5.
- Jeśli jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, to cię osobiście zamorduję - warczę, któryś raz z rzędu gdy po udanej sesji w studiu Harry odwozi mnie do domu.
- Powtarzasz się mała - mówi rozbawiony i na ułamek sekundy na mnie zerka. - Nie powiesz mi, że ci się nie podobało, bo jawnie skłamiesz.
- Co nie zmienia faktu, że siedziałam z nimi całe pół godziny, gdy ty miałeś ze mnie ubaw!
- To miała być niespodzianka, poza tym chłopacy cię polubili - mówi ignorując moje oburzenie.
- To chyba dobrze - mówię bardziej do siebie, niż do niego.
- Nawet bardzo, co robisz jutro? Mam cały dzień wolny - pyta zatrzymując się na światłach.
- Cały dzień jestem w studiu, wychodzę późnym wieczorem.
- Później nie mam już ani chwili wolnej, więc wychodzi na to, że spotkamy się dopiero na Brit.
- Chyba tak - przytakuję i zaczynam cicho nucić piosenkę, która akurat leci w radiu.
- Co zakładasz?
- Co ty taki ciekawski? - odpowiadam pytaniem.
- Taka moja natura, kochanie, jestem tylko facetem - mówi uśmiechnięty.
- Balmain, na szczegóły nie zasłużyłeś - mówię, na co on jęczy niezadowolony.
- To nie fair, ty wiesz co założę - mówi niezadowolony.
- Bo w ty to akurat przewidywalny jesteś, cały czas zakładasz Saint Laurent'a.
- Skąd to wiesz?
- Poruszyłam kilka źródeł i dowiedziałam się parę ciekawych rzeczy - mówię, a on się spina.
- Jakich ?
- Na przykład tego, że lubisz spać nago, i że nie lubisz gdy dziewczyna pije dużo alkoholu - mówię na co wypuszcza powietrze.
- Louis za dużo gada - mruczy. - Dużo czasu z nim spędzasz?
- Prawie każdą wolną chwilę, która zdarza mi się na prawdę rzadko, ze względu na pracę, zarówno jego jak i moją, a teraz zaniedbałam go przez spotkania z tobą, o czym nie zapomniał mnie dzisiaj powiadomić - mówię co wywołuje uśmiech na jego twarzy.
- Jakoś w cale mi nie przykro z tego powodu - mówi wzruszając ramionami i parkuje pod moją kamienicą, po czym wysiada z samochodu i otwiera mi drzwi za co dziękuję.
- Na prawdę dziękuję za to, że zabrałeś mnie ze sobą do studia, to było dla mnie na prawdę bardzo ciekawe i ważne wydarzenie - mówię, gdy stoimy przed drzwiami mojej kamienicy.
- Cieszę się, że mogłem cię tam zabrać, i że dobrze spędziłaś czas.
- Więc, do zobaczenia na Brit - mówię, a on przyciąga mnie bliżej siebie i składa na moich ustach delikatny pocałunek.
- Do zobaczenia mała - mówi i chwilę później wraca do samochodu, a ja wchodzę do pustego mieszkania, nie przejmując się rzuconą na podłogę torebką, kładę się na sofie i zamykam oczy ze zmęczenia. Niby nic w studiu nie robiłam ale siedzenie i słuchanie muzyki przed dobre kilka godzin potrafi wykończyć. Wpół śpiąc usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania i mruczy sam do siebie.
- Zoey jest kryzys - drze się Tomlinson wchodząc do salonu.
- Co się znowu stało?
- Spaliłem żelazkiem koszulę, którą miałem założyć na Brit.
- Ty debilu, to było jedyne czego miałeś się nie dotykać.
- Nawet najlepszym się zdarza!
- Powtarzałam ci przez ostatnie dwa tygodnie żebyś nie spieprzył tej koszuli! Nie po to dwoiłam się i troiłam żeby załatwić ją u Guccie'ego! Ruszaj dupe, jedziemy kupić nową - warczę wstając i podnoszę torebkę z podłogi.
Wychodząc minęliśmy się z Natalie, która wściekła jak osa przeszła obok nas kompletnie nas ignorując, postanowiłam się bardziej nie denerwować i pociągnęłam tego debila w stronę jego samochodu. Dwie godziny jęczenia i błagań później, w końcu kupiliśmy odpowiednią koszulę i mogliśmy wrócić do domu, gdzie czekała na nas kolacja zrobiona przez mojego brata.
- Harry padnie jak zobaczy cię w tej sukience - mówi Nick gdy po posiłku siedzimy w salonie i rozmawiamy.
- Mam taką nadzieję - uśmiecham się.
- Zoey się zakochała! - mówi zadowolony Louis.
- Zakochanie, to chyba jeszcze zbyt mocne słowa - mówię tylko.
- Nie ważne, oboje z Harry'm zasługujecie na szczęście - mówi Nick.
- Nadal nie powiedział mi o małym.
- Wkrótce ci powie - mówi Louis, a ja patrzę na niego z przymrużonymi oczami.
- Ty coś wiesz!
- Jestem jego przyjacielem, wiem wszystko, nawet to jaki rozmiar majtek nosi.
- Louis!
- No co? Musisz być cierpliwa Zoey.
- Oboje dobrze wiecie, że do takich osób nie należę - mówię niezadowolona.
- Musisz mi zaufać - mówi Lou.
- Ufam ci, ale zaczyna mnie to trochę męczyć.
- Wiem, kłamstwa nigdy nie są fajne, ale mam wrażenie, że dla ujawnienia wszystkiego co Harry przed tobą ukrywa warto poczekać - stwierdza Tommo, na co ja tylko kiwam głową.
Aż do gali Harry i ja nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, co prawda Lou i Nick informowali mnie na bieżąco co się u niego dzieje, ale to nie było to samo co rozmowa z brunetem. Louis jak i Harry mieli siedzieć ze mną i Nick'iem przy jednym stoliku, chłopcy widząc mnie w sukience i wszystkich dodatkach zaniemówili. Widzieli ją jedynie na zdjęciach i to tych, które zrobiłam przed wprowadzeniem kilku poprawek, po czerwonym dywanie przeszliśmy osobno, ja razem z bratem, Natalie ze swoimi podopiecznymi, a Louis sam.
- Louis gdzie jest Harry? - pytam gdy do rozpoczęcia gali zostało zaledwie kilka minut, a bruneta nadal nie było z nami.
- Nie może przyjechać - mówi patrząc na mnie współczującym wzrokiem, co było ostatnim czego w tej chwili potrzebowałam.
- Znasz chociaż powód?
- Przyczyny osobiste - odpowiada na co kiwam głową i kieruję swoją uwagę na rozpoczynającego galę Justin'a Bieber'a.
Gala przebiegała w spokoju, tak jak przewidywałam Global Success otrzymała Adele co nie było dla nikogo zaskoczeniem, później statuetki odebrali Justin, Taylor i wiele innych wspaniałych artystów. Wytwórnia Tomlinson'a i Styles'a wygrała swoją kategorię, więc Tommo po wyściskaniu przez nas poszedł odebrać statuetkę i powiedzieć kilka słów podziękowania.
- Miało być nas tutaj dwóch, niestety Harry nie mógł się pojawić z przyczyn prywatnych, jednakże chciałbym zarówno w swoim jak i jego imieniu, podziękować każdemu kto głosował na naszą wytwórnię, to dla nas bardzo prestiżowa nagroda, której na pewno nie otrzymalibyśmy gdyby nie nasi podopieczni, którym również należą się ogromne podziękowania, bo gdyby nie oni nie stałbym teraz w tym miejscu, dziękujemy.
Po wszystkich nagrodach i występach przyszedł na moją ulubioną część takich imprez, czyli after party, gdzie wraz ze znajomymi siedzieliśmy i świetnie się bawiliśmy.
- Zawiedziona? - pyta Nick gdy wpatruję się w ekran telefonu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - mówię spoglądając na niego.
- Przykro mi.
- Tak mi też, szkoda tylko, że nie napisał ani słowa.
- Zoey może ty wiesz dlaczego nie ma go z nami? - pyta Lou siadając obok mnie.
- Nie mam zielonego pojęcia - mówię gdy mój telefon zaczyna wibrować, więc szybko idę w spokojniejsze miejsce. - Słucham?
- Zoey - słyszę głos Harry'ego w słuchawce. - Tak bardzo cię przepraszam.
- Dlaczego cię tutaj nie ma?
- Jestem w szpitalu.
- Boże, nic ci nie jest? - pytam natychmiast.
- Ze mną wszystko w porządku - wzdycha i pociąga nosem.
- Harry co się stało? - pytam zdezorientowana.
- Możesz tutaj przyjechać?
- Najpierw powiedz mi co się stało.
- Po prostu przyjedź, wszystko ci wyjaśnię, proszę, potrzebuję cię.
- Wyślij mi adres sms'em - mówię, a on po podziękowaniu się rozłącza, szybko wracam do reszty i zabieram swoje rzeczy. - Nick potrzebuję samochód.
- Co się stało?
- Harry do mnie dzwonił, jest w szpitalu i prosił żebym przyjechała - tłumaczę w pośpiechu odczytując sms od bruneta.
- Co mu się stało? - pyta przerażony Louis.
- Jemu nic, nic więcej mi nie powiedział, dowiem się wszystkiego na miejscu - mówię, a Nick daje mi kluczyki.
- Uważaj na siebie i informuj nas gdy czegoś się dowiesz - mówi mój brat.
Po 20 minutach byłam już na parkingu szpitala, którego adres wysłał mi Harry, wyciągnęłam z bagażnika moje awaryjne ubrania, które zawsze wożę zawsze ze sobą i szybko się w nie przebieram, po czym wbiegam do budynku. W holu czeka na mnie Harry, ma oczy czerwone i popuchnięte od płaczu.
- Zoey - mówi tylko i mocno się we mnie wtula.
- Jestem tutaj, wszystko będzie dobrze - mówię głaszcząc go po plecach.
- Dziękuję, że przyjechałaś, nie umiem sobie sam poradzić - mówi patrząc mi w oczy.
- Powiesz mi co się stało? - pytam, a on łapie mnie za rękę i zaczyna prowadzić do windy, którą wjeżdżamy na trzecie piętro, gdy weszliśmy do odpowiedniej sali serce mi zamarło. Natychmiast zrozumiałam załamanie Harry'ego, na środku pokoju, w białym łóżeczku przykryty niebieską kołderką leżał mały Brooklyn, do którego były podpięte jakieś kolorowe kabelki.
No i pojawił się maluch! I najdłuższy rozdział jak do tej pory! :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro