13 - Odejście
Dziewczyna stała i patrzyła jak nadlatuje Goku z resztą. Stanęli przed nią. Mężczyzna trzymał na plecach Archiego. Po chwili postawił go ziemi. Chłopak był wystraszony i według Pan jeszcze chudszy niż wcześniej. Przytuliła go do siebie z łzami w oczach. Był bezpieczny i to się liczyło. Objął ją, trzymając się na własnych nogach. Dziewczynka go odsunęła i spojrzała na wcześniej chorą stopę, widać było, że już go nie boli.
-
Twój dziadek dał mi jakąś fasolkę. W ogóle nie czuję głodu, a noga jest jak nowa - wyjaśnił Archie, widząc jej zdziwienie. - Przepraszam, że ci nie wierzyłem! To naprawdę jest twoja rodzina!
- Tak, to mój dziadek - wskazała na Goku. - Szukał mnie i w końcu mnie odnalazł, a kiedy go poprosiłam, to znalazł ciebie.
Dziewczynka podbiegła do dziadka i go przytuliła. Była mu wdzięczna za pomoc. Zobaczyła jak Jun siedzi w oknie i ich obserwuje. Było widać ulgę w jego spojrzeniu. Pan oddała chłopakowi koc, którym ją okrył. Bardzo cicho mu podziękowała i dołączyła do reszty. Uwiesiła się na plecach dziadka, Archie chwycił go za nogę, a pozostali za ramiona. Dzięki Błyskawicznej Teleportacji od razu znaleźli się w domu Gohana. Chi Chi spała skulona na kanapie, a w fotelach siedzieli rodzice Pan. Videl od razu podbiegła i chwyciła dziewczynkę, mocno do siebie przytulając. Gohan stanął za nimi i spojrzał na chłopca. Kurczowo trzymaj się jego ojca i rozglądał po całym domu.
- Archie może zostać na noc? Dacie mu coś czystego do ubrania? - Zaczęła pytać Pan, wtulając się w swoją mamę.
- Zabiorę go do matki - wyrwał Trunks. - Wy się wyśpijcie.
- Archie może zostać tutaj - wyszeptała Videl, głaszcząc córkę po głowię. - Tak samo wy, nie szwendajcie się już dalej. Zaraz wam przygotuje wszystko do spania, nie raz tu byliście i wasze ciuchy zostały.
Kobieta podała Pan Gohanowi i udała się do góry wszystko przygotować. Gohan usiadł z przytuloną Pan, a w fotelach usiadł Kazuki i Trunks. Goten z Goku stali z boku. Mężczyzna patrzył na wtuloną dziewczynkę, ale czuł też Archiego przyklejonego do swojego kolana. Delikatnie położył mu rękę na głowie, aby poczuł się lepiej. Spojrzał na młodszego syna, który co jakiś czas na nich zerkał. Opierał się ręką o fotel i nad czymś się zastanawiał.
- Gohan, Pan może dacie Archiemu coś na przebranie? - Zapytał nagle, patrząc na nich znacząco.
Gohan od razu się podniósł i chwycił chłopaka za rękę. Zaprowadzili go na piętro, do pokoju, w którym Chi Chi schowała pamiątki po synach.
- Jestem z ciebie dumny - powiedział Goku, podchodząc do syna. - Nawet na chwilę się nie poddałeś, nawet kiedy Pan cię nie poznała. Zrobiłeś wszystko, aby jej pomóc.
- Rozumiem, że pamiętała ciebie, a nawet wujka Vegeta - wydukał. - Ale Trunks i Kazuki?!
- O mnie sobie przypomniała patrząc na deskę i rolki - powiedział Kazuki, wystawiając ręce w geście obronnym.
Goten spojrzał na Trunksa, który był wpatrzony w jeden pounkt. Nie chciał się wypowiadać, jednak wiedział, że Goten tego potrzebuję.
- Wysłałem kiedyś Pan z problemem do Trunksa - wyrwał nagle Goku. - Byłeś poza domem, a on akurat do nas leciał, więc poleciłem, żeby z nim porozmawiała.
Trunks spojrzał na niego ze zdziwieniem, jednak po chwili przytaknął. Goku podszedł do śpiącej na kanapie Chi Chi. Delikatnie ją wziął na ręce i wzniósł się powoli, aby położyć ją w sypialni. Kiedy było słychać zamykanie drzwi, wiedzieli, że po prostu poszli spać. Goten przeskoczył oparcie i usiadł na kanapie.
- Wrócę do domu - powiedział Kazuki, podnosząc się.
- Nie radzę - wydukał Trunks. - Jeśli Videl się zorientuje, będzie zła, ale jak jutro ciocia się o tym dowie będzie gorzej.
- Kazuki jest po prostu świadomy, że go nie lubisz - wyszeptał Goten, nie odrywając wzroku od stolika.
- Nie wiem skąd mu to przyszło do głowy - chłopak spojrzał na Kazukeigo. - Ja tylko nie lubię Juna. Ty jesteś spoko!
Oboje spojrzeli na niego zdziwieni. Zawsze myśleli, że Trunks również Kazukiego nie lubi, a okazuje się, że do niego nic nie ma. Nawet uważa, że jest spoko. Usłyszeli zbieganie po schodach.
- Trunks zobacz co znalazłam! - Krzyknęła dziewczynka, siadając mu na kolanach.
W ręku miała książkę. Zaczęli ją przeglądać. Goten patrzył na nich i zastanawiał się, kiedy tak bardzo się do siebie zbliżyli. Nie uwierzył ojcu w tę historię, on po prostu kiepsko kłamał. Obok niego usiadł Archie w jego starym stroju treningowym. Chłopak był wystraszony i patrzył tylko na Pan. Dołączył Gohan, który poklepał chłopca po głowie z uśmiechem. Usiadł między nimi i spojrzał na Gotena. Znał go jak nikt inny, całe dnie spędzali razem.
- Może wybierzemy się jutro razem na ryby? - Wyszeptał. - Jak kiedy, zanim wrócił ojciec.
- Idę z wami! - Pan podniosła się i przytuliła Gotena. - Wujku, mogę?
- Córeczko, myślałem bardziej o wypadzie braci - spojrzała na niego prosząco, nie odrywając się od Gotena. - W sumie wujka pytasz, nie mnie.
- Jeśli obiecasz, że będziesz cicho żeby ryb nie wystraszyć. Wiesz, jaka jest babcia...
- Brzmi nudnie - przerwała mu. - Nie pójdę, ale weźmiesz mnie do wesołego miasteczka!
Goten przytaknął i ją przytulił. Zerknął na Archiego, który patrzył na to wszytko ze smutkiem. Widać było, że sam chciałby móc się do kogoś przytulić. Trunks pokazywał coś Kazukiemu na telefonie, a Gohan ich obserwował. Goten jeszcze mocniej przytulił swoją siostrzenicę, dziękując w duchu, że już jest bezpieczna.
- Pokój Archiego jest już gotowy - usłyszeli z góry Videl. - Gohan, proszę przyprowadź go. Reszta też spać!
- Mama strasznie marudzi - wyszeptała Pan.
- Młoda, już jest późno.
Goten podniósł się, trzymając ją wtuloną. Gohan wziął chłopca za rękę. Trunks i Kazuki niechętnie się podnieśli i wszyscy poszli spać. Pan leżała i patrzyła w sufit. Marzyła o tym, żeby znaleźć pomoc dla Archiego. Może jej rodzice wezmą go do siebie? Byłoby cudownie. Miałaby przyjaciela blisko. Ktoś powoli wszedł do jej pokoju. Przy drzwiach stał jej dziadek z misiem. Powoli podszedł, kiedy zorientował się, że nie śpi, uśmiechnął się z troską.
- A dlaczego mój cukierek nie śpi? - Zapytał.
- Myślę jak pomożemy Archiemu, wymyślisz coś?
Usiadł przy niej na łóżku, a ona się do niego przytuliła. Głaskał ją po głowie i nie wiedział, co ma robić. Ustalili, że go znajdą i odprowadzą do domu. Jednak nie tego chciała jego wnuczka. Pozostanie tylko przekonać resztę żeby z nimi został. W sumie przez krótką podróż polubił chłopca. Bardzo interesowała go Pan, widać, że Archie bardzo chciał być blisko jego wnuczki i nie pozwoli jej skrzywdzić. Czyli mieli bardzo podobny cel.
- Dziadku - wyszeptała. - Wiem, że coś wymyślisz.
Poczuł jak Pan zasypia. Delikatnie ułożył ją z powrotem do łóżka, przykrył kołdrą i położył misia obok niej. Chwile na nią popatrzył i bardzo cicho wyszedł. Wrócił do swojej sypialni i zasnął.
***
Pan leniwie otworzyła oczy i spojrzał na misia, który ją obserwował. Wiedziała, że dziadek specjalnie go tak ułożył. Miał ją chronić. Powoli się podniosła i rozejrzała po pokoju. Właśnie tak powinna się budzić w ostatnim czasie. Jej pokój, który zawsze był jej azylem. Chowała się tu podczas kłótni z rodzicami. Tutaj dziadek przybywał jak miała karę. Wyskoczyła z łóżka i ubrała jeansy i zieloną koszulkę, która była jej zdecydowanie za duża. Wzięła ją kiedyś z szafy dziadka i już nie oddała. Miała dużo ciuchów Goku, a on nawet się nie orientował, bo głównie chodził w pomarańczowym dresie treningowym. Ubrała skarpetki i wybiegła na dół. Wszyscy oprócz dziadka siedzi przy kuchennym stole i o czymś rozmawiali. Kiedy weszła zamilkli. Rozejrzała się i zorientowała, że nie ma też Archiego.
- Dziadek zabrał gdzieś Archiego? - Zapytała niepewnie.
- Pan jest trochę większy problem.
Gohan wstał do niej i podał jakąś kartkę. Chwyciła ją bardzo niepewnie. Czuła wzrok wszystkich zebranych. Usiadła Trunksowi na kolanach i powoli rozwinęła wiadomość.
'Dzięki za wszystko. Byłaś, jesteś i będziesz najlepszą osobą, jaką spotkałem po odejściu mamy, jednak wiem, że jeśli tutaj zostanę, będę musiał wrócić do rodzinnej wioski. Wolę żyć sam, jest bezpieczniej. Dziękuje za wszystko. Cieszę się, że odzyskałaś pamięć i masz dziadka i Trunksa obok siebie, zadbają o ciebie jak nikt inny. Archie.'
Czytała list kilka razy. Nie mogła pojąć, dlaczego to zrobił. Mimo że wyjaśnił jej dokładnie, dlaczego odszedł. Czuła się zawiedziona. Oparła się o Trunksa, a on ją przytulił.
- Wujek poleciał go szukać - wyszeptał jej prosto do ucha. - Może mu pomożemy?
Pan przytaknęła tylko. Wstał i przerzucił ją tak, aby trzymała się jego szyi. Wyszli przed dom i ruszyli. Pan mimo że umiała latać, trzymała się chłopaka. Lecieli kawałek nad ziemią i go szukali. Nie mógł się udać za daleko. Przed nimi pojawił się nagle Goku. Trunks ledwo się zatrzymał, ale w ostatniej chwili mu się udało. Mężczyzna wziął Pan na ręce.
- Dziadku powiedz, że go znalazłeś - wyszeptała, patrząc na niego. - Ty umiesz znaleźć każdego!
- Niestety, szukałem go w całej okolicy - odpowiedział, przytulając ją. - Może po prostu będziemy chodzić po lesie? Trunks pomożesz?
- Wujku to nie podlega dyskusji - odpowiedział chłopak.
Goku niósł Pan na rękach, a obok szedł Trunks. Wołali chłopaka. Dziewczynka chciała iść sama, jednak nie miała butów, więc musiała trzymać się dziadka. Mijały minuty, oni wołali Archiego i nikt nie odpowiadał. W pewnej chwili poczuli znajomą energię. Nad nimi leciał Krillan w służbowym stroju. Kiedy ich tylko zobaczył, od razu do nich podleciał.
- Dzwoniła Videl, że szukacie kolegi Pan - zaczął od razu. - Czy to on?
Z kieszeni wyjął telefon i pokazał im zdjęcie na wyświetlaczu. Pan spojrzała z uśmiechem. To był jej przyjaciel.
- Wujku to Archie!
- Czyli dobrze pamiętałem jego opis - mężczyzna podrapał się po głowie. - Jego ojciec został powiadomiony o odnalezieniu, szukaliśmy go od pół roku!
- Nie możesz go oddać ojcu, on jest zły! - Uniosła się dziewczynka.
- Pan, jego ojciec zamartwia się od dłuższego czasu. Dzwoni codziennie czy coś wiemy, wątpię, żeby był złym człowiekiem.
Pan była zupełnie zbita z tropu. Chłopak powtarzał jak bardzo jego tata jest zły, a okazuje się, że on cały czas się martwił. Krillan nigdy by jej nie okłamał w tak ważnej kwestii. Często, aby ją zmotywować, mówił jej, że świetnie sobie radzi mimo że wiele do ideału brakowało. Archie ją okłamał. Poczuła jak dziadek wznosi się w powietrze. To samo uczynił Krillan i Trunks. Lecieli do miejsca gdzie był Archie.
Komenda policji, w której pracował Krillan. Budynek o szarych kolorach, który pomieściłby spokojnie sto rodzin. Przed tym wszystkim stało kilka dużych radiowozów i jeszcze więcej skuterów policyjnych. Krillan szedł przed nimi. Przeszli przez szklane, przesuwane drzwi. Korytarze były zachowane w chłodnych, niebieskich kolorach. Mijali ludzie, którzy czekali na krzesłach, na swoją kolej. Parę osób było zupełnie nie wzruszonych, niektóre kobiety płakały, błagając o niewinność swoich dzieci. Powoli weszli po schodach. Krillan przyłożył kartę do czytnika i pozwolił im wejść. Mijali drzwi, brązowe z szybami. Pan dostrzegła, że siedziały tam dzieci z kimś dorosłym. Na samym końcu, siódme drzwi. Stanęli przed nimi i Krillan zaprosił ich do środka. W rogu pokoju siedział Archie. Skulony, przestraszony i obojętny na kobietę która proponowała mu rozmowę. Była młoda, miała może 25 lat. Miała długi brązowy warkocz i zielone oczy. Jej głos był ciepły i przyjemny. Była ubrana w długą brązową suknię, a do tego miała ubrane bolerko jasnego koloru. W pokoju było kilka zabawek, mały dziecięcy stoli w zielonym kolorze. Goku postawił Pan na ziemi, jednak ona od niego nie odeszła. Patrzyła na chłopaka z przerażeniem. Ukucnął za nią i przytulił.
- To są przyjaciele chłopaka - zaczął Krillan do kobiety. - Poradzimy sobie.
- Czekamy na ojca... - Kobieta spojrzała na niego.
- Poradzimy sobie - powtórzył mężczyzna jeszcze bardziej pewny siebie.
Kobieta wyszła bez słowa. Widać było po jej minie, że nie jest zadowolona z postawy Krillana. Pan usiadła koło chłopca. Oparła się o ścianę. Trunks, Goku i Krillan stali w miejscu i czekali na jakąkolwiek jej reakcje.
- Okłamałeś mnie - wyszeptała. - Twój tata się o ciebie martwi. Nie jest zły...
- Pozwolił, aby mama odeszła i o nas zapomniała - przerwał jej. - Uciekłem, aby ją znaleźć, jednak pojawiłaś się ty i nie chciałem cię zostawiać.
Pan spojrzała na dziadka. Bala się tego, co powie. Może go to skrzywdzić, jednak on był tego świadomy, bo tylko przytaknął.
- Mój dziadek też kiedyś zostawił wszystkich - zaczęła z łzami w oczach, - Robi to cały czas. Znika, żeby potrenować. Jednak wiem, że bardzo mocno nas wszystkich kocha.
- Masz bardzo miłą rodzinę, wszyscy o ciebie dbają i cię kochają - przerwał jej niepewnie.
Nawet na nią nie spojrzał. Skulił się tylko bardziej i podciągał nos. Pan spojrzała na Trunksa, który obserwował ich z zainteresowaniem, jednocześnie kąciki ust unosiły mu się ku górze. Pan wstała i się do niego przytuliła. Zrozumiała, że chłopak miał rację. Jednak oprócz rodziny miała wspaniałego przyjaciela, który zawsze jej pomógł. Archie tego nie miał i zapewne dlatego uciekł. Matka odeszła i został tylko z ojcem, którego obwiniał o jej odejście. Uciekł, bo chciał ją znaleźć, ale dlaczego ją okłamał?
- Nie chciał być oceniany - wyszeptał Trunks, jakby czytał jej w myślach.
Ciągle przytulając przyjaciela, zerknęła na chłopca. Siedział w kącie, był skulony, jakby bronił się przed atakiem. On chciał po prostu zobaczyć się z mamą. Wyobraziła sobie jakby jej matka nagle odeszła i miałaby zostać z ojcem. Kochała go, jednak to mama co wieczór głaskała ją po głowie i z nią rozmawiała. Tata raczej bawił się z nią w ciągu dnia. Spojrzała na swoje dziadka, który stał z założony rękami za głową i się nudził. Co by się stało, gdyby właśnie jego zabrakło? Wyciągnęła do niego rękę, a on ją od razu przytulił.
- Mój cukiereczek chce się przytulać - wyszeptał jej do ucha. - Wyjaśnisz dziadkowi to wszystko?
Wtuliła się w niego jeszcze bardziej. To była osoba, którą pamiętała mimo wypadku. Znalazł ją. Robił wszystko, aby była bezpieczna. Kiedy reszta zorientowała się, że Archie uciekł, on nie bez powodu ruszył, aby go szukać. To dla Pan był ważne, więc ruszył na poszukiwania. Spojrzała na jego twarz. Uśmiechał się do niej, nie miał już rzeczonych oczu. Był radosny i taki jakiego go pamiętała.
- Pomożesz Archiemu? - Wyszeptała.
- Jeśli będę umiał.
Jego odpowiedź oznaczała, że zrobi wszystko aby jego wnuczka była szczęśliwa. Pan widziała, że chciałby już wrócić do treningów, ale od tego było coś ważniejszego. Jej spokój.
- Kocham cię dziadku, zawsze będziesz moim bohaterem!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro