Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 - Randka idealna?



Goten siedział w swoim pokoju, z dziewczyną idealną. W tle leciał film, a oni skupiali się na sobie. Rozmawiali, na zmianę wymieniając się pocałunkami. Wybranka miała długie, ciemne włosy i brązowe oczy, to o niej chłopak marzył od kilku miesięcy i w końcu zebrał się na odwagę i zaprosił na spotkanie. Idealnie się zgrało z tym, że rodzice wyszli do Bulmy. Ojciec miał trenować z wujkiem Vegetą, a matka powinna być zajęta rozmową z ciocią. Wiedział, że takie połączenie zajmie im dużo czasu. Dał znać Junowi, Kazukiemu i Trunksowi o swoich planach więc i tu o nic się nie martwił.

Siedział ze swoją wybranką, która opierała się o jego ramię, z uśmiechem. Co jakiś czas zaczepiali się, aby odbić od filmu i skupić się na sobie.

Goten pocałował dziewczynę zupełnie ignorując, co się dzieję w około. Po chwili usłyszeli jak ktoś chce wejść do pokoju.

— Jestem zajęty – krzyknął, chcąc wrócić do poprzedniej czynności.

— Wujku dlaczego się zamykasz? — Usłyszał głos Pan. — Otwórz mi i pomóż!

— Młoda jestem zajęty, możesz poczekać...

— Wujku, ale obiecałeś...

— Skoro obiecałeś to idź to załatw – wyszeptała dziewczyna z uśmiechem.

Goten niechętnie wyszedł do Pan. Stała zmartwiona, tuląc do siebie zeszyty. Zaprowadził bratanice do salonu i kazał rozłożyć notatki. Zerknął szybko na wszystko.

— Czego nie rozumiesz? — wydukał. — Uczyłem Cię tego...

— Jesteś zły? — wyszeptała. — Obiecałeś, że mi pomożesz...

— Mam randkę z super dziewczyną, a ty wpadasz z taką pierdołą, umiesz to.

— Skoro tak uważasz. – Zebrała notatki, powstrzymując łzy. — Przepraszam, że Ci przeszkodziłam...

Wyszła z domu, udając uśmiech. Goten stał w salonie i sam nie do końca rozumiał co się stało. Usiadł na krześle. Jego koleżanka wyszła, słysząc zamykanie drzwi wejściowych.

— Młodsza część rodziny daje się we znaki? — Zaśmiała się siadając obok niego. — Mam dwóch młodszych braci i siostrę która jeszcze nie umie usiąść, więc wiem, że jest to uciążliwe...

— Pan to moja bratanica, bardzo ją kocham, ale za bardzo ingeruje w moje życie. Mam wrażenie, że jest wszędzie, nawet jak siedzi w domu u siebie.

— Dalej jest małą Pan, którą kochasz?

— Oczywiście, że tak – od razu odpowiedział. — Kiedy zniknęła... — zaciął się. — Nie chciałbym żeby to się powtórzyło...

Dziewczyna patrzyła na niego z nieśmiałym uśmiechem. Delikatnie chwycił dłoń chłopaka. Doszło do niego co się dzieje. Był zły, nie dlatego, że wszyscy interesują się Pan, tylko dlatego, że stracił z nią kontakt. Czuł jakby stracił więź która ich dzielił.

— Nic nie mów, porozmawiam z nią i przeproszę.

— Młodsze rodzeństwo nauczyło mnie, że mimo mniejszego zainteresowania rodziców, jestem ważna.

Dziewczyna powoli się podniosła i pozwoliła sobie usiąść mu na kolanach. Delikatnie pocałowała chłopaka w polik i się uśmiechnęła. Trochę bał się tego co zaraz usłyszy.

— A to co słyszałam o pewnym Gotenie, który ponad wszystko dba o swoją bratanice spowodowało tylko, że marzyłam o zaproszeniu na miłą randkę. Pomyślałam, że jeśli umie poświęcić stypendium i szkołę dla bratanicy, to co by się działo jakby zaginęła jego siostra, albo córka.

— To samo co w przypadku Pan – przerwał jej zaskoczony. — Pan jest dla mnie jak siostra, młodsza, irytująca siostra, którą... — zaciął się i na nią spojrzał. — Potrzebowała mnie. a ja ją odtrąciłem. Zawsze podczas nauki opowiadała mi też co ją martwi...

— Twoja bratanica nie potrzebowała nauczyciela, tylko wujka. Swojego przyjaciela.

— Kiedy ją znaleźliśmy i okazało się, że straciła pamięć było mi źle, że pamięta innych, a nie mnie – wyszeptał. — Skojarzyła nawet Kazukiego z którym w ogóle nie rozmawiała.

— Musisz koniecznie o nią zadbać.

Dziewczyna wtuliła się w niego, aby poczuł, że jest blisko. Chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Wrócili do oglądania filmu. Obejmował ją delikatnie, co jakiś czas przerywali oglądania żeby wymienić między sobą zdania. Goten się uspokoił, czuł, że Pan jest bezpieczna.

Oboje usłyszeli kroki w domu, dziewczyna była zdezorientowana i przerażona, wtuliła się w chłopaka, a ten tylko przewrócił oczami. Od razu poczuł energię ojca, do tego Goku krążył po domu jakby czegoś szukał.

— Tato, co tu robisz? — krzyknął.

Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna, z uśmiechem, drapiąc się po głowie z zakłopotania. Chłopak wiedział od razu, że jego ojciec znowu zrobił coś głupiego i nie wie jak to odkręcić. Zerknął na swoją towarzyszkę, która aż oniemiała na widok mężczyzny.

— Goten, zgubiłem radar... Nie pamiętasz co z nim zrobiłem?

— Tato oddałem Ci go i kazałem włożyć w szufladzie u was w sypialni, powiedziałeś tylko, że to dobry pomysł i tyle wiem. Teraz na nic się nie zda...

— Bulma mówi, że jest jej potrzebny – przerwał mu. — A Ciebie chyba nie znam.

Pokazał na dziewczynę Gotena, która tylko się zaczerwieniła i po chwili wstała wystawiając do niego dłoń z nieśmiałym uśmiechem.

— Jestem Lydia, przyjaciółka pana córki.

Goku zlustrował ją od góry do dołu i po chwili uścisnął dłoń z uśmiechem.

— Goten masz dziewczynę? — zapytał, wychylając się zerkając na potomka.

— Ojcze, przyleciałeś po radar... — wydukał przez zęby chłopak, czerwieniąc się.

— Goten ale jesteś pewny, że on tam jest? Wiesz, że Bulma mnie zabije jak go nie znajdę...

— Najlepiej będzie jak to sprawdzisz.

Goku puścił dłoń Lydii i marszcząc brwi wyszedł z pokoju. Dziewczyna odwróciła się do Gotena, cała czerwona ze wstydu. Chłopak już wiedział, że jego randka jest skończona, a jego wybranka będzie miała tysiąc pytań o jej ojca.

— Jesteś do niego bardzo podobny – wyszeptała.

— W dzieciństwie miałem nawet taką fryzurę jak on.

Lydia usiadła koło niego i ponownie się wtuliła. Wrócili do oglądania filmu jakby nigdy nic. Goten wiedział, że coś męczy jego przyjaciółkę, ale chyba nie bardzo wiedziała jak ma o to zapytać. Słyszał jak ojciec kręci się po domu i dalej szuka smoczego radaru, do tego zostawił otwarte drzwi od pokoju, więc było go co jakiś czas widać. Goten w końcu westchnął i przepraszając dziewczynę, wyszedł z pokoju.

— Ojcze, powiedz cioci, że dostanie radar jak tylko go znajdziesz... — wydukał, kiedy Goku zatrzymał się przed nim. — Kulę nie są aktywne, więc na nic jej się zda.

— Radar znalazłem – zaśmiał się podnosząc dłoń z przedmiotem. — Tylko, że Chi Chi kazała mi zrobić coś jeszcze, a ja zapomniałem co...

Goten wyjął telefon z kieszeni i wykręcił numer do mamy, przyłożył telefon do ucha ojca i trzymał go tak długo aż nie usłyszał, że kończą rozmowę.

— Już wiem, miałem Ci nie przeszkadzać — wydukał z niewinnym uśmiechem. — To Twoja dziewczyna? — zapytał cicho.

— Nie – odpowiedział niepewnie. — Powiem mamie, że sam do Ciebie wyszedłem, ale proszę wróć już do Capsule Corp. Najlepiej wyjdź z domu i wtedy się przenieś...

Po tych słowach Goku zmienił swój plan szybkiej teleportacji i wykonał prośbę syna, nie do końca rozumiejąc. Goten wrócił do pokoju. Dziewczyna siedziała i oglądała film jakby nic się nie stało. Poczuł jak energia ojca znika i tylko westchnął. Rozumiał, że Lydia niewiele z tego rozumie, a on nie bardzo miał pojęcie jak jej to wyjaśnić. Dziewczyna zerknęła na niego i zachęciła do tego aby do niej dołączył.

— Chyba z filmu niewiele rozumiemy. – Zaśmiał się. siadając obok. — Do tego masz pewnie kilka pytań, na które muszę odpowiedzieć.

— Właściwie tylko jedno – odpowiedziała z niewinnym uśmiechem. — Jak Twój tata tu wszedł i nic nie było słychać?

— Mój ojciec... – Zaciął się, wciągając mocniej powietrze. — Umie przenieść się z dowolnego miejsca, gdzie tylko chce.

Sam rozumiał absurd tego co powiedział. Nikt na ziemi tego nie umiał. O ile Jun i Kazuki jakoś zrozumieli jego ojca, o tyle obca dziewczyna może tego nie pojąć, a on nie będzie umiał tego wyjaśnić logicznie, bo sam nie znał Błyskawicznej Teleportacji.

— Ot tak? — zaśmiała się. — Był w siedzibie Doktor Bulmy i nagle zjawił się tutaj? Chcesz zrobić ze mnie głupią?

— Oczywiście, że nie – wyszeptał. — Nie mogę Ci pokazać tej techniki, ale mogę zrobić coś innego.

Wystawił do niej dłoń, niepewnie go chwyciła. Goten zaprowadził ją przed dom i wziął na ręce powoli się unosząc. Dziewczyna patrzyła na niego i na oddalająca się ziemię. Przywarła do niego z całych sił. Lewitował kilka metrów nad ziemią z przyklejoną dziewczyną.

— Proszę, chce na dół – pisnęła z zaciśniętymi oczami.

Goten powoli wrócił na ziemię i posadził Lydię, sam usiadł naprzeciwko. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzała się, wzrok zatrzymała na chłopaku. Miał zmartwioną minę i czekał na jej reakcje.

— Nigdy więcej mnie nie unoś nad ziemią – wydukała rozkazująco. — Wiedziałam, że nie jesteś zwyczajny, ale latanie?!

— Umiem więcej.

Przystawił dłonie na przeciwko siebie i wytworzył niewielką energię. Dziewczyna patrzyła na niebieską światło z szeroko otwartymi oczami. Przybliżyła palec, jednak szybko go cofnęła czując niewyobrażalne ciepło. Goten schował Ki w dłoniach i na nią spojrzał.

— To było piękne – wydukała niepewnie. — Jesteś kosmitą?

— W połowie – podrapał się po głowie z uśmiechem. — Opowiem Ci teraz mój mały sekret, który zna tylko Kazuki i Jun, ale musisz obiecać, że to będzie między nami...

— Umiesz zrobić coś innego niż kulę? — zapytała, ignorując jego prośbę.

Chłopak chwilę się zastanawiał, ale w końcu podniósł dłoń i wydobył z niej energię. Skupił się i idealny okrąg zmienił się w serce, które podrzucił do góry i się rozbłysnęło.

— To było słodkie... Opowiedz mi wszystko! Nikomu nic nie powiem, obiecuję! Zresztą kto mi uwierzy?

— Pewnie ktoś by się znalazł...

— Tak oczywiście – przerwała mu, przewracając oczami. — Ktoś uwierzy, że mój chłopak umie latać i tworzyć jakieś kule światła, które wychodzą mu z rąk!

— Twój chłopak? — podniósł jedną brew zaskoczony i zmieszany.

— Przepraszam – zaczerwieniła się. — Poniosło mnie...

— Mi to nie przeszkadza, ani trochę. — Przybliżył się i pocałował ją w polik. — Jednak może zróbmy to oficjalnie. Lydio zostaniesz moją dziewczyną?

— Od miesięcy marzyłam o tym pytaniu.

Położyła mu ręce na ramionach i pocałowała. Po chwili się odsunął i zrozumiał, że właśnie się spełniło jego marzenie. Patrzył nie tylko na swój obiekt westchnień, ale na swoją dziewczynę.

— Usiądź wygodnie, bo mam zamiar Ci zdradzić sekret, który zapoczątkował mój ojciec – uśmiechnął się. — Jednak pamiętaj, że to tajemnica.

— Oczywiście – przystawiła palec do ust na gest, że rozumie.

— Mój ojciec urodził się na odległej planecie Vegeta, która została zniszczona. Na całe szczęście on i kilku innych się uratowało – zaczął przypominając sobie historię którą opowiedział mu wujek. — Rasa Saiyan z której się wywodzili, była waleczna i bardzo rozwinięta, jednak podwładna Freezie. Wyobraź sobie tysiące wojowników i jeden mały stwór, a oni nie umieli mu dać rady – zaśmiał się. — Na szczęście był jeden który go pokonał... Zabił go z zimną krwią...

— Twój tata? — wyszeptała przerażona.

— On go pokonał na Namek, ale na ziemi zabił go ktoś inny, nie wiem kto – wzruszył ramionami. — Podobno wyjął miecz i przeciął ciało Freezy i jego ojca, kilkoma ruchami. Mój ojciec, według wujka Vegety, był za miękki by go zabić.

— Wydaję się niewinny jak dziecko – wyszeptała.

— Póki ktoś go nie zdenerwuje, taki jest — odpowiedział. — Mój ojciec jest Saiyanem, ja jestem połączeniem Saiyańskiej krwi i Ziemskiej, tak jak mój brat, Pan ma w sobie również namiastki pozaziemskiej mocy.

— Dlatego umiecie latać? — dopytała.

— Krillan, Yamcha, Tien oraz Chaotzu to umieją a są czystej krwi Ziemianami – wyjaśnił. — Również Videl to potrafi, wystarczy panować nad swoją energią. Kula którą widziałaś to energia Ki, którą niektórzy umieją wytworzyć i nad nią zapanować.

— To niesamowite – wydukała. — Twoja bratanica też to umie?

— Oczywiście – uśmiechnął się. — Każdy kto walczył...

— I trzymał język za zębami.

Przerwał mu donośny głos. Koło nich wylądował Piccolo. Goten tylko spojrzał na niego sznurując usta. Nameczanim nie miał zadowolonej miny. Lydia wstała i do niego podeszła z uśmiechem. Od razu było widać, że ten tego nie chce odwzajemnić.

— Piccolo bądź uprzejmy – wyszeptał Goten, ledwo było go słychać, ale do odbiorcy na pewno to dotarło. — To moja dziewczyna.

— Jestem Lydia, a pan kim jest? — dziewczyna wystawiła dłoń.

— Picollo Junior – wydukał i uścisnął jej dłoń od niechcenia. — Gdzie Pan? — wyminął dziewczynę i spojrzał na Gotena.

— Była tu jakiś czas temu, ale nie wiem gdzie poleciała – wyjaśnił, nawet na niego nie patrząc.— Chyba jej nic nie jest...

— Kazałem jej przylecieć do Ciebie, była zdenerwowana jakimś egzaminem.

Goten tylko na niego zerknął. Wiedział, że Nameczanim jest zły, a on poczuł się jeszcze gorzej z tym co zrobił. Do tego Piccolo przerwał mu, dając znać, że zrobił coś złego. Powinien trzymać język za zębami w kwestii Saiyan i wszystkiego co się działo w ostatnich latach.

— Piccolo, jestem pewny, że nic jej nie jest...

— Nie po to przyleciałem.

Zza pasa od stroju wyjął idealnie okrągły kamień. Goten domyślił się, że Piccolo znalazł kulę smoka.

— Ojciec jest u Bulmy...

— Więc Ty ją schowaj! — Wydał rozkaz przerywając wypowiedź. — Chyba jakiś pokój tu masz! — Rzucił do niego kulę.

Goten od razu chwycił przedmiot i pobiegł do domu, aby wykonać zadanie. Piccolo spojrzał na nową dziewczynę chłopaka. Patrzyła na niego zdziwiona. Kojarzył ją jednak nie do końcu wiedział skąd. Pierwszy raz wątpił w to co widział

— Dlaczego dodałeś Junior? — wydukała.

— Samo Picollo budzi strach, pamiętaj aby dodać Junior.

Po chwili wybiegł Goten.

— Szatanie, schowana w metalowym opakowaniu – wydukał. — Czy mogę w końcu pobyć z dziewczyną sam na sam?

— Mam gdzieś Twoje słabe miłostki, trzymaj język za zębami!

Nameczanin wzbił się w powietrze i odleciał. Goten zrozumiał, że nieźle zdenerwował Piccolo, chociaż nie do końca rozumiał czym, powinien się uspokoić na informację, że szczegóły zdradza swojej dziewczynie, a nie pierwszej lepszej która się pojawiła.

— Kto to?

Lydia podeszła do Gotena i się do niego przytuliła.

— Piccolo, jest przyjacielem mojego ojca, opiekował się też długo Gohanem, kiedy jego nie było.

— Twój tata ma dziwnych znajomych.

Goten wzruszył ramionami i oboje usiedli spokojnie na ziemi. Powoli zaczynało się ściemniać, a on nie do końca wiedział co powinien powiedzieć. Chciał zdradzić więcej szczegółów o sobie, ale Piccolo wyraźnie mu tego zabronił. Na jego szczęście Lydia zmieniła zupełnie temat, opowiadała mu coś, a on tylko uśmiechał się i próbował cokolwiek zrozumieć z damskich spraw.

Oboje dojrzeli coś z oddali, z tą różnicą, że chłopak wiedział że to jego rodzice lecą na Kinto. Kiedy byli już blisko, Chi Chi chwyciła się Goku, a on zeskoczył na ziemię.

— Mówiłem, że Kinto będzie wygodniejsza – zaśmiał się.

Chi Chi tylko się odsunęła i potwierdziła. Spojrzała na syna i jego towarzyszkę. Powstrzymała swoją chęć poznania dziewczyny, obietnicą, którą złożył synowi kilka dni temu. Nie mogła dać się porwać emocjom widząc wybrankę jego serca.

Podeszła i ją przytuliła. Na tyle jej syn musiał się zgodzić.

— Jak miło Cię poznać!

— Mamo, muszę odwieźć Lydię do domu. – Spojrzał znacząco na ojca, który tylko stał z boku i jakby na coś czekał. — Tato, czy mogę wziąć samochód od cioci Bulmy?

— Weź Kinto, jest wygodniejsza – odpowiedział z uśmiechem.

— Goku nasz syn nie będzie zabierał dziewczyny na podróż latając! — krzyknęła Chi Chi. — Daj mu kapsułkę z autem – rozkazała.

— Tylko, że ona została u Bulmy – wyszeptał drapiąc się po głowie. — Wyrwałem hamulec jak dojechaliśmy do nich, więc musi to naprawić.

— Goku, za każdym razem to samo! Musisz zacząć nad tym panować!

Goten uśmiechał się pod nosem, a Lydia obserwowała to zaskoczona. Nie mogła pojąć jak silny jest ojciec chłopaka, że aż wyrwał hamulec w aucie, do tego zrozumiała, że to nie pierwszy raz.

— Poproszę Bulmę o jakieś auto zapasowe, co to za problem?

— Taki, że ciocia musi płacić za części – wyjaśnił z uśmiechem Goten. — A znając Ciebie nawet o tym nie pomyślałeś.

— Porozmawiam z Herkulesem i jak coś zapłaci – zaśmiał się. — Po ostatnim uratowaniu ziemi mówił, że jest mi winny przysługę.

Wzruszył ramionami i poszedł do domu. Chi Chi poszła za nim mówiąc ciągle coś pod nosem. Goten śmiał się, widząc tą scenę, zawsze tak było. Ojciec był beztroski i szybko znajdował rozwiązanie, a jego matka tylko mruczała coś pod nosem. Dopiero po chwili do chłopaka dotarło, że nie ma jak odwieźć dziewczyny do domu.

— Pozostało Kinto – wyszeptał. — Hej Chmurko! Jesteś potrzebna!

Po chwili koło nich zjawił się pomarańczowy obłok. Goten od razu na nią wskoczył i zachęcił swoją dziewczynę. Ona jednak najpierw postanowiła się zapoznać z obcym przedmiotem. Obeszła Kinto dotykając ją gdzieniegdzie. Chmurka potrząsnęła Gotenem, który zrozumiał przekaz.

— Kinto nie lubi jak się ją za dużo dotyka i obserwuje – zaśmiał się. — Lepiej wskakuj.

Chłopak wystawił do niej i dłoń, gdy go chwyciła szybko ją podniósł i posadził na swoich kolanach, tak aby nie spadła. Wiedział, że Kinto nie przyjmie takiego pasażera ot tak, ona wyczuwała wszelkie nieczyste myśli. Lydia nie była zła, jednak patrząc na to jak swobodnie ręką przechodzi przez obłok, wolał nie ryzykować upadkiem. Złapałby ją szybko, jednak nie chciał jej narażać na dodatkowe emocje, szczególnie po tym co musiała usłyszeć i zobaczyć.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro