Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Kolejny wieczór i kolejna kompletnie nie udana randka, westchnąłem ciężko wsiadając do samochodu i pojechałem w stronę domu mojego przyjaciela, gdzie czeka na mnie mój syn Brooklyn. Niedługo skończy rok, jego matka wolała karierę, więc zaraz po jego narodzinach zrzekła się wszelkich praw do niego i wyjechała zostawiając nas samych sobie. Przez jakiś czas mały pochłonął 200% mojego czasu, Louis odciążył mnie w wytwórni przejmując moje obowiązki, żebym mógł się nim zajmować. Gdy maluch miał trzy miesiące powoli zacząłem wracać do normalnego trybu pracy. Wraz z powrotem do wytwórni, wróciłem także do normalnego życia, w co wliczały się też sporadyczne randki. Każda kończyła się na momencie gdy wyjawiałem, że mam dziecko. Dzisiejszą także mogę zaliczyć do dość długiej listy totalnych porażek. Gdy dotarłem pod dom Tomlinsona nie trudząc się pukaniem, wszedłem do środka gdzie usłyszałem śmiech mojego synka.

- Zobacz maluchu kto przyszedł - powiedział Tommo gdy mnie zauważył.

- Tata! - pisnął chłopiec co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

- Hej maluchu, wujek był grzeczny? - zapytałem biorąc go na ręce.

- Bardzo, a teraz opowiadaj mi jak randka - odpowiedział za niego Lou.

- Nie musisz pytać, doskonale znasz odpowiedź - westchnąłem wycierając uślinioną buzie Brooklyna.

- Stary, nawet nie wiem co mam powiedzieć.

- Mi też już brakuje słów, każda ucieka z krzykiem gdy mówię im o małym, mam już tego dość.

- Nie dziwię ci się - powiedział wpychając do buzi ciastko.

- Chyba zastosuje inną taktykę - mruczę przytulając do siebie trącego oczka chłopca.

- Jaką? - pyta niewyraźnie Lou opychając się ciastkami.

- Nie powiem o maluchu ani słowa, puki nie będę pewien, że coś może z tego wyjść, dopiero wtedy ją powiadomię - powiedziałem, a Tomlinson zakrztusił się jedzonymi słodyczami.

- Wiesz, że to może się odwrócić przeciw tobie, prawda?

- Co mi szkodzi spróbować? Najwyżej ucieknie jak wszystkie pozostałe.

- Wiedz, że tego nie pochwalam, ale może warto jest spróbować - powiedział.

- Po prostu chce żeby Brooklyn miał matkę, a przy okazji chcę znaleźć kobietę, z którą spędziłbym resztę życia, mam dość samotności.

- Nie dziwię ci się, ale pocieszę cię tym, że mam już kandydatkę.

- Mów dalej - powiedziałam delikatnie poprawiając śpiącego na moim brzuchu Brooklyna.

- To moja przyjaciółka, nie miałeś jej jeszcze okazji poznać, bo ciągle wam nie pasują terminy, będzie na grillu w przyszły weekend.


Hejka ludziska! Przybywam z nowym opowiadaniem :D Jak na razie macie prolog, rozdziały będą się pojawiać gdy zakończę pisanie Photograph :) Mam nadzieję, że His Son spodoba się wam tak samo jak Photograph czy Success ;) Do zobaczenia za jakiś czas :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro