02 - W naszej rodzinie nikt się nie poddaje.
Pan stała przed szkołą i zastanawiała się, jak potoczy się ten dzień. Wujek przeszedł obok ze swoimi kolegami, zachęcił ją tylko uśmiechem. Wieczorem przy kolacji obiecał, że nie będzie jej w żadnym stopniu wyróżniał, zupełnie ją zignoruje. Szedł z dwojgiem znajomych, których kojarzyła, bo bardzo często uczyli się u niej w domu. Cała trójka była ubrana w białe koszule z niezapiętymi, górnymi guzikami, czarne materiałowe spodnie i białe adidasy. Kiedy zadzwonił dzwonek, udała się do klasy. Miała mieć informatykę prowadzoną przez Gotena i pozostałych. Weszła do sali jako pierwsza. Pod ścianami były ustawione biurka z komputerami. Na środku stał stolik, a na nim rzutnik, naprzeciwko którego było biurko i szary, płaski monitor. Jeden z kolegów jej wujka włączał główny komputer. Kojarzyła, że miał na imię Kazuki. Był wysokim, chudym chłopakiem o błękitnych oczach. Goten podchodził do każdego z urządzeń i je uruchamiał, a ostatni z nich, Jun, ustawiał coś w rzutniku. Na jego widok oblała się rumieńcami. Miał on jasnobrązowe, idealnie ułożone włosy, ciemne oczy oraz śniadą cerę. Goten tylko zaśmiał się pod nosem, widząc jej reakcję, bo doskonale wiedział, że jego mała bratanica podkochuje się w jego przyjacielu, jednak zawsze udawał, że tego nie widzi.
— Zaraz poliki ci zaczną płonąć, młoda — wyszeptał, przechodząc obok niej.
Pan jakby się ocknęła i zajęła swoje miejsce. Reszta klasy zaczęła się zbierać. Słyszała, jak dziewczyny szepczą między sobą na temat tymczasowych prowadzących, którzy na razie stali i sprawdzali wszystko. Pojawił się nauczyciel. Typowy informatyk. Starszy, łysy mężczyzna o ciemnych, zmęczonych oczach. Na nosie miał okulary z grubymi szkłami, a w ręku trzymał kubek z kawą.
— Dzisiejszą lekcję poprowadzą studenci informatyki — zaczął ospałym głosem. — Na swoim roku są najlepsi, więc jestem pewny, że wiele was nauczą, jeśli zajęcia się powiodą, będziemy to powtarzać.
— Z tymi samymi chłopakami? — rozległo się pytanie.
— Najprawdopodobniej tak — odpowiedział profesor i odszedł.
Przed szereg wyszedł Goten. Sprawdził listę obecności. Pan rozglądała się po sali. Wiele jej koleżanek patrzyło na jej wujka jak na jakieś bóstwo, a kiedy je wyczytywał, wstawały, aby się jak najlepiej pokazać. Kiedy wyczytał ją, zgłosiła się od niechcenia, a on zaznaczył, że jest obecna.
— Ten czarnowłosy to niezłe ciacho. — Usłyszała szept klasowej gwiazdy, która siedziała obok niej.
— A ten z brązowymi włosami? Ideał — dodała jej koleżanka.
— Oboje są zajęci — wysyczała Pan.
— A ty niby skąd możesz to wiedzieć, lamusko?
— Pan, pokażesz nam, co robiliście ostatnio? — Przerwał im Goten. Dziewczyna wstała niechętnie i podała mu swoje notatki. Nie rozumiała, po co to robił, skoro ten sam zeszyt miał już w rękach jakieś dwa dni z rzędu. To właśnie na jego podstawie przygotowywał zajęcia.
— Twoja... — zaczął jeden z nich, jednak przerwał, widząc wzrok Gotena. — Ta dziewczyna ma bardzo dokładne notatki — poprawił się.
— Kujonka. — Usłyszeli ciche wyzwisko.
— Powiedziałbym, że pilna uczennica — sprostował Jun. — A tylko takie mogą pochwalić się, nie tylko dobrymi ocenami, ale też niesamowitą inteligencją.
— Dodam, że ja, Jun i Kazuki znamy się od najmłodszych lat i nie wyobrażaliśmy sobie mieć braków w notatkach — dopowiedział Goten, uśmiechając się do Pan i oddając zeszyt.
Dziewczyna wróciła na swoje miejsce. Była zawstydzona pochwałami od przyjaciela jej wujka. Poczuła na sobie wzrok klasowej gwiazdy. Długonoga blondynka o niebieskich oczach spoglądała na nią ze złością. Kiedy Kazuki zaczął swoją prezentację, Goten stanął za Pan i oparł się o jej krzesło. Patrzył na wszystko, co robi na komputerze. Przechyliła głowę do tyłu i spojrzała na niego. Widać było, że jest tym wszystkim znudzony. Faktycznie to, co przedstawiali, dla niego było już czymś oczywistym.
— Młoda, skup się — wyszeptał, puszczając jej oczko.
— Oboje wiemy, że to już umiem — odpowiedziała równie cicho.
Uśmiechnął się do niej i odwrócił jej głowę w stronę wyświetlanych slajdów. Słyszał szepty na swój temat. Dziewczyny komentowały to, jak się prezentuje. Nachylił się niżej, patrząc, co robi jego bratanica. Słuchała poleceń jego przyjaciela i, nie odwracając wzroku od monitora, wykonywała zadania. Doskonale wiedziała, co ma robić, bo osobiście zadbał o jej naukę z tej dziedziny. Przyszła jego kolej na prowadzenie lekcji. Podszedł do rzutnika i go wyłączył. Wszyscy oprócz Pan byli tym zaskoczeni.
— Kiedy byłem w waszym wieku, dzięki waszemu nauczycielowi informatyki, obrałem swoją ścieżkę. Zawdzięczam ją pewnemu ćwiczeniu — zaczął, wyciągając z torby małą piłkę. — Mam bardzo surową mamę, która kazała mi pójść w kierunku brata i zostać naukowcem, jednak czułem, że to nie dla mnie. Ciągle nie wiedziałem, czy chcę być najsilniejszy na Ziemi, czy chcę robić coś innego. Wasz profesor, dokładnie w tej sali, wymyślił fajną zabawę, która zainspirowała mnie do bycia informatykiem.
— Chciał pan pokonać Herkulesa? — zapytał jeden z uczniów. — To niemożliwe.
— Powiedzmy, że mam duże ambicje. — Zaśmiał się, znając prawdę. — Dzisiaj wy macie poznać tajniki informatyki, a my mamy nauczyć się, jak przekazać wam wiedzę, a jedną z kluczowych ról nauczycieli jest pokazanie uczniom tego, co najbardziej kochają.
— Goten, może już wyjaśnisz, o co chodzi — przerwał mu Jun.
— Będziemy sobie rzucać tę piłkę. — Wskazał na przedmiot. — Zadamy sobie wzajemnie różne pytania i musicie na nie odpowiadać. Każdy z was ma możliwość zmiany, ale tylko raz, a Kazuki będzie tego pilnował.
Wszystkim spodobał się ten pomysł. Nie musieli się uczyć, więc jak najbardziej było to dla nich coś wspaniałego. Pan jednak bała się, o co może spytać jej wujek albo jakiś znajomy z klasy. Goten rzucił piłkę za siebie do Kazukiego.
— Kto wczoraj zjadł ostatnie ciastko mojej mamy? — zapytał.
— Są tak pyszne — zaczął, łapiąc przedmiot. — Nie mogłem się powstrzymać i to zrobiłem. — W sali rozległ się śmiech. Pan to zrozumiała, bo jej babcia umiała zrobić najlepsze dania na świecie.
— Pan. — Rzucił w jej stronę piłkę, którą bez problemu złapała. — Ile czasu poświęcasz na to, aby twoje notatki wyglądały tak idealnie?
— Tyle, ile trwa lekcja — odpowiedziała. — Pan Goten. — Przekazała dalej przedmiot, myśląc nad pytaniem. — Dalej pan ćwiczy, aby pokonać Herkulesa?
— Jasne, że tak. — Złapał piłkę. — Plany swoją drogą, ale marzenia należy spełniać. Dodatkowo jest to fajny sposób, bym mógł spędzić czas z moim ojcem.
Zabawa się rozkręciła. Każdy zadawał sobie różne pytania i rzucał dalej kulistą rzeczą. Widać było, że wszystkim to się podoba. Kiedy po raz trzeci piłkę dostała klasowa gwiazda, chwilę się zastanawiała. Pan odwróciła się w jej stronę i już wiedziała, że jej uśmiech nie wróży nic dobrego.
— Pan. — Rzuciła przedmiot w jej stronę. — Co tam u dziadka?
— Piłka do mnie — powiedział Goten. Dziewczyna rzuciła mu ją, czerwieniąc się. Nie chciała odpowiadać na pytanie, bała się, co zrobi jej wujek, ale musiała mu zaufać. Popatrzył na nią chwilę i się uśmiechnął.
— Myślę, że lepiej odpowiem na to pytanie — zaczął, podrzucać małą kulkę. — Mój ojciec trzyma się dobrze, a jeśli ktoś jest zainteresowany szczegółami, zapraszam po dzwonku.
W sali można było zauważyć zdziwienie na twarzach uczniów. Pan zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i ledwo powstrzymywała łzy. Goten puścił jej oczko.
— Zakuro — powiedział, rzucając piłkę w stronę klasowej gwiazdy. — Jak to jest być najwredniejszą dziewczyną w szkole?
— Jestem po prostu szczera — odparła, łapiąc przedmiot.
— Musisz nauczyć się, czym jest szczerość, a czym wtrącanie się w prywatne sprawy. Pytanie o mojego ojca jest jedną z tych spraw, o których nie musisz wiedzieć — sprostował chłopak. — Kończymy zabawę.
— Chyba moja kolej — zaczął Jun. — Mój przyjaciel zainspirował mnie do czegoś innego, niż zaplanowałem, piłka się przyda.
Goten, wcześniej zabierając kulę od Zakury, rzucił przedmiot prosto do rąk chłopaka. Pan była przerażona tym, co właśnie wymyślił. Nastała chwila ciszy, a on ją obserwował. Bez jakiegokolwiek uprzedzenia, piłka powędrowała w jej stronę.
— Uważam, że jesteś miłą i bardzo ładną dziewczyną — powiedział. — Umiesz zarazić dobrym humorem każdego, z kim rozmawiasz i nie raz poprawiałaś nam nastroje podczas nauki. Teraz rzuć komuś piłkę i powiedz komplement.
— Zakuro. — Rzuciła w jej stronę przedmiot. — Kiedyś się przyjaźniłyśmy, więc wiem, że jesteś dobrą osobą, która dba o zwierzęta i to twój ogromny plus. — Spojrzała na Gotena. Nie liczyło się dla niej, co będzie się dalej działo. Był z niej dumny. Zrozumiała, co jej powtarzał, kiedy opowiadała o koleżance.
Jej klasa świetnie się bawiła, rzucając sobie małą kulą i prawiąc sobie przy okazji komplementy. Przerwał im dzwonek. Wszyscy wyszli z sali. Pan została razem z nowymi nauczycielami. Całą trójką przeglądali swoje notatki. Niepewnie podeszła do nich.
— Młoda, co znaczą te wyzwiska? Lamuska, kujonka... — zapytał Goten, odrywając się od zapisków.
— Pan po prostu inteligencją przerasta rówieśników — wyjaśnił za nią Jun. — Do tego dziewczyny wiedzą, że z nich wszystkich jest najładniejsza.
— Najlepsze jest to, że mogłaby ich wszystkich sprać bez większego wysiłku — odezwał się Kazuki.
— Tak jak swojego wujaszka. — Zaśmiał się szatyn, klepiąc przyjaciela po ramieniu.
— Leć na przerwę i pamiętaj, że nikt z naszej rodziny się nie poddaje.
Przytaknęła i wyszła z pomieszczenia. Każdy z kimś rozmawiał, a ona stała sama pośrodku korytarza. Zaczęła iść w stronę łazienki, gdy poczuła, jak ktoś ją popycha. Odwróciła się i zobaczyła kilka osób ze swojej klasy. Na czele grupy był niski chłopak z czerwonymi włosami do ramion. Na twarzy miał mnóstwo piegów.
— Nasza lamuska musi sprowadzać swojego wujeczka do obrony! — Zakpił z niej. — Dziadek pewnie ją olał.
— Wiesz, co w ogóle oznacza szacunek, szczególnie do starszych od siebie? — zapytała ze złością. — Przy okazji, ja ich nie prosiłam o przybycie tutaj, zostali wybrani, bo są najlepsi.
— Rodzice kujoni, wujaszek też, tylko z dziadkami gorzej. — Ponownie ją popchnął. Na tyle mocno, że upadła.
Miała ochotę go zaatakować, jednak obiecała swojej rodzinie, że nie pokaże swojej prawdziwej mocy, więc powoli się podniosła i pokornie słuchała śmiechów swoich rówieśników. Nagle zebrani zaczęli się rozchodzić, a między nimi pojawił się Goten z kolegami. Czarnowłosy, niezauważony przez oprawcę dziewczyny, chwycił go za głowę i podniósł. Chłopak machał nogami i próbował się uwolnić. Goten obrócił nim i złapał za koszulkę.
— Jeśli jeszcze raz takie coś się powtórzy, poznasz, czym jest mój gniew — wysyczał. — Skoro rodzice nie nauczyli cię szacunku do dziewczyn, to ja chętnie się tym zajmę.
— Nie polecam — wyszeptał Kazuki. — Kiedyś zobaczył, jak jakiś mężczyzna wyzywa dziewczynę, nic go nie powstrzymało.
— Tym razem zrobię to ja. — Usłyszeli znajomy głos. — Goten, odstaw chłopaka.
Pan odwróciła się i zobaczyła swojego dziadka, za którym stał również przerażony nauczyciel informatyki. Chłopak wykonał polecenie swojego ojca i postawił delikwenta na ziemi. Jun chciał wyjaśnić, co się stało, jednak Goku uciszył go jednym ruchem ręki. Przyjaciele Gotena czuli niewyobrażalny respekt przed mężczyzną i to było od razu widać. Stali na baczność ze skruszonymi minami. Koleżanki dziewczyny miały rozanielone oczy na jego widok, a koledzy stali jak wryci. Goku podszedł bliżej i spojrzał na chłopaka, który popchnął jego wnuczkę. Do niego dołączył nauczyciel informatyki, który cały drżał. Pan zrozumiała, że jak dziadek wyczuł, że moc Gotena się zwiększa, po prostu się teleportował do szkoły, a informatyk to zobaczył.
— Mój syn zrozumiał swój błąd — odezwał się Goku, nie odwracając wzroku od czerwonowłosego. — Bicie słabszych jest objawem tchórzostwa, prawda?
— Tak, ojcze — przytaknął Goten.
— Jednak będę musiał wyciągnąć konsekwencję. — Usłyszeli zachrypnięty głos profesora. — Cała trójka poprowadzi kilka następnych zajęć, a nasz mały chuligan, z każdej lekcji napisze referat.
— Może zajmie się czymś innym niż dręczenie znajomych — podsumował Goku.
Zabrzmiał dzwonek. Nauczyciel nakazał zebranym udać się do sali. Z nim zostali studenci, Goku i Pan. Profesor machał głową. Powtarzał, jak to zawiódł się na swoich najlepszych uczniach, a oni stali ze spuszczonymi głowami. Mimo reprymendy, wiedzieli, że tylko tak Pan będzie w końcu bezpieczna. Goku podszedł do wnuczki. Westchnął tylko i się uśmiechnął.
— Pamiętaj, że masz mi mówić wszystko, cukiereczku. — Pogłaskał ją po głowie. — Zawsze znajdziemy jakieś dobre rozwiązanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro