Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27 - Ostatni egzamin


Goku podpierał się o swoją dłoń słuchając jak Pan mówi co będą musieli robić. Od porannego wstania aż do późnego spania. Ustawiała im najbliższy miesiąc dokładnie co do minuty, Goku i tak wiedział, że szybko się wymknie, ale jego syn nie miał takiego szczęścia. Do tego Pan wiedziała, coś czego oni nie poznali. Więc słuchał wnuczki i nie reagował. Patrzyła na Gohana, który już w myślach planował jak sprostać wyzwaniu córki i po chwili na Videl, która patrzyła na męża z troską. Oboje wiedzieli, że w tym wszystkim najgorzej ma właśnie Gohan.

— Pan spokojnie – przerwał jej wywód Goku. — Przecież twojej mamie nic się nie stanie, chyba mi ufasz?

Spojrzała na niego wzrokiem którego nie znał. Nie była zła czy też zawiedziona, była gotowa by zrobić wszystko dla dobra jej nienarodzonego rodzeństwa.

— Nie.

Wyszeptała i wstała. Poszła do swojego pokoju nie wyjaśniając swojej odpowiedzi. Zresztą nikt nie pytał każdy był zdezorientowany. Goku myślał, że jak rodzice zdradzą jej tajemnice to już będzie dobrze.

— Jutro jej minie. – Uśmiechnęła się Videl.

— Może powiesz co lekarz ci przekazał? — Spojrzał na nią Gohan znacząco.

— Cóż, faktycznie może nam się przydać pomoc twoich rodziców ponieważ urodzą się bliźniaki.

Gohan od razu ją przytulił z radości, był niesamowicie uradowany, że jego rodzina powiększy się znaczniej niż się spodziewał. Już rozumiał dlaczego jego córka chciała, aby tak zadbać o swoją mamę, pod sercem miała nie jedno nowe życie, ale aż dwa!

Goku tylko przyjął to do wiadomości, wiedział, że nic nikomu nie grozi, bardziej martwił się o Pan i to, że mu nie ufa.

— Tato, spokojnie – wyszeptał Gohan widząc jego smutek. — Szybko jej minie.

Chciał coś dodać, ale u góry pokazała się Pan w swojej piżamie, trzymając misia pod pachą.

— Dziadku, skoro jesteś to opowiedz mi coś na noc!

To nie była prośba, tylko rozkaz, ale otulony uśmiechem. Widząc serdeczne spojrzenie dziewczynki na chwilę się uspokoił, był świadomy, że zanim jej coś opowie podpyta dlaczego mu dalej nie ufa.

— Idę do niej. – Spojrzał na syna, który odzyskał dobry humor. — Videl powiedz lepiej Chi Chi szybko nowinę!

— Tato – odezwała się kiedy wstał. Zacięła się jakby się bała tego co chce powiedzieć. — Czy byłbyś przeciwko gdybyście się wprowadzili na jakiś czas po urodzeniu dzieci?

On i Gohan patrzyli na nią z niedowierzaniem, Pan za to ciągle czekała tupiąc nogą.

— Jeśli Chi Chi się zgodzi to i tak będę miał mało do gadania. – Uśmiechnął się. — Chociaż byłoby super spędzać z wami więcej czasu.

Nie czekając na odpowiedź poszedł do wnuczki, wziął ją na ręce i zaprowadził do pokoju. Pan od razu ułożyła się wygodnie pod kołdrą i czekała na jakąś opowieść.

— Dlaczego mi nie ufasz? — wyszeptał.

— Miałeś tak ważne informacje i mi nie powiedziałeś. – Naburmuszyła się. — Powinnam od razu poznać prawdę...

— Pan, obiecuje że nigdy już tego nie zrobię. – Pocałował ją w czoło. — Powiedz mi czego byś dzisiaj posłuchała?

— O magicznym bukłaku!

Podrapał się po głowie, myśląc czy pamięta tą wyprawę na tyle by jej wszystko opowiedzieć. Zrozumiał też, że będzie musiał się skupić na swoim pierwszym samotnym treningu, ponieważ takich próśb będzie więcej.

— Dziadek Roshi stwierdził, że już mnie niczego nie nauczy i nakazał mi wyprawę po ziemi...

Opowiedział jak poznał Chao, kiedy był w połowie historii pochłaniania przez Bukłak, widział, że Pan już po prostu śpi. Chwilę jeszcze siedział obserwując wnuczkę, chciał mieć pewność, że się nagle nie obudzi ze świadomością, że nie usłyszała całej historii.

Pomyślał o pomyśle Videl przeprowadzki do nich. Mimowolnie kąciki uniosły mu się ku górze, mógłby spędzać więcej czasu z Pan oraz z Gohanem. Do tego Goten mógłby obserwować brata i dużo do niego zyskać. Był też świadomy, że najlepiej bawił się kiedy oboje byli z nim, byli niesamowicie zgranym rodzeństwem, a on lubi widzieć jak dobrze się dogadują i wzajemnie się wspierają.

***

Ostatni dzień nadrabiania sprawdzianów był dla Pan najgorszy, musiała zmierzyć się z matematyką, którą zawsze lubiła, ale ostatnio nauczycielka dała jej popalić na tyle, że bardziej bała się tego przedmiotu.

Zgodnie z zapowiedzią Kazukiego dostała dokładnie te same zadania, które rozwiązywała z nim, nic się nie zmieniło, chociaż test wyglądał na nowy, nie był słabo skserowany. Widocznie nauczycielka miała gotowy na komputerze i jak trzeba było to go drukowało, przecież taki osób nadrabiających oceny było więcej, mimo że teraz w klasie siedziała sama.

Pan zaczęła rozwiązywać zadania czując na sobie wzrok kobiety. Miała długie ciemne włosy, zielone oczy, okulary które zawsze obniżała, gdy obserwowała uczniów podczas sprawdzianu. Oznaczało to, że szkiełka potrzebowała tylko do czytania lub też stworzenia pozoru poważniejszej. Na nią to działało, stresowała się ale przypomniała sobie jak spokojnie robiła dokładnie te same zadania wieczorem u przyjaciela jej wujka.

Niepewnie oddała kartkę i czekała aż zostanie oceniona. Nauczycielka podciągnęła okulary i zaczęła zaznaczać, zasłoniła arkusz tak jakby nie chciała zdradzać, czy coś jest dobrze, czy też nie. Pan czuła jak cały żołądek jej się wykręca, serce kołatało jakby zaraz miała wylecieć z jej ciała.

— No cóż Son... — mlasnęła nauczycielka, wiedząc, że od niej zależy zdanie do następnej klasy uczennicy. — Wujek i jego koledzy świetnie cię przygotowali, maksymalna ilość punktów.

Pan nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Właśnie jej koszmar dobiegł końca, wszystko zaliczyła i mogła spokojnie uczyć się na bieżąco. Zauważyła też, że nauczycielka zwróciła się do niej po nazwisku, co mało osób praktykowało, szczególnie nawiązując do jej wujka. Nie wiedziała co ma powiedzieć.

— Nie dziw się tak, pamiętam tą trójkę. – Uśmiechnęła się. — Zawsze przygotowani, najlepsze wyniki, przy okazji największe rozrabiaki, dlatego wszystko im uchodziło, myślisz, że dlaczego tak w ciebie wierzyłam?

— Myślałam raczej, że...

— Wywoływałam cię, bo byłam świadoma, że chociaż ty będziesz umiała uratować honor klasy – przerwała jej z uśmiechem. — Leć już, pochwal się zdanym egzaminem.

Podziękowała niepewnie i wyszła przed sale. Napisała wiadomość do Trunksa, rodziców i Kazukiego, do Zakuro napisała wiadomość w mniej oficjalny sposób.

Szła przez szkołę i patrzyła na jedno imię w swoich kontaktach. Kliknęła w szczegóły i zobaczyła zdjęcie, które mu zrobiła pod pretekstem „dostałam telefon z świetny aparatem, ustaw się!", zrobił to i uśmiechnął się do niej. Co prawda ustawiła to tak dla własnej satysfakcji, bo nigdy to zdjęcie się nie pojawiło na wyświetlaczu. Zablokowała telefon i schowała do tylnej kieszeni. Nie chciała do niego dzwonić. Szła przez korytarz i mijała również obrazy, w końcu mogła im się przyjrzeć, nic jej nie stresowało.

Zatrzymała się przy jednym portrecie, dojrzała w niej Shen Longa, co prawda był namalowany z boku i nie tak dokładnie, ale zrozumiała, że ktoś widział przybycie smoka. Zrobiła zdjęcie obrazu i postanowiła pokazać go cioci Bulmie. Kiedy chciała znowu schować urządzenie poczuła, że ktoś do niej dzwoni. Nie mogła uwierzyć, że na wyświetlaczu dojrzała dokładnie to zdjęcie które chwilę temu oglądała. Chwile się wahała ale w końcu odebrała.

Jak poszło? — Usłyszała i wiedziała, że znowu z nią pogrywa.

— Po co pytasz skoro wiesz? — odpowiedziała pytaniem, ruszając dalej. — Myślałam, że Cię to nie interesuje.

Gdyby tak było to bym cię wczoraj olał – wydukał niepewnie. — Jak się czujesz?

— Kazuki jest dobry korepetytorem, w końcu robi to cały czas...

Nie pytam o egzamin tylko o ciebie...

— Jest dobrze – wydukała niepewnie. — Nie musisz się interesować na siłę.

Uwierz, że gdybym to robił to na siłę to bym nie dzwonił.

Więc po co?

Nie mogła go pojąć, ciągle ją odrzucał, a teraz wypytywał o egzamin. Po chwili do niej dotarło. Było mu jej zwyczajnie żal. Przerwała mu kiedy chciał wyjaśnić.

— Nie musisz się litować...

Rozumiem, że już zawsze będę tym najgorszym?

Nigdy tego nie powiedziałam – zatkało ją. — Bardzo mi wczoraj pomogłeś...

Pan, nigdy się nad tobą nie litowałem i nie będę tego robił – przerwał jej, od razu wyczuła, że jest smutny. — Gratuluje egzaminu, mówiłem, że zdasz... Moja siostra ma jeszcze jeden sposób na ataki – zaciął się na chwilę. — Dzwoni do mnie i mówi od pierwszego sygnału. Czasami odbiorę i słyszę jak gada głupoty, często też słuchałem poczty jak liczy do stu i z każdą liczbą jest spokojniejsza.

— Myślałeś kiedyś czemu tak ma?

Każdego dnia o tym myślę i próbuje pomóc, jednak pozostaje mi po prostu jej słuchać – odpowiedział niepewnie czuł, że od początku go ocenia. — Nie chcę żeby właśnie tobie się to działo. Jesteś zbyt delikatna, a ja nie mogę cię chronić.

Chciała coś powiedzieć, ale się rozłączył. Zmarszczyła brwi i kusiło ją żeby oddzwonić i zapytać, co sobie wyobraża tak się zachowując. W końcu nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła telefon do ucha. Cisza, która trzymała ją w napięciu, po chwili było słychać rozłączanie. Odrzucił połączenie, spojrzała na wyświetlacz, nie zrobił tego, nie było słychać połączenia. Wyszła przed szkołę wpatrzona w jego zdjęcie, Zablokował jej numer, jakby nigdy nic. Najpierw powiedział, że jego siostra dzwoni do niego, chce ją chronić, po czym ją blokuje.

— Pan – usłyszała za sobą krzyk Zakuro. — Biegnę za tobą!

Odwróciła się i zobaczyła, że przyjaciółka już ledwo łapie oddech. Zorientowała się, że szła przed siebie i na nic nie zwracała uwagi. Zakuro uspokoiła oddech i ją przytuliła gratulując zdania egzaminu. Pan sznurowała usta i nie chciała wypuszczać jej z objęcia. Potrzebowała swojej przyjaciółki, czuła, że ona odpowie na jej pytania, chociaż sama nie wiedziała jakie są.

— Co jest? — wyszeptała Zakuro czując jej smutek. — Tylko nie mów, że nie zdałaś!

Odsunęła ją i spojrzała ze strachem. Nie mogła sobie wyobrazić, że nie chodzą razem do klasy.

— Boję się – wyszeptała Pan.

— Czego?

— Nie wiem...

Znowu czuła się jak u Juna w pokoju, wtedy jej pomógł, a teraz go nie było. Zakuro zaprowadziła ją na ławkę i próbowała uspokoić. Widziała, że Pan nie jest w najlepszym stanie. Trzymała ją za dłoń i nie bardzo wiedziała co robić. Miała nadzieje, że zaraz zjawi się Goku i jakoś ją uspokoi, jednak nic takiego się nie działo, była zdana na siebie. Patrzyła jak przyjaciółka cała się trzęsie i jest zupełnie nieobecna.

— Wujek Goten nie może wiedzieć.

Pan jakby wyczuła co chce zrobić Zakuro wyciągając telefon. Została jej jedna osoba. Nie wpisała jego numeru do telefonu, tylko wyjęła kartkę, którą wyjął pod uczelnią.

Kto mówi? — zapytał odbierając po chwili.

— Tu Zakuro, jestem z Pan w parku obok naszej szkole, możesz przyjść?

Świętujcie razem egzamin. – Zaśmiał się pod nosem.

— Cała się trzęsie, sama nie wie o co jej chodzi.

O cholera...

Rozłączył się, a Zakuro nie wiedziała o co chodzi, spojrzała na Pan, która mamrotała coś pod nosem. Przysłuchała się dokładnie, ona liczyła w dół, była przy osiemdziesiątym numerze. Jedną ręką trzymała się jej, a w drugiej miała telefon, gdzie było zdjęcie Juna, gdy się przyjrzała zrozumiała, że chciała do niego zadzwonić, ale jakby się wahała.

— Zadzwoń – wyszeptała zachęcająco.

— Zablokował mnie – odpowiedziała. — Powiedział, że jego siostra dzwoni i mu liczy od stu, więc wyobraziłam sobie, że z nim rozmawiam i to robię.

Zakuro dalej na nią patrzyła i próbowała coś pojąć. Marszczyła brwi widząc jak jej przyjaciółka się męczy. Wyglądała już spokojniej, ale dalej się trzęsła. Pan wiedziała, że znowu działo się to samo.

— Pan!

Podbiegł do nich Kazuki i ukucnął przed nią. Głaskał po policzku powtarzając, że jest obok. Zakuro patrzyła na niego i nie mogła pojąć jak to robił, ponieważ Pan robiła się spokojniejsza, odzyskiwała normalny oddech. Robiła dokładnie to samo chwile temu... Spojrzała na Kazukiego i zorientowała się, że on opowiadał jej różne głupoty z życia przyjaciółki. Pan była spokojniejsza, a ona widząc jego zaradność próbowała powstrzymać uśmiech. Troszczył się o Pan jak tylko umiał.

— Kazuki czy ja zwariowałam? — wyszeptała jej przyjaciółka w pełni świadoma.

— Miałaś dużo na głowie, wiele się działo i w sytuacjach kryzysowych masz napady paniki – wyjaśnił. — Dobrze, że Zakuro była obok i pomyślała żeby zadzwonić.

— Kochana co cię tak zestresowało? — Zakuro objęła ją ramieniem. — Przecież zdałaś egzamin...

— Rozmawiałam z Junem, rozłączył się, kiedy chciałam mu coś powiedzieć więc oddzwoniłam i tyle pamiętam...

— Nie możesz się nim stresować, wy nigdy nie będziecie razem...

— Jesteś niesamowicie delikatny, aż zazdroszczę twojej dziewczynie – powiedziała Zakuro sarkastycznie.

— Nie masz komu. – Uśmiechnął się do niej. — Zresztą Pan wie, że jestem z nią zawsze szczery i nie będę jej okłamywał.

— Kazuki ale dlaczego mnie zablokował? — wydukała łamiącym głosem. — Nic mu nie zrobiłam...

Chłopak wyjął telefon i pokazał jej wiadomości z przyjacielem. „Pan zdała egzamin!" — napisał mu informacyjnie. Zerknęła na jego odpowiedź, trochę zbiła ją z tropu „Nigdy w nią nie wątpiłem. Szkoda, że mi się nie pochwaliła". Później już były wiadomości od Kazukiego na które chłopak nie odpisał. Chłopak schował telefon do kieszeni i usiadł obok niej.

— Zadzwonił od babci i powiedział, że rodzice zablokowali mu numer, w końcu umowa była na nich.

— Czyli mnie nie zablokował...

— Nie – odpowiedział jej z uśmiechem. Spojrzał na Zakuro która wspierała swoją przyjaciółkę nie puszczając jej dłoni. — Kiedy odebrałem telefon bylem blisko, ponieważ miałem mu kupić nowy numer. Co prawda mówił, że sam to załatwi, ale znasz jego babcie, gdyby miał się wyrwać to za tydzień można by z nim pogadać.

Usiadł obok niej i się uśmiechnął. Pan była już zupełnie spokojna.

— Powiesz wujkowi? — Spojrzała na niego z nadzieją.

— Gdybym powiedział, że znowu miałaś napad paniki, musiałbym wyjaśnić kiedy był pierwszy, więc będę milczał.

— Muszę chyba wiedzieć jak pomóc Pan – przerwała im Zakuro.

Kazuki powiedział im wszystko co przekazał Jun. Podkreślał jednak, że każdy przeżywa wszystko inaczej. Pan trzymała go pod ramię i słuchała ze skupieniem, chciała wszystko zapamiętać żeby samej sobie poradzić. Szczególnie jeśli będzie z dziadkiem.

— Zabiorę was na lody – zakończył Kazuki.

Zaprowadził ich do kawiarni, one usiadły na zewnątrz, a sam poszedł złożyć zamówienie. Pan była już spokojniejsza, ale było widać, że coś ją martwi. Kazuki położył przed nią i Zakuro porcje lodów w szklanym pucharze.

— Młoda mów co się dzieje – zachęcił ją zajadając się daniem.

— Boje się – wyszeptała. — Ciągle coś psuje. Przyjaźń z Zakuro, odtrąciłam dziadka, wujek ma mnie dość, rodzice mi nie ufają, Ty i Jun rozmawiacie tylko dlatego, że...

— Lubimy cię – przerwał z uśmiechem. — Z Zakuro jak widać się pogodziłaś, dziadek o ciebie dba na twoich zasadach, a Gotenem się nie martw, jesteś jego małą bratanicą.

— Ty może mnie lubisz, ale Jun.

Czuła jak poliki jej płoną. Nie chciała aby chłopak ją po prostu lubił.

— Obie mordki na zamek, bo będę miał przerąbane. – Spojrzał na Zakuro i po chwili na Pan, obie zgodnie zasznurowały usta. — Dziewczyna w której kochał się Goten wolała Juna, on ją odtrącił ze względu na przyjaźń i to ona rozpuściła plotkę o tym, że jest podrywaczem bez serca.

— Wujek w to uwierzył?

— Jasne, że nie – prychnął. — Od razu usiedli i sobie wszystko wyjaśnili.

— Więc dlaczego.... – Pan spuściła wzrok w dół.

— Są przyjaciółmi, ty jesteś za młoda. – Spojrzał na Zakuro, która uśmiechała się do przyjaciółki krzepiąco. — Nie ważny wiek, Pan odpuść, tak jak on.

Otrząsnął się i złapał jej dłoń. Patrzył na nią z uśmiechem, nie był serdeczny, raczej pocieszający, przepełniony bólem.

— Odpuść Juna i tyle – wyszeptał.

— Nie możesz jej prosić żeby z nim nie rozmawiała – wtrąciła oburzona Zakuro. — Jasno dał jej do zrozumienia, że Pan mu się podoba!

— On z nią nie będzie – uspokoił ją dosłownie na chwilę. — Nie możemy jej karmić nadziejami, nigdy z nim nie będzie.

Zakuro patrzyła na niego z oburzeniem, a on próbował powstrzymać uśmiech na widok jej naburmuszonej miny. Trzymał się ze względu na Pan. Nie chciał się śmiać kiedy ona jest smutna. Jedną dłonią trzymał ją, a drugą wykorzystywał do pisania wiadomości.

— Kazuki ma rację – wyszeptała Pan. — Karmiłam się nadziejami, sama nie wiem czemu.

— Uwierz, że chciałbym się mylić. – Ścisnął dłoń dziewczyny mocniej. — Jesteś Pan, po prostu Pan!

— Po prostu – wyszeptała powtarzając po nim.

— Jesteś moją wnuczką, więc nie tak po prostu. – Za nią pojawił się Goku kładąc jej rękę na ramieniu. — Ty sama piszesz swoją historię!

— Pozwól, że będziemy jej częścią – spojrzała na nią Zakuro z uśmiechem.

— Historia mojej małej Pan. – Przytuliła ją Goku. — Miej dobrą pamięć, bo czasami to będę dobre opowiastki na dobranoc dla twoich wnucząt.

Wtuliła się w dziadka, nie odrywała wzroku od Zakuro i Kazukiego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro