Rozdział 4
Popukałam do drzwi. Otworzyła mi moja babcia.
-Cześć kochanie - ucałowała mnie w policzek i przytulił - czy nie powinnaś jechać teraz z mamą i tata nad jezioro?-zapytała zdziwiona.
-T-tak ale mieliśmy wypadek - rozpłakałam się .
-O mój Boże...
Stałyśmy tak z minutę.
-Chodź ,wejdź - powiedziała.
Weszłam do środka i usiadłam przy stole stawiając tez walizki.
-Kochanie,może przebierzesz się w coś i pójdziesz spać - powiedziała babcia.
-Tak.-odpowiedziałam .
-To ja cie Zaprowadzę do dawnego mojego pokoju - powiedziała babcia.
Zaprowadziła mnie na samą górę po drewnianych schodach. Ten dom jest dość ciemny,bo jest mało światła.
Weszłam do pokoju nie zwracałam uwagi jak wygląda.
-Dziękuję ci babciu - powiedziałam I pocałowałam babcię w pulik.
-No to miłych Snów - powiedziała i zamknęła drzwi od pokoju.
A ja momentalnie zasnęłam,bo było grubo po pierwszej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro