Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 - Prezenty

Stało się. Nadszedł ten historyczny dzień, kiedy rozpoczynam moje pierwsze wielorozdziałowe opowiadanie. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba! Rozdziały będą się pojawiały najpewniej co dwa tygodnie, w weekendy. Powiedzcie mi, co sądzicie o okładce? Robiłam w zasadzie na szybko, ale bardzo mi się podoba :)

 Kilka informacji, które mogą wam się przydać: kanon zachowany w tomach 1-4 i 5, do wydarzeń w Ministerstwie Magii. W tekście nie będzie slashu, a pairing to Harmione, jednak wzmianki o nim pojawią się dopiero za kilkanaście rozdziałów. Jeśli jeszcze nie wiecie, tekst będzie Severitusem, czyli głównym wątkiem w zamierzeniu jest relacja Harry'ego i Severusa na zasadzie ojciec - syn. OGŁASZAM KONKURS!! Waszym zadaniem jest odgadnięcie co oznacza tytuł tego fanfika ;) Odpowiedzi na priv., nad nagrodą jeszcze się zastanowię, ew. do obgadania. Konkurs skończy się w momencie, gdy pojawi się rozdział z fragmentem, który znajdziecie w opisie, albo ktoś zgadnie xD

Na koniec oznaczam MartynkGwiezdnaZmora  NiePoznaszMnie13 bo są fajne i wgl xD Enjoy!

- Wstawaj, Potter!

Tych słów Harry miał już szczerze dość. Słyszał je praktycznie codziennie od miesiąca. Wypowiadane przez Vernona lub Petunię były gorsze od najgłośniejszego budzika.
Westchnął wstając z łóżka. W ten oto sposób zaczynał się kolejny nie różniący się niczym od poprzednich dzień, wypełniony pieleniem ogródka, sprzątaniem i gotowaniem. Wakacje marzeń, pomyślał z przekąsem. Z nieznacznym ociąganiem założył zbyt duże ubrania po Dudleyu.

- Pośpiesz się, Potter! - dobiegł go zniecierpliwiony głos ciotki.

- Już idę! - odkrzyknął

Od chwili gdy wstał, Harry miał wrażenie, że o czymś zapomniał. Okropnie go to denerwowało. Miał przeczucie, że powinien o czymś pamiętać. Po chwili potrząsnął głową stwierdzając, że później o tym pomyśli.

Właśnie miał zejść na dół, gdy coś uderzyło w szybę. Odwrócił się w tamtą stronę i zauważył sowę. Jej pióra lśniły w blasku promieni słonecznych, dzięki czemu wyglądały jakby były wielokolorowe. Z zaciekawieniem podszedł do okna i je otworzył. Zmarszczył w skupieniu brwi. Skądś ją kojarzył. Zaraz, czy to przypadkiem nie...

Myśl przerwał Harry'emu rzeczony ptak, wpychający mu do rąk paczkę i list. Wzrok chłopaka powędrował na nadawcę.

- Nowa sowa Syriusza - dokończył z uśmiechem na twarzy. Chwilę później walnął się w czoło. Jak mógł zapomnieć? Już wiedział, o czym powinien pamiętać.

- POTTER! - rozległ się donośny krzyk wuja, tym razem wyraźnie wściekły.

- Wszystkiego najlepszego, Harry - mruknął do siebie, po czym szybko zbiegł po schodach na parter.

Z niepewnością wszedł do salonu. Zastał tam okropnie wściekłego wuja. To nie wróżyło dobrze.

- No, nareszcie jesteś. Ostatnio masz chyba za mało zajęć i w głowie ci się od tego przewraca! 

- Przepraszam - wymamrotał bez przekonania nie patrząc mężczyźnie w oczy.

- Masz dziś szczęście, chłopcze. Wyjeżdżamy w odwiedziny do Marge. Wrócimy dopiero w sobotę. Zostawiam ci listę obowiązków. Jak wrócimy, dom ma błyszczeć. Rozumiemy się?

- Tak, wuju - odpowiedział Harry. Musiał nieźle się wysilić, aby ukryć podekscytowanie wkradające się do jego głosu. Była środa, więc miał aż cztery dni wolności! Może te urodziny jednak nie będą aż takie złe...

- Na co czekasz? Rób nam śniadanie!

***

Harry z westchnieniem opadł na kanapę w salonie. Dursleyowie wyjechali kilka godzin temu, ale on wolał napierw posprzątać dom, żeby mieć już spokój.

W międzyczasie przyleciały kolejne sowy z prezentami. Chłopak jeszcze ich nie rozpakował. Popatrzył na nie z namysłem. Stwierdził, że najpierw coś zje, bo sprzątanie go zmęczyło. Podszedł do kuchni i otworzył drzwi od lodówki, lecz spotkało go niemiłe zaskoczenie. Jej wnętrze było prawie puste, jeśli nie liczyć reszty pieczonego kurczaka sprzedaż dwóch dni, kilku plastrów sera i wędliny. No tak, pomyślał, nie mogli mi nic zostawić. Przecież wtedy bym się najadł, a to niedopuszczalne!

Ze zrezygnowaniem wyjął chleb i zrobił sobie kilka kanapek. Jutro będzie musiał iść do sklepu, chyba zostały mu jeszcze jakieś pieniądze. Wziął talerz i wrócił do jadalni. Aby nie jeść w ciszy, włączył radio.

- Witamy w programie ,,Minęła siedemnasta". Dziś najświeższe informacje z całego kraju zaprezentuje państwu...

- Już siedemnasta? - zdziwił się. Strasznie szybko zleciał mu ten dzień.

Gdy już się najadł, postanowił rozpakować prezenty. Najpierw wziął się za podarunek od Syriusza. Otworzył kopertę z listem i zaczął czytać.

Harry!

Wszystkiego najlepszego, Szczeniaku! Zobacz, jak ten czas szybko leci. Pamiętam imprezę urodzinową na szesnastkę James'a... Dostał od anonimowego wielbiciela bombonierkę. Oczywiście wszyscy ją zjedliśmy, a potem przez tydzień chodziliśmy z zielono -srebrnymi włosami. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, czyja to sprawka, pozostają tylko domysły. Koniecznie będę musiał Ci to kiedyś opowiedzieć.
Ale przejdźmy do rzeczy. Skonsultowałem się z Remusem i razem stwierdziliśmy, że to jest odpowiedni moment na wręczenie ci tej właśnie księgi. Pamiętaj, jest ona dla nas ogromnym skarbem. Strzeż jej jak oka w głowie. Jeśli trochę pogłówkujesz, powinieneś wymyślić jak ja otworzyć. Pewnie już nie możesz się doczekać, aby ją rozpakować, więc nie będę przedłużał. Twój najlepszy ojciec chrzestny,

Syriusz

P.S.: Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Wiem kto będzie w tym roku nauczycielem Obrony. Powiem ci o tym osobiście, chcę zobaczyć twoją minę :)

Kim mógł być ten nauczyciel? I czemu Syriusz mu o tym napisał? Chyba Black go znał. No cóż, tak czy siak Harry musiał poczekać aż się zobaczą. Nie wiedział, którego dnia wezmą go od Dursley'ów na Grimmauld Place. Przed wakacjami Dumbledore uprzedził go, że nikt nie będzie poinformowany o dacie aż do ostatniej chwili, nawet Potter. Nie mogą ryzykować po tym, jak Voldemort opętał go w ministerstwie.

Odkładając ponure rozmyślania na bok, chłopak postanowił wrócić do prezentów. Zaintrygowany sięgnął po paczkę i zaczął zdejmować papier. Po chwili jego oczom ukazała się okazała księga w czerwonym kolorze pokryta kremowymi liniami, które układały się we wzór zamku. Skądś go znał...
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego - powiedział z uśmiechem.
Na okładkę powoli, jakby leniwie spływały złote litery, które utworzyły wyrazy.

Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz mają zaszczyt przedstawić
KRONIKĘ HUNCWOTÓW
czyli
tajniki najlepszych hogwardzkich psotników

Gdy napis się pojawił, Harry z wrażenia otworzył usta. Przez chwilę patrzył się jeszcze osłupiały. Powoli, jakby z namaszczeniem otworzył książkę na losowo wybranej stronie.

Operacja Remont
czyli instrukcja zmiany wystroju pokoju wspólnego Ślizgonów na czerwono - złoty

Harry się uśmiechnął. Ta księga jest bezcenna! Później dokładniej ją przejrzy. Zapowiada się ciekawy rok szkolny...
Wrócił do oglądania prezentów. Ron wysłał mu najnowszą książkę o Quidditchu i zestaw do konserwacji miotły. W paczce od bliźniaków chłopak znalazł kilka ich wynalazków, których jeszcze nie można było znaleźć na sklepowych półkach. Dwie zupełnie inne skarpetki w oryginalnym opakowaniu dostał od Zgredka. Wśród wielu innych prezentów znalazły się takie rzeczy jak różnego rodzaju książki, słodyczezy i inne magiczne gadżety.
Jako ostatnie otworzył niewielkie pudełko. Zdziwił się, bo w środku odkrył niewielką buteleczkę z ciemnym, granatowym i mieniącym się płynem, przywodzącym na myśl rozgwieżdżone niebo. Harry ostrożnie wyjął je z pudełka, na którego dnie zobaczył kartkę.

Harry!
W tym roku chciałam dać Ci coś wyjątkowego. Wiem, że zazwyczaj dostawałeś ode mnie książki. Nadal uważam, że były dobrymi prezentami, ale to powinno bardziej przypaść Ci do gustu.

Przepis na ten eliksir znalazłam przypadkiem w jednej z książek i postanowiłam go uważyć. Jego działanie jest następujące - musisz wypić go przed snem, a przyśni Ci się pewne wydarzenie z Twojego dzieciństwa. Pomyślałam, że mógłbyś dowiedzieć się czegoś o swoich rodzicach, zobaczyć ich. Nie martw się, eliksir nie przywoła TEGO wspomnienia. Działa w taki sposób, że pokazuje jakieś wydarzenie, o którym nie wiesz. Jakiś nieznaczący moment z przeszłości.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Twoja najlepsza przyjaciółka,
Hermiona

Przez chwilę Harry po prostu siedział i patrzył się na kawałek pergaminu, jakby nie do końca dotarła do niego treść. Ten eliksir...
Hermiona to bezcenna przyjaciółka, pomyślał. Koniecznie będzie musiał dać jej na urodziny coś wyjątkowego.
Przez kilka minut przeglądał jeszcze swoje prezenty. Stwierdził, że na razie spakuje je do kufra. Z tą myślą ruszył odłożyć podarki. Zostawił na wierzchu jedynie trochę słodyczy.
Gdy wrócił, spojrzał na zegarek. Osiemnasta trzydzieści!? W życiu bym nie powiedział, że minęło już półtorej godziny!
Z zamyśleniem podrapał się po głowie. Co może robić do wieczora? Harry rzadko kiedy miał wolny czas, bo Dursley'owie zazwyczaj sukcesywnie mu go gospodarowali - a to pielił grządki z kwiatami (o ironio - petuniami), a to mył samochód. Teraz jednak nie zamierzał tego robić, o nie.
Jego wzrok padł na telewizor. Czemu nie? Chwycił pudełko z czekoladkami i usiadł wygodnie na kanapie.
Po jakiejś godzinie, Harry poczuł nieznaczne pieczenie blizny. Zignorował je, jednak chwilę później ból wrócił ze zwielokrotnioną siłą.
- Co jest!? - mruknął chłopak z rozdrażnieniem, masując znamię środkowym i wskazującym palcem.
Nagle zakręciło mu się w głowie. Zdezorientowany opadł na kanapę. Pieczenie coraz bardziej wzrastało, aż ból osiągnął punkt kulminacyjny, a Harry zemdlał.

-----------------------------------

Pamiętajcie - komentarze karmią weną! Same gwiazdki głodu nie zaspokoją ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro