Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 - Wesołe miasteczko.

Pan obudziła się w świetnym humorze. Wszystko się ułożyło. Odzyskała pamięć, Archie był bezpieczny, dziadek będzie z nią trenować, obiecała sobie, że od teraz będzie z nim szczera, postara się nie sprawiać mu przykrości już nigdy więcej. Zbiegła w pidżamie na dół, jej mama szykowała im śniadanie. Powitała ją kubkiem gorącej czekolady i uśmiechem, którego tak jej brakowało. Dziewczynka usiadła do stołu i powoli zaczęła pić napój.

- Kochanie, jutro wracasz do szkoły, czy jest coś co musimy wiedzieć?

Videl patrzyła na córkę z troską. Doskonale wiedziała, że nie jest kolorowo, Trunks im opowiedział wszystko. Pan popatrzyła chwilę na nią, bała się odpowiedzieć, wiedziała, że mama będzie smutna, jednak nie miała wyboru.

- Pokłóciłam się z Zakuro, później przyszedł po mnie dziadek i zrobił mi straszny obciach, wiesz jaki on jest.

- Dziwne, bo Zakuro codziennie dzwoniła martwiąc się, czy już się odnalazłaś.

Pan była zupełnie zaskoczona. Obie pokłóciły się jakiś czas temu i od tamtej pory ona stała się pośmiewiskiem klasy, wizyta jej dziadka oczywiście to pogorszyła i to w znacznym stopniu.

- Powiesz mi o co się pokłóciłyście? - zapytała Videl niepewnie.

- Jeśli nie muszę wolałabym nie mówić.

Kobieta podeszła, ucałowała ją w czoło i wróciła do przygotowania śniadania. Pan zrozumiał, że jej matka nie będzie na to naciskać, jeśli będzie gotowa to przyjdzie i jej powie. Przypomniała sobie dzień kiedy pokłóciła się z Zakuro.

' Obie szły przez park rozmawiając jak zawsze o wszystkim i niczym. Tego dnia pogoda szczególnie zachęcała do spacerów, do tego ptaki ochoczo dawały naturalny koncert. Obie uwielbiały te klimaty. Chętnie rzucały im okruchy chleba, które wykradały w domu właśnie aby nakarmić zwierzaki. O tym co robią z dorosłych wiedział tylko Goku, który uczył Pan obcowania z naturą wśród której się wychował. Nikomu więcej o tym nie mówiły, chciały aby te chwile były tylko dla nich.

- Dziadek proponuję abyś udała się kiedyś z nami dokarmić zwierzęta z lasu obok niego – wyszeptała Pan. - Jeśli byś oczywiście chciała.

Dziewczyna nikomu nigdy nie przedstawiła Goku, bo czuła, że może coś wypalić niezrozumiałego, w końcu był on dość bezpośredni i trochę bardziej specyficzny.

- Chętnie go w końcu poznam, tyle o nim gadasz a nigdy nie pokazujesz. Herkulesa każdy jednak zna.

- Dziadek Goku jest dość... Inny.

- Chodzisz z nim do tego lasu? - Zakuro była bardzo ciekawa ich relacji.

- Czasami bierzemy mięso i karmimy Diffendę – dziewczyna spojrzała na nią pytająco. - To taki tygrys, który kręci się zawsze kiedy robimy ognisko, jest dziwnie spokojny.

- Macie udomowionego tygrysa?

Obie zaczęły się śmiać. Pan wtedy zrozumiała, że to kolejne dziwactwo jej dziadka. Kto normalny rozmawia z dzikimi zwierzętami? Chyba nikt nie spędza tyle czasu obserwując naturę co jej dziadek.

- Nie wiem jak on to robi, że zwierzęta do niego lgną.

- Mogłabyś go chociaż pokazać, Na Twoich urodzinach byli wszyscy oprócz jego – Zakuro spojrzała na nią znacząco.

- Chyba nie wątpisz w jego istnienie?

Dziewczyna się uśmiechnęła, a Pan wyjęła telefon i znalazła zdjęcie swojego dziadka. Stał tam z jej babcią i ojcem. Pokazała dziewczynie, rozwijając wszelkie wątpliwości.

- To jest Twój dziadek? - Zakuro aż oniemiała. - Przecież on wygląda jakby był Twoim ojcem!

- Jest dziadkiem, spokojnie – Pan się zaśmiała. - Mój tata to przecież ten w okularach!

Pan widziała jak Zakuro jest po wrażeniem wyglądu Goku. Dla niej wyglądał normalnie, przyzwyczaiła się, że nie jest pomarszczony z siwymi włosami. Zresztą wujek Vegeta kiedyś wyjaśnił jej, że Saiyanie starzeją się znacznie wolniej niż ziemianie, do tego ciągle trenowali, więc ich ciała były w znacznie lepszych formach niż przeciętnego ziemianina. Tego jednak nie mogła powiedzieć nikomu, więc utrzymywała, że to ćwiczenia i zdrowa dieta.

Obie szły przed siebie i rozmawiały, co jakiś, czas karmiąc ptaki. Dla nich było to kolejne świetne po południe.

- Ten nowy jest super słodki – wyszeptała Zakuro. - Gdyby tak zaprosił mnie do kina.

- Stać Cię na kogoś lepszego...

Zakuro spojrzała na nią pytająco, jednocześnie ze złością. Nie lubiła jak ktoś oceniał jej sercowe wybory, szczególnie kiedy robiła to Pan, która w ogóle nie zwracała uwagi na chłopaków. Nie wiedziała, że jej w głowie zawrócił Jun, przyjaciel jej wujka.

- Zakuro, proszę Cię! Jest płytki i udaje ciągle!

- Jest z nami od dwóch dni, a Ty już masz o nim negatywne zdanie...

- Ciągle chwali się tym czego jego rodzice nie zrobili – przerwała jej. - Myśli, że jest nie wiadomo kim.

- No tak, dla wnuczki Herkulesa jest niczym! Jak inni.

Pan spojrzała na przyjaciółkę pytająco. Nigdy nie chwaliła się sławnym dziadkiem, kiedy ktoś pytał odpowiadała krótko i zmieniała temat. Tego nauczyła ją mama, aby nigdy nie opierać się na sławie Herkulesa, szczególnie, że to dziadek Goku i jej tata obronili ziemię przed Komórczakiem. Chcieli być anonimowi a on to wykorzystał. Idealny układ dla wszystkich.

- Może Ci się podoba i chcesz go dla siebie? - Zapytała Zakuro zdenerwowana.

- Nie rozumiem co Cię tak zdenerwowało.

- Mam dość tego jak oceniasz innych i tyle. Widziałam, że do Ciebie podchodzi i z nim rozmawiasz, miałam nadzieję, że mi pomożesz, jednak widzę, że nie mam co liczyć na przyjaciółkę, którą podobno jesteś.

- Zakuro staram się pomóc...

- Idealna Pan, jak zawsze chce pomagać – przewróciła oczami. - Miałam nadzieję, że wspomnisz mu o mnie ale widzę, że to nie ma sensu, więc zapomnij.

Zakuro schowała resztę pokarmu dla ptaków i poszła przed siebie. Pan próbowała z nią porozmawiać, jednak ta ją ignorowała, jeśli już odpowiadał to na odczepnego.

- Wiesz co? - przyjaciółka zatrzymała się. - Mam Cię dość, daj mi spokój i zapomnij o naszej przyjaźni.'

Pan na samo wspomnienie poczuła jak dobry humor znika. Zakuro była jej najlepszą przyjaciółką i zakończyła to pod dziwnym pretekstem. Następnego dnia też stała się wyrzutkiem w klasie, każdy był nastawiony przeciwko niej, kilka dni później pojawił się je dziadek pod szkołą, który chciał okazać jej zainteresowanie takie jak zawsze a inni to odebrali jak opieka nad małym dzieckiem. Nieświadomie ją upokorzył w najgorszym momencie. Pan spojrzała na swoją mamę, która w spokoju kończyła robić śniadanie. Postawiła na środku stołu kanapki i rozłożyła talerze. Dziewczyna nie mogła przywyknąć do dodatkowego nakrycia dla Archiego. Czuła, że musi mu pomóc, ale jak tylko odnajdzie matkę, ich kontakt będzie ograniczony. Za dużo razy ją okłamał. Chłopak zbiegł do nich, a za nim pojawił się Gohan. Kiedy wszyscy usiedli i zaczęli jeść, Pan zastanawiała się dlaczego Zakuro tak się martwiła. Może znowu będą się przyjaźniły? Uwielbiała ich wspólne chwile, obie dbały o zwierzęta i rośliny, pomagały sobie zawsze kiedy tylko była potrzeba.

- Dzisiaj idziemy na obiad z dziadkami – jej przemyślenia przerwał Gohan. - Musisz się też przygotować wieczorem do szkoły, córeczko gdyby coś się działo złego powiesz nam od razu?

Pan tylko przytaknęła. Nie popełni tego samego błędu i z pewnością wszystko będzie im mówić, jeśli sytuacja będzie taka jak wcześniej, poprosi ich o przeniesienie do innej szkoły aby mogła zacząć od nowa. Archie przysłuchiwał się tej rozmowie, mimo że myślał o swojej mamie chciał też być blisko Pan. Podobała mu się, była dobra, przyjazna i bardzo ładna.

Kiedy skończyli śniadanie dziewczynka pobiegła się przebrać a Archie na nią czekał. Kiedy była już gotowa usłyszała swój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się obcy numer, który kojarzyła. Urządzenie było nowe, kontaktów nie odzyskała a poprzedni został uszkodzony kiedy miała wypadek. Niepewnie nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła telefon do ucha, pytając kto dzwoni.

- Tu Zakura, jak dobrze, że się odnalazłaś.

Pan poczuła niesamowitą ulgę, miała też nadzieję, że będą w stanie odbudować swoją przyjaźń, brakowało jej Zakuro.

- Dziadek mnie odnalazł. Myślałam, że nie chcesz mnie znać...

Wiedziała, że popełniła błąd mówiąc te słowa i się nie myliła. Dziewczyna westchnęła i się rozłączyła, Pan nie miała odwagi aby do niej oddzwonić. Zakuro była zbyt dumna aby przyznać się do błędu, a Pan miała za dużo tajemnic aby cokolwiek zrobić. Odłożyła telefon i patrzyła na niego. Bardzo tęskniła za przyjaciółką, jednak po ich kłótni zrozumiała, że nie była wobec niej lojalna, szczególnie uświadomiła to sobie widząc relację jej wujka z przyjaciółmi. Zarówno Kazuki jak i Jun wiedzieli o tym, że w połowie był Saiyanem i umiał różne rzeczy, takie jak latanie i zmiana w Super Saiyana, a ona nie mogła nikomu o tym mówić nawet jej. Dlatego ciągle między nimi były tajemnicy, szczególnie ze strony Pan. Dziewczyna ciągle wymyślała przeróżne wymówki, szczególnie kiedy miała pokazać swojego dziadka. Niespodziewanie zjawił się za nią Goku, dzięki Błyskawicznej Teleportacji, odwróciła się do niego i szybko podbiegła aby się przytulić. Tylko przy nim czuła niesamowity spokój i wierzyła, że wszystko się wyjaśni. Mężczyzna po prostu poczuł, że jego wnuczka go potrzebuje i przybył ale miał nadzieje, że to złe przeczucie. Tulił Pan i sam nie wiedział co miałby powiedzieć, bo nie wiele rozumiał.

- Co będzie jak wrócę do szkoły?

Jej głos było ledwie słyszalny, mimo że pokoju byli sami. Właściwie ona pytała samą siebie, jednak liczyła na wsparcie dziadka. Goku głaskał ją po głowie i szukał odpowiednich słów.

- Nic – wyszeptał. - Jeśli będzie źle masz mi powiedzieć a ja jakoś to załatwię.

- Niby jak?

- Pójdę do Bulmy, lub do Herkulesa i coś zmienię, nie wiem co, ale to zrobię.

Spojrzała na niego z nadzieją. To on sprawił jej największe problemy, jednak nie umiała być na niego zła, w końcu robił to nieświadomie.

- Dziadku, czy dalej jesteś najsilniejszy?

- Zapewne wujek Vegeta z łatwością by mnie pokonał ale dobrze, że jest po naszej stronie no i...

- Powiedział mi o Saiynach – przerwała mu z uśmiechem.

- Rozumie, że musiałem odpuścić treningi bo był ktoś ważniejszy – dokończył biorąc ją na ramię. - Moja mała Pan i jej życie.

Goku wstał trzymając Pan na ramieniu przeniósł ich do salonu gdzie czekali już rodzice z Archiem i Chi Chi. Spojrzała na Goku i wtedy zorientowała się, że nie miał swojego ulubionego dresu tylko zwykłe jeansy i koszulkę. Zeskoczyła z jego ramienia i chwyciła go za rękę, właśnie miała okazje naprawić swój największy błąd, czyli puszczenie jego dłoni na cotygodniowym wyjściu, wtedy zrobiła to pod wpływem złości, teraz wiedziała, że nic gorszego nie mogła uczynić. Szli na przodzie, nic innego jej nie interesowało jak to, że dziadek jest obok. Kiedy straciła pamięć to on był w jej podświadomości, nawet nie wiedział jak bardzo ją uratował.

Szli przez park, Pan pokazywała mu wszystko co dostrzegła i było związane z naturą, a on pokazywał jak może się z tym połączyć poprzez małe gesty. Dotarli aż do wesołego miasteczka, przed którym czekała rodzina Bulmy i Krillana. Pan pociągnęła dziadka, tak aby mogła przywitać się z Brą i Maron i jednocześnie mieć go obok. Mężczyzna podrapał się po głowie zdezorientowany, jednak cały czas nie opuszczał dziewczynki, widział kątem oka śmiechy przyjaciół ale nie umiał odmówić małej Pan. Wziął wnuczkę i postawił na ramiona, a Brę i Marron ustawił na ramionach i szedł tam gdzie one mu rozkazywały, a reszta usiadła pod parasolkami i obserwowała jak się bawią, widać było, że Goku trochę się gubi w tym co ma robić ale podołał każdemu zadaniu. Po chwili do nich dołączył Trunks i Goten, obaj nie rozumiejąc biegającego Goku, który trzymał trójkę małych dziewczynek.

- Goku po prostu zabawia dzieci – wyjaśnił Bulma śmiejąc się. - Robi wszystko co mu dziewczynki rozkażą, a jak mówimy aby dał spokój ignoruje nas. Wiecie, że mając całą trójkę ciągle wygrywa wszystkie konkursy?

- Archie czemu nie dołączysz? - Zapytał nagle Trunks.

Chłopiec spojrzał na niego zaskoczony, nie chciał psuć zabawy swojej przyjaciółce, zresztą nie miał pieniędzy na to wszystko, a nie chciał narażać rodziny swojej przyjaciółki na koszty. Jednak po chwili zauważył, że Goku za nic nie płacił, on po prostu podchodził i z wszystkiego korzystał. Trunks chwycił go za rękę i dołączył do swojego wujka, który od razu przekazał mu jego siostrę, dzięki czemu miał chociaż jedną wolną rękę i mógł bawić się dalej. Chłopak ukucnął przy nim i podał mu małą piłkę z uśmiechem.

- Moja matka zadbała o kwestie finansowe – uśmiechnął się. - Dlatego Goku podchodzi i nie martwi się o pieniądze, baw się z nami.

Chłopiec chwycił przedmiot i zaczął zabawę. Pan spojrzała na Trunksa i zorientowała się, że chłopak zupełnie ją ignoruje, zmarszczyła brwi myśląc, że ich przyjaźń przestała istnieć. Kiedy będąc na ramionach dziadka stali przed nim, nachyliła się, widziała go do góry nogami ale wiedziała, że mu to nie przeszkadza.

- Jesteś moim przyjacielem? - wyszeptała, czując jak dziadek mocniej ją łapie aby nie spadła. - Zawsze nim będziesz?

- Jasne – pstryknął ją w nos. - Zazdrosna pannico!

Pan z uśmiechem podniosła się i oparła o głowę dziadka. Patrzyła jak kolejny raz wygrywa jakąś maskotkę, jednak nie brał ich do rąk, tylko zostawały odłożone na bok a oni szli dalej. Pokazywała mu gdzie ma iść a on to robił, śmiała się do Marron, która była obok, zerkała jednak na wygrane dziadka. Wychyliła się do niego.

- Co z maskotkami?

- Jeśli uznasz, że nie jesteś za duża to część będzie Twoja – zaśmiał się. - Bulma pomyślała, że nasza wygrana może iść na jakiś sierociniec.

Pan spojrzała na Marro i wychyliła się do Bry, która bawiła się z Trunksem i Archim. Wiedziała że obie są gotowe to zrobić.

- To fantastyczny pomysł, jednak to co wygrał Archie niech będzie jego. My mamy wszystko.

Goku tylko się uśmiechnął i szedł dalej, nagle się zatrzymał i spojrzał na swój brzuch. Chwilę jakby się wahał.

- Jestem bardzo głodny.

Obie się zaśmiały i rozkazały udać się na posiłek. Goku jak najszybciej dołączył do reszty. Marron posadził między rodzicami a Pan obok siebie i zaczął się zajadać. Pan patrzyła jak Trunks powolnie idzie z Brą i Archim. Zatrzymali się przy jednej budce, chłopak szczególnie chciał coś wygrać, po wielu trudach mu się udało, jednak nie dostał nagrody, tylko została odłożona na bok. Widziała jak Archie mówi coś Trunksowi na ucho, a ten po chwili wyjaśnia mu wszystko. Widziała jak Bra pokazuje w ich kierunku i po chwili cała trójka usiadła między nimi. Pan zajadała się smakołykami, które zamówił jej dziadek, obok był Archie, który patrzył jak je wszystko co im podają. On sam miał niewielką porcje i czuł się pełny kończąc posiłek, a jego przyjaciółka ciągle była gotowa na nowe dania, tak jak jej dziadek.

- Matko, czy te jest możliwość wybrania co ma iść do sierocińca? - Zapytał nagle Trunks.

- Dzieciaki same wybiorą, liczę jednak na ich dobre serca.

- Świetnie, ponieważ wiem, że Archie chce jedną maskotkę zatrzymać...

- Ja też! - wyrwała Pan. - Dziadek męczył się nad jedną za długo i chce ją mieć!

- Mało masz zabawek od dziadka? - odezwał się Gohan.

- Lubie prezenty od niego – Pan przytuliła się do Goku z uśmiechem. - Dziadku, jak wezmę jedną nie będziesz zły?

- Nie – wydukał mając pełną buzie.

- Kakarotto nie mówi się z pełną buzią – odezwał się Vegeta. - Każde z was ma możliwość wybrania jednej zabawki z wygranych, reszta pójdzie na ten sierociniec.

- Wujku to są dzieci bez takich fajnych zabawek? - spojrzała na niego Pan, a on tylko przytaknął. - To ja oddaje wszystkie, skoro wujek Vegeta o tym myśli to ważna sprawa! Marron i Bra chyba też się zgodzą.

- Wujek Goku wygrał takie świetne misie na dobranoc, tak mówił – odezwała się Marron. - Resztę oddam.

- Ja też, chce misia od wujka! Pan ma podobnego!

Goku podrapał się tylko po głowie zdezorientowany, nie mógł pojąć jak takie zwykle pluszaki mogą dać radość dzieciakom. Do tego Bra i Marron bardzo patrzyły na to co ma Pan i co może dostać. Spojrzał na swoją wnuczkę, cieszył się, że znowu siedzi obok niego i nawet nie przeszkadzało mu to, że podbiera mu jedzenie z talerza. Udawał, że tego nie widzi, tak samo jak kiedyś.

- Wszystko w końcu wraca do normy – westchnęła Bulma z ulgą. - Pan jest już bezpieczna do tego spędzamy miłe po południe.

Kobieta poczuła jak Pan na nią patrzy. Znała ten wzrok. Jej oczy mówiły jasno – czegoś się boi i chce z nią o tym porozmawiać. Była gotowa jej pomóc jak tylko będzie umiała. Czasami to robiła kiedy Trunks nie mógł, a Goku nie miał w ogóle wiedzieć o problemie. Udało jej się wyciągnąć dziewczynkę na krótki spacer pod pretekstem jakiejś zabawy. Obie zniknęły za rogiem i usiadły na ławce.

- Powiedz co Cię tak martwi? - zaczęła kobieta, widząc jej zakłopotanie.

- Ciociu Bulmo co będzie jak wrócę do szkoły?

Jej głos się łamał, a w oczach pojawiły się łzy. Pan czuła się rozbita wizją dnia jutrzejszego. Była wyśmiewana, po czym nagle zniknęła i szukali jej wszyscy.

- Bra mówiła, że w Twoje poszukiwania była włączona cała szkoła, szczególnie Twoja klasa – pogłaskała ją po głowie. - Jeśli coś będzie nie tak wtedy masz przyjść do kogoś z nas i będziemy działać. Pan, dlaczego nigdy nie powiedziałaś całej prawdy?

- Bałam się. Sama nie wiem czego, może że będzie jeszcze gorzej?

- Teraz już wszyscy wiemy o wszystkim. Trunks nie mógł więcej kryć waszych sekretów, ponieważ obiecaliśmy mu, że jako dorośli pomożemy zawsze. Jeśli nie chcesz mówić rodzicom czy też dziadkom przyjdź do mnie ja to załatwię.

Kobieta puściła jej oczko i wróciły do reszty. Tak naprawdę każdy wiedział, że Pan chciała po prostu porozmawiać z kobietą, więc nie dopytywali o szczegóły, jedynie Gohan dyskretnie upewnił się, że wszystko jest dobrze. Wszyscy miło spędzali czas, nawet Archie uczestniczył we wspólnych rozmowach i zabawach. Pan odzyskała spokój, mimo że jutro będzie musiała wrócić do szkoły po takim czasie, po całym zdarzeniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro