5. Śniadanie
Do pokoju zaczęli przychodzić inni, więc ja już poszłam z Elizabeth do Wielkiej Sali. Usiadłyśmy przy naszym stole.
- Jak mogę Cię nazywać? Kat? Kathey? Kotek? Może odrzućmy ten ostatni. - pyta Elizabeth.
- Kathey będzie dobrze. - Odpowiadam.
Nagle do Sali wleciało kilkadziesiąt sów z listami. Jedna spadła przede mną, a druga przed Elizabeth.
- Co to? - pytam.
- Poranna poczta. Przychodzi codziennie. Mi rodzice obiecali pisać co 2 tygodnie. A tobie?
- Nie wiem. - Mówię.
Otwieram list. Jest on od moich rodziców i dziewczyn.
Napisali :
Droga Katherine!
Jak ci minął wczorajszy dzień? Bardzo nam smutno, że Cię z nami nie ma. Listy będziemy pisać regularnie co tydzień.
Baw się dobrze!
Tris, Edward, Marie
Oraz Elsa Huterschon
- Oni... Tęsknią? Za mną?
- Widocznie. Nie przedłużając chodź jedz.
Zjadłaśmy śniadanie, i poszłyśmy na lekcje. W czasie lekcji powiedziałam Elizabeth, że miałam 6 kotów. Uwierzyła w to. Ona mi powiedziała, że ona miała pieska ale chciała chomiczka. I tak minęła nam 1 lekcja...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro