Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

09 - Trunks.

'Trunks siedział znudzony nad jednym z zadań od swojej nauczycielki. Spojrzał na wyświetlacz telefonu, właściwie czekał na wiadomość od Gotena, który miał się z nim spotkać. Czyżby jego najlepszy przyjaciel po raz kolejny miał go wystawić dla Junga czy też Kazukiego? Z zamyśleń, wyrwało go pukanie do okna. Kiedy spojrzał, za szybą dojrzał Pan. Machała mu z uśmiechem, lewitując. Dziewczyna zadziwiała go coraz bardziej. Wpuścił ją do środka.
-

Rozumiem, że skoro pozwolono ci latać, inne sposoby transportu nie wchodzą w grę?
Pan zaśmiała się i usiadła przy jego biurku. Zaczęła rozglądać się po pokoju, jakby nie patrzeć była tu pierwszy raz, ponieważ nigdy jej nie wpuszczał. Pomieszczenie było przestronne, przy drzwiach miał dużą szafę z lustrem, obok regał z książkami, naprzeciwko stała kanapa z małym stolikiem. Po drugiej stronie było łóżko, a obok biurko, przy którym siedziała. Patrzył na jej roześmianą buzię i zastanawiał się, dlaczego jej nie wygoni, tak jak to robił z siostrą?
- Dostałam szóstkę z projektu, w którym mi pomogłeś!
Z plecaka wyjęła zeszyt i pokazała ocenę. Tryskała dumą, chociaż oboje wiedzieli, że to on zrobił wszystko, za co została oceniona. 
- Cwaniara - zaśmiał się, siadając na kanapie. - Pamiętaj, że wisisz mi już dwie przysługi. Pierwsza za to, że wybłagałem zgodę na latanie.
- Jesteś taki dokładny - wytknęła mu język. - Przyjaciele nie wyliczają sobie przysług.
Powoli wstała z krzesła i usiadła obok niego, oparła głowę o jego ramię i czekała, aż coś zrobi. 
- Wiesz co robi dzisiaj Goten? - Zapytał udając, że to zwykłe pytanie.
- Tak, widzi się z Jungiem i Kazukim - odpowiedział ze smutkiem. - Też bym chciała z nimi pójść, a ty?
- Co cię tak do nich ciągnie młoda?
- Jun...
Kątek oka dojrzał jak czerwieni się ze wstydu. Zrozumiał, że mała Pan, zakochała się w przyjacielu swojego wujka. 
- Jest zwykłym dupkiem - przerwał jej. - Jeśli zrobi ci krzywdę, osobiście się nim zajmę.
- Nie lubisz go, bo wujek woli spotykać się z nim niż z tobą - wyszeptała.
- To zabolało - teatralnie złapał się za serce. - Pan, zrozum, że jest od ciebie o wiele starszy, a ty jesteś naszą małą gwiazdką, a raczej cukiereczkiem dziadka.
Zaczął ją łaskotać. Oboje się śmiali i wygłupiali. Trunks jednak był przybity kolejnym wystawieniem swojego najlepszego przyjaciela. Jun był dla niego zupełnym zerem, a jednak dla Gotena udawał, że mu nie przeszkadza.'
- Mam nadzieję, że lada moment Pan się znajdzie, bo nawet Goku dostaje w głowę - z zamyśleń wyrwał go głos matki.
- Gdyby nie ja to Kakarotto, dalej stałby na polu i myślał, a wiemy, że to nie jest jego mocna strona - odpowiedział jej Vegeta.
Trunks obserwował swoich rodziców. Oboje byli mocno pochłonięci poszukiwaniami Pan, ale nie wiedzieli, co on skrywa. Widząc jednak zatroskane spojrzenie matki, wiedział, że w końcu go zapyta, będzie chciała wiedzieć, dlaczego tak bardzo przejął się dziewczynką, z którą nigdy nie rozmawiał za dużo. Ona nie wiedziała o nauce latania, o wspólnych rozmowach. Umieli pisać całą noc o tym, co ich denerwuje, smuci i raduje. 
- Trunks, nic nie zjadłeś, rozumiem, że martwisz się zaginięciem Pan, ale nie musisz się głodzić, przecież ją znajdziemy. 
Bulma chwyciła jego rękę, chciała go przytulić, ale wiedziała, że jest za bardzo podobny do ojca. Trunks wstał i wyszedł. Kobieta pobiegła za nim. Zatrzymała go. Miał łzy w oczach, był wyraźnie zdenerwowany. Mimo wszystko, nie patrząc, na to co on będzie chciał, przytuliła go. 
- Wiem, że do ciebie przychodziła z problemami - wyszeptała mu do ucha. - Domyśliłam się, że jesteś jej małym doradcą w nocy.
- Albo ona moim - wyszeptał, odsuwając matkę. - Mogłem być jednym z powodów jej ucieczki, więc tym bardziej ją znajdę i przeproszę. 
- Pan może być na mnie zła w takim stopniu, jakim chce, ale dzięki jej pamiętnikowi, wiem, że po Goku byłeś najważniejszy.
- Czytałaś jej pamiętnik?

- Goku pokazał mi jej wpis o nim, a ja przejrzałam całość - zaczęła wyjaśnienia. - Pan opisała dokładnie jak odciągałeś ją od Juna.
- Dla Bry zrobiłbym to samo...
- Wiem - złapała go za rękę i posadziła na krześle w korytarzu. - Dla siostry pewnie zrobiłbyś więcej, ale tu chodzi o Pan. Pisała, że nazwałeś Juna dupkiem. Synku powiedz mi, co złego zrobił ci tej chłopak?
- Czy nikt oprócz mnie nie widzi kim on jest? Zwykły podrywacz i jakby chciał to Pan, skrzywdziłby jak inne...
- A może zabrał ci przyjaciela? Dlaczego nie porozmawiasz z Gotenem, co cię boli?
Chłopak zamilkł. Nie chciał się przed kimkolwiek przyznawać się swoją porażką. Goten zawsze przychodził do niego, ale od dłuższego czasu nie miał czasu, nawet kiedy on chciał po prostu porozmawiać. Goten zazwyczaj nie odpisywał, czasami wykręcał się, albo zjawiał się z nowymi kolegami. 
- Porozmawiaj z nim, dobrze wam to obu zrobi.
Bulma pocałowała go w czoło i odeszła. Zostawiła syna samego z myślami. W tym momencie pierwszy raz, od zniknięcia Pan, nie myślał o niej, tylko o swoi przyjacielu. Co mógłby zrobić, żeby ich relacja wróciła do normy? Przed nim zjawiła się Bra. Pogłaskał ją po głowie, jednak ona była niewzruszona.
- Obiecałeś mi, że ją znajdziesz - wyszeptała. - Gdzie jest Pan?
- Obiecałem, więc znajdę. Wiesz, że zawsze dotrzymuje danego ci słowa.
- Dlaczego tu siedzisz i nic nie robisz?
- Mam też inne problemy - wyjaśnił.
- Goten może poczekać, ja chce znowu pobawić się z Pan.
- Idź zjeść śniadanie, a ja lecę jej szukać.
Odgonił ją jednym ruchem ręki i wstał. Wybiegł przed dom i odleciał jej szukać. Nie mógł pozwolić, żeby stała się jej krzywda. Cieszył się, że Kaio i Jama nie dawali znać, bo to oznaczało, że jego przyjaciółka żyje. Martwił się jednak, że nie wiadomo co się z nią dzieje. Przyjaźń z Goten musi poczekać. Wiedział, że jeśli znajdzie dziewczynę, to również zostanie naprawione. Lecąc, wyjął telefon i napisał do chłopaka smsa z informacją, gdzie będzie szukał Pan. 
- Razem z Junem szukamy koło niego - przeczytał odpowiedź.
Przed nim nagle pojawił się Goku. Chłopak zatrzymał się ze zdziwieniem. Mężczyzna patrzył na niego z widocznym zmęczeniem. Jego wujek mimo odpoczynku na urodzinach i kilku dobrych godzin snu dalej był wykończony poszukiwaniami. 
- Wujku coś się stało? 
- Wole, żebyś ty szukał z Goten - odpowiedział. - Doskonale się uzupełniacie, a Jun nawet nie umie latać, więc tracą czas.
- To jego wybór, nie mój. Napisałem mu, gdzie będę teraz szukał.
- Trunks, wiem, że Goten odciął się od ciebie i wiedz, że mi się to nie podoba, ale jak tylko Pan wróci, musicie porozmawiać.
- Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...
- Dalej jesteście - przerwał mu, wystawiając rękę. - Chodź do niego i porozmawiajcie.
- Czuje, że ona potrzebuje wsparcia - wyszeptał, ignorując dłoń. - Goten ma swoich kolegów, więc niech przy nich zostanie.
Chłopak, lewitując, ominął swojego wujka i udał się szukać Pan. Goku patrzył przed siebie i nie wiedział, co ma zrobić. Z jednej strony Chi Chi kazała mu ich pogodzić, a z drugiej strony Vegeta nie pozwalał na wtrącanie się w ich relację. Przystawił dwa palce do czoła i zjawił się przed Trunksem. Mężczyzna powstrzymał jego lot jednym ruchem dłoni. 
- Uspokój się! Ty i Goten umiecie więcej niż inni, więc leć do niego, scalcie się i ją znajdźcie. 
- Wujku nie robimy tego od wielu miesięcy, pozwól, że tak jak ty przez większość czasu, będę jej szukać na własną rękę. 
- Właściwie już jej nie szukam.
Trunks aż zdębiał. Jego wujek się poddał, nie ma zamiaru szukać Pan. Jednak w oczach Goku dojrzał radość, on miał pomysł, a Trunks był gotowy mu pomóc. Zleciał na ziemie, a za nim udał się mężczyzna. Usiedli naprzeciwko siebie.

***

Pan wypatrywała Archiego przez okno. Opierała się brodą o parapet i popychała pomarańczową kulę od jednej dłoni, do drugiej. To może być trzecia noc, kiedy jej przyjaciel się nie zjawi. Było jej niesamowicie przykro, bardzo chciała z nim porozmawiać. Zrozumiała, że źle go potraktowała, przecież on chciał jej tylko pomóc. On tamtego czasu nie śnił się jej też Goku ani Vegeta. Pojawił się tylko jakiś niebiesko-włosy chłopak. Był dobrze zbudowany, miał ciemne oczy i bardzo ją wspierał. 
'- W klasie wszyscy się ze mnie śmieją.
Pan wbiegła do pokoju chłopaka i od razu się do niego przytuliła. Nawet nie mógł dobrze zareagować, a już wisiała mu na szyi. Pogłaskał ją po głowie i mocno przytulił. Po chwili posadził ją na kanapie, nie uwalniając jej z ramion.
- Co się stało?
- Dziadek miał mnie odebrać, a kiedy już się pojawił, wiesz, co zrobił? - Zaczęła wyjaśnienia. - Zaczął przy wszystkich mnie przytulać i nazywać cukiereczkiem. Czy on nie rozumie, czym jest życie nastolatki?
- Znając wujka, mogę śmiało powiedzieć, że nie do końca może rozumieć takie problemy - zaśmiał się, przypominając sobie historie, które opowiadała matka. - Raz dwa i wszyscy zapomną, nie przejmuj się.
- To było miesiąc temu, jestem skończona.'
Przypomniała sobie sen sprzed dwóch nocy. Był taki realny, jakby faktycznie miał miejsce. Nie padło tam jego imię, ale czuła, że to był jej przyjaciel. Patrzyła na studnie, jakby czegoś tam szukała. Zawsze pod nią siedziała z Archim i rozmawiała. Przy ostatnim spotkaniu powiedziała, aby nigdy się nie zjawiał, ale teraz właśnie o tym marzyła. Jednocześnie bała się o niego. Nie miał sprawnej nogi, a więc był narażony na wiele niebezpieczeństw. Wzięła siatkę spod łóżka i po cichu wyszła przez okno. Postanowiła, pochodzić po lesie i go znaleźć. Jedynym dźwiękiem był odgłos sowy, która daje znać, że to nie jest jej pora na spanie. Pan szła, rozglądając się za swoim przyjacielem. Nagle zza krzaków wyskoczył tygrys, gotowy do ataku, jednak po chwili podniósł się i na nią spojrzał. Powoli zaczął iść w jej stronę, dziewczynka była przerażona, mimo to nie mogła się ruszyć, czuła jakby ktoś ją przyczepił do ziemi. Zwierzyna zaczęła ją wąchać, krążyła wokół niej, podciągając nos. Po chwili tygrys usiadł naprzeciwko niej i wystawił przednie łapy, stawiając na jej ramionach. Pan zamknęła oczy, wiedząc, że to jej koniec, jednak stało się coś innego, poczuła lizanie. Tygrys oblizywał jej twarz, wydając ciche mruczenie zadowolenia. 
- Ty mnie chyba znasz - wyszeptała, głaszcząc tygrysa. 
Drapieżnik pozwolił jej usiąść na grzbiet i nosił ją tam, gdzie mu kazała. Karmiła go smakołykami z siatki, kiedy zrozumiała, że i tak nie znajdzie Archiego. Po dłuższej chwili poprosiła o zaniesienie do domu. Powoli weszła do pomieszczenia i się z nim pożegnała. Tygrys położył się koło studni i rozglądał się, jakby jej pilnował. Zerkała na niego przez okno i miała wrażenie, jakby go znała. Na niebie w oddali ujrzała kilka osób. Oni latali. Uchyliła cicho okno i schowała się za ścianę. 
- Difenda, a co ty tu robisz? - Usłyszała znajomy głos. - Nie było cię na moich urodzinach obżartuchu, a Chi Chi przygotowała świetne jedzenie!
Pan delikatnie się wychyliła i zobaczyła cztery osoby. Jeden z nich był tyłem do niej, kucając, głaskał tygrysa, miał charakterystycznie postawione włosy na boki. Pozostała trójka się rozglądała. Był tam jej kuzyn Jun oraz czarnowłosy kolega, obok którego stał chłopak z ostatniego snu. Ponownie się schowała, czuła jak serce bije jej jak szalone, oni istnieli i stali na jej podwórku. Zobaczyła jak spod poduszki, zaczyna świecić się pomarańczowa kula. Chwyciła ją i schowała pod piżamę, aby zmniejszyć jej blask.
- Ojcze ona tu musi być, zobacz, pozostałe się świecą - usłyszała.
- Difenda nam pomoże, podaj jedną.
Pan ponownie się wychyliła i zobaczyła jak mężczyzna, odbiera od niebiesko-włosego świecącą kulę. Tygrys zaczął ją wąchać i ruszył. Nosem przy trawie szukał przedmiotu. Mężczyzna się podniósł, a Pan na jego szyi dojrzała okrągły zielony przedmiot, oprawiony metalem. Stał z założonymi rękami na biodrach i patrzył na jej okno. 
- A co jeśli kula jest w domku? - Zapytał nagle. 
- Tu mieszka moja babcia, mam kluczę, wejdę i ją znajdę - odpowiedział Jun. 
- Trunks spójrz na teren z góry.
Goku jasno wydawał polecenia. Niebiesko włosy wzbił się, trzymając przedmiot w ręku i się rozglądał. Pan schowała się ponownie za ścianą. Dalej nie mogła uwierzyć, że oni tu są. Z tego, co zrozumiała, szukali kuli, którą miała pod koszulką. Złapała głęboki oddech i jeszcze raz na chwilę się wychyliła, wtedy mężczyzna jakby ją dojrzał. Chwyciła spod poduszki książkę i czekała, sama nie wiedząc na co.
- Ojcze, gdzie idziesz? - Usłyszała głos jedno z nich.
- Muszę coś sprawdzić. 
Po chwili kątem oka dziewczyna dojrzała jak okno otwiera się szczerzej. Popchnął framugę palcem.
- Wujku nie można się włamywać do kogoś!
- Tylko zerknę.
Pan zobaczyła jak wkłada, odwróconą w drugą stronę głowę i zamachnęła się książką. Trafiła jedynie w łóżku, tracąc równowagę, on po prostu uniknął ataku, a ona nie upadła, bo została zatrzymana dłonią, prosto w czoło. Powoli się podniosła i odskoczyła na koniec łóżka. Goku patrzył na nie z niedowierzaniem, a ona na niego z przerażeniem.
- Pan! To ty! - Krzyknął, wyciągając do niej ręce.
- Kim jesteś?
- Jak to? - Opuścił zdziwiony ręce. - Cukiereczku to ja, twój dziadek.
Nad nim pojawiła się głowa Trunksa, a po chwili czarnowłosy się wcisnął. Było widać na ich twarzach zdziwienie, ale i ulgę. 
- Mój dziadek nie żyję - wydukała. 
- Pan, kochanie przecież wróciłem do żywych, zanim jeszcze się urodziłaś! Chodź do nas!
Ponownie wyciągnął do niej ręce. Powoli się zbliżyła i dała się wynieść przed dom. Mężczyzna nie puszczał jej z objęć. Czterogwiazdkowa kula wypadła jej spod piżamy, a Trunks ją chwycił. Z jednej strony się bała, ale z drugiej marzyła o tym. Parzyła na Goku z niedowierzaniem, trzymał ją na rękach i obserwował z uśmiechem.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro