8.
Zaraz po zakończeniu pracy wybiegłam z budynku niczym struś pędzi wiatr, żeby zdążyć na umówioną wizytę u fryzjera miałam tylko 10 minut, po szaleńczej jeździe do salonu fryzjerskiego, moja znajoma Lottie zabrała się za szopę na mojej głowie.
- Co mam z nimi zrobić? - zapytała po rozczesaniu włosów.
- Cokolwiek, bylebym wyglądała dobrze - odpowiedziałam, a ona uśmiecha się szeroko.
- No dobrze - mówi i zabiera w dłoni nożyczki i zabiera się do pracy.
Godzinę później wychodzę z budynku z rozjaśnionymi o kilka tonów włosami, które teraz sięgają moich ramion. Po drodze do mieszkania robię podstawowe zakupy i tankuję samochód, w mieszkaniu rozpakowuję zawartość siatek pod czujnym wzrokiem Natalie.
- Wykrztuś w końcu z siebie to, co chcesz powiedzieć - mówię zirytowana jej zachowaniem.
- Wyglądasz dobrze - mówi po prostu.
- Ale - zachęcam ją do kontynuowania i siadam obok niej, zostawiając nie do końca rozpakowane siatki na blacie.
- Nie ma ale, Harry'emu będzie się podobać twój nowy wygląd - zapewnia na co się uśmiecham.
- Wiem, że coś cię gryzie - mówię na co ona wzdycha.
- Będę musiała wyjechać na dość długi czas - mówi, a uśmiech znika z mojej twarzy.
- Na jak długo?
- Ponad pół roku, możliwe, że nawet na dwa lata, nie wiem tego jeszcze dokładnie - mówi.
- Gdzie?
- Los Angeles - odpowiada, a ja już o nic nie pytam próbując pomyśleć nad sytuacją. - Wyjeżdżam w przyszłym miesiącu.
- Nick wie?
- Jeszcze nie, nie miałam czasu mu powiedzieć, bo jeszcze nie wrócił z radia.
- Rozumiem, przykro mi słyszeć o wyjeździe, ale taka praca - wzdycham.
- Niestety, ale zostawmy ten temat na jakiś czas, słyszałam o kolacji -uśmiecha się poruszając znacząco brwiami, na co prycham kręcąc głową.
- Nie wskoczę mu do łóżka zboczeńcu, nie każda kolacja musi się kończyć seksem.
- Każda dobrze przeprowadzona randka, powinna kończyć się jeszcze lepszym seksem.
- To, że twoja zawsze się tak kończy, nie znaczy, że moja też musi - mówię klepiąc ją w ramię i wracam do rozpakowywania zakupów.
- Powiedziałam dobrze przeprowadzana randka, myślisz, że z każdym do łóżka idę?
- Nie, ale z większością - mówię za co obrywam czymś w plecy. - Małpo to bolało!
- I miało, a wracając do kolacji z Harry'm, co zakładasz?
- Jeszcze nie wiem, ale pewnie coś wygodnego, żebym mogła później bawić się z małym, Harry mówił, że ostatnio późno zasypia.
- Ty na prawdę go lubisz - mówi Nat opierając głowę na dłoniach.
- Tak, ten maluch skradnie serce każdej napotkanej osoby- mówię uśmiechając się szeroko, a ona kręci głową.
- Chodziło mi o Harry'ego.
- Oh, no tak, pomimo niemówieniu mi o swoim synie, na prawdę zdążyłam go bardzo polubić, zależy mi na jego obecności w moim życiu, bo te dni spędzone z Brooklyn'em w szpitalu bardzo nas do siebie zbliżyły.
- Nie dziwi mnie to, przyjechać po ciebie po zakończeniu randki?
- Jeśli możesz - uśmiecham się do niej.
- Leć się szykować, ja dokończę - mówi jeszcze, po czym znikam w swoim pokoju.
Miałam jeszcze dużo czasu do spotkania z Harry'm, więc na spokojnie wzięłam prysznic i przyszykowałam ubrania, po czym ubrałam bieliznę i szlafrok i wróciłam do łazienki żeby zrobić lekki makijaż i zakręcić włosy. Po powrocie do pokoju zobaczyłam rozłożoną na całym łóżku Natalie wraz z ubraniami, które jej zdaniem były bardziej odpowiednie.
- Myślisz, że krótka spódnica będzie dobra do zabawy z malutkim dzieckiem? - patrzę na nią i wrzucam ją do szafy, z której wyciągam szare jeansy i szybko je na siebie zakładam.
- No dobra tego nie przemyślałam, ale koszulka jest dobra! - broni się, a ja zakładam wybraną przez nią czarną, luźną koszulkę z krótkim rękawem. - Do tego możesz założyć te białe trampki - mówi wskazując jeszcze nie używaną parę butów.
- No dalej Nat, widzę, że jest jeszcze coś co cię męczy, co ci na wątrobie leży? - pytam siadając obok niej z butami w dłoniach. - Wiem, ze o czymś mi ie powiedziałaś, znam cię nie od dziś.
- Umówiłam się z Niall'em - mówi szybko, a ja szeroko wytrzeszczam oczy.
- Ty co?! A tak się zapierałaś, że nie jest przystojny i że przy najbliższej okazji go zabijesz - mówię, na co ona rzuca mi wściekłe spojrzenie.
- Wiem, nawet nie wiem jakim cudem dałam się na to namówić! Przecież ja go uduszę jak znajdzie się w odległości metra ode mnie.
- Nie przesadzaj, Niall to na prawdę fajny chłopak, i błagam cię, nie zabijaj go, bo sama ci coś zrobię - grożę jej zabierając najważniejsze rzeczy do małej torebki.
- Spróbuję, ale niczego nie gwarantuje, poza tym nie za bardzo chce siedzieć w więzieniu.
- To dobrze, a teraz wybacz ale jak nie pośpieszę Nick'a, to się spóźnię na randkę - mówię na co Natalie się uśmiecha i razem ze mną idzie do pokoju brata.
Nick jest już ubrany i poprawia włosy, gdy nas zauważa mruczy coś o tym, że choć raz jestem wyrobiona przed czasem, co postanawiam nie komentować i chwilę później jesteśmy już w drodze do samochodu.
- O której mam cię odwieźć do domu? - pyta Nick gdy stoimy na czerwonym świetle.
- Natalie zaoferowała, że po mnie przyjedzie, także nie będziesz się musiał fatygować - mówię.
- To dobrze, więc zobaczymy się dopiero jutro wieczorem - mówi, po niecałym 20 minutach drogi parkuje na osiedlu pod jednym z nowoczesnych i eleganckich domów.
- W razie gdybyś znudziła się swoim chłopakiem, Lou mieszka dwie ulice dalej - oznajmia Nick gdy wysiadam z samochodu.
- O to się nie martw, jestem pewna, że do tego nie dojdzie - mówię mrugając do niego i zatrzaskuje drzwi. Chwilkę później idę podjazdem w stronę na prawdę pięknego, piętrowego domu, w drzwiach stoi Harry trzymając na rękach Brooklyn'a, który ciągnie go za włosy i śmieje się gdy jego tata jęknie z bólu.
- Już myślałem, że się nie doczekam - mówi Harry gdy do niego podchodzę.
- Światła i mały korek - mówię tylko i daję buziaka w policzek najpierw małemu chłopcu, a później chłopakowi.
- Liczyłem na coś więcej, ale na razie tyle mi wystarczy - marudzi Harry i przepuszcza mnie w drzwiach. - Mały jest dzisiaj strasznie marudny, podejrzewam, że zaczyna ząbkować - mówi prowadząc mnie do salonu, gdzie posadził syna na puchatym kocyku z zabawkami. - Przypilnujesz go chwilkę? Ja w tym czasie nałożę nam kolacje.
- Jasne - mówię i siadam obok marudzącego dziecka, co zwraca jego uwagę na mnie. - Co kochanie?
- Zozo - piszczy i wstaje, po czym powoli do mnie podchodzi i zaczyna ciągnąc za moje włosy, tak jak przed chwilę robił to z włosami Harry'ego.
- Mały rozrabiaka - mówię zabierając jego rączki daleko od moich włosów, on rozgląda się po całym pomieszczeniu i gdy zauważa Harry'ego w kuchni, która jest otwarta na salon, zaczyna do niego iść, a ja za nim. Gdy próbuję zabrać go na ręce, ucieka mi i przytula się do nóg taty.
- Bączku, tatuś musi skończyć kolację, idź do Zoey - mówi chłopak do syna biorąc go na ręce i mi go podaje, na co Brookly'n zaczyna płakać wyciągając ręce do Harry'ego. - Nie bądź mazgaj - wzdycha chłopak zabierając go z powrotem, przytula do siebie i zaczyna nucić jedną z moich ulubionych piosenek.
- Widzę, że Can't Help Falling In Love działa cuda - mówię widząc jak chłopiec się uspokaja.
- Tak - odpowiada mi Harry uśmiechając się lekko. - Pójdziesz teraz do Zoey? - pyta chłopca, a ten patrzy, to na mnie, to na swojego tatę zapłakanymi oczkami i wyciąga do mnie rączki. - To jedna z moich ulubionych piosenek, mały uwielbia gdy mu się śpiewa albo nuci - dodaje Harry wycierając policzki chłopca i szybko wraca do nakładania kolacji, chwilę później siadamy do stołu. Brooklyn grzecznie je kurczaka i warzywa, którymi go karmię, a ja w międzyczasie jem przepyszny makaron ze szpinakiem, kurczakiem i pomidorami.
- Jedzenie było pyszne - mówię gdy siedzę z maluchem i przyglądam się jak Harry sprząta po kolacji.
- To dobrze - mówi. - Film i dobre wino? - proponuje wkładając naczynia do zmywarki.
- Ale ja wybieram film - zastrzegam na co chłopak się zgadza i zabiera kieliszki wraz z butelką do salonu, po czym znów wraca do kuchni.
- W prawdzie to nie moja robota tylko mojej mamy, bo kompletnie nie nadaję się do pieczenia, ale proszę - mówi kładąc na stoliku talerz z ciastem, które okazuje się być przepysznym brownie.
- Twoja mama to mistrzyni - mówię jedząc kawałek ciasta, na co on szeroko się uśmiecha.
- To prawda - przyznaje i zabiera śpiącego syna z kocyka z zabawkami, a ja podchodzę do szafki z filmami.
Po chwili zastanowienia decyduję się na Iluzje, po czym zajmuję miejsce na sofie i czekam na bruneta, który poszedł ze śpiącym chłopcem do pokoju, chwilę później wrócił z niezadowoloną miną i rozbudzonym Brooklyn'em. Większość filmu minęła nam na zadowalaniu marudnego Brooklyn'a i próbach odniesienia go do jego pokoju gdy zasnął, każda z nich schodziła na marne, bo gdy tylko kładło się go do łóżeczka za chwilę zaczynał się wiercić i się budził.
- To bez sensu, czeka mnie chyba kolejna bezsenna noc - mówi Harry, po raz kolejny wracając z maluchem do salonu.
- Może ja spróbuję - zaproponowałam.
- Może tobie się uda, bo ja już nie wiem co mam robić - mówi podając mi go, idę z chłopcem do jego pokoiku na piętrze i siadam na bujanym fotelu, po czym przytulam go do siebie i otulam kocykiem. Podczas bujania się, cicho śpiewałam mu w kółko Can't Help Falling In Love, kilka powtórek później, położyłam go do łóżeczka i siedziałam obok jeszcze kilka minut nie przerywając śpiewania, przestałam gdy Brooklyn przytulił się do misia, który leżał obok niego.
- Nie wiem jak to zrobiłaś - mówi cicho Harry stojąc za mną, czym lekko mnie wystraszył.
- Nie słyszałam jak tu wszedłeś - mówię patrząc na niego.
- Nie chciałem go przypadkiem obudzić, przepraszam, że cię wystraszyłem - mówi, a ja wracam wzrokiem do Brooklyn'a, brunet poprawia kołderkę, która zsunęła się z ramienia chłopca i chwilę później wychodzimy zostawiając otwarte drzwi.
- Powinnam się zbierać, jest już późno - mówię gdy wracamy do salonu.
- Jeśli chcesz możesz zostać na noc - proponuje Harry.
- Nie chcę robić kłopotu, poza tym Natalie zaproponowała, że po mnie przyjedzie - odpowiadam zabierając swoje rzeczy z sofy. - Dziękuję za pyszną kolację.
- Bardzo się cieszę, że ci smakowała i dziękuję za pomoc przy małym.
- To dla mnie przyjemność, uwielbiam go - przyznaję wysyłając wiadomość do Natalie i wrzucam telefon do torebki.
- Jesteś jedyną dziewczyną, z którą tyle czasu spędza i z którą chce go spędzać, nie wiem co masz w sobie, że tak szybko się do ciebie przekonał, ale to samo zadziałało na mnie - przyznaje przyciągając mnie do siebie.
- Ja wszystkich w sobie rozkochuję - żartuję kładąc ręce na jego karku i wplatam palce w jego loki. - Także radzę uważaj, bo się jeszcze we mnie zakochasz - mówię przybliżając się jeszcze bliżej niego.
- Za późno kochanie - mówi pocierając nosem o mój i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro