Część 3
Kolejny sen....
- To mit a nie magia...
- Jak możesz tak mówić...
Mieszanina zimna i fala gorąca i sen kończy się jak zwykle tym samym... Zielone światło i dziwny ból. Te wszystkie sny, są chyba tak jakby odczuciami z poprzedniego życia. No i znowu monotonia. Jedzenie, zabawa i spanie. Nudzi mnie to wszystko. Z moich snów wnioskuję że poprzednie moje życie było ciekawsze...
Bardzo, bardzo daleko stąd
- I co? Udało się wam ją znaleźć ?
- Nie profesorze. Przeszukaliśmy całą okolicę i nic.
- Ona jest w bardzo zagrożonym stanie życia.
- Jak to? Profesorze... - zawiesił mu się głos.
- Zostały na nią rzucone aż trzy zaklęcia na raz, a po wakacjach miała trafić do Hogwartu. A wakacje coraz bliżej...
- A są na to jakieś przeciw zaklęcia?
- Zawsze jakieś są...
W parku, koło domu
- Kto to wpadł na pomysł, żebym to ja brała udział w tym wszystkim? - pomyślała profesor McGonagall. Według Dumbledora jestem odpowiednim kotem, żeby to zrobić. Muszę przedostać się do domu i poinformować kotkę, że tak naprawdę nią nie jest....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro