postojowe jak zawsze było wolne więc wjechałem na krawężnik i zgasiłem silnik. Erwin nawet nie czekał na mnie po prostu ruszył do środka klatki schodowej więc niewiele myśląc zamknąłem vecie na pilota i ruszyłem za swoim partnerem. Dogoniłem go dopiero na schodach i to jeszcze w połowie, ale otworzyłem mu drzwi do mieszkania, do którego go przepuściłem jako pierwszego. Ściągnąłem z siebie kurtke skórzaną i widząc jak pozbył się z sobie tą kurtkę od razu wtuliłem się w jego plecy oraz objąłem go w pasie. Zniżyłem się trochę i znowu zacząłem składać pocałunki na jego szyi chcąc w ten sposób przekazać, że go kocham i subtelnie pokazać, że chce czegoś więcej niż czułości z nim.
-Kocham cię wiesz - mruknąłem cicho w jego szyję gdy czułem jak cały drżał od moich mokrych pocałunków.
-Ale nie możemy przecież - wyszeptał gdy moja dłoń wkradła się pod jego ciuchy i zaczeła sunąć po tym cudownym ciele. Głównie wykradając się w jego bokserki.
-Możemy - przygryzłem jego wilcze uszko, a on tak uroczo jęknął.
-Co?! Ale mówiłeś przecież - przerwałem mu obracając go do siebie i całując namiętnie w usta.
-Jesteś gotowy - mruknąłem w jego cudowne wargi i podniosłem go za uda gdy on od razu objął mnie nogami wokół bioder. W jego oczach widziałem ekscytacje i pożądanie.
-Chce poczuć jak to jest się kochać! - powiedział troszkę drżącym głosem, ale nie przeszkadzało mi to. Głaskałem jego bioderko idąc do pokoju, położyłem go na łóżku i odsunąłem się na tyle ile pozwalały jego nogi, które mnie nadal obejmowały.
-Wiem - mruknąłem cicho i pocałowałem go namiętnie w usta, nie musiałem długo czekać aby odwzajemnił pocałunek, a tym bardziej zarzucił swoje dłonie na mój kark. Wcześniej przygotowałem już gumki i lubrykant by było wszystko pod ręką aby nie odsuwać się już od mego wilczka. Namiętnie całowaliśmy się i odpinałem mu koszulę, bo tylko to byłem w stanie zrobić przez te jego trzymanie mnie za bioderka i kark. Czułem jak robi mi się coraz bardziej gorąco gdy rozpiąłem jego koszule, a następnie jego pasek od spodni. Oderwałem się od jego słodkich ust biorąc głębokie wdechy, co oczywiście robił i on. Na szczęście mnie puścił przez to mogłem znaczyć jego klatkę piersiową oraz ściągnąć koszulę. Te ciche pomruki przyjemności nakręcały mnie do tego, by go jeszcze bardziej wziąć.
Udało mi się ściągnąć z siebie jego nogi przez to mogłem pozbawić go dolnej części odzieży. Poczułem jak mnie nagle łapie za koszulę i ciągnie do siebie. Zmrużyłem powieki nie za bardzo rozumiejąc, ale gdy poczułem te jego wargi od razu połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku i czułem jak jego dłoń schodzi mi na spodnie. Rozsunął mi rozporek i nie sądziłem że potrafi być tak odważny tak pewny w tym, ale w sumie kilka razy mieliśmy podejście do tego, ale nigdy nie pozwoliłem na nic więcej niż czułości i odznaczenia. Czułem jak zsuwa ze mnie spodnie wraz z bokserkami na co odsunąłem się od niego by wstać i ściągnąć do końca z siebie ciuchy. Widziałem ten wygłodniały wzrok na moim ciele, ale nie narzekałem wręcz podniecało mnie to bardziej. Czułem jak mi stoi i nie myliłem się gdy pozbyłem się z siebie spodni. Erwin natomiast sam zaczął ściągać z siebie dół. Nim się obejrzałem byliśmy obaj nadzy i jedynie wpatrzeni w swoje oczy w którym było te cudowne magiczne uczucie miłości oraz pożądania. Bez wzlekania pochyliłem się nad nim i zacząłem całować jego szyję schodząc coraz niżej.
Kątem oka widziałem jak jego ogon drży gdy ja schodziłem coraz niżej i niżej. Byłem na jego podbrzuszu i zaszedłem na udo słysząc westchnienie z ust Erwina. Wiedziałem czego chce i ja też chciałem, ale musiałem go przygotować na to oraz trochę się podroczyć za te wszystkie dręczenia mnie. Zerknąłem na niego widząc jak te oczy aż świecą w ciemności. Przysunąłem się wyżej niego i musnąłem jego usta.
-Pproszę... nie baw się mną taaak - jęknął gdyż przygryzłem jego wargę.
-Wiesz, że muszę cię jeszcze rozciągnąć - mruknąłem odsuwając się od jego ust.
-Wiem - westchnął i sunął dłonią po mojej klatce piersiowej - ale bardzo chce.
-Wiesz, że zaboli cię pierwszy raz?
-Wiem - odparł i zastanowiłem się, który to mądry mu tłumaczył jak działa seks. Sięgnąłem po lubrykant i otworzyłem go. Nałożyłem niewiele płynu gdyż nie wiedziałem ile będzie odpowiednią ilością by nie przegiąć. Widziałem uważny wzrok Erwina na sobie i na tym co robię. Pocałowałem go w usta i rozprowadzałem na palcach przezroczysty płyn chcąc go w ten sposób rozgrzać.
-Jesteś gotowy? - spytałem chcąc być pewny że chcę tego.
-Tak - odparł łapiąc delikatnie za pościel w ręce, ale rozłożył uda przede mną. Poprawiłem go, a następnie zacząłem kreślić kółka wokół jego dziurki.
Wpatrywałem się w niego z głębokim uczuciem gdy on cicho stękał gdy rozciągnąłem go na stosunek. Widziałem po nim, że bardzo mu się to podoba gdyż jego ogon cały czas drżał niespokojnie. Starałem się być najbardziej delikatny jak tylko potrafiłem, ale wiedziałem, że palce nie mają takiego odzwierciedlenia wielkości jak mój członek. Oznaczałem jego ciało swoimi pocałunkami czy malinkami starają się jak najwięcej przyswoić mu przyjemności. Nie chciałem by się na wstępie zniechęcił. Wyciągnąłem z niego palce i nalałem lubrykantu na swojego penisa gdy Erwin oddychał szybko pomrukując od czasu do czasu. Przysunąłem się do niego bardziej i delikatnie naparłem na jego mięśnie chcąc wsunąć się w jego wnętrze. Zagryzłem wargę czując jaki jest ciasny, jak ciężko jest mi w niego się wsunąć. Mój wilczek cicho pisnął więc od razu zacząłem całować go przepraszająco po twarzy, ale gdy poczułem jak wbija paznokcie w moją szyję, jęknąłem z delikatnego bólu. Czułem jak nasze ciała o siebie się ocierają, jak jego serce bije strasznie szybko i jak moje biło praktycznie tak samo.
-Spokojnie... przepraszam - wyszeptałem wpatrując się w niego i nie ruszałem się by nie skrzywdzić go bardziej.
-Wiem, że miało boleć - mruknął oddychając szybko, ale pociągnął mnie do namiętnego pocałunku, który oczywiście odwzajemniłem. Dłońmi sunąłem po jego nagim ciele starając się rozproszyć go by nie myślał o bólu. Poczułem nagle jak porusza bioderkami na bok i spojrzałem na niego nie wiedząc czy dobrze myślę - jest w porządku - wyszeptał i szukałem po jego minie czy aby na pewno nie kłamie mnie.
-Dobrze, ale jakby coś to od razu mów - oznajmiłem i złapałem delikatnie go za biodra by wsuwać się w niego głębiej.
Nie czułem już takiego oporu przez to, że się rozluźnił co mi dużo ułatwiło. Całowałem go namiętnie w usta gdy zacząłem go powoli brać. Nasze ciała falowały ocierając się o siebie w namiętnym uczuciu, które nas pochłaniało. Wiedząc, że nie zrobię już mu krzywdy brałem go dość szybko i agresywnie. Stękaliśmy, dyszeliśmy i jęczeliśmy z przyjemności, która nas ogarniała. Przez te cudowne zbliżenie, przez tą chwilę na którą czekaliśmy tak długo. Jednak było warto czekać by on mógł na spokojnie przyswoić wszystko.
Całowałem go namiętnie między nimi biorąc głębokie wdechy czułem jak chyba puchnę w nim. Natomiast on odchodził od zmysłów tak uroczo wił się pode mną wydając z siebie te słodkie jęki i stęki iż nie byłem w stanie przestać się w nim poruszać. Nie chciałem by przestał choć czułem jak delikatnie kropelki potu spływają po moim nagim ciele i nie tylko po mnie gdyż on również był delikatnie spocony. Jednak zmęczenie brało nade mną kontrolę, ale nie przestawałem chcąc by mógł osiągnąć szczyt, by doszedł pode mną. Chciałem by już na zawsze był tylko mój i jedynie tylko mój. Przycisnąłem go mocniej do siebie, a dłonią zacząłem mu dogadzać.
-Nnnie tto zza dużo - wyjęczał oddychając tak strasznie ciężko i wbijając pazury w moje plecy, które z pewnością miałem już poharatane przez jego ostre paznokcie - jja zaraz przez to... aggh... pprzestań!
-Dojdź dla mnie - wyszeptałem do jego wilczego uszka, które delikatnie przygryzłem. Nie musiałem długo czekać by otrzymać skutki swoich czynów. Erwin nagle doszedł mi w dłoń swoim gorącym nasieniem, a gdy poczułem jak zaciska się na mnie tak strasznie ciasno, nie potrafiłem powstrzymać swojej reakcji i zacząłem go wypełniać swoim nasieniem, ponieważ zapomniałem totalnie o gumkach. Erwin opadł bez siły na łóżko i wpatrywał się we mnie z przymrużonych powiek, a w oczach widziałem tylko błogą przyjemność. Gdy sam szczytowałem w nim i czułem jak mnie ogarnia przyjemne uczucie błogości.
-Kocham cię - wyszeptał cicho wilczek trochę sennie. Poprawiłem go i obróciłem nas miejscami. Wtulił się w moją klatkę piersiową i pomrukiwał sennie gdy ja opatuliłem nas kocem by nie było nam zimno.
-Ja ciebie też kocham mój wilczku.
================================
4069 słów
Jeśli dotarłeś dotąd zostaw po sobie ślad w postaci komentarza!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro