12 - Łatki, każdy jakąś ma.
Pan siedziała przy stole i słuchała swojej babci. Kobieta stojąc przed nią mówiła o tym jak powinna się zachowywać. Opowiadała jak każdy się o nią martwił. Pan siedziała ze spuszczoną głową i mimo że docierały do niej słowa, myślała o Archim. Koło niej usiadł Goku i objął ją.
-
Nie mam co mówić - Chi Chi usiała zrezygnowana. - Goku jak zawsze ma pomysł, jak spełnić każde jej życzenie.
- Przecież nic nie zrobiłem - zaczął drapać się po głowie.
- Pomożesz mi go znaleźć? - Zapytała cicho Pan.
- Oczywiście, że pomoże! - Krzyknęła Chi Chi. - Czego Goku nie zrobi dla Pan? Nie ma takiej rzeczy!
- Wszyscy pomożemy - powiedział Gohan, stając za córką. - Matko, jakiś chłopak, który pomógł Pan jest w potrzebie...
- Dziadku on zna jakąś Chao, podobno twoja znajoma.
Goku powtarzał to imię i próbował skojarzyć. Spojrzał na Chi Chi, która obserwowała go ze złością. Zerknął na Bulmę, może ona coś będzie kojarzyła. Wzruszyła tylko ramionami, jakby wiedziała co mu chodzi po głowie. Zerknął na Krillana, on również zastanawiał się czy ją zna.
- Goku, jedną z podróż odbyłeś sam - wyszeptał. - Nigdy nie zdradziłeś kogoś poznałeś...
- Magiczny Bukłak! - krzyknął mężczyzna, wstając. - Wtedy poznałem Chao! Pamiętam, że jak wracałem przez drogę zakochanych, zaczęły kwitnąć kwiaty. Opowiadała mi o tej drodze.
- Chcesz mi powiedzieć, że szedłeś przez drogę zakochanych z inną dziewczyną? - wyrwała Chi Chi.
- A to coś złego?
Wszyscy aż skamienieli ze zdziwienie. Tylko Chi Chi emanowała złością. Goku zupełnie nie rozumiał swojego błędu.
- Chi Chi spokojnie - powiedziała Bulma, podchodząc do niej. - Znając Goku wtedy, mogę śmiało stwierdzić, że nie myślał o miłostkach tylko o treningu.
- Biegłem jak mi każe, jednak krzewy były strasznie suche, a jak już wracałem sam, dojrzałem mały kwiat - wyjaśnił. - Chi Chi nie wiem o co ci chodzi, biegłem ratować wioskę...
- Dziadek jest tam bohaterem! Babciu, nie masz powodów do złości! - Wyszeptała Pan.
Kobieta spojrzała na wnuczkę i cała złość jej przeszła. Jej mała dziewczynka była znowu na miejscu. Musiała jednak zgrywać silną. Zerknęła na Goku, który trzymał dłoń Pan i aż cały się palił, aby jej pomóc. Jej wnuczka chciała znaleźć kogoś, a on musiał jej pomóc. Jak zawsze nie mogła go powstrzymać.
- Bulmo, proszę daj mu jakiś telefon do kontaktu - wyszeptała. - Chce mieć pewność, że oboje nie znikną.
- Goten, Trunks, Kazuki wybieracie się z nami? - Zapytał Goku, podchodząc do nich.
- Panie Goku, myślę, że będę was tylko opóźniał...
- Polecimy helikopterem - przerwał mu Trunks. - Najpierw tam, gdzie Pan widziała go ostatnio, a później do jego wioski.
Do chłopaka podeszła Chi Chi i wyszeptała mu coś na ucho, ten tylko przytaknął z uśmiechem, a raczej się zaśmiał pod nosem. W piątkę udali się do helikoptera Capsule Corp. Trunks ustawił się przy sterach, a obok usiadł Goten, za nimi był Goku z Pan i Kazukim. Dziewczynka wtuliła się w dziadka. Była tak szczęśliwa będąc obok niego, a on nie mógł się na nią napatrzeć. Wylądowali przy lesie niedaleko domu babci Juna. Wiedzieli kogo mają szukać, ponieważ Pan bardzo dokładnie go opisała. Kazuki z Trunksem szli przez las po jednej stronie, Goku z Pan po drugiej, a nad nimi latał Trunks. Dziewczynka trzymała rękę Goku i rozglądała się na boki, szukając swojego przyjaciela. Nie mogła sobie wybaczyć słów, które mu powiedziała.
- Już nie jesteś za duża na trzymanie dziadka za rękę? - Zapytał nagle Goku.
- Oczywiście, że jestem - wyszeptała nieśmiało. - Ale jestem za mała, żeby iść w lesie daleko od ciebie.
- Ustaliłem z Gotenem, że nie będę więcej po ciebie przychodził do szkoły - wziął ją na ręce. - Wyjaśnił mi, co zrobiłem źle. Tylko nie rozumiem, co miał na myśli mówiąc Kazuki, że wszyscy są mną 'podjarani'.
- Kiedyś ci opowiem - westchnęła. - Najważniejsze jest teraz, żeby znaleźć Archiego! Dziadku, znajdziesz go?
- Zrobię wszystko, co będzie możliwe - przytuliła ją. - Skoro ty tego potrzebujesz.
Trzymał ją przy sobie i szedł przed siebie. Wołali Archiego, jednak jedyne co było słychać to odgłosy lasu. Dotarli aż pod domek, w którym Pan spędziła ostatni czas. W jej pokoju paliło się światło i można było dojrzeć cień Juna, który coś czytał. Podeszli bliżej i poczuli jak Trunks ląduję, a po chwili z lasu wychodzi Goten z Kazukim. Pan delikatnie zapukała do okna.
- Mówiłem ci, że... - zaczął chłopak, otwierając okno. - Pan Goku i Pan?
- Komu co mówiłeś? - Zapytał mężczyzna.
- Był tu jakiś chłopak - zaczął wyjaśnienia, nie odrywając wzroku od dziewczyny. - Próbowałem mu wyjaśnić, że Pan wróciła do domu.
- Dziadku, to na pewno był Archi! - Spojrzała na niego. - Znajdź go, proszę!
Mężczyzna odszedł z Pan na rękach do pozostałych. Przez te kilka kroków próbował coś wymyślić. Nie mógł jej zostawić, jednak wiedział, że będzie ich opóźniać. Postawił dziewczynkę na ziemi.
- Kazuki, zajmij się Pan - zaczął, patrząc znacząco na chłopaka. - Trunks i Goten, my polecimy go szukać.
- Dziadku! - Mężczyzna ukucnął naprzeciwko niej. - Znajdź go.
- Słuchaj się Kazukiego, jeśli powie, że czas do domu, to go posłuchasz - założył jej wystający kosmyk za ucho. - A ja będę go szukał, razem z Trunksem i Gotenem.
Mężczyzna się wyprostował. Spojrzał na Trunksa i Gotena, oboje pisali coś na telefonach. Jedynie Kazuki ich obserwował. Goku poprosił go kawałek dalej.
- Masz się nią opiekować - zaczął, kiedy byli odpowiednio daleko. - Powierzam ci moją wnuczkę, której ostatnio szukałem dniami i nocami, więc tego nie zawal!
- Pani Goku, pamięta pan taką dziewczynę, którą uratował Pan około dwóch lata temu? - Odpowiedział pytaniem, on tylko spojrzał pytająco. - Trzech zbirów napadło młodą brunetkę na łące, kiedy zrywała kwiaty. Usłyszał pan krzyk i po prostu ją obronił i zaprowadził blisko domu.
- Płakała tak bardzo, że nie byłem w stanie z nią lecieć, więc spory kawałek poszliśmy...
- To była moja siostra - przerwał mu. - Przybiegła z płaczem i powiedziała, że jakiś mężczyzna przyleciał i ją obronił. Wiedziałem, że nie mógł to być nikt inny jak ojciec Gotena, więc zajmę się Pan, tak jak Son Goku zajął się moją siostrą.
- Kazuki, nie zrobiłem nic szczególnego - zaczął się drapać po głowię. - Chi Chi mówiła, że powinienem ją odprowadzić do samego domu i upewnić się, że jest bezpieczna.
- Była dzięki panu - chłopak spojrzał na niego z uśmiechem. - Wiem, że dla ziemi zrobił pan więcej niż obrona nastolatki, jednak dla mnie to było najważniejsze, co mogło się stać.
- Zajmij się Pan - poklepał go delikatnie po ramieniu. - Najlepiej weź ją jak najszybciej do domu Gohana i sam tak zostań na noc.
- Panie Goku, jest pan naprawdę silny.
Chłopak złapał się za ramię z uśmiechem. Goku tylko zaczął drapać się po głowie, śmiejąc się. Oboje udali się do reszty. Razem z nimi stał Jun, który próbował porozmawiać z Gotenem, jednak on nie reagował. Odpowiadał mu tylko półsłówkami. Goku spojrzał na Pan, trzymała za rękę Trunksa i było widać jak się martwi. Wziął ją delikatnie na ręce i przytulił.
- Znajdziemy go - wyszeptał jej do ucha. - Zostawiam cię pod opieką Kazukiego, więc masz się tylko jego słuchać, dobrze?
Dziewczynka tylko przytaknęła. Położył ją na ziemi, ustawił się z synem i Trunksem. Zmienili się formę Super Saiyana. Cała trójka stała w blond, podniesionych włosach i ruszyli szukać jej przyjaciela. Pan złapała Kazukiego za rękę i im pomachała.
- Jun pozwolisz, że poczekamy na nich tutaj chwilę? - Spojrzał na swojego przyjaciela. - Chcesz to idź spać, my sobie tu usiądziemy i pogadamy.
- Gdybym wiedział, że faktycznie ją, zna nie kazałbym mu odchodzić - zaczął chłopak, wkładając ręce do kieszeni spodni od piżamy. - Dałbym wam znać...
- Dlaczego mu nie pomogłeś? - Wyrwała Pan. - Ma chorą nogę, nie ma co jeść...
- Nie raz próbował okraść moją babcię - przerwał jej. - Czasami mu się to udawało. Brał jej przetwory, a jak tego nie było, brał pieniądze...
- Archie uciekł z domu! - przerwała mu z łzami w oczach. - Nie chciałeś go zrozumieć! Osądziłeś go jak inni!
- Faktycznie, powinienem pomyśleć, że przypięcie łatki nie jest dobre, ale myślałem o babci, która została sama - wydukał. - Nie chce jej budzić, ale zostawię otwarte okno, jeśli byście czegoś potrzebowali, zawołajcie.
Odwrócił się i odszedł. Przeszedł przez okno i się położył. Faktycznie zostawił otwarte okno. Kazuki odszedł z nią kawałek dalej i usiedli na konarze od drzewa. Pan siedziała i machała nogami, rozglądając się, zaś Kazuki patrzył w jeden punkt. Myślał o wszystkim, co się ostatnio stało.
- Jak uważasz, mam fajnego dziadka? - wyrwała nagle, patrząc na niego.
- Tak - odpowiedział cicho. - Szkoda, że tak się go wstydzisz w szkole.
- Nie zrozumiesz...
- Mój zmarł, jak miałem osiem lat - przerwał jej. - Uwierz, że dałbym wszystko, żeby przyszedł do szkoły i mnie wyściskał.
- Przykro mi. On zginął, zanim tata poznał mamę, jednak wrócił - wyszeptała. - Gdyby twój dziadek zachował się jak mój, pewnie mówiłbyś inaczej.
- Pewnie tak - odpowiedział. - Jednak doceń, że go masz. Wiesz, dlaczego była taka reakcja, na to jak po ciebie przyjechał?
- Ciągle mówił na mnie cukiereczku i chciał mnie przytulać i prowadzić za rękę...
- Wszyscy ci zazdrościli - nakierował ją. - Dziewczyny patrząc na twojego dziadka z zachwytem, a chłopacy z zazdrością. Pan Goku raczej nie wygląda na dziadka.
Dziewczynka tylko przytaknęła. Przypomniała sobie pierwsze wspomnienia związane ze swoim dziadkiem, kiedy straciła pamięć. Pomyślała dokładnie to samo, że jej dziadek nie był typowym starszym panem, który siedzi w bujanym fotelu z okularami na nosie. Nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi, dla niej był normalny. Względnie, ponieważ wielu rzeczy nie rozumiał i trzeba go uczyć wielu podstawowych czynności. Spojrzała na domek, w pokoju, w którym wcześniej spała paliło się delikatnie światło. Jun zapewne liczył, że podejdą i porozmawiają z nim. Nie chciała, była zła, że przegonił Archiego. Trochę go rozumiała, myślał o swojej babci, ale powinien wysłuchać chłopca. Próbowała też zrozumieć, o co chodzi z tą łatką. Biła się z myślami czy zapytać o to Kazukiego. Zerknęła na niego, on również patrzył w okno swojego przyjaciela. Jego też coś męczyło.
- Szkoda, że nasze trio się rozpadło - wyszeptał. - A najgorzej, że ja jestem między młotem a kowadłem.
- Dlaczego? - Dopytała. - Wujkowi przejdzie, jestem pewna.
- Jun napisał mi, że musi zrezygnować ze szkoły...
- Przecież to ostatni rok! - Przerwała mu.
- Pan są pewne rzeczy, których możesz nie zrozumieć - spojrzał na nią z bladym uśmiechem.
- No tak jestem dzieckiem - zacisnęła pięści, trzymając spodnie. - Jak zawsze za młoda...
- Nie o to mi chodziło - objął ją ramieniem. - Juna po prostu nie stać na tę uczelnię. Patrz.
Wyjął telefon, kliknął kilka razy i pokazał jej smsa od chłopaka. 'Powiedziałem rodzicom, że muszę opiekować się babcią, bo jest coraz gorzej. Zrobiła Pan krzywdę, myśląc, że to ona. Wiesz jak zareagowali? Stary wściekli się i powiedzieli jasno, że jeśli u niej zostanę, przestają mi płacić za szkołę. Nie mogę jej zostawić, więc muszę zrezygnować'.Niżej była odpowiedź Kazukiego, dziewczyna pozwoliła sobie ją przeczytać. 'Może moja matka będzie w stanie coś wskórać u nich. Jutro postaram się z nią pogodzić i przekonać. Lubi cię, więc chyba nie będzie problemu.'
- Przez brak pieniędzy nie będzie mógł się uczyć? - Czuła jak leci jej łza po poliku. - To nie sprawiedliwe, przecież wasza trójka jest najlepsza!
- Twój dziadek Herkules, daje stypendia dla dwóch najlepszy. Pierwszy dostaje całość, doskonale wiemy, że po to, aby twoi rodzice nie musieli płacić. Drugi tak dla zasady, więc tylko połowę, co cieszy moją matkę. Jun jest trzeci i nie dostaje nic - wyjaśnił jej dokładnie.
- Dziadek Goku uratował ziemię, oddając chwałę dziadkowi Herkulesowi, więc ten mu się odwdzięcza jak tylko umie. Głównie pieniędzmi.
- Masz fajnych tych dziadków - uśmiechnął się. - Super rodziców, dobrego wujka i otaczasz się spoko przyjaciółmi, a cały czas się denerwujesz i obrażasz.
- Wszyscy traktują mnie jak małą dziewczynkę, a jestem starsza od Bry!
- I zawsze, każdy będzie cię tak traktował - wyszeptał jej. - Pan, nie bez powodu dziadek mówi na ciebie cukiereczku, jesteś najsłodszą dziewczynką na świecie... Wybacz! Nastolatką.
Zaczęła się śmiać. Umiał jej poprawić humor. Zazwyczaj robił to dwoma, może trzeba słowa, a teraz rozmawiał z nią jak równy z równym.
- Nie wiedziałam, że umiesz powiedzieć tyle zdań.
- Sam się sobie dziwię - podrapał się po głowie. - Lubiłem się u was uczyć, od kiedy pamiętam. Zawsze wpadałaś do pokoju i próbowałaś się do nas dostosować.
Zaczerwieniła się. Przypomniała sobie te wszystkie żenujące sytuacje. Jednak zrozumiała. Kazuki, mimo że nigdy nic nie mówił, lubił jak ich zabawia. Oparła się o jego ramię i czuła jak dopada ja zmęczenie, jednak próbowała z nim walczyć. Nie chciała przegapić momentu, kiedy dziadek przyprowadzi do niej Archiego. Próbowała odnaleźć ich energię, jednak byli za daleko. Czuła jak mijają minuty, jak cenny czas jej ucieka. Po chwili poczuła jak ktoś ją okrywa kocem. Otworzyła oczy i zobaczyła Juna, który powoli odchodził. Kazuki też na niego patrzył.
- Co rozumiesz przez to przyklejanie łatek, o których mówił Jun?
- Kiedyś ktoś nazwał go podrywaczem, a on z tym żyje do teraz - wyjaśnił, poprawiając jej koc. - Ja jestem przymułem, a Goten kujonem.
- A ja dzieckiem... - wyszeptała.
- Bardzo mądrym - zmierzwił jej włosy. - Może dam ci łatkę... - chwilę zaczął się zastanawiać. - Dzielnej Pan!
- A ja tobie przyjacielski Kazuki!
- A jaką łatkę damy Junowi? - Zapytał, patrząc na nią.
- Może dobry wnuk?
- A wujek Goten, będzie miał łatkę nadopiekuńczego wujeczka!
Zaczęli się śmiać i wymyślać łatki dla reszty. Rozmawiali tak, jakby nigdy nie dzieliła ich różnica wieku, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi od zawsze i na zawsze. Nagle Pan się podniosła. Poczuła energię Goku, Gotena i Trunksa oraz czwartą, bardzo słabą. Spojrzała w niebo.
- To dziadek! Trzyma Archiego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro