14 - Ojciec Archiego.
W pokoju panowała cisza. Było tylko słychać podciąganie nosa przez Archiego. Pan wtulała się w dziadka i cieszyła się, że ma go obok. Jednocześnie martwiła się o swojego przyjaciela. Nagle ktoś nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. W nich stanął mężczyzna z odznaką. Miał czarną skórę, niebieską koszulę i czarne materiałowe spodnie. Niebieski oczy przejrzały wszystkich którzy znajdowali się w pomieszczeniu. Za nim stał mężczyzna w garniturze. Miał ciemne włosy, delikatnie przeplatane siwizną, gęste wąsy i szare oczy. Jak tylko spojrzał na chłopaka, minął mężczyznę i podbiegł o Archiego. Podniósł go i mocno przytulił. Chłopak nawet nie zmienił pozycji. Tylko jeszcze bardziej zaczął płakać.
- Synku, jesteś bezpieczny - wyszeptał mężczyzna, głaszcząc chłopaka po głowie. - Nigdy więcej mi tego nie rób.
- Chcę do mamy, proszę - wyszeptał Archie, wpadając w jeszcze większą rozpacz. - Pozwoliłeś jej o nas zapomnieć!
Pan obserwowała całą sytuację, czując, ze ojciec chłopaka chce jedynie jego szczęścia. Głaskał go o głowię i próbował uspokoić. Spojrzała na swojego dziadka, który trzymał ją na rękach. Z jednej strony chciała mu rozkazać poszukiwania matki chłopaka ale z drugiej strony, wiedziała, że poświecił dużo czasu i energii aby ją znaleźć, później szukał chłopaka. Zerknęła na Trunksa, który obserwował chłopaka i jego ojca z uśmiechem. Odwróciła wzrok na Krillana. Wujek przeglądał coś w papierach.
- Wujku, znajdziesz mamę Archiego? - Zapytał po cichu.
- Twój wujek ma inne obowiązki - odezwał się mężczyzna, który przyprowadził ojca Archiego.
- Myślę, że mogę zając się z tym po godzinach - uśmiechnął się do niej Krillan. - Goku co ty na małą podróż?
Mężczyzna spojrzał na niego z uśmiechem. Dalej trzymał Pan przy sobie. Zerknął na nią bardzo powoli. Ten wzrok pytał o kilka rzeczy.
- Ja udobrucham babcię a ty rodziców!
Przytaknął i ją odłożył. Podszedł do chłopca, ukucnął i zastanawiał się co ma powiedzieć. Po chwili dołączył do niego Trunks. Spojrzał na niego z uśmiechem i wrócił wzrokiem na Archiego.
- Ja z tobą zostanę, wujkowie z Pan polecą w poszukiwaniu twojej mamy - zaczął. - Znam fajną zabawę, co ty na to?
Chłopak wychylił oczy i przytaknął. Wyrwał się z objęć ojca i wtulił się w Trunksa. Goku odetchnął z ulgą, chłopak wszystko załatwił za niego. Trunks wziął Archiego do stolika i zaczęli w coś grać, a on podszedł do Krillana. Wyciągnął rękę a on i Pan go chwycili, przystawił dwa palce do czoła i zaczął się skupiać.
- Krillan jeśli teraz opuścisz służbę, możesz do niej nie wracać - odezwał się obcy mężczyzna.
Pan i Goku spojrzeli na niego. Puścił rękę mężczyzny i spojrzał na swoja oznakę. Widać było jak bardzo zastanawia się na swoim dalszym losem. Chwycił blachę i ją zdjął.
- Osiemnastka mnie zabiję - wyszeptał patrząc dalej na oznakę. - Jednak policjant jest winny służbie obywatelowi, a Pan i Archie są tymi którzy w nas wierzą.
Podszedł do przełożonego i oddał blachę. Zdjął słuchawki i wrócił do Goku.
- Nie martw się Herkules coś dla ciebie znajdzie - pocieszył go Goku.
Zniknęli. Rozpłynęli się w powietrzu. Przełożony Krillana patrzył na to wszystko z niedowierzaniem. Zerknął na ojca Archiego. Ten obserwował syna jak świetnie bawi się z Trunksem. Mężczyzna dał mu jasny znak że ma wkroczyć do działania.
- Chłopcze, nasz mały uciekinier znalazła ojca, więc możesz dać mu spokój - Trunks nie zareagował. - Mówię do ciebie, jestem stróżem prawa i musisz się mnie słuchać.
Chłopak dalej nie reagował, tak samo jak Archie. Młodszy siedział mu na kolanach przy małym zielonym stoliku i coś rysowali z uśmiechem. Mężczyzna podszedł i chwycił Trunksa za ramię wytrącając mu ołówek z ręki. Chłopak odstawił Archiego i wstał. Byli równego wzrostu. Trunks poczuł jak chłopiec się w niego wtula. Wiedział, że użyje każdego dostępnego środka aby bronić malca, bo tego chciała Pan. Jego najlepsza przyjaciółka.
- Jeszcze raz pan mnie dotknie a nie ręczę za siebie....
- Grozisz mi? - Przerwał mu.
Chłopak sięgnął po coś do kieszeni. Szybkim ruchem wyjął telefon i nie patrząc na wyświetlacz nacisnął pierwszy klawisz. Na wyświetlaczu pojawiło się nigdy wcześniej nie widziane zdjęcie Herkulesa. Co mogło tylko oznaczać, że chłopak zna go osobiście, a to jakaś specjalna linia. Było słychać wybieranie numeru. Trunks włączył głośnomówiący, widzą przerażenie mężczyzny.
- Halo Trunks, coś się stało? - Można było usłyszeć. - Chłopcze wiesz ze na ten numer nie dzwonicie z byle czym...
- Oczywiście Mistrzu - przerwał mu. - Jednak jeden z policjantów chciał mnie bezprawnie zaatakować, do tego zwolnił wujka Krillana, który chciał tylko pomóc Pan.
- Mojej małej perełce? - Było słychać zdenerwowanie w jego głosie. - Krillan niech się nie martwi o posadę, nikt mu jej nie odbierze, bo wiadomo, że po moich naukach jest najlepszy. Idiota który nie pozwolił na pomoc Pan i dodatkowo cię zaatakował ma dziesięć minut na dobrowolne zwolnienie.
Było słychać rozłącznie telefonu. Tylko Trunks wiedział, że te numer był specjalny do właśnie takich zagrań. Herkules zawsze zaczynał stałym tekstem a później unosił się swoją niby siłą. Trunks użył tego pierwszy raz, zaś jego matka robiła to ciągle kiedy miała dostać jakiś mandat. To właśnie ona nauczyła go powagi w tak absurdalnej sytuacji. Policjant przełknął nerwowo ślinę. To Herkules był uwielbiany i szanowany. Wiedział, że jeśli nie zrobi tego co powiedział zostanie zniszczony. Wyszedł niepewnie. Trunks poczuł jak Archie ciągnie go za nogawkę. Nachylił się a on wyszeptał mu coś do ucha. Chłopak wysłuchał ze skupieniem i się wyprostował. Nie umiał opanować złości, w sekundę zmienił formę. Miał blond włosy uniesione ku górze i niebieskie oczy.
Delikatnie wypuścił się z objęć chłopca i ruszył w stronę jego ojca. Chwycił go za koszulę i podniósł delikatnie, ten zaczął tracić możliwość oddechu.
- Dotknij tego chłopca, spójrz na Pan a osobiście zadbam abyś zginął w piekle a i takie znajomości mam - wysyczał i przybliżył jego twarz do siebie. - Jeśli dowiem się że jakiekolwiek dziecko było wykorzystywane na polach przez ciebie zniszczę cały twój zasrany dorobek.
- On kłamie - wydukał, ledwo łapiąc oddech.
- Może Herkules albo Doktor Bulma mają to sprawdzić?
Podniósł go wyżej, jeszcze mocniej zaciskając mu kołnierz. Nagle za nim pojawił się ktoś.
- Wyrzucasz śmieci bez ojca? - Usłyszał znajomy głos. - Jak już to robisz to traw dobrze.
Chłopak jakby go posłuchał i rzucił nim o ścianę, która posypała się i go przykryła. Podszedł do drugiego mężczyzny. Goku wiedząc, że Pan jest obok Krillana, a Kaio to obserwuje był spokojny i podszedł do Archiego. Vegeta stał i bardzo uważnie obserwował swojego syna. Trunks czekał aż mężczyzna się podniesie, wiedział że nie rzucił nim na tyle mocno aby stała mu się większa krzywda. Spojrzał na chłopca, było widać że się tego wszystkiego boi. Goku kucał obok niego i bawił się samochodzikami które leżały na stoliku. Trunks zmienił formę na pierwotną. Nie zwracał uwagi na ojca chłopaka, chciał tylko pomóc Pan.
- Kakarot w swoim świecie - prychnął Vegeta.
Faktycznie Goku świetnie się bawił z Archim. Ścigali się na stole zabawkowymi samochodami. Na twarzy chłopaka pojawił się niewielki uśmiech, a mężczyzna śmiał się od ucha do ucha. Trunks z ojcem patrzyli na ten obrazek z lekkim zażenowaniem. Goku udawał dźwięki samochodu i rozśmieszał małego towarzysza.
- Kakrot w końcu twój poziom co nie? - Odezwał się Vegeta.
- Pamiętam jak ty zabawiałeś Trunksa.
Zapadała cisza. Mężczyzna cały się zaczerwienił, kiedy syn na niego spojrzał. Usłyszeli jak ojciec Archiego powoli się podnosi. Widać było, że wszystko go boli. Miał kilka obdrapań na twarzy i rękach, jego garnitur był w dziurach.
- Archie, co ty na to żeby pomóc Pan szukać twojej mamy?
Goku przerwał zabawę i spojrzał na chłopca. On tylko przytaknął i podszedł do mężczyzny, uwiesił mu się na szyi. Goku dołączył do Trunksa i Vegety. Oboje chwycili go za ramiona. Mężczyzna jedną ręką podtrzymywał chłopca. Drugą przyłożył do czoła, wystawiając dwa palce. Kiedy się skupił, po prostu zniknęli.
Pojawili się koło Krillana i Pan, którzy patrzyli w telefon mężczyzny. Goku odstawił Archiego do którego od razu podleciała dziewczynka. Ciągle latała przez swój brak butów. Uśmiechała się do niego i wyjaśniała, że Krillan lada chwila znajdzie jego mamę. Goku wziął Trunksa i Vegetę na stronę. Jasne było, że niewiele zrozumiał z sytuacji na komisariacie.
- Archie powiedział, że jego ojciec wykorzystuje sieroty do pracy w polu - zaczął Trunks ze złością. - Bił też jego siostry i dziewczyny z sierocińca. Uważał, że są słabe i bezużyteczne. Jednak jego gonił do pracy najwięcej, nie patrzył czy jest słaby, zmęczony, nie widział w nim syna tylko robotnika.
- Byliście w podobnym wieku jak trenowaliście do walki z Buu...
- Pajacu, oni mają w sobie Saiyańską krew! - Przerwał mu Vegeta. - Zresztą obrywali tylko na treningach, których sami pragnęli.
- A gdyby babcia Juna nie znalazła Pan tylko ten facet?
Wyobraził sobie jak jego wnuczka jest dręczona, bita i wykorzystana do ciężkich robót.
- Są dwie możliwości - wyszeptał Trunks. - Pierwsze to znając jej charakterek, zmieniłaby się Super Wojownika. Druga nie znając swojej mocy po prostu działaby się jej krzywda.
- Musimy poinformować tego nieudacznika, że jest robota do wykonania, chyba że sami to załatwimy, udając, że to z jego polecenia. Jest nietykalny - powiedział przez zęby Vegeta.
- Udam się do Chao, może coś będzie wiedziała, a wy zajmijcie się Pan...
- I Archim wujku - przerwał mu Trunks.
- Lecę z dziadkiem!
Podleciała dziewczynka do nich i przytuliła się do Goku. Patrzyli na siebie z zażenowaniem. Byli takimi dobrymi wojownikami, a nie zauważyli, że podsłuchuje ich nastolatka.
- Ty wujku weź Archiego do nas, a Trunks poszuka jego mamy z wujkiem Krillanem.
Stanęli jak wryci. Ustawiła ich wszystkich. W jej tonie było słychać, że nie przyjmie odmowy. Zresztą Trunks by nie umiał jej odmówić. Patrzyła na niego z nadzieją w oczach. Mimo, że dalej przytulała swojego dziadka to w niego wierzyła najbardziej.
- Dobry pomysł - wyszeptał. - Wujku przeniesiesz ojca i Archiego?
- Saiyańskie kobiety - wyszeptał Vegeta i chwycił Goku za ramię.
Po chwili, na rozkaz Pan, podbiegł Archie i chwycił go za pas od spodni. Próbował wyżej, jednak był zdecydowanie za niski. Zjawili się w domu Gohana, zostawiając Trunks i Krillana. Oboje od razu ruszyli na poszukiwania matki chłopaka, przy okazji Trunks opowiedział co działo się później.
- Czyli Osiemnastka mnie nie zabije.
Zaśmiał się mężczyzna, drapiąc się po głowie. Trunks tylko uśmiechnął się pod nosem, wiedząc jaka jest żona mężczyzny.
***
Goku leciał obok Pan, obserwując ją. Zostawili Archiego i Vegetę u Gohana, aby chłopak w końcu mógł opowiedzieć swoją prawdziwa historię. Mógłby zabrać wnuczkę dzięki Błyskawicznej Teleportacji, jednak szukanie słabej energii dawnej znajomej zabrałoby mu za dużo mocy. Używał tej techniki ostatnio zdecydowanie za często. Zresztą spędzał czas z Pan na tym co oboje lubią, przy okazji miał ją na oku. Do tej pory nie było okazji usłyszeć co ta naprawdę się wydarzyło. Powoli podleciał pod nią. Ona od razu położyła się na jego plecach i oplotła jego szyje rękami. Kiedy czuł, że to on sprawuje kontrole nad lotem od razu przyspieszył.
- Twoja mama miała podobnie z tego co mówił Gohan - krzyknął. - Jak zaczynali lecieć za szybko traciła kontrolę.
- Lubisz moją mamę? - Krzyknęła mu do ucha.
- Widząc jak dba o Gohana byłbym głupcem gdybym jej nie lubił. Jednak nawet ja widzę jak cudownie dba moją wnuczkę.
- Jesteś już stary, masz wnuczkę!
- Wyobraź sobie, że zanim poznałem twoją babcię nie wiedziałem czym jest rodzina!
Zaśmiał się i przyspieszył. Poczuł jak Pan się wtula bardziej. Zerknął i widział, że ma zamknięte oczu. On był przyzwyczajony do wiatru, jednak Pan nigdy tak szybko nie latała.
- Trzymaj się mocno i otwórz oczy! - Krzyknął.
Dziewczynka wykonała jego rozkaz. Trzymała się dziadka jeszcze mocniej, lecieli jeszcze szybciej. Podobało jej się to, jednak wiatr uniemożliwiał jej spojrzenie na wszystko. Był za mocny.
- Dziadku, za szybko! - Krzyknęła.
Mężczyzna znacznie zwolnił. Jednak ona dalej trzymała się go kurczowo. Przecież mogła sama lecieć ale czas z dziadkiem był cudowny.
- Dziadku, obiecujesz ze zawsze będziesz blisko? - Wyszeptała mu do ucha.
Przytaknął. Nigdy nie pozwoli aby stała się jej krzywda. Po kilku minutach dolecieli na miejsce. Dziewczynka zeskoczyła z dziadka i stanęła obok, chwytając go za rękę. Stali na środku niedużej wioski, która była u podnóża gór.
- Ciekawe czy ci od bukłaku dalej pracują na polu - wyszeptał mężczyzna, rozglądając się.
- Goku! To ty! - Usłyszeli głos kobiety.
Odwrócili się i od razu na szyję rzuciła się mu sprawczyni krzyku. Miała brązowe, upięte w koka włosy, ciemne oczy. Byłą ubrana w lawendową sukienkę i idealnie pasujące pantofle. Mężczyzna puścił Pan i objął kobietę. Dziewczynka zmarszczyła brwi i chwyciła dziadka za pas od dresów.
- Chao jak miło cię widzieć! - Odpowiedział z uśmiechem.
- Przybyłeś w odpowiednim momencie! - Pisnęła odsuwając się. - Odnalazł się chłopak, którego szukaliśmy miesiącami. Ma niedługo przybyć z ojcem i szykujemy ucztę! - Spojrzała na Pan. - A co to za ślicznotka?
- Moja wnuczka, Pan - pogłaskał ją po głowie. - Przybyliśmy w sprawie tego chłopca, jest w domu mojego syna.
- Wie pani co z jego mamą? - Wyrwała Pan zdenerwowana.
- Słoneczko, mama Archiego opuściła rodzinę kilka miesięcy temu, nikt nie wie gdzie się podziała - ukucnęła naprzeciwko niej. - Skąd go znasz?
- To nie pani sprawa - wyrwała Pan, ciągle była zła.
- Pan to było niemiłe - skarcił ją Goku. - Jeśli Chao ma nam pomóc, nie możesz tak się zachowywać.
Kobieta pogłaskała ją po głowie z uśmiechem i stanęła naprzeciwko Goku. Nic nie mogła zrozumieć, jednak cieszyła się widząc swojego przyjaciela z dzieciństwa, który pomógł kiedyś w jej wiosce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro