Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

- Dezy! - krzyknelam. - Nie i koniec. - powiedział stanowczo. - Jestem juz pelnoletnia i zrobię to nawet bez ciebie! - krzyknelam i poszlam do pokoju. - Kochanie... - uslyszalam jego glos, nic nie opowiedzialam. Po chwili czulam jak mnie przytula. - Jesteś tego pewna? - spytał. - Tak. Zresztą ty masz tatuaże ... - powiedziałam spokojnie. - Niechce żebyś tego żałowała - odpowiedział. - Nie będę... Planowalam to od 5 lat - zapewnilam go. - Dobrze. Zadzwonie do moje tatuazysty i umowie na spotkanie... Musi ocenić- powiedział zrezygnowany. - Dziękuje!! - krzyknelam i przytulilam go. - Dusisz- uslyszalam . - Przepraszam- odparlam i puscilam go. Przez chwile rozmawiał z tatuazystą, siedzialam myśląc o tym jak to będzie gdy nagle uslyszalam jego glos - Wielkosc? I gdzie? - spytał. - Geometryczny lis na dole dłoni. - odpowiedziam a ten kontynuował rozmowę z facetem od dziar.

* dzień tatuowania*

Nie miałam żadnych przeciwskazan, moja ostatnia szansa by się wycofać ale po co? Ja to chce, wręcz tego pragnę. Okej ostatnia przymiarka czy mi pasuje. No pewnie! Jest cudowny nie mogę się doczekać. Obok mnie jest Dezy, po chwili pierwsza styczność z igła i delikatny ból. Niektórzy reagują płaczem inni kaszlą nerwowo inni natomiast się śmieją, ja należe do ostatniej grupy- tłumie go w sobie. Po skończeniu przygladalam się uważnie mojej pierwszej dziarze jaka ona śliczna! Dokładnie taka jaką sobie wyobrażałam. Mimo ze to był maly tatuaż siedzialam tu pół godziny... Jednak to był najlepiej spedzony czas w moim życiu! Tattoo było juz posmarowane i "zaklejone" folią. Przytuliłam tatuazyste miałam ochotę go wycalowac. Cały czas ogladalam ten mój pierwszy prawdziwy tatuaż juz miała w planie ich o wiele wiecej. - Nad czym tak myślisz? - spytał Dezy w drodze do domu. - Jest cudowny - powiedziałam z uwielbieniem. - Jest cudowny jak ty - zasmial się dalej koncentrujac wzrok na ulicy, a ja wystawilam język. - Planuje ich zrobić więcej wiesz? - powiedziała wciąż zafascynowana tym pierwszym. - To uzależnia, ten ból - uśmiechnełam się pod nosem. Gdy wrocilismy była juz 20. Polozylam się na kanapie obok Czulka i nie wiem kiedy po prostu usnelam...

- Witaj corciu - slyszalam belkoczacy glos ojca, co oznaczało ze był pijany. Nie odezwalam się skulilam się w roku pokoju, nie chcialam żeby mnie zauważył, chciałam zniknac, umrzeć, cokolwiek! Blagam czy ten człowiek nie ma uczuć!? Co taka mała 10- letnia dziewczynka może zrobić takiemu bydlakowi? Podszedł do mnie i pociągnął do siebie na kolana, chciałam się wyrwać i za każdym razem dostawalam w twarz kiedy to nie pomagało położył mnie na kanapie unieruchomił... Później zostałam wykorzystana... Pobieglam do gory i wyciagmelam moja najlepszą przyjaciółkę... Zaczęła jeździć nią po biodrze a krew ciekła swobodnie wzdloz ciała, ból zagluszal rzeczywistość. Zatamowalam krew ostatkiem sił gdyż slyszalam jak ojciec bije matkę... Co za chory pojeb! Słyszę krzyki Szymek! Dzięki Bogu Szymon wrócił! On nas uratuje! Po chwili schodze na dol, awantura nadal trwa, dostalam od ojca łokciem w nos, a po chwili ciemnosc....

Obudzilam się cala spocona i wystraszona. Obok mnie juz jest Dezy , uspokaja.. Boże co bym bez niego zrobiła.. - Ciii spokojnie.. Co tym razem ci się śniło? - spytał a ja wszystko opowiedziałam, widzę jak Czułek robi się coraz bardziej wściekły. - Co za chory pojeb! - krzyknął a ja się skulilam jeszcze bardziej. - Cii juz cie więcej nie skrzywdzić obiecuje ci to - szepnal mi na ucho. Dlaczego nękają mnie te wspomnienia?! Czemu mnie nie mogą zostawić?! - Kocham Cię Marta - znów szepnął. - Ja ciebie też kocham - odszepnełam i podniosłam głowę delikatnie całując Czułka.

Tak wiem rozdział miał być jutro ale miałam wene to napisałam :D
Bayo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro