Candy Pop - geneza
Ostrzeżenie od autorki z Deviantarta: To jest w większości inspirowane chrześcijaństwem, jeśli nie lubisz tego, równie dobrze możesz nie zawracać sobie głowy czytaniem tego teraz, a jeśli interesujesz się aniołami, demonami itp., chrześcijańskimi rzeczami lub po prostu masz elastyczny umysł, mile widziane, abyś cieszył się tą historią. Zaczerpnęłam trochę inspiracji z innych wyznać i połączyłam to z moją osobistą filozofią fikcyjną w celach twórczy, ponownie, jeśli masz problem z którąkolwiek z tych rzeczy, lepiej, żebyś nie czytał. Robię to dla zabawy i jest to czysta fikcja. To jest tylko dla mojej serii Umbra. Wybacz także wszelkie błędy gramatyczne, dzięki.
Historia oraz postać Candy'ego Popa należą do DanceOfAngels (Deviantart)
Wstęp
Na początku dawnych czasów, wysoko w niebiosach, istniała grupa nieskończonej ilości istot niebiańskich. Ogólnie określano ich Aniołami, ale istniało wiele różnych typów aniołów. Cherubiny są znane ze swoich 4 twarzy, opieki i mądrego osądu. Ofanim są aniołami, które nigdy nie śpią, a ich zadaniem jest ochrona tronu Caelestis. Serafiny były aniołami pełniącymi kapłańskie obowiązki, tańczyły wokół tronu, były też znane z piękna i ognia. Archaniołowie byli książętami i wodzami, dowodzącymi anielskimi armiami. Aniołowie Stróżowie opiekowali się i chronili inne istoty, niższe od aniołów. Aniołowie Posłańcy dostarczali niebiańskie przesłania. Judiciphim to ci, którzy wypełniają wyroki Władcy Absolutnego na tych, którzy dopuścili się niegodziwych czynów. Aniołowie Śmierci osądzają tych, którzy prześladują niewinnych. Chydaeuses to anielskie duchy, żyjące w niebiosach i będące częścią armii archaniołów. Embers to aniołowie zapisujący przeszłość w księdze wspomnień.
Olbrzymia liczba aniołów żyje w strefie Zenitu, jest ich tak dużo, że nie można ich wszystkich policzyć czy wymienić. Ich liczba jest nieskończona. Wszystkie z nich wypełniały swoje odwieczne obowiązki, które powierzył im Caelestis, tajemnicza i absolutnie wszechmocna istota. Pośród tak wielu aniołów był jeden szczególny, o którym będzie ta historia. Ten upadły anioł spowodował chaos i nieprzewidywalne skutki dla innych.
Upadek Daylighta
Daylight był synem archanioła Michaiła i serafina Eden. Był jednym z najsilniejszych archaniołów niebios, razem ze swoim bratem bliźniakiem Sunlight. Obaj bracia byli razem i cały czas pracowali jako zespół. Obaj byli wychowani i szkoleni przez swoich starszych braci, Dremm i Virtu, którzy wiele czasy spędzali poza rajem, walcząc z ludźmi o złych sercach. Wśród archaniołów tradycją było, że starsze rodzeństwo trenowało młodsze. Daylight miał dwóch młodszych braci i jedną młodszą siostrę, którymi miał się opiekować razem z Sunlightem. Miał wyszkolić ich i nauczyć wszystkiego, co wiedział, aby stali się doskonałymi wodzami, którzy pewnego dnia staną na czele anielskiej armii.
Niestety, z powodu zazdrości i żądzy władzy, Daylight nie podporządkował się tradycji. Z biegiem czasu zaczął nawet zazdrościć swojemu bliźniakowi, który był jedną z najbliższych, najbardziej godnych zaufania i najbardziej ufających Daylihtowi osób. Niestety, nagle się to zmieniło. Po pewnym czasie walki ramię w ramię ze swoim bratem, podczas ich walki z armiami Dhaemoun, w jednym z wymiarów Nadir. Daylight zdradził Sunlight. Zszokowany i zraniony emocjonalnie Sunlight próbował zmienić jego decyzję, ale zanim cokolwiek powiedział, Daylight ciął go swoim złotym mieczem, a potem oderwał jedno ze skrzydeł. Sunlight wrzeszczał z bólu, zanim się zorientował, wszystko, co widział, stało się czarne, gdy jego brat, którego tak bardzo kochał, pozbawił go oczu. Daylight porzucił zmasakrowane ciało brata w najciemniejszym miejscu piekielnego Nadiru. Po powrocie z bitwy ogłosił własną śmierć i przez następne tysiąclecia udawał własnego brata.
W miarę jak upływał czas, Daylight powoli, ale pewnie, realizował swoje przebiegłe plany wyeliminowania jakiejkolwiek konkurencji w niebiosach. Jeden z jego młodszych braci był już jednym z nielicznych wybranych, którzy byli kandydatami na wspaniałego wodza w ciągu kilku następnych eonów. Daylight oszukał swojego młodszego brata, i udał się z nim do jednego z najgorszych wymiarów Nadir. Młody i niedoświadczony anioł zagubił się w tamtym świecie, gdy Daylight zostawił go tam na śmierć, zgnicie i zapomnienie.
Wrócił do domu i oszukał innych. Powiedział wszystkim, że jego młodszy brat Valentin zbuntował się przeciwko woli Caelestis. Próbował wszystkiego, aby go powstrzymać, ale nie udało mu się. Na początku większość archaniołów i innych aniołów wierzyła mu, ale niektórzy zaczęli nabierać podejrzeń z powodu ciągłych zniknięć aniołów przez tysiąclecia. Jedynymi pozostałymi młodszymi dziećmi Eden i Michaiła byli Estee i Loralei. Estee był o wiele mniej doświadczony, niż jego drugi brat, Valentin. Najlepiej można było go opisać jako bardzo energicznego, porywczego młodego anioła, który bezwarunkowo podziwiał Daylighta. Loralei nie była tak niedoświadczona, ale wciąż była młoda, i trzeba było ją nauczyć wiele o jej umiejętnościach. Była także jedyną kobietą wśród dzieci Michaiła. Uważano ją za wyjątkową, bo kobiety wśród archaniołów były rzadkością.
Po tym, jak Daylight ogłosił własną śmierć i podał się za Sunlighta, Estee i Loralei byli załamani stratą brata. Najbardziej zabolało to Estee, bo on najmocniej podziwiał Daylighta, i chciał być taki jak on. Nie miał pojęcia, że Sunlight to tak naprawdę Daylight. Był nieświadomy zbrodni, które miały miejsce wokół niego, dopóki nie przyłapał Daylighta (którego uważał cały czas za Sunglighta), podczas rzezi w czasie jednej z ekspedycji w region Nadir, aby nauczyć młodych archaniołów, takich jak on, jak walczyć z Dhaemouns. Zdezorientowany Estee był świadkiem, jak Daylight w przebraniu zaatakował i zabił całą grupę dziesięciu tysięcy młodych archaniołów w Nadir. Estee od razu chciał to wyjaśnić, po krótkiej rozmowie dowiedział się, że Sunlight to tak naprawdę Daylight, który oszukiwał wszystkich przez cały czas. Nie mógł uwierzyć, że osoba, którą podziwiał tak długi czas, zdradziła swoich braci i siostry w niebiosach. Ze łzami w oczach i bólem w sercu Estee próbował uciec, aby powiedzieć prawdę swojej siostrze i innym, ale nie udało mu się, bo Daylight zablokował mu drogę. Bezlitośnie go pobił. Estee nie walczył dobrze, bo był młodym aniołem. Cierpiał z rąk Daylighta, który nie miał dość, i bez przerwy się nad nim znęcał. Był moment, kiedy Estee chciał przytulić Daylighta i powiedzieć mu, żeby przestał, ale stracił przytomność, nim zdołał cokolwiek zrobić. Otrzymał potężny cios w głowę, który z pewnością spowodował uszkodzenie czaszki. Jego młode ciało stało się wiotkie i upadł martwy w ciemność, za sobą pozostawiając jedynie krew i łzy.
Po wszystkim Daylight cieszył się, że Estee, jeden z ostatnich młodych członków jego rodu, zniknął na dobre, razem z resztą aniołów, które zostały umieszczone na liście kandydatów na przyszłego dowódcę. Następnie planował pozbyć się Loralei. Teraz była dla niego ostatnią przeszkodą. Już zniszczył jej umysł, wypełniając go wątpliwościami na temat jej samej, jej rodzaju i rodziny. Pozostało mu tylko sprawić, że pęknie i straci nad sobą kontrolę, co ułatwi jej wygnanie.
Gdy wracał do swojego domu w raju, wokół bram niebios stał tłum aniołów. W środku tego tłumu stał wysoki i promienny archanioł. I to była Treashaw, a jej wyraz twarzy zdradzał pogardę i rozczarowanie. Skonfrontowała swojego siostrzeńca z ich podejrzeniami i jego niegodziwymi działaniami. Po długiej, gorącej debacie na temat lojalności Daylighta, Daylight stracił opanowanie i cierpliwość z powodu presji wywieranej na niego przez ciotkę i Chydaeus. Daylight pokazał swoją prawdziwą naturę, najprawdziwsze i najbardziej chore intencje. Wyraził swoje życzenie bycia ponad wszystkimi i wszystkim. Powiedział ponadto, że nie mają oni prawa nim rządzić i osądzać jego czynów, bo są pod nim i skończą jak niezliczone anioły, których pozbył się z zazdrości.
Daylight nie marnował czasu, wyciągnął swój złoty miecz i próbował przeciąć Treashaw oraz Chydaeus wokół niej. Między Treashaw i Daylightem doszło do zaciętej walki. Treashaw wiedziała o niesamowitej mocy i wigorze Daylighta, którymi dorównywał jej. Stojący za nią Chydaeus obserwowali nieziemski pojedynek. Iskry, pióra i światło latały po całym niebie. Okrutne krzyki aniołów można było słyszeć od obu walczących. Oba miecze wciąż się zderzały, tworząc niebiańskie dźwięki i fale mocy. Ich zdolności zderzały się i po walce psioniczny klejnot oka Treashaw przytłoczył światło Daylighta, odpychając go mocno. Daylight upadł na ziemię, gdy jego zbroja archanioła pękła, a jego długie, srebrne włosy zakryły zakrwawioną twarz.
Po przegranej został zatrzymany przez Chyadeus i zabrany do Judiciphims, aby mógł stanąć przed sądem. Z woli Caelestis Judiciphims postanowi wrzucić go do Mrocznej Otchłani. W ten sposób został przeniesiony na skraj raju, krzyczał przy tym w gniewie i próbował uwolnić się od trzymających go aniołów. Odwrócił głowę, aby po raz ostatni spojrzeć na wszystkich, których nienawidził. W jego oczach pojawiła się Loralei, która miała puste spojrzenie. Uśmiechnął się do niej i zaczął się głośno śmiać, w swoim szaleństwie i nieokiełznanej wściekłości. Jego ciało zostało uniesione i gwałtownie zrzucone z krawędzi nieba z ogromną mocą, której nie mógł powstrzymać. Daylight widział, jak obraz aniołów staje się coraz mniejszy. Widział, jak postać Treashaw oddala się coraz bardziej. W jego wściekłych wrzaskach i szalonym, ciągłym rechotaniu, jego ciało przeleciało przez czas i bezkresny ocean kosmosu. Jego ciało przebiło się przez wiele wymiarów, gdy spadał głębiej, na dno Nadir. Następnie wylądował na twardym, zimnym i ciemnym gruncie swojego nowego domu, Mrocznej Otchłani. Jego lądowanie było tak mocne i przytłaczające, że stracił przytomność. Pozostał nieprzytomny przez trzydzieści tysięcy lat.
Powstanie Night Terrors
Minęło trzydzieści tysięcy lat i zdezorientowany Daylight obudził się w piekle, w którym został uwięziony za swoje poprzednie działania. Odkrył, że otacza go całkowita ciemność oraz Dhaemouns, które czają się w tej pustej i niesamowitej przestrzeni. Złośliwe istoty pochodzące stąd wiedziały, kiedy nowy anioł spadł ze strefy Zenitu. Nie traciły czasy, zaczęły nękać Daylight, który utracił swą boską łaskę. Upokorzony, ale wściekły Daylight odpowiedział, atakując te Dhaemouns. Jego ataki na te diabelskie istoty zwróciły uwagę innych Dhaemouns, przebywających w pobliżu.
Co zaskakujące, wszyscy połączyli siły, aby pokonać świeżo upadłego anioła. Chcieli go pożreć, kiedy był jeszcze w swoim anielskim stanie. Jego zapach doprowadzał te stworzenia do szaleństwa. Jeden po drugim atakowały agresywnie, próbując go pokonać, ale Daylight walczył z mnóstwem Dhaemouns, które gromadziły się wokół niego. Ściął głowę, rozerwał i zmiażdżył wiele diabłów, ale kiedy walczył i próbował użyć mocy, którą kiedyś miał w raju, zdał sobie sprawę, że nie działała już tak samo jak kiedyś. Jego światło wydawało się...słabsze. Prawie, jakby znikało powoli.
Zaczął doświadczać nowych emocji, nowych uczuć, których nigdy wcześniej nie czuł, a jednym z nich było całkowite wyczerpanie. Czuł, jak jego duchowa moc zanika im bardziej walczył przeciwko tym wszystkim Dhaemouns, ale nie miał innego wyboru, jak wciąż walczyć, w przeciwnym razie z pewnością zostałby pożarty przez nich wszystkich. Próbował użyć swojego miecza, ale nie lśnił on już swoim pięknym i niebiańsko złotym blaskiem, jaki kiedyś miał. Jedyne, co mógł zrobić, to użyć swojej nadprzyrodzonej siły fizycznej, aby przetrwać.
To, co wydawało się wiecznością, w końcu dobiegło końca, ale jego ciało było całkowicie wyczerpane. Nie mógł wyciągnąć więcej energii z żaru swojej duszy, jego dusza znajdowała się teraz w stanie zawieszenia. Jego teraz blade, prawie bezbarwne oczy, wpatrywały się w stosy martwych Dhaemouns, które udało mu się pokonać, choć osiągnął granice swoich możliwości. Czuł, że stał się tak kruchy, uczucie słabości i wrażliwości były czymś, z czym nie mógł sobie poradzić.
Powoli uświadomił sobie, że został wyrzucony z nieba. Wrzasnął w gniewie, a jego głos odbił się echem w ciemności, w której się znajdował. Nie mógł pojąć, jak istota tak elitarna jak on, mogła kiedykolwiek zostać wyrzucona. W tym momencie chciał wydostać się z Otchłani, w której był uwięziony. Zapytał jednego z umierających Dhaemouns, jak wydostać się z Otchłani, ale Dhaemoun nie znał innego wyjścia i śmiał się z niego, twierdząc, że utknie tutaj jak reszta. Daylight zabił go z irytacji.
Wściekły i niezadowolony Daylight spędził większość swoich dni, lat i stuleci... walcząc i próbując wymyślić, jak opuścić Otchłań. Jeśli wcześniej czuł się słaby, to teraz czuł, że ledwo może cokolwiek zrobić. Miał bardzo mało mocy, a nie chciał postrzegać siebie jako słabeusza, który uległby wyczerpaniu. Nie chciał postrzegać siebie jako wrażliwej istoty. Wierzył bowiem, że jest ponad wszystkimi, Dhaemouns, aniołami, demonami itd. Jego motywacją do przetrwania aż do teraz było jego pragnienie i chęć bycia najlepszym. Zamierzał zemścić się na tych, którzy wyrzucili go z jego domu, ale wiedział, że w obecnym stanie, w jakim się znajdował, byłby to poważny błąd.
Po jakimś czasie zaczął odczuwać silne pragnienie zdobycia władzy. Siła, której sam nie miał, a jej przywrócenie wymagałoby czegoś, co byłoby źródłem energii. Nie wiedział, jak to zrobić, ani jak to osiągnąć, ale potrzebował tego teraz. On był głodny. Walczył z większą liczbą Dhaemouns, które rezydowały w innych częściach Otchłani. W jednej ze swoich walk stracił rękę i nabawił się kontuzji kręgosłupa. Jego skrzydła były porozrywane, a większość jego złotej zbroi straciła kolor i była popękana. Czuł, że zmęczenie narasta, im więcej walczył bez odpoczynku. Trwało to dłużej, aż odkrył, że to, czego potrzebował, było przed nim cały czas. Z desperacji, niewyobrażalnego cierpienie i duchowego głodu, pożarł przeciwników, których miał zabić. Pomysł był upokarzający dla kogoś, kto uważał się za lepszego niż inni dzięki własnej niezależnej władzy, ale nie było innej opcji i musiał to zrobić. Śmierć i zniknięcie w nicości nie wchodziły w grę.
Uzyskał energię, której brakowało mu tak długo. Zaczęły się go teraz obawiać wszystkie Dhaemouns zamieszkujące Otchłań. Nadano mu wiele imion, takich jak: Kolekcjoner, Mroczny Omen, Cesarz Ciemności, Ojciec Ciemności, Demon z Otchłani, Zmiennokształtny Mistrz itd. Nie było wątpliwości, że zostawił swój ślad w Otchłani, żaden Dhaemoun z tego miejsca nie odważyłby się zadzierać z nim lub stanąć mu na drodze, ale to mu nie wystarczało, jego głód wzrastał z każdym wrogiem, którego pochłonął. Im więcej swoich wrogów pożerał, tym bardziej zmieniał się jego już i tak ponury wygląd. Jego kiedyś złota skóra stawała się szara. Jego oczy były czerwone jak krew, a jego samego otaczał silny zapach rozkładu.
Oszczędził kilka Dhaemouns, bo leżało to w jego interesie, potrzebował bowiem pomocy w znalezieniu wyjścia z Otchłani. Dhaemouns, które zniewolił, spędzały czas, szukając wyjścia, ale wróciły do niego bez rezultatów. To zirytowały Daylighta na tyle, że w zjadł pozostałe Dhaemouns, które okazały się dla niego bezużyteczne. Tym, co teraz zostało w Otchłani, był on sam. Udało mu się zlikwidować wszystkie Dhaemouns z tego miejsca. To było satysfakcjonujące dla Daylighta, ale utknięcie w Otchłani nie było czymś, co miał w planach. W końcu, po długich poszukiwaniach wyjścia, natrafił na snop światła. W środku tego światła stała wysoka, biała postać. Ta postać w białym kapturze patrzyła w jego kierunku.
Mógł od razu wyczuć zapach anioła, i nie tracił czasu, na atakowanie tej nieznanej osoby. Widząc teraz anioły, Daylight czuł zniesmaczenie. Aniołowie są jego wrogami i zamierzał zabić tego, aby wysłać wiadomość do tych, którzy wyrzucili go z nieba. Ale zanim dotarł do tej postaci, już jej nie było. Był teraz w innym miejscu, w nowym świecie, gdzie spoglądało na niego duże, unoszące się oko. To wielkie oko ani razu nie mrugnęło, a jego spojrzenie było przyklejone do Daylighta. Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, ale nie powstrzymało go to przed atakowaniem nowych istot pochodzących z tego miejsca. Z poprzedniego, szarego wyglądu, zmienił wygląd na znacznie bardziej demoniczny. Oddalał się od jego znikających, anielskich cech przez każdy posiłek, który zjadł.
Walczył z niezliczonym Dhaemouns, i jednemu z nich udało się dorównać mu w walce. Nazywał się Night Terrors, seksualny władca demonów, znany z bycia Noctobusem, który potrafił manipulować snami i stanem emocjonalnym innych osób. Był też w stanie szybko rozmnażać się z innymi, tworząc piekielne dzieci. Ten Dhaemoun stoczył z Daylightem najlepszą możliwą walkę jak dotąd. Ten Dhaemoun był bardzo dumny i był zbyt pewny siebie, jak sam Daylight, nie wierzył, że ktokolwiek może go pokonać, ale bardzo się mylił. Korzystając z możliwości zmiany kształtu, Daylight nie tylko zmylił tego Dhaemoun, ale też zaskoczył go wieloma zdolnościami, które posiadało jego ciało. Ten Dhaemoun wierzył, że jest jednym z siedmiu grzesznych, klastrowych królów, którzy byli częścią tego nieznanego królestwa, w którym znajdował się Daylight. Daylight nie miał pojęcia, o co mu chodzi, ale kimkolwiek były te Dhaemouns, zamierzał dodać je do listy istot, które zje. Po chaotycznej walce z Night Terrors Daylight zdołał go pokonać i, zgodnie z oczekiwaniami, pochłonął go. Z dziwaczną przyjemnością kradnie imię Dhaemoun - Night Terrors - i zmienia się w niego, czując radość z możliwości zhańbienia swojego martwego już wroga.
Daylight, który teraz przejął tożsamość Night Terrors, zaczyna przerażać i podbijać inne istoty i miejsca w królestwie, w którym się znajduje. Później dowiaduje się, że świat, w którym obecnie mieszka, nazywa się Umbra. Miejsce, które znajduje się nad Otchłanią, w której był poprzednio. Później, dowiedziawszy się o tym, postanowił zdobyć więcej wiedzy na temat nowych terenów, które planował podbić, tak jak zrobił to z Otchłanią. Miał zamiar zacząć od wyzwania każdego możliwego władcy demonów obecnego w Umbrze. Władcy demonów smakowali wyśmienicie i była to moc, której pragnął bardziej, niż jakiejkolwiek innej nadprzyrodzonej istoty lub istoty, która żyła w Umbrze.
Po tym, jak uzyskał już około cztery tysiące umiejętności różnych demonicznych władców, zaczął grozić Cesarzowej, która była bardzo ważną istotą w świecie Umbry. Cesarzowa słyszała plotki o Night Terrors, chcących rzucić jej wyzwanie. Rozkazała swojej osobistej, demonicznej armii umbryjskiej, żeby zajęły się nim na dobre, bo przeszkadzał demonom i duchom w pobliżu, które były częścią jej terytorium. Ale ku jej zdziwieniu, bardzo niewielu z jej armii powróciło. Z armii liczącej czterdzieści tysięcy powróciło zaledwie ośmiuset ocalałych. Cesarzowa dostrzegła teraz powagę problemu z Night Terrors i zdecydowała się uczynić Night Terrors jednym z jej priorytetów, którym planowała się zająć.
W centrum tego zamieszania miało miejsce kilka interesujących spotkań. Night Terrors trafił na pewnego Dhaemoun, mężczyznę, o imieniu Stigmata, w skrócie Stigma. Był to Estee, jeden z braci Night Terrors, którego zdradził, gdy był jeszcze aniołem. Próbował zabić Stigmę, ale ten okazał się dla niego większym wyzwaniem. Jego płomienie pokryły całe pole walki. Jego ogień podkreślał jego gniew na Night Terrors i jego zdradę. Stigma był całkowicie skupiony na swoim celu, którym było zabicie jego manipulującego brata. Wydawało się, że nic nie powstrzyma jego wściekłości. Jego jedyną misją było zamordowanie tego, który pozbawił go łaski. Jednak plany Stigmy zostały udaremnione.
Po raz kolejny armia Cesarzowej zaatakowała Night Terrors, nie tylko za zabicie tych, którzy byli wojownikami Cesarzowej, ale też za przeciwstawienie się jej woli. Night Terrors jest kapryśny i nieprzewidywalny, skorzystał z okazji, by podstępnie zaatakować swojego młodszego brata i udało mu się, niestety jego młodszy brat zniknął, zanim Night Terrors mógł przystąpić do kolejnego ataku, i Night Terrors został sam przeciwko armii Cesarzowej, wysłanej specjalnie do niego. Wszystko szło mu dobrze, dopóki nieoczekiwany wróg nie ujawnił swojej obecności.
Bezoki Dhaemoun z czerwonym okiem unoszącym się nad jego głową wyrzucił Night Terrors poza Umbrę. Night Terrors został wysłany do zupełnie innego wymiaru, który nie znajdował się ani w strefie Zenitu, ani w Nadir. A ze względu na ilość czystości, jaką zawierała, Night Terrors musiał znaleźć sposób, aby ją opuścić, w przeciwnym razie jego ciemność zostałaby natychmiast oczyszczona. Stracił dużą liczbę dusz, które wcześniej zgromadził. Użył jednej ze swoich skradzionych umiejętności i udało mu się otworzyć bramę, która zaprowadziła go do zupełnie innego wymiaru. Wymiar ten był bardzo odległy od poprzednich, w których przebywał.
Candy Pop
Candy Pop był młodą, mistyczną istotą, należącą do gatunku nazywanego genyrami. Genyry były mieszanką wróżek i elfów, które żyły sobie spokojnie w Lesie Światła. Byli bardzo odizolowani od ludzi, przez co ludzie łatwo wpadali w panikę na ich widok, bo byli dla nich czymś nieznanym. Niezależnie od tego, Candy Pop był typem genyra, który od czasu do czasu zapuszczał się na obrzeża Lasu Światła. Nie bał się pokazywać ludziom, którzy czasami wchodzili do lasu, gdzie zamieszkiwał jego gatunek, z niezbyt przyjaznych powodów.
Był ciągle ganiony za swoje buntownicze i ciekawskie zachowanie, ale rzadko słuchał upomnień. Jego duch przygody był silny. Jeśli kiedykolwiek słuchał jakichś rad, zwykle pochodziły one od jego najbliższych przyjaciół z dzieciństwa, Pierrota i April. Pierrot był magicznym rzemieślnikiem, który specjalizował się w tworzeniu magicznej broni lub przedmiotów dla innych genyrów albo dla siebie. Te magiczne przedmioty mogły zostać użyte do zapieczętowania złych istot lub stworzeń, podczas gdy April była kobietą genyrem, która była genyrem ogrodowym (nie wiem, jak inaczej to dobrze przetłumaczyć, była po prostu Gardenyrem, czyli "genyrem ogrodowym" XD). Uprawiała owoce, warzywa i kwiaty dla innych genyrów.
Candy Pop bardzo lubił ich oboje i bardzo ich cenił. Pomimo dobrego życia i przyjaciół, jego własny gatunek czasami obawiał się, bo był nieślubnym synem potężnego króla mrocznych elfów, który nosił imię Calificur. Jego ojciec był uważany przez jego gatunek za złego i okropnego. Był znany ze swojego okrucieństwa wobec wielu leśnych stworzeń. Uważa się również, że był odpowiedzialny za zniknięcie matki Candy'ego, Jesterci Pop. Silna kobieta, podobna do amazonki, która wiedziała, jak bronić swojego ludu w czasie wojen, mając jedynie siłę i odwagę. Ostatnia wojna, w której walczyła, miała miejsce około 450 lat temu. Była to wojna między genyrami i dhokkalfers (mrocznymi elfami, którymi rządził Calificur), to wtedy jego matka zaginęła na stałe.
Wychowywał go ukochany wujek Payazzo Pop. Był on bratem jego zaginionej matki, Jesterci. Jego wujek był nie tylko jego opiekunem, ale także mistrzem. Uczył on Candy'ego, jak być prawdziwym artystą, aby mógł występować przed młodszymi. To nie był dobry czas dla mieszkańców lasu, więc Candy Pop, wraz z innymi artystami takimi jak on, aby dzieci były spokojne i nie przeszkadzały i nie martwiły się kłopotami genyrów z innymi gatunkami i wrogami. Jednak pragnienie Candy'ego, by być kimś więcej, niż artystą, było dość silne. Przez to, co słyszał o swojej matce, chciał być taki jak ona. Jednak nie mógł spełnić swojego marzenia, ze względu na jego wiek. Był jedynie nastolatkiem, dlatego nie uważano go za zdolnego do zostania takim wojownikiem jak ona.
Pragnął być taki jak jego matka. Wojownik, którego wiele genyrów mogło podziwiać ze względu na jego siłę i wolę. Chciał z całych sił zająć miejsce matki. Bardzo niewielu mogło zrozumieć, jak się czuł, a jedną z tych osób, które go rozumiały, był nikt inny, był jedna z jego przyjaciółek, w której również się podkochiwał, a była to April Fools. Rozumiała jak się czuł, bo ona też chciała być jak jej ojciec, Rose. Bohater, który walczył z niezliczonymi potworami. Nieustraszona osoba, która odcisnęła swe piętno w historii genyrów. Ale 160 lat temu zniknął bez śladu, nigdy więcej go nie widziano. Krąży plotka, że coś lub ktoś...wziął go siłą.
Candy Pop uważał, że April Fools miała wielkie szczęście, że była córką takiej legendy. Czasami myślał, że jednym z powodów, przez który zostali tak bliskimi przyjaciółmi był fakt, że rodzice ich obojga byli legendarnymi postaciami dla ich gatunku, oczywiście uważał to za głupie myślenie, ale nigdy nie odważył się wspominać ojca April, bo wiedział, że April była rozdarta przez zniknięcie jej ojca wiele lat temu. Był to drażliwy temat, a przynajmniej tak było jego zdaniem. Ale oboje zawsze się śmiali i znajdowali sposób, aby pocieszyć siebie nawzajem. W końcu od tego są przyjaciele.
Mijały pory roku i Candy wiedział, że z innymi, niezbyt przyjaznymi gatunkami, które dzieliły ziemie z jego ludem, będzie problem. Nie tak dawno temu doszło do starć między jego gatunkiem, a Serantami. Demoniczne, krwiożercze i głodne, podobne do wampirów stworzenia sprawiły Candy'emu i jego rodzinie ogromną liczbę problemów. Wiele młodych zostało porwanych lub zabitych, młode dziewczyny i chłopcy z jego gatunku zostali brutalnie pobici lub byli napastowani seksualnie. To było kompletne spustoszenie, a sytuacja wymykała się spod kontroli. Okoliczności pogorszyły się, gdy Seranci sojusz z sąsiednimi, pomniejszymi gatunkami, takimi jak wściekłe orki i bezduszne chochliki. Nienawidzili oni genyrów za to, że ci robili dobre rzeczy i byli uznawani za strażników ludzkiej rasy.
49 lat później konflikt między tymi gatunkami nieco ustąpił, ale z marnymi skutkami. Liczba genyrów dramatycznie spadła i nie wyglądało to dobrze dla rodziny Candy'ego. Jeden ze starszych tego gatunku, który nazywał się Sir Hephae musiał podjąć drastyczne decyzje, aby zapewnić bezpieczeństwo każdemu w swoim lesie. Pragnienie Candy'ego, by stać się częścią armii, nigdy nie było tak silne jak teraz. Jego gatunek podupadł i teraz bardziej niż kiedykolwiek ze wszystkich sił chciał pomóc im we wszystkim, w czym tylko mógł. Posunął się nawet do poproszenia swojego bliskiego przyjaciela, Pierrota, aby ten wykuł mu odpowiednią broń, żeby Candy mógł dołączyć do genyrskich żołnierzy. Pierrot był dobrym przyjacielem i starał się mu doradzić , że to nie jest mądre i najlepiej będzie, gdy zostanie w domu, tak jak pozostali nastolatkowie, ale Candy nalegał, nie pozostawiając Pierrotowi innego wyboru, jak tylko zrobić to, o co prosił. Postawił jednak warunek, że Candy pozwoli mu przyłączyć się do jego pomysłu podczas nadchodzącej bitwy z pozostałymi wrogami. Candy zgodził się na to i po około 4-5 miesiącach Pierrot wykuł mu bardzo szczególny rodzaj młotka. Ten młot był wyjątkowy, rzadki. Nie był jak inne bronie, które stworzyli inni magiczni rzemieślnicy, tacy jak Pierrot. W końcy Candy i Pierrot zdołali dostać się do sił zbrojnych genyrów bez żadnego pozwolenia.
Nieunikniony los i związek
Prawie 7 miesięcy później ponownie zaczęły się walki między genyrami i Serantami. Seranci mieli nowych sojuszników, którzy pomogli im w tej kolejnej walce, co było trochę trudne dla wściekłych genyrów, które chciały tylko upewnić się, że nie zostaną zaatakowani ponownie. W międzyczasie, gdy to wszystko działo się z dala od ich domu, czaiło się wśród nich coś złowrogiego. Z jakiegoś powodu inne stworzenia z sąsiadujących gatunków również atakowały genyrów. Wiedząc, że genyry toczą wojnę z Serantami, większość z tych istot przyłączyła się do tej bitwy, stawiając genyrów w niekorzystnej sytuacji. Wielu genyrów zginęło, a dwójka nieletnich, która dołączyła bez pozwolenia, mogli poczuć powagę sytuacji.
Candy Pop zdołał pokonać wielu wrogów, Pierrot zrobił to samo. Ale byli otoczeni. Przywódca armii genyrów zauważył ich obecność i nie mógł uwierzyć, że dwoje nastolatków zdecydowało się wziąć udział w chaotycznej wojnie. Chciał ich skarcić, ale znał trudną sytuację, w której byli wszyscy, nie był w stanie ich przywołać...przynajmniej dopóki nie wyjdą z tego żywi. Odepchnął na bok swoje irytujące emocje i walczył u boku młodych.
Nadeszła noc i nikt w Lesie Świateł nie wiedział, co się dzieje z pozostałymi. Jedynymi dorosłymi, którzy pozostali, aby opiekować się dziećmi i nastolatkami byli Tuli Pan, matka April Fools i żona legendarnego i bohaterskiego Rose, Payazzo Pop, brat dzielnej wojowniczki Jesterci, Drizzle Drops, genyr utalentowany w posługiwaniu się magią wody, Lancy Lium, genyrka będąca ekspertem od roślin i ziół wszelkiego rodzaju, Kasai Sparkee, genyr dobry w posługiwaniu się ogniem i pirokinezą, Markera Dust, genyrka potrafiąca manipulować piaskiem, i na koniec pan Hephae, sędzia i ojciec Pierrota. Pozostali też różni starsi, którzy pomagali dorosłym. Wszyscy byli odpowiedzialni za los młodych genyrów.
Dali młodym instrukcje, aby pozostali w swoich domach i nie wychodzili bez względu na to, co słyszą, czują lub widzą. Jednak April martwiła się o swoich przyjaciół. Bardzo kusiło ją, aby opuścić dom, żeby upewnić się, że wszystko w porządku. Wiedziała, że nie może sprzeciwić się wydanym jej instrukcjom, ale jej myśli zasnuwały jej umysł tylko zmartwieniem i strachem. Kiedy była zajęta martwieniem się o przyjaciół, zauważyła małego ludzkiego chłopca, który wyglądał na 5-6 lat. Powoli przedzierał się przez wejście do leśnej wioski genyrów. Krzyczał i wołał swoich rodziców. Wydawał się być poważnie ranny i posiniaczony. Chłopiec krzyczał głośniej, a pozostali zdołali go usłyszeć. Pierwszą osobą, która podeszła do chłopca, był Kasai, który go sprawdził i upewnił się, że nikomu nie zagraża. Po potwierdzeniu, że chłopiec był tylko zagubionym, ludzkim dzieckiem, oddał go Lancy Lium i Tuli Pan, aby mogli zapewnić mu opiekę i ochronę.
Minęło kilka godzin i April uznała, że to trochę dziwne, że jej matka nie wróciła do ich mistycznego, drewnianego domu. Postanowiła sprawdzić co u niej, i u chłopca w domu pięlęgniarskim, który mieli w wiosce. Po jej przybyciu, pierwszą rzeczą, którą zauważyła, była niesamowita cisza, która zapanowała w całej okolicy. Po kilku minutach sprawdzania pokoi dotarła do ostatniego. Drzwi były do połowy uchylone i widziała neonowe świecie, delikatnie oświetlające wnętrze. Pchnęła drzwi, które otworzyła się powoli, i szybko zakryła usta, gdy zobaczyła przerażającą scenę. Zagubione dziecko leżało na łóżku, całe jego ciało było suche i pozbawione życia. Nie tak daleko Lancy zdawała się mieć skręconą szyję, jednocześnie od niej i od zagubionego dziecko czuć było dziwny, suchy zapach rozkładu.
April cofnęła się o kilka kroków, wciąż przestraszona i skamieniała ze strachu. Nagle usłyszała za sobą skrzypienie drewnianej podłogi. Odwróciła się szybko i zobaczyła swoją matkę stojącą przed drzwiami...z dziwnym wyrazem twarzy. April widziała, że coś jest nie tak z jej wyglądem, wydawała się bardzo blada. Jej zielona skóra była lekko szara, a pod oczami miała czarne worki. Nie wspominając o tym, że wyglądała, jakby z trudem trzymała się na nogach. April zapytała matkę, czy wszystko w porządku. Bez wahania objęła ją i drżącym głosem spytała, co się stało z pozostałymi. Ale jej matka nie odpowiedziała. Jej wyraz twarzy pozostał pusty. A kiedy April spojrzała w jej twarz, zobaczyły łzy gromadzące się w oczach matki. Jej ciemnoszare, spieczone usta poruszyły się, jakby chciała coś powiedzieć, ale jedyną rzeczą, która się stało, było pojawienie się dużego oka na jej gardle. To diabelskie oko wkrótce stało się czymś w rodzaju czarnej masy, która szybko wydostała się z ust jej matki. I kiedy to coś się zmaterializowało, April mogła zobaczyć, jak ciało jej matki wysycha, gdy jej życie i dusza zostały ukradzione. April próbowała uciec, ale ta istota chwyciła ją. I zanim zdążyła zawołać o pomoc, ciemność ogarnęła jej umysł i ducha.
W międzyczasie Candy Pop i pozostali uciekli przed wciąż trwającą wojną. Pobliskie gatunki okazały się większym problemem, niż się spodziewali. W drodze do domu nie mogli zrozumieć, dlaczego inne gatunki, które nie były nawet zaangażowane w ich walkę z Serantami, zaczęły się w nią angażować. Pierrot zasugerował, że Seranci mają więcej sojuszników, niż sądzili, ale inne ranne, pozostałe przy życiu genyry powiedziały, że to mało prawdopodobne, bo Seranci byli sujusznikami tylko z Orkami i Chochlikami. Reszta innych królestw absolutnie nienawidziła Serantów, bardziej niż oni. Jedyne, co mogli teraz zrobić, to ewakuować wszystkich i przenieść się na tajne tereny Tellus, dopóki chaos wokół nich nie opadnie. Nie mogli już ryzykować utraty genyrów.
Kiedy wrócili do swojej wioski, stwierdzili, że panuje tam straszna cisza. Pomyśleli, że wszyscy już śpią, bo jest północ. Przywódca oddziału genyrów rozkazał Pierrotowi i Candy'emu, aby przygotowali powozy i konie, podczas gdy inni mieli opatrywać rany. Nie mieli czasu do stracenia. Candy i Pierrot zrobili tak jak nakazał ich przywódca i obaj poszli przygotować konie i powozy. W czasie, gdy przygotowywali powozy, przywódca powiedział pozostałym, aby szli do każdych drzwi i pukali, żeby szybko ostrzec wszystkich o problemie, który mieli. Kiedy przywódca udał się do głównego budynku, w którym zwykle przebywają wszyscy starsi, znalazł ich wszystkich martwych. Ich ciała rozproszyły się, wszystkie zwłoki miały coś wspólnego, wszyscy wyglądali, jakby byli śmiertelnie ranni lub w jakiś sposób zaatakowani, zanim dziwny, pomarszczony wygląd opanował ich martwe ciała. Przywódca był w kompletnej rozpaczy i szybko się odwrócił, aby iść i ostrzec pozostałych, ale zobaczył April Fools stojącą w przejściu. Była pokryta krwią genyrów, które najprawdopodobniej zaatakowała i zabiła. Zdezorientowany i zaskoczony przywódca, wrzasnął do April, pytając ją, czy to ona jest odpowiedzialna za morderstwa, ale April nie odpowiedziała mu, zrobiła tylko jeden, krok, pojawiła się przed w ciągu kilku sekund i powaliła go na ziemię.
W międzyczasie pozostali znaleźli martwe niezliczone rzesze ciała nastolatków i dzieci, których pozostawili pod opieką dorosłych. Niektórzy byli zirytowani, niektórzy opłakiwali to, bo niektóre z dzieci były ich. Znalezienie martwego dziecko było prawdopodobnie jedną z ich największych obaw. Niektórzy mężczyźni i kobiety stracili kontrolę i zaczęli głośno szlochać, próbując zrozumieć, dlaczego tak się stało. Bardziej opanowani wojownicy zmusili ich do pójścia dalej, aby mogli szybko zgłosić tę dziwną zbrodnię swojemu przywódcy. Wszyscy udali się do miejsca, gdzie poszedł przywódca, a po przybyciu tam zobaczyli zwłoki April i starszych genyrów. Wszyscy podeszli do ciał i zbadali je. Usłyszeli, jak drzwi zamykają się za nimi, przez co w pokoju zapanowała ciemność i trudno było cokolwiek zobaczyć. Wszyscy byli zaskoczeni i skonsternowani. Nagle usłyszeli czyjś ciężki oddech i nie wiadomo skąd jeden z genyrów krzyknął z bólu, gdy coś rozerwało jego wróżkowe skrzydła i wciągnęło go w ciemniejszy obszar dużego pokoju, w którym wszyscy byli. Inni wpadli w panikę, niektórzy zdecydowali się użyć swojego wróżkowego pyłu, aby oświetlić to miejsce, ale kiedy to zrobili, zobaczyli, jak ich własny przywódca rozrywa genyrskiego żołnierza na strzępy. Wszyscy wpadli w szał, nie wiedząc, dlaczego ich własny, szlachetny towarzysz robi to jednemu ze swoich. Nie byli pewni, co zrobić, szybko podjęli decyzję, żeby zatrzymać go, ale zanim spróbowali pokonać go jako drużyna, ich lider zniknął z ich pola widzenia i zaczął szybko atakować każdego z nich, niektórzy zostali ścięci, inni przecięci lub pobici. Jeden genyr zdecydował się po prostu dźgnąć i zabić przywódcę, ale to nie zadziałało. Zamiast tego ostrze, którego użył genyr zostało wchłonięte przez ciało przywódcy, wraz z ramieniem genyra, który krzyczał z potwornego bólu, gdy czuł, jak jego ramię jest miażdżone i wciągane siłą.
Ocalały genyrka uciekła z pomieszczenia z przerażeniem w oczach. Zauważyła, że Pierrot i Candy wracają, ale gdy ich zobaczyła, zaczęła krzyczeć do nich, aby zawrócili i uciekli, ale kiedy się do nich zbliżyła, nagle poczuła, jak jej głowa opuszcza ciało, jej świat się zakręcił, a jej odcięta głowa potoczyła się do stóp Candy'ego i Pierrota. Obaj nastoletni chłopcy krzyknęli i spojrzeli na siebie z tak wielkim niedowierzaniem i przerażeniem. Pierrot zrobił kilka kroków do przodu i ze strachem spojrzał na głowę. Niespodziewanie zarówno Candy, jak i Pierrot, wyczuli przed sobą wielkie zło. Kimkolwiek był, nie zadał sobie trudu, aby ukrywać swoją obecność. Kasai, jeden z bliskich przyjaciół rodziny Pierrota, wyszedł z cienia, wpatrując się w nich obu. Uśmiechnął się i przywitał ich słowami: "Dzieci, witajcie w domu". Naiwny Candy szybko próbował do niego podejść i zapytać go, co się do cholery stało. Ale Pierrot szybko go zatrzymał i powiedział, żeby nie zbliżał się do niego, ponieważ coś było z nim nie tak. Słysząc mrożące krew w żyłach słowa Pierrota, Candy przyjrzał się bliżej Kasai'owi i stwierdził, że coś jest z nim nie tak. Wyglądał na całkowicie wycieńczonego, a energia, którą emanował, była niezwykle niebezpieczna. Nie tracąc więcej czasu, Pierrot złapał Candy'ego za rękę i próbował opuścić to miejsce razem z nim. W głębi duszy wiedział, że ani on, ani Candy, nie byli gotowi stawić czoła temu, co stało przed nimi.
Candy stał się wyjątkowo zaniepokojony wszystkim, co działo się wokół niego, nie miał absolutnie ochoty uciekać. Chciał zostać i zmierzyć się ze sprawami takimi, jakimi były, i być może znaleźć rozwiązanie problemu, ale jednocześnie nie wiedział, z czym ma do czynienia. Nie wiedział, dlaczego Kasai się tak zachowuje. Chciał pojąć, co stało się w jego wiosce. Widok ścinającego głowę przypadkowego dorosłego genyra po prostu nie mieścił mu się w myślach. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Kasai, honorowy żołnierz, miałby zrobić to swojemu gatunkowi. Nie był w stanie opanować tej nagłej sytuacji. Jego strach urósł, gdy przypomniał sobie, że April, jej matka i jego wujek wciąż tam byli. Zastanawiał się nad innymi. Dzieci? Starszyzna? Co z nimi? Czy ucieczka jest tutaj właściwą rzeczą?
Podczas gdy Candy był przytłoczony mnóstwem pytań i wątpliwości, które pochłaniały jego świadomość, Kasai pojawił się w nieprzewidywalny sposób, blokując im drogę. Pierrot zatrzymał się, trzymając Candy'ego za sobą. Wyciągnął swego rodzaju podwójną broń i powiedział Candy'emu, że odwróci jego uwagę, aby on mógł uciec. Oczywiście Candy'emu nie spodobał się ten pomysł i powiedział przyjacielowi, że będzie walczył u jego boku. Obaj krótko dyskutowali na ten temat, ale w końcu Candy dał do zrozumienia, że nie chce zostawiać go samego z tą sytuacją. Powiedział, że nie planował uciekać w żadną stronę, więc równie dobrze może poradzić sobie z tym, co ma teraz nadejść. Pierrot z wahaniem zgodził się i obaj przygotowali się na przeciwnika. Kasai szybko do nich podszedł i najpierw próbował uderzyć Pierrota, ale Candy szybko przywołał swój młot i zaczął nim wymachiwać w jego stronę. Jednak żołnierz szybko reaguje na to i schodzi mu z drogi, znikając w ciemności. Pierrot zmarszczył brwi i zaczął go wszędzie szukać, tak samo jak Candy. Znikąd zaatakował Pierrota Sir Hephae, zdezorientowany nastolatek zszedł mu z drogi i zapytał własnego ojca, co robi. Na własne oczy zobaczył, jak jego ojciec na krótko zmienił kształt w przerażającego demona, zanim osiągnął postać jednego ze starszych. To wystraszyło Pierrota tak bardzo, że stracił koncentrację i właśnie w tym momencie na krótko stracił czujność, przez szok emocjonalny, który przeżył. Wystarczył ten błąd, by Pierrot został poważnie porażony magią starszego. Jego ciało przeleciało gwałtownie przez pole walki, a jego głowa uderzyła o tylną część jednej ze ścian budynku, ogłuszając go natychmiast.
Blady starszy szybko podszedł do Pierrota, żeby go pożreć, ale Candy zablokował mu drogę i prawie wbija w niego swój młot, gdy ten zbliża się na kilka stóp. Obawiając się najgorszego i nie pragnąc niczego, poza bezpieczeństwem Pierrota, Candy chwycił jedno z zaklętych pudełek Pierrota, które kompresuje wszystko, co zostaje do niego włożone, w tym ludzi. I użył tego pudełka, aby przenieść rannego i nieprzytomnego Pierrota do środka. W tym momencie nie wiedział, jaki będzie wynik walki, ale nie mógł pozwolić, by Pierrot został ponownie zraniony. Po raz kolejny wznowił walkę ze starszym, którego przyłapał na zmianie kształtu podczas ataków. Candy nauczył się nieco jego strategii i przyzwyczaił się do niej, ale nawet wtedy, gdy próbował użyć na nim magicznego zaklęcia obronnego, to nie zadziałało. Zakładał, że dzieje się tak, ponieważ ta "istota" celowo zmienia się w jednego z przedstawicieli jego gatunku, aby odpierać wszelkie magiczne zaklęcia, które na niego rzucał. W środku walki Candy zadawał tej istocie wiele pytań, ale za każdym razem ona tylko chichotała.
Walka stała się ciągłą grą w chowanego. Candy robił co w jego mocy, żeby się nie pomylić. Jednak żaden z jego ataków nie wydawał się skuteczny. To tylko utrudniało mu zadanie. W głębi duszy był przerażony, ale, jako genyr, miał zadanie do wykonania. Kontynuował walkę, starał się jak najlepiej nadążać za tym stworzeniem zmieniającym wygląd. Czas płynął, pełne napięcia godziny walki stały się dniami, a te dni tygodniami. Tygodnie z niczym poza walką z niemożliwym do pokonania wrogiem, który odmówił poddania się. Candy był coraz bardziej zmęczony, czuł narastające wyczerpanie. Czuł ból, który istota mu zadała. Stracił jedno ucho, potem jedno oko i wreszcie jedno z ramion. Ale nawet z tymi ranami walczył dalej. Nie mógł się teraz poddać, nie po tym, jak ta demoniczna istota w końcu przemówiła:
Jesteś smutny? Jesteś zły? Boisz się? Jesteś zagubiony? Tyle rzeczy, które twoje biedne, małe serce pragnie zrozumieć, a tak niewiele może znieść. Jesteś teraz całkiem sam. Ale nie bój się, dam ci dar niezwykłego oświecenia. Widzisz, bardzo cię lubię. Widzę żar w twoich oczach. Niestety, obawiam się, że ogień wkrótce się wypali. Wszyscy mamy do odegrania role w tej... żałosnej egzystencji. Niektórzy lepsze niż inni. Najważniejsze jest jakość. Niektóre życia są po prostu trochę bardziej wartościowe. Powinieneś czuć się zaszczycony, że istota taka jak ja postanowiła dać tobie i twojemu gatunkowi nowy cel. Być częścią czegoś wielkiego i niezwykłego. Ale żeby tak się stało, trzeba było dokonać pewnych poświęceń. Żadne dobro nie przychodzi bez dobrej ofiary. Nie zawsze jest to takie...proste. Wiedziałem, że wy, biedni nieszczęśnicy, spróbujecie oprzeć się takiemu błogosławieństwu, więc nie daliście mi wyboru, jak tylko dokonać pewnych zmian. Musiałem pozwolić bezmyślnym dzikusom wykonać połowę pracy. Czy rozumiesz? Czy możesz pojąć, co się zaraz wydarzy? Nie ma sensu dłużej walczyć. Jest to nieuniknione i daremne. Ale przynajmniej wszyscy smakowali tak wspaniale. Nie ma to jak absolutny terror i agonia, aby dodać duszy więcej smaku - powiedziała istota, chichocząc szaleńczo, nie odczuwając żadnego wstydu ani nie próbując ukryć zła w swoim sercu.
Dzięki temu Candy był w stanie połączyć wszystko razem i doszedł do wniosku, że to on był powodem, dla którego inne gatunki zaatakowały genyry podczas drugiej wojny przeciwko serantom. Nie wiedział, jak dostał się do głów innych królestwa, ale założył, że zastosował taktykę manipulacji. Odkrył również, że był on przyczyną śmierci wszystkich w wiosce. Ostatecznie to była jego wina. Jego plan zakładał to wszystko, bo to okrutne stworzenie uznało jego rodzinę za przekąski. Te myśli i świadomość były więcej niż wystarczające, aby przekonać Candy'ego do kontynuowania walki, niezależnie od jego obecnego, złego stanu fizycznego. Wszystko działo się tak szybko, wszystko układało się tak szybko... jego emocje były rozproszone. Nie chciał uwierzyć, że wszyscy, na których mu zależy, w tym April, byli niczym innym, jak małą ucztą dla tego chorobliwego potwora. Odrzucił myśl, że jego wujek, starsi i miłość jego życia nie żyją. Miał zamiar pokonać tego demona, uwolnić Pierrota z pudełka, zabrać April i wyjechać ze wszystkimi na Tereny Tellus. Był tak emocjonalnie zniszczony, że na chwilę wszedł w stan całkowitego zaprzeczenia, nie akceptując rzeczywistości.
Podczas ich kłótni Candy nabrał silnego uczucia całkowitego oburzenia. Oszalał, był całkowicie wściekły na tą istotę. Sama istota zaczęła się irytować uporem Candy'ego, który nie przegrał i nie poddał się łatwo swojej porażce. Candy Pop opracował plan. To była jedyna rzecz, o której mógł pomyśleć, że w 100% zadziała na tej kreaturze. Jednak nie był zbyt zaznajomiony z tą techniką, ale warto było spróbować. Uciekł przed złym duchem i postanowił szybko przenieść walkę do dużego sklepu z relikwiami, który zawierał różnego rodzaju stare artefakty. Candy słyszał, jak stwór przedarł się przez główne drzwi, śmiejąc się i od czasu do czasu wołając go nikczemnymi i zniekształconymi głosami wielu osób. Candy śpieszył się i szukał rzeczy, która byłaby częścią planu, który wymyślił. Słyszał, jak stwór rozbija każdy przedmiot w sklepie z relikwiami. Po kilku minutach zabawy z nim w pościg za ofiarą, w końcu znalazł to, czego szukał. Przed nim leżał pokryty prześcieradłami duży przedmiot. Szybko ściągnął prześcieradło, i, kiedy uderzyło o podłogę, ukazało się mu ogromne, czarne lustro. Jego plan polegał na tym, aby na stałe zamknąć istotę wewnątrz tego lustra, używając swojego magicznego młota, aby go w nie wbić. Podjął ostateczną decyzję, aby zastosować się do tego planu i czekał, aż zły duch nadejdzie. Candy zobaczył, że istota przybrała teraz postać małej dziewczynki i rzuciła się na niego z nadludzką szybkością. W tym momencie Candy zobaczył manekin po swojej lewej stronie, pomyślał o czymś, co z pewnością oszukałoby tego potwora. Kiedy ten złośliwy duch zbliżył się dostatecznie blisko, wysunął czarne pazury, by schwytać Candy'ego, ale ostatecznie złapał tylko manekin, który wyglądał dokładnie jak Candy. Zdezorientowana istota rozerwała manekin na pół.
Usłyszał nad sobą łomot, a gdy tylko spojrzał w górę, zobaczył wielki młot spadający na niego z ogromną siłą. Młot uderzył w jego ciało i wrzucił go z mocą w lustro. Gdy przeszedł przez lustro, Candy szybko wykonał na nim technikę zapieczętowania, zamykając go w środku. Słyszał, jak potwór wrzeszczał głośno ze złości, wielokrotnie uderzając pięściami w lustro. Candy cofnął się, dysząc i próbując złapać oddech. W końcu to zrobił...pokonał wroga swojego gatunku. Czuł, jak krew z jego posiniaczonej twarzy ścieka na podłogę pod nim. Jego teraz rozczochrane i rozwiązane, szaro-niebieskie włosy zakrywały żałobną twarz. Załamał się i zaczął cicho płakać. Mimo że pokonał demoniczną istotę, nie mógł uratować innych i pozbyć się tego ciężaru, który czuł głęboko w swoim sercu. Powoli podniósł się na nogi i odwrócił od lustra. Ignorował wszystko, co działo się z tą istotą w tym momencie. Nagle coś usłyszał. Usłyszał jej głos. Candy powoli odwrócił się raz jeszcze, by zobaczyć April Fools ze łzami w oczach. Kruche ręce April spoczywały na krystalicznie czystym lustrze. Miała słaby uśmiech na twarzy i dziękowała mu, że w końcu pomścił wszystkich. Oczy Candy'ego Popa rozszerzyły się. Nie tracił czasu i rzucił się do niej. Zapytał ją, czy wszystko w porządku. April odpowiedziała i powiedziała mu, że czas, aby już odszedł. W końcu spełnił swoje zadanie, jego matka byłaby z niego bardzo dumna.
Candy Pop potrząsnął głową i rozpoczął z nią głęboką rozmowę, zasypując ją pytaniami na temat tego, czy istota ją skrzywdziła. April powiedziała mu, że istota opętała jej ciało i nie miała kontroli nad tym, co zrobiła. Nie było sensu jej pomagać. W tym momencie, widząc, że April jest sobą i wierząc, że została po prostu opętana przez zmiennokształtną istotę, rozbił lustro, aby ją uwolnić. Całkowicie odrzucił fakt i wszelkie możliwości, że w rzeczywistości było to niezależne stworzenie, które zabiło wszystkich, których kochał, bo widok April całkowicie zaślepił go. Candy Pop zobaczył, jak każdy kawałek lustra spadł przed nim i napotkał głęboką, zupełną ciemność...
Taki wstyd, zaślepiony miłością, a teraz...przegrałeś - powiedziała zirytowana istota, mając na twarzy najbardziej złośliwy i niegodziwy uśmiech. Skamieniały Candy Pop szybko zdał sobie sprawę ze swoje ogromnego błędu i w mgnieniu oka poczuł, jak ten nikczemny osobnik przebił mu klatkę piersiową swoimi demonicznymi pazurami. Czuł, jak ta istota mocno chwyciła jego wnętrzności, serce. Poczuł, jak jego szyja łamię się pod wpływem takiej siły. Candy wiedział, że to jest to. Do takiego skutku doprowadził prosty błąd. Był tak blisko, ale zrobił zły krok i pozwolił swoim emocjom dominować. To była zawsze jedna z jego słabości, a jego wróg spostrzegł to od razu. Jednak w chwili śmierci myślał o innych gatunkach i wszystkich niewinnych. Nie chciał pozwolić temu piekielnemu stworzeniu wygrać, ponieważ istniała duża możliwość, że spróbuje zranić również innych. Kiedy poczuł, jak jego pierś rozdziera się na strzępy, a krew bulgocze mu w gardle, mocno złapał stwora nieodciętą ręką. Istota śmiała się z niego i mówiła mu, że wszystko, czego teraz próbował, było bezużyteczne i nadszedł czas, aby stał się jego częścią. Candy Pop uśmiechnął się i po prostu powiedział mu: Tak, stanę się częścią ciebie. Na moich warunkach. Demoniczna istota była poważnie zdziwiona jego słowami i wkrótce zobaczyła, jak ciało Candy'ego Popa zmienia się w dziwną witalność, która przenika do jego wnętrza. Demon wrzasnął głośno, czując jak coś atakuje samo jądro jego duszy. Zawył w przerażający sposób i poruszał się po całym miejscu, niszcząc pozostałe artefakty w sklepie z relikwiami. Eksplodował w mroczną energię i, cokolwiek to było, wygnało go z królestwa ludzi.
Wewnątrz Candy widział tylko czerń. Z wnętrza tego demona słyszał wiele głosów potępionych. Poczuł, że cała jego postać zdrętwiała. Tysiące zawodzących wrzasków, które go otaczały, zdawały się mu nie przeszkadzać. Słyszał, ile dusz tak wielu różnych stworzeń chce się wydostać. Czuł wszelkiego rodzaju ręce na swoim duchowym ciele. Na zawsze miał zostać uwięziony w środku i nic innego nie mógł zrobić, ale może... po prostu może oswoić bestię od wewnątrz. W środku tego zapomnienia słyszy przytłaczający, męski głos, kwestionujący jego działania. Nic nie powiedział, ale poczuł narastający strach, kiedy zauważył górującą nad nim, wielką, czerwono-fioletową gałkę oczną z długim uśmiechem. Poczuł, jak duże dłonie pod nim podnoszą go i przybliżają do tej diabelskiej twarzy. Poczuł, jak uścisk Night Terrors przytłacza go do tego stopnia, że stracił...przytomność z wnętrza zamkniętego, wiecznego zmierzchu (od autorki: Ja też nie ogarniam o co chodzi w tym fragmencie, ale cóż, nie najlepszy ze mnie tłumacz XD).
Początek zmian
Po fuzji i pokonaniu Candy'ego Popa, ciało Night Terrors kompletnie się zmieniło. Wszystkie jego skradzione zdolności zostały zmienione i unieważnione. To absolutnie doprowadziło do wściekłości Night Terrors. Wszystkie zdolności, które ukradł, zostały zniszczone przez jednego pasożyta, który zjednoczył się z jego duszą, aby go powstrzymać. Nie pozwolił, żeby go to osłabiło. Nie, nie widział siebie, całkowicie zdegradowanego przez istotę, o której uważał, że jest poniżej niego. Zwykła, mała męska wróżka nie powstrzymałaby go. Miał zamiar to naprawić, w taki czy inny sposób. Jego nieskończona ilość planów nie zostanie zniszczona przez zwykłe dziecko lasu.
Night Terrors zaczął testować wszystkie umiejętności, które zostały zmienione w jego ciele. Odkrył, że nie może trwać w skradzionej tożsamości dłużej niż 2 godziny ani wędrować po ludzkim królestwie dłużej niż 4-5 godzin. Nieograniczone, swobodne wędrowanie po ziemi zniknęło, ale było w porządku. Mógł zrobić tak wiele w ciągu zaledwie kilku żałosnych godzin. Poza tym mógł przynajmniej wędrować po świecie duchowym tak długo, jak chciał, ale chciał być w świecie ludzi. Jest tam tak wiele dla niego. Tyle dusz, które może pochłonąć, tyle żyć, które mógłby zniszczyć i odebrać. Wtedy zwrócił na coś uwagę. Zgadza się, mógł zniszczyć tyle żyć, ile zechce...ale co z ich stworzeniem? Zachichotał do siebie, dokładnie wiedział, co robić. Jeśli nie był w stanie w pełni wykonywać swojej pracy w miejscach, do których nie mógł dotrzeć, zamierzał "stworzyć" własną służbę do takich zadań. Pomogłoby mu to nie tylko w jego złej sytuacji z ograniczonym czasem przebywania w ludzkim świecie, ale także w ograniczonej zmianie kształtu. Jego "stworzenia" będą nie tylko robić to, czego on nie może, ale także będą walczyć dla niego i zbierać wszystko, czego chciał i pragnął.
Night Terrors zaczął skupiać się na uczynieniu jego skradzionych umiejętności Incubi bardziej użytecznymi i aby stać się bardziej biegłym w ich używaniu. Mając ograniczony czas, zaczął zachowywać się jak demon seksu i zaczął nękać kobiety w całym ludzkim królestwie. Czasami Candy Pop próbował udaremnić jego plany, ale po prostu dusił go swoją ciemnością, utrzymując go przez większość czasu w ciągłym transie. Night Terrors udało się zmanipulować wiele kobiet, nakłaniając je do zawierania z nim umów seksualnych, polegających na tym, że kiedy urodzą jego dziecko, będzie mógł zjeść matkę jako zapłatę. Jedna dodatkowa dusza jest zawsze dobra. Dusze ludzkie nie dawały mu żadnej mocy, poza krótkotrwałym stłumieniem głodu i umożliwieniem ukrycia się jako jeden z nich. Okazało się to przydatne, gdy nadszedł czas, aby oszukać kilku idiotów za ich dusze. Ale teraz ci śmiertelnicy mieli dla niego nowy pożyteczny element, którym były ich łona.
Minęło około 2 do 4 tysięcy lat, a w tym czasie Night Terrors nie robił nic poza nieustannym rozmnażaniem się z ludźmi. Niektóre z jego dzieci, które nazwał Anathemas, urodziły się bez pewnych cech, których szukał. Te, które uważał za wadliwe i bezużyteczne, odsuwał na bok, a przy różnych okazjach, gdy był głodny, nie mógł powstrzymać się od jedzenia ich jako przystawek. Niemniej jednak był jeden szczególny Anathema, którego uważał za prawie idealnego, a nazywał się Rafar. Był jednym z pierwszych jego synów, który z własnej woli zdecydował się przyłączyć do niego w jego pragnieniu posiadania większej liczby dusz, większej mocy i tak dalej. Jeśli chodzi o innych, większość nie była tak chętna, ale nie było to wielkim problemem, Night Terrors zmanipulował ich umysły.
Przez cały czas, ze stałą pomocą Rafara był w stanie zebrać tak wiele dusz i umiejętności, które pomogły mu stworzyć więcej dzieci, które posiadały część supermocy, które ukradł innym. Z jakiegoś powodu Candy zdawał się w ogóle nie wpływać na jego Anathemas, ale niektóre urodziły się z jego cechami, co czyniło je nieprzyjemnymi dla Night Terrors, aby je zatrzymać. Jednakże Night Terrors przechodził dziwaczne przemiany, im więcej konsumował i tworzył, wchodził w dziwne okresu hibernacji, podczas których spał miesiącami, a ponieważ jego dusza była połączona z duszą Candy'ego, Candy Pop próbował wszystko cofnąć, gdy Nigth Terrors spał. To były jedyne momenty, kiedy Candy miał kontrolę nad swoją duszą, ale Rafar i niektórzy inni Anathemas byli tam, aby kontrolować Candy'ego Popa, pilnować go i przerywać jego działania, gdy ich Główny Ojciec spał.
Teraz, gdy Night Terrors poczuł, że ma dość mocy po swojej stronie, postanowił podbić miejsce zwane Umbrą. W końcu miał w tym miejscu wiele niedokończonych spraw i wrogów. Ale jego plany udaremnił tajemniczy mężczyzna, który nazywał się Rose. Wyglądał znajomo, jakby go skądś znał. Cóż, niezależnie od tego, kim lub czym był, miał grupę zwolenników, którzy mieli pomóc mu w walce. Wśród tej grupy przebywał starzec, spokojny i opanowany. Z tyłu zauważył zakapturzoną postać. Przypominała białą, zakapturzoną istotę, którą po raz pierwszy spotkał, zanim pierwszy raz trafił do Umbry. Jednak Night Terrors wzruszył ramionami i przygotował się na wojnę wypowiedzianą przez Rose i jego towarzyszy.
Walka trwała prawie 2 miesiące, Rose i jego przyjaciele walczyli lepiej, niż sądził Night Terrors, a niektóre z jego dzieci zginęły. Ale Night Terrors i jego Anathemas ostatecznie zwyciężyli, pokazując, że są siłą, z którą należy się liczyć. Bohaterskiemu Rose nawet w chwili śmierci udało się uratować wielu swoich przyjaciół, którzy przeżyli i uciekli dzięki niemu, ale tego samego nie można powiedzieć o Rose, który został brutalnie zamordowany i wchłonięty przez Night Terrors. Biała, zakapturzona postać uśmiechnęła się do Night Terrors z daleka i Rafar próbował ją zaatakować, ale został przytłoczony i odepchnięty przez tę nieznaną, tajemniczą osobę, po czym ona ponownie zniknęła.
Po tym Night Terrors powrócił do swoich poprzednich celów i zdołał podbić jedną z ziem w Umbrze. W międzyczasie stworzył więcej Anathemas, które zastąpiły te, które zginęły podczas walki z Rose. Dodatkowo postanowił stworzyć trochę sług dla swoich dzieci. Stworzył rasę demonów, którą nazwał Daemorionets, te stworzenia miały być służącymi jego wybranych dzieci, gdy tylko te czegoś potrzebowały. Udało mu się także zniewolić obłąkaną mistrzynię tworzenia marionetek, która nadała sobie tytuł Marionetty. Działała głównie jako szpieg, a czasami jako dodatkowa pomoc dla niego i jego wybranych Anathemas.
846 wieków później czas hibernacji ponownie nadszedł i Night Terrors przed snem zapragnął zapuścić się w świat śmiertelników dla kilku dodatkowych dusz. Po powrocie na Ziemię zawarł różne kontrakty z kilkoma śmiertelniczkami, nic szczególnego, była to po prostu jego wypaczona, codzienna rutyna. Ponadto Night Terrors był w stanie wpłynąć na niektóre starożytne cywilizacje rasy ludzkiej. Zdobycie zwolenników, którzy stworzyli jego kult sprawiło, że jedzenie dusz było jeszcze łatwiejsze. Niestety, celowo spowodował wybuch epidemii między 13, a 14 wiekiem u ludzi. Ludzie nazywali to Czarną Śmiercią. A teraz. w przyszłości, jego najdrożsi czciciele ukryli prawdziwy powód tego przerażającego wydarzenia. Było to tylko kilka milionów ofiar, poświęconych po to, aby mógł zaspokoić swój głód.
Ale jak zwykle temu demonowi to nie wystarczało. A teraz jego uwaga skupiła się na konkretnej dziewczynie, która nosiła imię Alexa. Czuł, jak dobra była jej dusza. Mógł to nawet zobaczyć. Podjął decyzję i to była dusza, której pragnął, zanim jego hibernacja nadejdzie. Czekał na idealną okazję do uderzenia. Widział, że miała dość niespokojne życie i właśnie dlatego jej pragnął. Młoda dziewczyna byłaby dla niego łatwym łupem. Zdecydował się wykorzystać wizerunek Candy'ego Popa do tego konkretnego zadania. Zmusił samego Candy'ego do grania w jego obrzydliwą grę. Kiedy dziewczyna miała jakiś wypadek, wtedy Night Terrors pojawił się jako Candy. Dziewczyna rzeczywiście była łatwym celem, ale uciekła ze świadomego snu, w którym ją miał, zanim mógł zrobić cokolwiek innego.
Zirytowany Night Terrors nadal ścigał ją i był w stanie osaczyć dziewczynę, przebierając się za jej lekarza, którego zabił po odkryciu, że to on jest odpowiedzialny za Alexę. Miał Alexę dokładnie tam, gdzie jej chciał, i tym razem nie zamierzał jej stracić. Ale Candy Pop niespodziewanie zrujnował wszystkie jego plany, gdy zaczął go niszczyć od wewnątrz. Nagła, wewnętrzna walka Candy'ego, bardzo utrudniłaby mu pożarcie Alexy, która w tym czasie próbowała od niego uciec.
Candy Pop miał dość siedzenie i patrzenia jak Night Terrors postępuje po swojemu z prawie wszystkimi wokół niego. Chciał przynajmniej ocalić tą dziewczynę...i uratować April Fools. Jej duszę udało mu się znaleźć pośród tysięcy dusz, które Night Terrors miał w sobie. Od tak dawna chronił to, co pozostało z April po odkryciu jej unoszącego się ducha w ciemności, w której był na zawsze uwięziony. Wiedział, że czas Night Terrors w ludzkim królestwie dobiega końca, ostatecznie to on był powodem, przez który ten piekielny diabeł był teraz tak zdesperowany, by zdobyć więcej dusz i więcej mocy. Złapał Alexę i zmusił duszę April do wejścia w jej ciało, w wyniku czego Alexa straciła przytomność.
Night Terrors mógł poczuć, jak znika, z powrotem do świata duchowego. Zmarnował ograniczony czas, który miał, na wewnętrzną walkę z Candy Popem. Kiedy wrócił, był więcej niż zły, był wściekły na tego, który mu się przeciwstawił. Zamierzał złamać umysł Candy'ego za to, co ten zrobił. Candy Pop był nie tylko powodem, przez który miał ograniczenia co do absolutnej mocy, którą kiedyś posiadał, ale teraz jeszcze on odważył się wykraść mu duszę, którą Night Terrors trzymał w sobie przez tak długi czas. Spędzał bezsenny czas, który miał, na niczym innym jak torturowaniu Candy'ego od wewnątrz. Upewniał się, że cal po calu łamie go psychicznie. Udało mu się i to, co się stało, to to że Candy wszedł w stan kompletnego, umysłowego zepsucia. Kiedy poczuł, że skończył z błaznem, w końcu zapadł w swój coroczny sen.
9 lat później mają miejsce wydarzenia z The Darkest Truth/Najmroczniejsza Prawda
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro