Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 - Jun i Goten.

Pan siedziała na łóżku,opierając się wygodnie o drewniany zagłówek. Przed nią siedziałJun, miał zgięte kolana, opierał się o parapet. Pan ułożyławygodnie na nim stopy. Chłopak chwycił jedną z nich i zacząłmasować. Panowała cisza, a dziewczynie było błogo. Zamknęła nachwilę oczy i przypomniała sobie jak ją pocałował. To byłospełnienie jej marzenia - poczuć jego wargi, przez chwilę miećnadzieję, że może jednak będą kiedyś razem. Słyszała jakptaki śpiewają, miała wrażenie, że to specjalnie dla niej. Jakbyone też czuły jej szczęście.
- Co ty na małą zabawę? -Wyszeptał nagle Jun.
Spojrzała na niego zdziwiona. Zerkał nanią znad grzywki z uśmiechem. Ptaki ucichły, a ona zastanawiałasię co powinna odpowiedzieć. W głowie miała ciągle stwierdzenie,że Jun jest zwykłym podrywaczem, chociaż wierzyła, że to niejest prawda. Zaśmiał się.
- Spokojnie nie mam zamiaru iść ztobą do łóżka, dalej jesteś dla mnie za młoda. Z bólem sercamuszę stwierdzić, że tak będzie zawsze.
- Nawet o tym niemyślałam – skłamała, czuła jak głos jej się łamie z nerwów.- Jaką zabawę proponujesz?
- Prawda czy wyzwanie, jednak beztego drugiego.
Pan chwilę się wahała. O co mógłby jątakiego strasznego spytać? Dlaczego nie zapyta wprost, tylko chce toprzerodzić w zabawę? Zresztą nie miała tajemnic, oprócz tej opocałunku. Zdecydowanie tą cechę miała po dziadku, on też zawszewszystkim mówił wszystko. Jun zaczął masować jej drugą stopę.Czuła jak opuszczają ją wszystkie złe myśli. Nie patrzył na niątylko skupiał się na swoim zadaniu. Jednak czekał na odpowiedź zdrżącym sercem. Westchnęła cicho, nie miała wyboru. Musiała sięzgodzić.
- Pytanie za pytanie? 

-Tak będzie sprawiedliwie – wyszeptał, dalej nie patrząc na nią.- Jednak Pan, tylko prawda!
- Dobrze, więc zaczynaj.
Obserwowałago. Oddech mu przyspieszył, widać było, że skupia się nad tymjak ubrać myśli w słowa. Zmarszczyła brwi i czuła jak żałujedecyzji o wzięciu udziału w tym pomyśle. Jun spojrzał na nią,odsłonił oczy jednym ruchem głowy. Zabierał się za to pytanie,jakby miał prosić ją o rękę.
- Myślisz o tym chłopakutylko jako o przyjacielu, czy przyjmujesz możliwość bycia z nim?
-Tylko jak o dobrym znajomym – wyszeptała, wiedząc o kogo chodzi.- Moja kolej, dlaczego mnie pocałowałeś?
- Bo gdyby nie wiekbyłabyś wręcz idealna, marzyłem o tym od dłuższego czasu.Rozmawiałaś z dziadkiem o Archim?
- Tak, powiedział, że jestmiły, jednak strasznie kłamie, więc prosi mnie żebym uważała...
-Też cię o to proszę – przerwał jej. - Mam co do niego złeprzeczucia.
Dziewczyna nagle się podniosła, czuła jak robi sięblada. Wyrwała swoje nogi od Juna i wstała. Sama nie wiedziała copowinna zrobić.
- Leci tu wujek Goten.
Jun od razu wyskoczyłprzez okno i na niego czekał. Pan schowała się tak aby nie byłojej widać. Bała się co zrobi jej wujek gdy zobaczy, że tu jest.Będzie zły, szczególnie, że nie powiedziała gdzie leci, dopieropóźniej i to dziadkowi i tylko jemu. Poczuła, że Goten jest jużna miejscu, jednak trzymał dystans.
- Czyżbyś na mnie czekał?Skąd wiedziałeś, że jestem blisko?
- Pan mi powiedziała.Przyszła spotkać się z moją babcią, jednak dlatego, że ona śpito siedzimy i rozmawiamy.
- Dlaczego nigdy nic niepowiedziałeś... - Zaciął się. Pan znała tą reakcję, jej wujeknie umiał przyznać się do błędu. - O tym wypadku? O tym co siędzieje?
- Po co ci moje problemy? - było słychać obojętnośćw jego głosie. - Masz innych przyjaciół, fajną rodzinę, po co ciproblemy jakiegoś podrywacza?
- Skoro się przyjaźnimy i jamogłem liczyć na ciebie kiedy była potrzeba dlaczego mam byćobojętny? Tylko tak żeby młoda nas nie podsłuchiwała... Tak Panwiem, że wszystkiego słuchasz!
Dziewczyna na chwilę zamarła,jednak powoli się wychyliła w oknie. Spojrzała na wujka, o dziwonie był na nią zły. Patrzył na nią z uśmiechem. Jun za topatrzył w ziemię i widać było jak walczy ze sobą aby wszystkoopowiedzieć.
- Jun wróć do szkoły, zostało tak niewiele. Aplany naszej trójki?
- Nie mam kasy – wycedził. - SzkołyHerkulesa są drogie!
Pan jakby się ocknęła. Wyskoczyła przezokno i stanęła dumna z siebie. Oboje patrzyli na nią zzaciekawieniem.
- Musze lecieć, powiedz babci, że wpadnę kiedyindziej!
Pan bez odpowiedzi wzbiła się w powietrze i najszybciejumiała odleciała. Oboje obserwowali jej odejście ze zaskoczeniem,zaskoczyła ich nie tylko zniknięciem, ale też uznaniem obcejkobiety jako babci. Jun po chwili poczuł ponownie wzrok przyjaciela,Goten patrzył na niego z niewyjaśnionym wyrazem twarzy. Obaj czulimur między nimi. Nigdy między nimi nic takiego nie było, więcoboje się wahali.
- Zginęli w wypadku – wyszeptał Jun. - Panmogła babci wydać się po prostu podobna, nie wiedziałem, że niebierze leków i widocznie coś jej się ubzdurało.
Gotenpodszedł bliżej do przyjaciela, oparł się o framugę okna obokniego. Panowała cisza. Wszystko w około się zatrzymało, jakbyspecjalnie dla nich. Było słychać tylko wiatr, nawet zwierzętaucichły. Mogłoby się zdawać, że wszystko czekało na ichrozmowę.
- Ojciec, zabrał mnie do Kaioshinów i oni wszystko mipokazali – wyszeptał Goten. - Kaioshini są bogami, dodatkowojeden umie pokazać przeszłość.
Wyjaśnił, kiedy przyjacielspojrzał na niego zupełnie zaskoczony. Dla Gotena było tonormalnością ale wiedział, że dla jego przyjaciela to zupełnanowość.
- Jakby nie patrzeć, ojciec zabrał mnie tam niezbytlegalnie, ale widział, że inaczej nie przemówi mi do rozsądku.
-Uwierz, że gdybym tylko wiedział...
- To byś mi powiedział –przerwał mu. - Widziałem twoją rozmowę z Kazukim.
- Bogowienie znają prywatności?
- Nie, kiedy prosi ich mój ojciec –zaśmiał się. - Podejrzewam, że nawet teraz siedzą przed kulą ipatrząc jak rozmawiamy.
- Nie przed kulą, chłopcze!

Usłyszeli głos idojrzeli postać. Goten doskonale go znał. Neptun. Niski mężczyzna,który głównie lewitował. Jego skóra była jasna, miał białegoirokeza. Oczy czarne jak węgiel wyróżniały się na twarzy. Miałubrany typowy strój Kaioshina, czyli granatową kamizelkę a podspodem jasną bluzkę, do tego jasne spodnie.
- Witajpanie!
Goten się pokłonił, Jun widząc jego reakcje zrobił tosamo. Nie znał mężczyzny ale musiał zaufać swojegoprzyjacielowi.
- Zdecydowanie jesteś bardziej wychowany od ojca– zaśmiał się Kaioshin. - Jun prawa? - skierował pytanie dochłopaka.
- Tak jest, panie.
- Widzę Goten, że koledzy dużosię od ciebie uczą - zaśmiał się.
- Neptunie, co robisz naziemi? - Goten nie wytrzymał ze swoją ciekawością.
- Wporozumieniu z Kaio doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie dlawszystkich jeśli któryś z nas przybędzie z informacją, zostałemwybrany ja, bo jak chłopcze wiesz, Król Galaktyki zginął przeztwojego ojca – cały czas się uśmiechał. - Jeśli Goku ci topowie może rozegrać się piekło, którego chcemy uniknąć.
-Neptunie, wybacz za śmiałość – pokłonił się. - Jednak wolerzeczowe informację.
- Ostatecznie poszukiwania Pan, którerównież my prowadziliśmy, sprowadziły się do twojegoprzyjaciela, byłeś zły i rozgoryczony – mogło się wydawać, żezignorował prośbę, jednak wiedział jak to rozegrać. - Ojciecwziął cię do nas i pokazał fakty, trochę się uspokoiłeś ikiedy odeszliście, Kaio przekazał nam ważną informacje, jednak toJun powinien zdradzić ten sekret. Goku już wie.
Nastała cisza.Neptun obserwował chłopaka, tak samo jak Goten. Jun nie wiedziałco ma robić. Czuł jak trzęsie się ze strachu, pot oblewałskronie. Kaioshin podleciał spokojnie bliżej. Goten nie wiedziałzupełnie o co chodzi, za to Jun czuł jak opuszcza go jakakolwieknadzieja na przyjaźń z nim. Musiał mu wyjawić co zrobił chwilętemu.
- Pocałowałem Pan.
Te słowa obiły się Gotenowi wgłowie. Nie wiedział kiedy wycelował cios. Zatrzymała go dłoń.Przed atakiem zatrzymał go ojciec. W ostatniej chwili zjawił się iobronił Juna. Ścisnął dłoń syna i patrzył jak zaczyna uginaćsię pod nim. Było wiać jak boli go serce kiedy sprawia mu ból,jednak wiedział, że to ustalił z żoną. Jun za to stanął jakwryty, był gotowy na wszystko po tych słowach.
- Nigdy nieatakuj słabszych, skoro nie są gotowi!
- Tato, toboli!
Mężczyzna puścił rękę syna. Goten złapał dłoń iczuł, że ojciec włożył dość sporo mocy aby poczuł swójbłąd.
- Nie tego cię uczyłem podczas treningów! Nie atakujjeśli ktoś stoi tyłem i jeśli nie musisz!
Spojrzał na ojca.Pierwszy raz widział bezwzględną złość w jego oczach, mimobraku transformacji. Był wściekły za to, że zapomniał zasad,które mu wpoił zarówno on sam jak i jego brat. Zerknął naNeptuna, który obserwował daną sytuację bez jakichkolwiek emocji,lewitował kilka centymetrów nad ziemią i analizował całość.Dostrzegł Juna, który był blady jak ściana.
- Tato...
-Jesteś znacznie silniejszy – przerwał mu. - Nie po totrenowaliśmy żebyś atakował swoich przyjaciół bez powodu!
-Goten nie bez powodu mówimy to tobie – odezwał się Neptun.
-Mówimy...
- Tak, twój ojciec był blisko, na mojąprośbę.
Chłopak zamarł. Dalej czuł pulsowanie dłoni, którapogruchotał mu ojciec. Spojrzał na niego, wiedział, że był naniego zły, jednak czuł ulgę, że Pan ma obrońcę.
- Neptunuważa, że bardziej od naszej dwójki wkurzy się Trunks. Nie wiem,nie znam się, ale musisz ochronić przyjaciela!
- Trunks bardzozaangażował się w życie Pan, dlatego postanowiłem pomóc ogarnąćGoku co się w tym dzieje – Neptun był przekonany do swoich słów.- Chłopcze, ojciec nieźle zgniótł ci rękę, jednak znaszpowód.
- Zaatakowałem kogoś znacznie słabszego – przerwałmu.
- Pan sama postanowiła dorosnąć i podejmuje swoje kroki,więc nie możesz być zły na przyjaciela... - Goku był pewny tegoco mówi.
- Dlatego prosisz o jej obserwację? Szkoda, że o mniedowiedziałeś się przypadkiem!
Goten po prostu odleciał. Neptuna tym bardziej Goku nie spodziewali się takiego obrotu sytuacji.Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na Juna, który dalej nieodzyskał kolorów. Chłopak bał się nie tylko swojego przyjaciela,ale i jego ojca, który był po prostu silniejszy. Mężczyznazałożył ręce na klatce piersiowej i westchnął.
-Podejrzewam, że znasz lepiej mojego syna ode mnie. Możesz miwyjaśnić o co mu chodziło?
Neptun załamał się zupełnie.Goku za każdym razem zadziwiał go coraz bardziej. Jun za to czuł,że będzie tym, który uświadomi mężczyznę o tym co czuje jegosyn. Dużo rozmawiał z Gotenem na ten temat, chłopak żalił mu sięco jakiś czas.
- On po prostu chciałby więcej pana uwagi –wyszeptał niepewnie. - Kiedy był mały bardzo pragnął aby panwrócił, kiedy to się stało było dobrze dopóki nie pojawiła sięPan.
- Wychodzi na to, że rola dziadka wychodzi mi lepiej niżojca – Goku podrapał się po głowie. - Czas naprawić błędy.
-Panie Goku, nie powie pan Trunksowi...
- Nie mam zamiaru, ale możesię dowiedzieć. Vegeta obiecał go pilnować – wzruszyłaramionami. - Neptunie czas na nas.
Mężczyzna podszedł dotowarzysza, ten położył mu rękę na ramieniu. Goku przystawiłdwa palce do czoła i zniknęli. Jun upadł na ziemię. Czuł jakserce wali mu jak oszalałe. Taka prawda, że gdyby nie Goku była byz niego miazga. Całując Pan, wiedział jak ogromny błąd robi, alemiał nadzieję, że zostanie to między nimi. Doszło do niego też,że o tej sytuacji dowiedział się ojciec Trunksa. Vegetę widziałraz i znał go z historii Gotena, podobno był jeszcze gorszy od jegoojca, ciągle był zły i był po prostu inteligenty.

***

Pandoleciała na miejsce. Stała przed willą Herkulesa. Przeleciałaprzez płot i wbiegła do budynku. Spotkała Buu. Był różowy iogromny, do tego miał antenkę na czole. Niósł straszliwie dużąilość łakoci, jak to było w jego zwyczaju.
- Pan, maszczekoladkę! - podał jej smakołyk jak tylko ją zobaczył.
Przyjęła prezent, szczególnie, że Buu nigdy z nikim niedzielił się jedzeniem, tylko z nią. Zawsze jak ją widział i miałcoś słodkiego dawał jej kawałek, nie rozumiał czym jest odmowa.
- Gdzie Herkules? - Zapytała z pełną buzią.
- Je obiad.Buu woli słodycze!
- Wiem – uśmiechnęła się do niego. -Lecę z nim porozmawiać.
Odbiegła machając mu. Mijała kolejnefigury i obrazy swojego dziadka. Nie mogła zrozumieć po co mu towszystko. Jednak przypomniała sobie, że w gabinecie ma właśniejej zdjęcia. Wbiegła do jadalni. Herkules siedział przy stole ijadł obiad popijając winem.
- Dziadku mam do ciebie ważnasprawę!
Mężczyzna aż podskoczył. Ktoś z personelu poklepałgo po plecach, aby mógł złapać oddech. Pan ignorując to usiadłanaprzeciwko i położyła resztę czekolady od Buu.
- Wiesz, żezrobię dla ciebie wszystko...
- Daj Junowi stypendium! -przerwała mu. - Płacisz za szkołę wujka Gotena i połowę zaKazukiego, a Jun nic nie ma z bycie trzecim najlepszym. Do tego przezbrak pieniędzy będzie musiał zrezygnować, to nie jestsprawiedliwe.
Patrzyła na niego błagalnie, wiedziała co zrobićaby się zgodził. On ją obserwował i to dość uważnie. Bez słowawrócił do posiłku, jednak czuł wzrok wnuczki, która czekała naodpowiedź. Oczywiście musiała być pozytywna. Kiedy zaginęła byłw stanie oddać wszystko aby się odnalazła, a teraz prosi o pomocdla jakiegoś chłopaka. Powtarzał w głowie jego imię. Powiązałgo z Gotenem, kojarzył jego nazwisko z kart szkoły, ale cośjeszcze było z nim związane. Spokojnie skończył posiłek i na niąspojrzał.
- Dwie godziny temu dzwonił Goku – zaczął. - Pytałmnie jakby zareagował, że jakiś chłopak Cię pocałował, bo niewie jak ma się zachować jako dziadek.
Pan zbladła. Przecieżnikomu nie mówiła, więc skąd takie pytania ze strony Goku?
-Mówił też o jakimś chłopaku o imieniu Jun – dodał Herkules.
-Skąd...
- Kiedy zaginęłaś nie tylko byłaś szukana przez nas,ale przez siły wyższe również – przerwał jej. - Widocznie ktośna ciebie zerknął w złej chwili.
- Co mu doradziłeś? -spytała łamiącym głosem.
- Aby się uspokoił, bo jeśli jakiśchłopak cię pocałował i nie leży w szpitalu to znaczy, że tegochciałaś – odpowiedział z uśmiechem, a jej kamień spadł zserca. - Ostatnio oglądałem wyniki ze szkoły – zmienił temat. -Goten ciągle bije wszelkie rekordy, podobnie Kazuki. Jun też utkwiłmi w głowie, ma świetne wyniki.
- Rodzice są źli, bo chce sięopiekować babcią, a ona naprawdę jest miła!
- Pomogę, bo o toprosisz.
Mężczyzna chwycił telefon i wykonał kilka połączeń.Pan niewiele rozumiała, więc zajęła się brązowym psiakiem,którego miał jej dziadek. Zerkała jednak na Herkulesa, jakwykonuje telefon po telefonie. Podobało jej się to, że on niepytał tylko wydawał polecenia. Może i Goku był bliżej ale nieumiał jej pomóc tak jak on. Czasami o tym zapominała, myślała,że tylko jeden dziadek umie naprawić jej problemy, ale przecieżdrugi też robił to w doskonały sposób.
- Wszystko załatwiona– westchnął. - Jun i tak był umówiony na jutro na uczelni, więcdowie się, że nie będzie musiał płacić za nią.
Panpodbiegła do niego i się przytuliła. Była taka szczęśliwa, żeznalazła rozwiązanie, a on jej pomógł.
- Mam najlepszychdziadków na świecie – wyszeptała.
Mężczyzna posadził jąna kolanie i zaczęli rozmawiać. Pan czuła, że zaniedbała dziadkai będzie musiała to zmienić. Przecież on też znajdzierozwiązanie jej problemów i to pewnie szybciej niż Goku.
-Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja mała Pan, szukana przezwszystkich, siedziała sobie w domku w lesie i nic nie pamię...
Niemógł dokończyć ponieważ pojawił się Goku.
- Kolacja u nas,będą wszyscy – zaczął z uśmiechem. - Pan co Ty tu robisz? -zapytał kiedy zorientował się, że jest tu jego wnuczka.
-Mówiłam, że muszę kilka rzeczy wyjaśnić – wydukała. -Dziadku skąd wiedziałeś, że Jun mnie pocałował?
- Kaio cięobserwował, poprosiłem go o to jak tylko wróciłem po naszejrozmowie – wyjaśnił. - Chi Chi mówiła, że mam zaprosićwszystkich, więc lecę dalej.
Dzięki Błyskawicznej Teleportacjiudał się w dalszą podróż. Pan zmarszczyła brwi i wtuliła sięw Herkulesa. Goku był dla niej nie zbyt miły, poczuła się zabardzo zignorowana przez niego. Po wizycie u Juna i po tym jak jąprzytulił myślała, że nie był zły, ale teraz odniosła innewrażenie.
- Co się stało? - Zapytał Herkules, wycierając jejłzę spływającą po policzku.
- Dziadek Goku jest na mnie zły– wyszeptała. - Ciągle sprawiam mu problemy, jestem niemiła.Boję się, że przestał mnie kochać i jest miły, bo babcia mukarze.
- Głupoty gadasz – popukał ją w czoło. - Nikt niekocha cię tak bardzo jak twoi dziadkowie!
Przytulił ją mocniejdo siebie, a ona poczuła ulgę. Herkules miał rację, jednak onawiedziała, że musi był po prostu milsza dla obu swoich dziadków.Zeskoczyła z jego kolan i pociągnęła go za rękę, prowadząc doBuu, który w swoim pokoju zajadał się słodyczami.
- CześćPan, cześć Herkules – zaśmiał się gdy ich zobaczył. - Panmasz cukierka!
Podał jej łakoć, jakby zapomniał, że chwilętemu podzielił się z nią czekoladą. Dziewczynka rozwinęłacukierek i z chęcią go zjadła. Nie uwielbiała słodyczy tak jakon, ale jego smakołyki były zawsze wyborne. Do tego on sam był jakdziecko, które dostaje to co chce. Dostrzegła, że wiele z jegołakoci były dziwnie nienaturalnie duże.
- Buu cieszy się, żePan jest z nimi, więc Pan dostanie kolejnego cukierka!
Zjadła goz chęcią, po czym go przytuliła.
- Więcej nie zmieszczę –wyjaśniła. - Ty też się nie objadaj, bo kolacja dzisiaj u dziadkaGoku.
- Buu lubi jeść u Goku – klasnął w dłonie. - Chi Chidużo dobrego robi!
- Tak, wiem – zaśmiała się dziewczynka. -Buu potrenujesz ze mną?

Kosmita spojrzał na nią,później na słodycze i wrócił wzrokiem na nią. Miała proszącywzrok. Nawet on nie umiał jej odmówić.
- Jeśli Pan zjecukierka – wystawił kolejny smakołyk. - Buu wie, że Pan jelubi!
- Buu skąd Ty tyle tego masz? - wydukał Herkules.
- Buuzamienia figury Herkulesa!
Mężczyzna upadł na kolana załamany,a Pan zaczęła się śmiać. Przypominała sobie, że czółkoprzyjaciela jej dziadka umie zamienić wszystko w to co sobiezażyczy. Raz zmienił jej zeszyt w truskawki i gdyby nie Gokuzjadłby jej wszystkie notatki. Mężczyzna wziął od niego łakociei wyjaśnił spokojnie dlaczego nie powinien zamieniać jej zeszytóww jedzenie. Buu nie do końca to rozumiał jednak jakoś uległ. Niechciał aby dziewczynka miała problemy.
- Czy Buu podczastreningu może użyć więcej siły?
- Pamiętaj, że dawno nietrenowałam, więc uważaj!
Całą trójką udali się do ogrodu.Buu i Pan zaczęli walczyć między sobą. Herkules obserwowałwszystko i modlił się aby jego przyjaciel nie zrobił za dużejkrzywdy jego wnuczce. O dziwo Pan wygrywała i wtedy Herkuleszorientował się, że nawet tak mało rozwinięty mózg Buu rozumie,że Pan potrzebuje po prostu zwykłej wygranej.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro