Część 2
Następnego dnia nie było żadnych dziwnych zdarzeń a co do tego włamania to nawet nic nie zginęło, włamywacze nie pozostawili po sobie żadnych śladów. Żałuję tylko tego, że nie wyjrzałam z szafy by się im dobrze przyjrzeć. Teraz gdy rozumiałam mowę ludzką, mogłam podsłuchiwać o czym gadają moi właściciele, a oni nawet tego nie spostrzegą. Dzisiaj się o coś sprzeczali.
- Nie i już. - powiedziała mama Kamila.
- Dlaczego ? - spytał Kamil.
Chciałam zaprzestać ich kłótniom, więc z całej siły zaczęłam miałczeć a oni uznali to za powód do głaskania co mi się bardzo podobało. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ja rozumiem mowę ludzką, ale nie umiem jej wymawiać. Zawsze, gdy chce coś powiedzieć po ludzku to wychodzi to dziwnym miauknięciem. W końcu Kamil poszedł do pokoju, a ja chciałam, żeby się ze mną pobawił, więc przyniosłam mu pod nogi swoją piłeczkę a on jak na złość kopnął i zaczął czytać książkę. W ostatnim czasie Kamil tak jak by zdziczał. Wskoczyłam do niego na łóżko a on się rozweselił i zaczął rzucać mi moją zabawkę. Skoczyłam wysoko do góry i złapałam piłkę w zęby.
- Brawo Pusia. Nadajesz się do cyrku - powiedział Kamil z zachwytem
- Miał? - chciałam odpowiedzieć - Jak to?
- Żartowałem. Nigdy bym cię tam nie zostawił. Czasami mi się zdaje jak byś rozumiała każde moje słowo.
- Masz rację - miauknęłam na znak, że tak jest, lecz on to chyba inaczej zinterpretował.
- Już końcówka wakacji - powiedział Kamil niemal szeptem.
-----------------------------------------------------------------------------------
To już koniec rozdziału. Piszcie w komentarzach jak wam się podoba książka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro