Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jason the Toy Maker - geneza


Poczuł ostry zapach krwi. Najgorsze było, że to smukłe ciało już więcej się nie poruszało. Jej ostatni oddech kilka minut temu rozpuścił się w powietrzu, a ten gruby czerwony kolor powoli rozlał się po podłodze. To wszystko stało się tak szybko. Próbowała kłamać, wyśmiewać się z niego, a kiedy sprawy się pogorszały, szarpnięcie jej ramienia całkowicie całkowicie zmieniło bieg ich życia. Utrata stabilności, krawędź mebla, i wreszcie cisza. To nie była moja wina - pomyślał Jason. - To był nieszczęśliwy wypadek!

Stał przed ciałem tej dziewczyny, bez tchu, a jedynymi świadkami tego incydentu były otaczające ich lalki, które on sam zrobił. W sklepie byli tylko on i zwłoki. Kiedy krew Jasona znów zaczęła krążyć, zrozumiał, że powinien znaleźć rozwiązanie, i nie może stać bezczynnie, nie robiąc nic. Sytuacja była zbyt skomplikowana.

- Wsadzą mnie za kraty i wyrzucą klucz - mówił zdesperowany. - Ja... Nie jestem przestępcą! Chciałem ją tylko skarcić. Oszukała mnie na temat zepsutego pluszaka, żeby dostać nowego! - obrócił się nieco i popatrzył na zwłoki, ale tym razem rzucił oskarżycielskie spojrzenie. - To była twoja wina! - wrzasnął wściekły. - Wszystko stało się przez ciebie! - postanowił ukryć dowody. Pierwszą rzeczą, którą zrobił, było zamknięcie sklepu, aby nikt inny nie wszedł. Zabrał dziewczynkę do warsztatu, gdzie tworzył zabawki, które wszyscy uznawali za dzieła sztuki.

Położył ją na stole roboczym. W tym pomieszczeniu czuć było ostry zapach farby, ale to nie wystarczyło, by objąć ani zapach krwi, ani horror, który miał się stać później. Jason położył dłonie na głowie, wplatając palce w swoje ciemne, mahoniowe włosy i skupił się, by znaleźć rozwiązanie. Jego wzrok zatrzymał się na leżącej na podłodze maskotce w kształcie węża. Była to jedna z jego pierwszych kreacji. Po tym nieprzyjemnym wypadku, jak gdyby dzięki magii, wszystko stało się dla niego jasne. Nie musiał się już martwić. Złapał piłę ręczną i zbliżył się do ciała. Używał tego przedmiotu do wycinania drewnianych kawałków, których potrzebował do tworzenia zabawek, ale nie tego dnia...

Jason wziął głęboki oddech, jego ciało drżało, a jego serce biło strasznie szybko, sprawiając mu ból. Podniósł piłę ręczną i zamknął oczy, nie chcąc dostrzec grozy, która miała się wydarzyć. Cztery godziny później purpurowy wąż nadal leżał na podłodze, ale wyglądał na bardziej wypchanego. Jason siedział na krześle w milczeniu przed przesiąkniętym krwią stołem. Łzy przestały płynąć po jego twarzy, kiedy postanowił nie opierać się temu choremu stanowi. W tej chwili był po prostu oszołomiony, a jego wielkie, bursztynowe oczy wydawały się poczerniałe. Ciało zniknęło. Leżało w ustach węża, a wraz z nim ostatnia część człowieczeństwa Jasona.

- Jak coś takiego mogło się stać? Jak znalazłem się w tej sytuacji? - jedyną odpowiedzią było tylko imię: Amelia.

Och, Amelia, jego przyjaciółka z dzieciństwa. Tylko ona jedyna! Przed jej przyjazdem Jason zawsze był dzieckiem zamkniętym w sobie. Cichym. Zamkniętym w swoim własnym świecie. Jego rodzice byli surowi, chcieli widzieć go przez cały dzień w domu, uczącego się. W domu, w którym mieszkał, zabawki były zabronione. Mama i tata nie byli złymi ludźmi, wiedział, że go kochają, ale nie byli w stanie okazywać uczuć. Jak każdy rodzic, chcieli, aby ich syn był doskonały i miał świetlaną przyszłość, ale ta presja była zbyt duża dla 9 letniego dziecka.

Co do Jasona, robił wszystko, aby byli z niego dumni. Był wzorowym i posłusznym uczniem w szkole. Mimo jego wielkiego poświęcenia, to nigdy nie wystarczało.

Nawet gdy nie mógł mieć żadnych zabawek w domu, Jason tworzył trochę drewnianych figurek, które trzymał w szkolnym ogrodzie. Z dala od zasięgu rodziców. Mógł bezkarnie się nimi bawić. Ukrywał je pod ziemią, tak jak bezcenny skarb, aż do dnia, w którym zauważyło go dziecko o imieniu Amelia.

Prawdę mówiąc, nauczycielka poprosiła Amelię, aby do niego podeszła. Była pogodnym i przyjaznym dzieckiem, gdy on był nieśmiały. Żadna próba zmuszenia go do zbliżenia się do innych dzieci nie powiodła się, bo z czasem jego rówieśnicy zaczęli się z niego wyśmiewać. Ta nauczycielka chciała tylko pomóc Jasonowi i zrobiła to, ale poświęcając Amelię.

Jason nie był słaby, wręcz przeciwnie, był doskonałym manipulatorem i mistrzem oszustwa. Był jak wilk ukrywający się za maską baranka, jednak przywiązał się do małej Amelii. Nigdy nie zrobił jej krzywdy, właściwie chciał być dobrym przyjacielem i chronić ją. Czy można to uznać za normalną znajomość? Miłą przyjaźń pomiędzy dziećmi? Absolutnie nie.

Być może, czego Jason sam nie mógł zrozumieć, brak zainteresowania ze strony rodziców, wywołał silne uzależnienie afektywne. Zawsze chciał mieć pierwszorzędne znaczenie dla Amelii. Lubił mówić, że jest jej jedynym przyjacielem, którego potrzebowała i sprawiał, że czuła się niepewnie. Jason nie szukał miłości czy uczucia. Chciał być chwalony. Chciał być dla kogoś ważny i to sprawiło, że czuł się... żywy. Czuł się jakby istniał i było wspaniale. Chciał znowu to czuć, więc sprawił, żeby Amelia uwierzyła, że świat jest miejscem pełnym złych ludzi i kto ośmieliłby się wtrącić, zapłaciłby za to.

Uzależnienie afektywne i manipulacje często sprawiało, że Jason robił złe rzeczy. Podobnie jak w przypadku Lucy, przyjaciółki Amelii, która chciała pierwsza wejść na huśtawkę. Jason pchnął ją tak mocno, że upadła, co spowodowało złamanie nadgarstka. Lub Jonathan, który zawsze prosił Amelię o kredki, został zepchnięty ze schodów w szkole. Po tych dziwnych incydentach, dzieci nagle przestały rozmawiać z Amelią.

Im stawał się starszy, tym bardziej niebezpiecznie i złośliwie się zachowywał. W międzyczasie biedna i naiwna Amelia, oszołomiona dobrocią Jasona i jego miłymi słowami, zachowywała się, jakby jej nie obchodziło to, że wokół ich dwojga działy się dziwne rzeczy. Może, innymi słowy, nie chciała tego widzieć.

Kiedy dorósł, Jason postanowił otworzyć sklep z zabawkami, a jego rodzice wyrzucili go z domu, z powodu tej decyzji. Jakie rozczarowanie! Po latach ciężkiej pracy w końcu ich syn wybrał taką głupią i haniebną pracę. W przeciwieństwie do tego, co sobie wyobrażali, Jason był szczęśliwy i stał się utalentowanym twórcą zabawek.

Nie brakowało mu fantazji, ludzie w każdym wieku kupowali jego dzieła, a ponadto miał przy sobie wierną przyjaciółkę. Byłoby cudownie, gdyby historia się tutaj skończyła, ale idealny świat, który zbudował Jason, nie trwał dłużej.

Co wieczór Amelia odwiedzała przyjaciela, gdy sklep był zamknięty, aby dotrzymać mu towarzystwa. Jason musiał posprzątać chaos zrobiony przez te głupie dzieci, więc zdjął beżową kamizelkę, by poczuć się wygodniej i podciągnął rękawy białej koszuli. Amelia rozejrzała się i uśmiechnęła nostalgicznie.

- Tylko pomyśl o tym, Jason. Zacząłeś od drewnianej figurki i dotarłeś aż tutaj. Jesteś szczęśliwy, prawda?

- Mogę powiedzieć, że tak, ale chyba zaczynam nie cierpieć dzieci - odpowiedział. - Niszczą wszystko, czego się dotkną.

- Przyzwyczaj się do tego, one są twoimi najwierniejszymi klientami! - oboje zaśmiali się.

- Wiem, to dziwne. Twórca zabawek, który nie lubi dzieci - Amelia nie odpowiedziała, ale z jej małego rozbawionego uśmiechu nie trudno było wywnioskować, że się z nim zgodziła. - Postanowiłem zostać twórcą zabawek, ponieważ lubiłem kształtować moją fantazję... Ponieważ ty pierwsza mi to powiedziałaś.

- Byłeś dobry w tworzeniu figurek, więc zasugerowałam Ci zostanie twórcą zabawek, czy coś w tym stylu. Cieszę się, że mnie posłuchałeś.

- Prawdziwi przyjaciele tak robią - odpowiedział. - I aby stać się takim , czasami musisz zrobić kilka rzeczy.

Amelia spojrzała zdziwiona na przyjaciela.

- Co masz na myśli?

Jason wzruszył ramionami i spojrzał na nią z uśmiechem.

- Czy pamiętasz różowy list?

Och, oczywiście, Amelia o tym pamiętała! To był jeden z najbardziej nieprzyjemnych dniu w jej życiu. Gdy miała 15 lat, Amelia zakochała się w chłopaku z równoległej klasy. Nie miała odwagi, by wyznać mu swoje uczucia. Jason straszył ją jak zwykle.

- Jeśli ludzie odkryją twoje słabości, to koniec. Nie sądzę, że to dobry pomysł.

Przyjaciółka Amelii nie zgodziła się z tym. Zachęciła Amelię i zasugerowała jej, co napisać w liście, a potem go dostarczyć... Ale coś poszło nie tak. List zniknął z plecaka Amelii i został przymocowany na tablicy w klasie chłopaka, którego lubiła. Zobaczyła, że list przechodzi z rąk do rąk chłopców, czytających z pogardliwym tonem jej wyznania. Usłyszała śmiech i niezbyt zabawne dowcipy, ale nazwisko w podpisie, które krzyczeli, nie należało do niej... To było nazwisko jej przyjaciółki, którą ją do tego zachęcała. Żartowali sobie z niej przez cały rok i w końcu postanowiła zmienić szkołę. Amelia nigdy więcej jej nie widziała. Myślała, że zachowuje się jak tchórz, robiąc to, a jednak Jason to zrobił.

- Jak mogłeś mi to zrobić? Dlaczego?

- Chroniłem cię. Jak zawsze - na twarzy Jasona nadal nie było widać odrobiny skruchy.

- To nie nazywa się chronieniem kogoś! - Amelia była wściekła, ale to, co naprawdę działało jej na nerwy, to płytkie nastawienie przyjaciela. - Nie wybaczę ci tego, Jason - szybko opuściła sklep i zatrzasnęła drzwi z całej siły. Była bardzo wściekła, jednak kiedy dotarła do domu, zamknęła się w swoim pokoju i zaczęła głośno płakać. Amelia płakała nie tylko z powodu tego listu, ale z powodu wszystkich ludzi, z którymi przez Jasona się rozstała. To było jak budzenie się nagle po długim śnie. Przez lata nie miała nic przeciwko temu, ponieważ bała się go stracić i nie mogła zrozumieć dlaczego. Może dlatego, że była po prostu głupia lub cieszyła się uczuciem pierwszorzędnego znaczenia w tych rzadkich chwilach, kiedy Jason ją komplementował. Zostawiła wszystkich tych przyjaciół, wierząc, że są niewierni, ale jedynym, który naprawdę powinien zniknąć z jej życia był wspaniały i niewinny Jason!

Co do Jasona, twórca zabawek pozostał w swoim sklepie i po skończeniu spraw zamknął się w swojej małej pracowni. Ułożył prześcieradła na sofie i położył się spać. W rzeczywistości bardzo żałował, że Amelia jest na niego tak zła.

Zdecydował, że następnego dnia, kiedy jego przyjaciółka odwiedzi go, spróbuje ją uspokoić. Wbrew temu, czego się spodziewał, następnego dnia Amelia nie pojawiła się w sklepie, tak samo dzień później i pojutrze.

Miesiąc później Jason nie miał żadnych wieści o swojej przyjaciółce. Jego męska duma nie pozwalała mu pójść do jej domu, ale przez cały ten czas myślał i sposobie przeproszenia. Nadal nie był pewien, czy mu wybaczy za to, co zrobił. Nie udało mu się zrozumieć, ale doskonale znał Amelię i nie potrzebował niczego więcej, by zapomniała o swojej złości. Wystarczyłaby zabawka, ale Jason zrobił coś więcej. Pozytywkę.

Nie kupił jej, zrobił ją własnymi rękami i po ciężkiej pracy jego ręce były pełne zadrapań i ran. Ale to nie była jedyna niespodzianka. Najważniejszą częścią tego podarunku, najcenniejszą ze wszystkich, była mała kukiełka podobna do niego w zadziwiający sposób, ukryta w pozytywce. Niespodzianka zawarta w niespodziance! Kukiełka była tak duża jak dłoń, ubrana tak jak Jason, miała ten sam kolor włosów i dwa czarne guziki jako oczy.

- Nie jest tak przystojny jak oryginał, ale jej się spodoba!

Jego nadzieja była w tej marionetce, ale czuł także głęboki strach i obsesję. Po prostu chciał, aby ktoś w jego życiu docenił go i nie potrzebował niczego innego niż jego towarzystwo. Chciał być podziwiany, chciał być kimś, kto ma znaczenie, ponieważ było to piękne uczucia, że ktoś potrzebuje właśnie jego pomocy. Jason miał ochotę istnieć i nie być jak nic nieznaczący przedmiot. Ta laleczka powinna być dla niego pewnego rodzaju szczęściem, ale po tym, co dla niej stworzył, wszystko zaczęło się psuć. Dla Jasona był to dopiero początek...

Po stworzeniu tych dwóch prezentów, trzy dni później, Jason zdołał wyjść ze swojej pracowni. Był poniedziałek i ludzie czekali przed sklepem, zadając sobie pytanie, dlaczego jeszcze się nie otworzył. Jason nie czuł się dobrze. Miał okropny ból głowy i było mu zimno. Nie chciał już dłużej czekać, więc wyszedł z tyłu sklepu i poszedł do domu Amelii, nie zwracając uwagi na swoje obolałe ciało.

Kiedy zapukał do jej drzwi, myślał, że zobaczy jej twarz, z tymi włosami w kolorze czekolady i niebieskimi oczami, a mimo to ujrzał jej matkę, a jej spojrzenie wyglądało, jakby cieszyła się z jego wizyty.

- Dzień dobry Pani, czy Amel... - w tym momencie Amelia podeszła do drzwi i stanęła u boku matki. - Cześć, Amelia.

Spojrzała w dół, a jej policzki zrobiły się czerwone.

- Cześć.

- Dlaczego tu jesteś? - zapytała matka, przerywając tę zawstydzającą ciszę. Jason uśmiechnął się i pokazał jego cenną pozytywkę.

- Przyniosłem ci prezent, na przeprosiny. Zbudowałem go własnymi rękoma, a wewnątrz jest kolejna niespodzianka!

Przez krótką chwilę oczy Amelii zabłysły, nie była pewna, czy przyjmie prezent, była prawie przekonana, że mu wybaczy. Ten jego uśmiech nie urzekł matki Amelii. Nigdy nie urzekł, nawet wtedy, gdy Jason był po prostu niewinnym dzieckiem. Zawsze uważała, że jego postawa była dziwna od dnia, w którym nastąpił pewien incydent. Chciała pójść z małą Amelią do kuchni po przekąski. Tymczasem Jason został sam z kanarkiem jej córki. To był jej pierwszy zwierzak i Amelia przywiązała się do niego, wtedy pojawił się Jason i powiedział, że kanarek już się nie rusza. Wszyscy troje weszli do salonu i biedna Amelia zaczęła płakać. Gdy Jason stał u jej boku, przytulał ją i mówił, żeby się nie martwiła i wszystko będzie w porządku. W tym nie było nic złego, Jason chciał tylko pocieszyć Amelię, ale jej matka nadal pamięta ten prawie niewidzialny uśmiech na jego twarzy. Wiele razy mówiła swojej córce, że coś jest z nim nie tak, mała dziewczynka nigdy jej jednak nie słuchała. Nie miała już cierpliwości.

- Amelia nie chce się już z tobą przyjaźnić, Jason. Może tak jest lepiej, zaufaj mi.

Jason uniósł brwi.

- Co? - spytał zdziwiony, a następnie spojrzał na nią. - Ale... Dlaczego? Zawsze byłem przy Tobie, zawsze mogłaś na mnie liczyć - powiedział, ale Amelia wciąż wyglądała jak zbity pies. - Zrobiłem ten prezent dla Ciebie, proszę! - Jason dał Amelii pozytywkę, ale odrzuciła ją niechętnie. Przez ten gest poczuł silny ucisk w sercu. Silny ból spowodował utratę stabilności.

- Wszystko w porządku? - Amelia zauważyła jego reakcję i ujrzała tego małego chłopca w jego oczach.

- Jak... Jak mogę czuć się w porządku? - Jason oddychał z trudem. - Zawsze byłem przy Tobie, wszystkie te rzeczy, które zrobiłem, które uważałaś za niewybaczalne? A teraz mi to robisz... - powiedział. - Co to jest? Kara? Zemsta? Już mnie to nie obchodzi - zebrał siły i spojrzał na Amelię. - Myślałem, że jesteś mądrą osobą, widocznie był to błąd.

Zadowolony z tego, że jego przyjaciółka płacze, Jason odwrócił się i wrócił do sklepu.

Przez kilka tygodni Jason nie był już taki sam. Jego gniew był bardzo duży, a jego stan zdrowia pogarszał się. Chciał tylko kontynuować swoje życie, ale wtedy nastąpił wypadek z tą małą dziewczynką.

Siedząc na krześle, wpatrując się w puste miejsce z rękami, z których spływała krew, Jason poczuł, że coś w nim zmieniło się na zawsze. Nie czuł już nic, a jego ciało nie było takie samo. Nie pozwolił, by depresja przejęła nad nim kontrolę i był smutny. Nie podobała mu się już ta rzeczywistość.

Gdy był zajęty rozmyślaniem o opuszczeniu tego małego miasteczka, usłyszał głos Amelii wołający jego imię ze sklepu. Nie zareagował zbyt gwałtownie, ani nie machał ogonem jak pies, pomyślał tylko o tym, żeby się odświeżyć i bez wahania otworzył jej drzwi. Amelia natychmiast zauważyła jego beznamiętną twarz i po chwili milczenia przemówiła.

- Czy mogę wejść?

Jason poruszył się cicho, pozwolił dziewczynie przejść i zamknął drzwi odsłaniając znak "ZAMKNIĘTE".

- Przykro mi, że przeszkadzam, chciałam tylko wiedzieć co czujesz. Uważam, że powinniśmy porozmawiać.

Amelia wiedziała, że Jason ma w sobie coś dziwnego, ale nie tylko... W powietrzu unosił się dziwny zapach.

- Nie mamy o czym mówić i, tak szczerze, to nie jest odpowiedni moment.

- Wszystko w porządku? Pocisz się - powiedziała. Jason rozejrzał się, czując się jak ryba wyjęta z wody, a Amelia położyła mu rękę na ramieniu. - Powiedz mi, co z tobą? Źle się czujesz?

Wziął głęboki oddech.

- Ja... Zabiłem małą dziewczynkę - rozszerzyła oczy i powoli, przytłoczona, odsunęła się od Jasona. - Przysięgam, że to był tylko wypadek, nie chcę iść do więzienia i... Ja...

- Mów dalej - bała się tego, co miała zaraz usłyszeć, a jąkanie Jasona pobudziło jej wyobraźnię i było jeszcze gorzej.

- Rozciąłem zwłoki na części i schowałem je w pluszową zabawkę.

Może lepiej było nie pytać i nie słuchać tych okropnych słów wychodzących z ust Jasona. Naprawdę był w stanie zrobić coś takiego? Nie był niewinny, wiedziała bardzo dobrze, ale nie mogła sobie wyobrazić, że Jason mógłby zabić. Postanowiła zachować spokój, było tylko jedno rozwiązanie.

- Jason, musisz się uspokoić.

Twórca zabawek, który do tej pory wyglądał jak uwięziona mysz, zdjął dłonie ze skroni i spojrzał na Amelię. Jego spojrzenie wyrażało zaskoczenie, jakby nagle został dźgnięty w plecy.

- Czy... Czy naprawdę chcesz, żebym się przyznał? Dobrze wiesz, jak to się skończy!

- Musisz spróbować, Jason. Nie możesz zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Zaczną jej szukać i prędzej czy później ją znajdą!

- Nie mogę tego zrobić! - warknął.

- Dobrze, więc zrobię to za Ciebie!

Jason natychmiast się uspokoił i spojrzał na dziewczynę, która szeroko otworzyła oczy.

- Czy masz odwagę zrobić coś takiego?

- To dla Ciebie.

Zaśmiał się histerycznie.

- Nie rozśmieszaj mnie! Zawsze byłaś głupia - zaczął się zbliżać, a Amelia cofnęła się. - Wiesz co? Zawsze starałem się uczynić cię lepszą osobą, ale zrozumiałem, że nie jesteś godna. Radzę, żebyś mnie nie prowokowała swoimi bzdurami.

- Myślisz, że nie zamierzam tego zrobić? Tylko spójrz! - odwróciła się do wyjścia, ale Jason zatrzymał ją, chwytając ją za włosy. Oboje zaczęli walkę i Amelia zdała sobie sprawę, że jeśli Jason zabił raz, to zrobiłby to ponownie. Obawiała się, że zaraz będzie następna.

Powinna była zachowywać się inaczej i udawać, że go wspiera, ale, tak jak zawsze, podjęła złą decyzję. Jason miał rację, była naprawdę głupia, zawsze była, a może sprawiał, że czuła się gorsza tak wiele razy, jak do tej pory uważała. Aby się bronić, Amelia wzięła śrubokręt z biurka. Nie mogła zrobić nic, Jason był za silny. Popchnął ją i uderzyła o ścianę. Uderzenie było tak gwałtowne i mocne, że siła Amelii natychmiast się wyczerpała. Upadła na podłogę i głowa zaczęła ją strasznie boleć. Jason zatrzymał się. Podniosła wzrok i zobaczyła śrubokręt tkwiący w sercu twórcy zabawek. Mężczyzna stał nieruchomo i wyglądał na przytłoczonego, podczas gdy plama krwi na jego kamizelce była coraz większa.

- Cholera! Suko! - chwycił śrubokręt, rzucił go gwałtownie na podłogę i otarł pot z czoła. - To niezbyt miłe z twojej strony, Amelio - powiedział, po czym podszedł bliżej i kopnął ją w twarz. Uderzenie to ogłuszyło ją, ale nie na tyle, by straciła przytomność. - Przykro mi, że wszystko się tak skończyło, moja droga Amelio - zachichotał. - Nie, żartuję. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to.

Wzrok dziewczyny był lekko rozmazany, ale rzecz, którą trzymał zabawkarz, była łatwa do rozpoznania: piła ręczna. Wiedziała, że nadszedł czas, by umrzeć, a jej oczy zaczęły ronić łzy. Czy bardzo by cierpiała? Jak długo zajmie jej śmierć? Czy ona umrze z powodu utraty krwi lub bólu? Mimo przerażenia, które odczuwała, Amelia zaczęła uciekać, ale była zbyt wolna. Jason złapał ją za ramię i poczuła wielki ból. Zmrużone oczy dziewczyny patrzyły na zabawkarza i widziały, że trzyma swoją broń. Jason opuścił piłę ręczną i westchnął.

- Wiele rzeczy jest niezrozumiałych dla ludzi. Niektóre mogą być, a inne nie. Wierzymy, że znamy każda tajemnicę w świecie, w którym żyjemy, ale prawda jest taka, że nie wiemy nic.

- Co... Co ty mówisz? - spytała z trudem Amelia. Jason zadręczony i zrezygnowany potrząsnął głową.

- Jesteś zbyt naiwna, nie rozumiesz - powoli zaczął odsuwać się od niej. - Nie musisz pomyśleć swojego głupiego życzenia gdy widzisz spadającą gwiazdę, aby spełnić swoje marzenie, gdy naprawdę mocno w nie wierzysz. Jesteśmy tymi, którzy sami mogą dokonać niemożliwych rzeczy.

Może to przez to uderzenie, wydawało jej się, że widzi halucynacje, ale po tym, jak Jason to powiedział, ściana za nimi zaczęła się nadymać. Ściana rozpadła się i pojawiły się niebieskie drzwi ze złotą klamką.

- Nie wiem dlaczego, ale ta lalka stała się moim sercem - Jason miał pozytywkę otwartą w swoich dłoniach i spojrzał na nią z bardziej zdezorientowanym wyrazem twarzy. - Jedyne miejsce, w którym mogę go strzec, znajduje się wewnątrz pozytywki, ale to miało być darem i chcę go przekazać komuś, kto go przyjmie. Ktoś mądrzejszy i ktoś kto może mi sprostać: wybrany.

- Nikt... - zmęczona już Amelia wyszeptała. - Nikt nie będzie chciał takiego potwora jak ty!

Jason, który w międzyczasie otworzył niebieskie drzwi, odwrócił się i uśmiechnął.

- Nazywam się Jason i to imię oznacza "ten, który leczy. Czy wiedziałaś? Jasne, że nie - stawał się coraz bardziej arogancki. - Każdy cię zastąpi, jeśli nie będą w stanie zrozumieć moich dobrych intencji, naprawię ich. W końcu zepsuta zabawka może być zawsze naprawiona.

- Co? Jesteś szalony! Ludzie nie są jak twoje głupie lalki! - krzyczała Amelia. - Gdzie idziesz? Ty... Nie uciekniesz!

- Nie uciekam, idiotko, ale nie martw się. Wrócę.

Ciało Amelii drżało, gdy wpatrywała się w ten fałszywy uśmiech. Poczuła się bezsilna, gdy zobaczyła, jak znika za drzwiami. Drzwi skurczyły się, a ściana znów była nienaruszona, jakby nigdy nic tam nie było...

Amelia spędziła resztę życia, sądząc, że Jason może do niej wrócić w każdej chwili, ale prawda jest taka, że Jason postanowił oszczędzić jej życie. Nie zdawała sobie nawet sprawy, jakie miała szczęście, bo nikt inny po niej nie doświadczył już jego litości... Jak te woskowe lalki lub marionetki, które zaczęły przybywać do przerażającego sklepu z zabawkami, jedyni milczący świadkowie wspaniałego, ale strasznego świata Jasona, twórcy zabawek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro